M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Bryan Schutmaat
Cytat

https://www.bryanschutmaat.co/

Pochodzący z Teksasu Schutmaat jest najbardziej znany ze swojej uznanej fotoksiążki „Grays the Mountain Sends ”, która ukazała się w 2013 roku. Projekt przedstawia górskie miasteczka i dawne społeczności górnicze zachodu poprzez melancholijne portrety mieszkańców i piorunujących krajobrazów - wszystkie zdjęcia wykonane są wielkoformatową kamerą Canham 4x5. Schutmaat odkrył technikę wielkoformatową podczas kursu u fotografa Richarda Renaldiego w 2009 r. i od tamtej pory fotografuje głównie w tym formacie. „W optyce wielkoformatowego aparatu po prostu coś mi się podobało”, mówi. „Następnie dla krajobrazów, dla przejrzystości, szczegółowości... to jest po prostu piękne”. W przeciwieństwie do niektórych wielbicieli pracy z aparatem wielkoformatowym, dla których żmudny proces jest częścią przyjemności, Schutmaat ma inny, może bardziej pragmatyczny punkt widzenia. „Praca z wielkim formatem polega na tym, iż mając na uwadze fakt, że jest on tak pracochłonny i tak kosztowny, istnieje pewność, że przyniesiesz tylko przemyślane fotografie. Nie chcesz robić zdjęcia, które twoim zdaniem nie będzie dobre, więc jesteś ostrożny. To taka drobiazgowe podejście, jakie ma wielu fotografów wielkoformatowych ”- mówi Schutmaat autor: Tomasz Bohm
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Co Cię przyciągnęło do fotografii?

To, że daje mi możliwość głębokiego zaangażowania i eksplorowania tego, co mnie ciekawi. Lubię również niezależność tego medium. Nie potrzebuję dużej ekipy ani zespołu asystentów, mogę po prostu włóczyć się w poszukiwaniu sensu.

Krytyka tego, co amerykański system ekonomiczny robi z ziemią i ludźmi, jest widocznym motywem w Twojej pracy. Kiedy zacząłeś zwracać uwagę na fałszywość amerykańskiego snu?

Nie jestem w stanie dokładnie wskazać tego momentu, ale byłem sceptyczny wobec głównych narracji Ameryki już w szkole średniej. Słuchałem wtedy muzyki punkowej. Byłem otwarty na antyestablishmentowe sentymenty, które kwestionowały dominujące poglądy polityczne i ekonomiczne kraju. Lata później, kiedy zacząłem interesować się fotografią i podróżować po wiejskich terenach kraju, trudno było nie zauważyć, że dobrobyt definiujący Amerykę pomija wiele osób i społeczności.

W Twoich portretach widzę dużo smutku i zadumy. Czy dostrzegasz nadzieję w oczach swoich bohaterów?

Tak, często ją dostrzegam. Niewielu ludzi, których fotografuję, jest szczególnie pełnych nadziei, ale żaden z nich nie jest jej zupełnie pozbawiony. Powinienem zaznaczyć przy okazji, że neutralność na zdjęciach często jest mylona ze smutkiem. I choć fotografuję smutek i zmagania, to są one równoważone przez wytrwałość i odporność.

„Część mnie jest zawsze obecna na tych zdjęciach” – powiedziałeś kiedyś. Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl?

To, co robię jako fotograf, jest fragmentaryczne i głęboko subiektywne. Wiele z tego, co pokazuję przez mój obiektyw, jest odzwierciedleniem moich trosk, zainteresowań, gustów itd. Moim zdaniem nie da się być obiektywnym ani całkowicie neutralnym jako fotograf, więc uważam, że najlepiej jest uznać to ograniczenie i położyć w swojej fotografii większy nacisk na rolę autora.

Grays the Mountain Sends opowiada o życiu robotników w małych górskich miasteczkach i społecznościach górniczych; Good Goddamn – o ostatnich dniach wolności Twojego przyjaciela Krisa na wsi w Teksasie, zanim odsiedział 5-letni wyrok. Vessels to seria o włóczęgach i autostopowiczach przemierzających pustynie amerykańskiego południowego zachodu. Czy któryś z tych projektów jest Ci szczególnie bliski?

Biorąc pod uwagę to, jak dużo czasu spędziłem na fotografowaniu oraz że nawiązałem kilka potężnych, choć czasem krótkotrwałych więzi z ludźmi, powiedziałbym, że wszystkie moje projekty są mi bardzo bliskie. Włożyłem wiele w każdy z tych cykli. I choć żaden z nich nie dotyczy mnie i mojej rodziny, jest to w pewnym sensie zapis również mojego życia.

Twoje prace są ściśle związane z Ameryką. Mieszkasz w Teksasie. Czy myślałeś kiedyś o tworzeniu projektów za granicą?

Aby tworzyć dokumentalne prace w taki sposób, jak ja to robię, potrzeba głębokiej znajomości ludzi, miejsca i historii. Tworzenie takich prac w obcym kraju byłoby trudne i czasochłonne. Nie sprzeciwiam się takiemu poziomowi zaangażowania, widziałem niesamowite prace wykonane przez outsiderów, ale jak dotąd moim głównym celem są Stany Zjednoczone. Pewnego dnia mam nadzieję stworzyć zbiór prac składających się wyłącznie ze zdjęć krajobrazów naturalnych. Znajdą się tam zdjęcia z Islandii, Nowej Zelandii i Patagonii, ale bez ludzi.

Czy zawsze miałeś łatwość w podejściu do ludzi i zapraszaniu ich do swoich zdjęć, czy musiałeś się tego nauczyć?

Fotografuję ludzi i robię portrety nieznajomym od prawie 15 lat i to wcale nie staje się łatwiejsze. Dla niektórych nie wymaga to aktu odwagi, ale dla mnie tak. To również wysiłek, by podejść do ludzi w taki sposób.

Jedna rada dla fotografa portretowego?

Ręce są ważne. Jeśli pokazujesz ręce na zdjęciu, upewnij się, że spoczywają elegancko lub robią coś interesującego. Jeśli nie, rozważ ich wykadrowanie.

Zrealizowałeś wiele projektów przy użyciu aparatu wielkoformatowego i w kolorze. Ostatnio w Twojej pracy pojawiają się czarno-białe i rozmyte obrazy. Czy eksperymentujesz ze stylem, czy to kwestia narzędzia pasującego do konkretnego projektu?

Tak, chodzi o znalezienie odpowiedniego narzędzia do danego zadania. Moim zdaniem niektóre tematy po prostu wymagają czerni i bieli. Rozmycie lub inne techniki ekspresyjne to po prostu ewolucja i nie mogę powiedzieć, że jestem szczególnie świadomy tego, jak mój artystyczny głos zmienia się przez lata.

Opublikowałeś cztery książki fotograficzne. Czy w tym cyfrowym świecie papier jest dla Ciebie ważny?

Zdjęcia wyglądają najlepiej, gdy pada na nie światło. Na ekranach zdjęcia są oświetlone i projektują światło. To mnie smuci. Fizyczne cechy papieru są piękne i oczywiście to jest całkowicie tracone, gdy patrzymy na komputer, a jeszcze gorzej, gdy jest to telefon…Dodatkowo forma książki nadaje znaczenie – edycja i sekwencja, przewracanie stron, to, co jest ujawniane w przemyślanej kolejności, zamysł projektowania, materiały itp. To są rzeczy, których nie da się zreplikować na ekranie w sposób, który by mnie satysfakcjonował.

A czy masz na swoich półkach książki fotograficzne?

Tak, mam dużą kolekcję książek fotograficznych. Do moich ulubionych należą Treadwell autorstwa Andrei Modiki, Waffenruhe Michaela Schmidta, River of No Return Laury’ego McPhee. W sumie mógłbym tak wymieniać bez końca.

Większość Twoich projektów zawiera portrety. W swojej najnowszej książce County Road całkowicie od tego odchodzisz. Jak powstał pomysł na ten projekt?

Od początku czułem, że te zdjęcia są o samotnej refleksji. W ciszy teksańskiej wsi tworzenie zdjęć było dla mnie niemal medytacyjne. Nie pomyślałem o włączeniu portretów.

Czy obszary wiejskiego Teksasu nadal pozostają tak samo opustoszałe, czy to obraz czasu pandemii?

W Teksasie jest wiele małych miasteczek, które są słabo zaludnione. Tak było przed pandemią i jest tak też teraz. Chociaż miasta takie jak Austin i Houston są globalnymi potęgami gospodarczymi, w ich cieniu znajdują się małe miasteczka i obszary wiejskie, które nie prosperują. Na głównych ulicach w całej Ameryce wiele witryn sklepowych jest zabitych deskami.

Jakie są Twoje plany fotograficzne na najbliższe miesiące?

Obecnie mam indywidualną wystawę „County Road”, która jest pokazywana do połowy lipca w Kowalsky Gallery w Bochni. To moja pierwsza wystawa w Polsce. Mam również zaplanowane indywidualne wystawy na późniejsze miesiące w Amsterdamie i Los Angeles. Będę także przemawiał na festiwalu Basquedok w Hiszpanii w październiku.

Dziękuję za rozmowę.

Bryan Schutmaat

Schutmaat jest fotografem pochodzącym z Austin w Teksasie. Jego prace skupiają się na obrazowaniu Stanów Zjednoczonych. Zdobył liczne nagrody, w tym John Simon Guggenheim Memorial Fellowship, Aperture Portfolio Prize oraz Aaron Siskind Fellowship. Prace Bryana znajdują się w wielu kolekcjach, takich jak Baltimore Museum of Art, Museum of Fine Arts w Bostonie, Pier 24 Photography, Rijksmuseum i San Francisco Museum of Modern Art. Autor: Julia Kaczorowska/Fotopolis

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach