Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
fuen napisał/a:
Vittorie brałem, bo grzech było nie brać, po 5 funtów od sztuki, marathony dureme po trzy
Jak kiedyś dojadę rowerem do Wielkiej Brytanii, to też nakupię na zapas w dobrych cenach :mrgreen:
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Ryszard, weź i dla mnie. Podjadę na wybrzeże na felgach, doszlifuję, wyprobujemy ile psi-ków z pompki wytrzymają.
Wg dzisiejszego kursu to 40 pandsów dalem za Marathony.
 
Soosa  Dołączył: 10 Kwi 2009
@Ryszard
Vittoria Zafiro (bez pro) - wybacz słabe zdjęcia, słabo oświetlony strych komórką fociłem, ale dasz radę wypatrzeć interesujące szczegłóły.


Były kiedyś na promce w Decathlonie w bardzo śmiesznej cenie, kupiłem sobie akurat drugi komplet kółek bo pierwszy komplet kółek poszedł pod trenażer (a nie wspominam dobrze zakładania czerwonej Vittorii na szosowe obręcze ;-) ). Kupiłem bo takie (Vittoria) miałem fabryczne i bardzo mi pasowały. Teraz wszystkie moje szosowe gumy - oryginalne, pod trenażer i drugi komplet to Vittoria, tyle że pozostałe to Vittoria Pro.

@MCsubi
Cytat
Takich opon nie ma i nigdy nie było, przynajmniej w ostatnim półwieczu, odkąd jeżdżę szosówką, a standardy były cińsze (dziś 25, parę lat temu 23, wcześniej 21 a nawet 19 mm). Natomiast szytki - owszem.
Myślałem co by Tobie odpisać, ale stwierdziłem że za mało wypiłem by dalej z tobą pisać. Gratuluję! Wygrałeś! Dobrze że się chociaż pośmiałeś :)
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Trochę zim już na rowerze obleciałem. Nie zdarzyło mi się by dętka eksplodowała. Ale przepompowałem oponę. Dopuszczalne ciśnienie było 6 a ja dobiłem do ponad 7 i zaczęła się rozwarstwiać. Najzimniej zdarzyło mi się jeździć przy -20. W tym roku -12. Normalnie zaginam codziennie do roboty. 13 km w jedną stronę. W listopadzie zmieniłem koncepcję na pojazd zimowy. Kupiłem singla z Decathlonu (wiem, wstyd i padaka). j** mi się na nim jeździ. Bardzo zwrotny, ma odejście, koła jak na ten segment całkiem w miarę ujdą. Na razie nie próbowałem V-maxa ale z tras wyszło mi najszybciej 35 km/h. Myślę, że do 45 docisnę o ile mi się nogi nie poplączą. Mógłbym zmienić przełożenie na twardsze ale mam kilka podjazdów i nie chcę zostać arbuzonogim.

Tutaj zdjęcie jak zapieprzam

Tutaj inne zdjęcie
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Czym w ogóle pompujecie swoje kółka? W sensie o pompkę pytam.
 

Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
Jako podstawowa, ze względu na ciśnienia - podłogowa stacjonarna z manometrem.
W drogę, awaryjnie - mała ręczna z Decathlonu.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
W domu nożną samochodową z manometrem kupioną w Norauto.
Na wycieczce ręczną nie pamiętam jakiej marki z możliwością pompowania całą objętością (szybciej) lub tylko częścią (łatwiej dobijać ciśnienie).
 
Soosa  Dołączył: 10 Kwi 2009
Od 13 lat prywatnie Giant Control Tower, ale widać że już się męczy, praca tłoka nie taka płynna i nie bardzo mam pomysł jak ją przesmarować/przeserwisować (konstrukcyjnie chyba jednorazówka). No i nie dobija mi już zaworów presty w kolarce do 9 bar bez pomocy drugiej osoby - złącze zsuwa się z zaworu. Pompuję za jej pomocą wszystkie koła we wszystkich rowerach (zdarzyło się że i w wózku dziecięcym) w swoim domu, od presty przez dunlopa po schradera, przekładając ciągle gumkę - może dla tego nie trzyma już jak dawniej?

Jako ekipa na wyjazdy terenowe zabieramy znów od jakichś 10 lat Topeak Joe Blow. Stoi rano przed miejscem noclegu i każdy z ekipy może sobie z niej skorzystać i podpompować koła. Wyposażona w złącze z dwoma przeciwwstawnymi końcówkami (jedna schrader, druga dunlop/presta) więc nic nie trzeba rozbierać żeby podpompować koło z innym zaworem. Nie męczona pod wysokie ciśnienia więc się nie wypowiem jak wypada w starciu z szosowymi kółkami, teoretycznie 11 bar obsługuje.

W obu manometry działają OK.

Do czynienia miałem też z pompką z Lidla - pompować pompuje, ale manometr to jest w niej dla ozdoby. Pompka nie obsługuje wysokich ciśnień (max bodaj to 7 bar) ale i tak bałbym się ją testować z kołem szosowym - manometr rozjeżdżał się gdzieś o jeden bar już na poziomie 3 bar w kole. Bratu służy dzielnie około 6 lat, kosztowała około 50 zł może. Dla potrzeb mtb jest ok, choć mnie osobiście brak pewności wskazań manometru ją dyskwalifikuje.

Z podręcznych rowerowych polecam gorąco tą z Deca.. Dostarczana z uchwytem do roweru, służyła dzielnie na maratonach i wszelkich wyjazdach. Pomimo że plastikowa, robi swoje. Oczywiście trzeba się namachać bo pojemności nie ma, ale jeśli na wyjazdach trafiał się kapeć to dawała radę. Marketowe złomy przy niej wysiadają.

Przerzuciłem się ostatnio (dwa lata temu) na ten model, ale nie miałem okazji właściwie nawet jej użyć. Zaryzykowałem głównie ze względu na dużą pojemność pompki, liczyłem że będzie w efekcie szybciej pompować.

W teorii kombinowałem jeszcze z zakupem pompki na naboje CO2 - moim zdaniem genialna sprawa choć i trochę uciążliwa. Z jednej strony koło pompujesz w sekundę, z drugiej i tak wypada podjechać do kompresora i poprawić lub ewentualnie władować drugi nabój w koło. Na dłuższe wyjazdy najlepiej byłoby zabrać ze sobą ze dwa naboje w zapasie a to już swoje waży (szczególnie jeśli liczysz każdy gram bagażu). Jeden nabój w zależności od pojemności, jest w stanie nabić (zasłyszane, nie sprawdzałem) koło 26" mtb do około 2 bar, 29" mtb do około 1 bar, szosowe ponoć nawet do 7 bar przy szerokości gumki 23 mm. Pompowanie wychodzi dość drogo, ceny jednego naboju średnio wahają się od 7 do 12 zł za 16 gram. Można przycebulić i pokombinować z nabojami od gaśnic (około 4-5 zł za sztukę) albo od wiatrówek/asg (2-3 zł ale też tylko 12 gram).
 

wallace  Dołączył: 08 Maj 2010
Od kilku lat używam podłogowo-ręcznych z lidla (coś takiego), kupowane zwykle w jakiejś wyprzedaży posezonowej za dychę. Rzeczywiście jak napisał Soosa, manometr w nich to loteria, potrafią przekłamywać nawet do bara, ale zdarzają i się sprawniejsze egzemplarze, dla mnie to nie problem, dopasowuję wskazania sobie : ) Wyrabia się nich zaczep/wtyk do zaworów, ale na 2-3 sezony mi starcza. Konstrukcyjnie niewiele miejsca zajmuje, dobrze/szybko pompują i nie trzeba się schylać mocno, aby ją podnieść ; )

W trasę, kiedyś bardzo często używałem takich ze sklepu na "D", jak Soosa wspomniał, ale u mnie przypięte do ramy szybko traciły żywotność - błotko, woda, rysowały się w środku, wypłukiwało smar i po pompce. Czyszczenie co wyjazd? Nie tędy droga. Może by i się spisywały, gdybym je woził w plecaku / kieszonce koszulki. Ale rzeczywiście, lepiej pompowały, niż inne "tanie".
Teraz mam Topeak Race Rocket MT, kupiona kiedyś na dużej przecenie. Rozkłada na łopatki wspomnianą powyższą, pompowanie opony 29" - zaskakująco szybko. Ale ma też swoją cenę, teraz widzę trzeba za nią dać 2x tyle i ile sam płaciłem. Wozi się w plecaku.
 

michal5150  Dołączył: 17 Sie 2007
Ja używam kompresora warsztatowego z pistoletem do pompowania, w którym wymieniłem manometr na bardziej precyzyjny (we wszystkich rowerach mam zaworki samochodowe). A w trasy zabieram malutką pompkę SKS Rookie, która działa zadziwiająco dobrze.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Cholera, przez ten śnieg znowu znowu zacząłem gardzić cienką kiszką i pojawiło się pragnienie grubej parówy. Już mam plan. Kona Unit na bezdroża i delikatnie jakiś downhill (tutaj może Canyon). Nie żeby od razu ostro w Livigno na przykład, ale powolutku. Najpierw Las Bukowy w Trzebnicy, potem Czarna Góra i Livigno! Livignooooo! Tylko jak to wytłumaczyć partnerce życiowej rasy płeć piękna? No nie widzem światełka w tunelu. Ale chociaż może jakiś dirt? Jakiś pumptruck? Trzeba opracować taktykę. Myślę, że pumptruck i hopki to dobra opcja na początek :evilsmile:

:mrgreen:

A, Wy tu o jakichś pompkach :shock: miętczaki :-B
 

bogdanm  Dołączył: 01 Mar 2007
Pokaż jej filmiki z Megavalanche i powiedz, że ty tak nie chcesz :-)
Mój ulubiony: https://www.youtube.com/watch?v=m2gwFkCU1Q4
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Cytat
miętczaki... Canyon

Mów mi Wielki Miękiszonie. Jak spojrzałem na tę Konę, to wróciły wspomnienia ze zdobywania Szyndzielni Rometem notabene Canyonem. Ręce odpadały podczas hamowania tym czołgiem - klamki były z twardego plastiku, o kształcie mówiącym ***** ergonomię. Co za czasy!
 
Blesso  Dołączył: 24 Wrz 2007
Siedząc przy kompie wirtualnie podróżuje sobie po mapie i zastanawiam się czy wiosenny rower to może być NORTHEC Gravity na 27.5 calowych kołach czy jednak 29 calowy CAYON do jazdy wokół mieszkalnego bloku ewentualnie na wypad w świat nieznany i nieasfaltowy?

Dowiedziałem się, że istnieje rowerowy raj , dostępny w okresie zimowym u nas i wiosennym u nich.
Hiszpańskie "miasteczko" CALP .
Tam podobno za 2200zl/miesiąc można wynająć mieszkanie. Jeździć po terenach pięknych okolicznościowo i cieszyć się słońcem oraz dobrą kawą ( w czasach niecovidowych).
Korci ( na przyszłość).
 
barmiska  Dołączył: 27 Sie 2014
Spóźniłem się o tydzień na dyskusję o pompkach :-)
Mimo to dorzucę 3 grosze:
- w plecaku mały aluminiowy Zefal, ma już ze 20 lat, parę razy chciałem go wyrzucić, ale po wyczyszczeniu i nasmarowaniu działa jak trzeba. Minusy - wytarte i tłuste amelinium brudzi.
- w innym plecaku Decathlon 100 :-)
- w piwnicy podłogowa pompka Beto (możliwe ze 151SG1 w innym malowaniu) - żaden wypas, ma manometr w miarę ok, od kilku lat działa.
- w aucie albo w sakwie Sigma Lambda Jet - po kilku latach urwałem rączkę, ale sklejona taśmą na stałe pompuje dalej. Znajomemu też się złamała rączka, chyba ze starości. Manometr jest dla ozdoby. Przekombinowana ale wygodna - głowicę odpina się od reszty i jest na wężyku, pompuje się albo ręcznie albo jak małą podłogową.

"Obsługuję" opony 30-60mm szerokości, więc o wysokim ciśnieniu to mogę porozmawiać jak mnie głowa boli na zmianę pogody...
Pzdr
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Blesso, może się mylę, ale mam wrażenie, że 27,5 cala umiera szybciej niż 26. A że ten Canyon jest na dodatek lżejszy, to i wybór łatwiejszy.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
bogdanm, lubię to :evilsmile:
Blesso, ja bym wybrał Cayona. Dlaczego? Bo mz współczesna rama, główka tapered (czyli będziesz mógł kupić inny amortyzator np. bo ze zwykłym rozmiarem to już krucho), geometria całkiem fajna. No i 29er. Dla mnie coś w tym jest. Duża strefa zgniotu z przodu (jakoś mam wrażenie, że to jest bezpieczniejsze jak się palnie w drzewo, a palłem parę razy i jest fajnie, tzn. nic mi się nie stało). 29er jest stabilniejszy na zjazdach, wjazdach i wertepiorach. Przegrywa mz z 26 przy wywijaniu między drzewami ale taki z ogonem w okolicach 43 cm przy dobrej technice i sile to już niewiele.
Enzo napisał/a:
mylę, ale mam wrażenie, że 27,5 cala umiera szybciej niż 26

Wuaśnie mylisz. 26 to już praktycznie zostało w tzw. dircie, a 27,5 staje się standardem. Według mnie oczywiście :-B
 

Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
White napisał/a:
Kupiłem singla z Decathlonu (wiem, wstyd i padaka). j** mi się na nim jeździ. Bardzo zwrotny, ma odejście, koła jak na ten segment całkiem w miarę ujdą. Na razie nie próbowałem V-maxa ale z tras wyszło mi najszybciej 35 km/h. Myślę, że do 45 docisnę o ile mi się nogi nie poplączą. Mógłbym zmienić przełożenie na twardsze ale mam kilka podjazdów i nie chcę zostać arbuzonogim.
Komu wstyd, bo nie rozumiem ;-) Mój był z przeceny, wysyłkowo z Allegro ;-) A co do przełożeń to właśnie zmieniam z 44/16 na 44/20. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. O 45km/h będę mógł tylko pomarzyć ;-) No chyba że wykręcę 160 obrotów korbą :lol:
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Oj tam, Decathlon ma sporo dobrego szpeju (nie wiem, jak akurat rowery). Trafiają się też buble, ale odnoszę wrażenie, że znacznie mniej niż kiedyś.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Ryszard, w sumie w Gdańsku więcej górek. Tylko mi się wydaje, że 44/20 to już trochę może być miętkawo. Może 44/18? Ale sam wiesz najlepiej jakie masz trasy.
45 km/h już przekroczone (dokładnie 46,2 na krótkim odcinku). Przejechane nieco ponad 3000 km. I bardzo mi się dobrze jeździ nadal. Pasuje mi ten sprzęt. Świetne są opony. Nie przebiłem jeszcze i nie widać zużycia. Trakcja też niezła. Podoba mi się zwinność i będę robił próby z krótkim mostkiem w gravelu.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach