CytatPowrót do przeszłości II, czyli...
Jeden ze znajomych fotografików zapytał mnie ostatnio z wyrzutem: „Jak długo można pisać artykuty poświęcone filmom fotograficznym? Film to przecież tylko film, wyciągasz kasetę z pudełka, naświetlasz, wywołujesz i po sprawie. Nie ma tu żadnej filozofii". Zapytany, na jakim materiale najczęściej robi zdjęcia, wskazał Agfę APX400. „Używam jej, odkąd pojawiła się na rynku, wcześniej wybierałem starego Agfapana" — dodał.
No właśnie — trudno, by kogoś, kto znalazł już swój ulubiony film, interesowały nasze rozważania. Pewnie gdybym zdecydował się na cykl artykułów o Agfie 400, znajomy śledziłby go z zainteresowaniem. Bo tak naprawdę APX400 to bardzo ciekawy materiał. Opisywany w zeszłym miesiącu Neopan jest filmem niedocenianym. Nie zdobył popularności, mimo że charakteryzuje go bardzo zaawansowana i nowoczesna emulsja. APX400 ma z kolei opinię firnu „staroświeckiego" i z tego powodu sięga po niego mało osób. Poddani terrorowi reklam i obiegowych sądów, sięgamy po filmy superostre i superdrobnoziarniste, nie zastanawiając się, czy te cechy są dla nas najważniejsze.
AGFA APX400 to film „klasyczny", przez wielu uważany za europejski odpowiednik kodakowskiego Tri-X-a. Jego poprzednikiem byt AGFAPAN 400 (i ja mam do niego spory sentyment). To pierwszy film zza żelaznej kurtyny, na którym fotografowałem. W czasach dominacji fotonowskiej HL-ki, wywoływanej w Hydrofenie, zdjęcia zrobione na Agfapanie wyróżniały się przede wszystkim bardzo szeroką skalą półtonów. Swego czasu był to materiał dość popularny wśród PRL-owskich fotografów reportażu. Do dzisiaj pamiętam sporo „szarych" zdjęć, przedstawiających tamtą szarą rzeczywistość. Potem Agfa postanowiła odnowić całą linię czarno-białych negatywów i na rynku pojawiła się seria APX. O „setce" już pisaliśmy, natomiast APX25 nie jest już produkowany. APX400 to jeden z filmów należących do grupy „kochaj albo rzuć". Jedni mówią o nim „tragiczny": duże ziarno, bez ostrości, na odbitkach same szarości, bez czerni. Inni — genialny, nie do zastąpienia, z charakterem. A ponieważ wszyscy spośród pytanych przeze mnie osób, którzy lubili APX-a, robili lepsze zdjęcia od przeciwników tego materiału, postanowiłem ocenić go własnoręcznie. Rzeczywiście. Emulsja opisywanej dziś Agfy nieco różni się od wymienianych wcześniej filmów. Po pierwsze — czułością. Mimo że w literaturze można znaleźć dane dotyczące wywoływania Agfy, naświetlanej nawet jako film o czułości ISO 1600/33°, uważam, że najlepsze rezultaty można osiągnąć, traktując ją jako „dwusetkę" (choć wynika to może z mojej niechęci do forsowania, które jest niczym innym jak przewoływaniem niedoświetlonych filmów). Dzięki nieznacznemu prześwietleniu otrzymujemy negatywy pełne szczegółów w cieniach. Co więcej, szczegóły te mają dość duży „mikrokontrast" (przez co rozumiem łatwość ich kopiowania). APX jest odporny na niestabilność wywoływania i z negatywów niedowołanych oraz przewołanych da się zrobić w miarę poprawne odbitki. Jeśli jednak odpowiednio dobierzemy czas wywołania, otrzymamy negatywy o doskonałej skali półtonów. Uwagę zwracają zwłaszcza światła — trudno tu o „wyprane biele". Zawierająca sporo srebra emulsja filmu doskonale radzi sobie z przeniesieniem informacji w najmocniej naświetlonych miejscach klatki. Fotografia cyfrowa jeszcze długo nie będzie w stanie pokonać czarno-białego negatywu. Agfapan APX 400 pozwala szybko przekonać się o wpływie wywoływaczy negatywowych na jakość odbitek. Ci, którzy narzekali na brak ostrości, stosowali zapewne wywoływacze „drobnoziarniste". Obecność w ich składzie siarczynu sodowego może rzeczywiście doprowadzić do „miękkiego" odwzorowania konturów. Ale niektórzy fotograficy portretowi uwielbiają tę właśnie cechę Agfy — miękkie zdjęcie z dużą ilością półtonów jest tym, czego czasem szukają. Agfa produkuje jeden z ostatnich „prawdziwych" wywoływaczy drobnoziarnistych — dostępny jedynie w dużych opakowaniach Atomal FF. Jego odpowiednikiem jest A49 firmy Calbe (spadkobiercy chemicznej części ORWO). Ale APX 400 wywołany w rozcieńczonym A49? Warto przyjrzeć się takiemu negatywowi. Drobne ziarno i naprawdę spora ostrość — zupełnie jak nie w klasycznej „czteryset-ce"... Zestawienie niejako klasyczne to połączenie APX-a z Rodinalem. Stosując różne rozcieńczenia, możemy nauczyć się wywoływać ten film, tak by miał ziarno wielkości grochu lub — praktycznie — nie miał go w ogóle. Cechą charakterystyczną każdego negatywu Agfy jest ładny kształt ziarna. Choć wiem, że to termin mało techniczny, ma on spore znaczenie w ocenie estetyki fotografii. Ziarno Agfy jest ostre, kształtne i bardzo równomiernie rozmieszczone. Agfapan APX 400 dostępny jest jako małoobrazkowy film 35 mm i w formacie zwojowym 1 20. Podłoże tych filmów różni się od siebie — emulsja pozostaje jednak taka sama. Odpada problem z ustalaniem czasu wywołania, a co najważniejsze (dla miłośników PMK), emulsja Agfy świetnie nadaje się do wywołania w pirogallolu — doskonale zabarwia się podczas drugiej kąpieli w wywoływaczu. Po raz kolejny zachęcam Państwa do prób z opisywanym negatywem. Suche dane techniczne, opublikowane w broszurze („RMS 14,0 czy zdolność rozdzielcza do 110 linii/mm") to za mało. A o tym, że Agfa APX400 ma swój charakter, można przekonać się dość łatwo. Jeśli ją polubicie, odwdzięczy się pięknymi zdjęciami. Gdy będziecie ją lekceważyć, każde ujęcie trzeba będzie uważać za zmarnowane.
W moim prywatnym rankingu „czterysetek" APX znalazł się bardzo wysoko.
Wojtek Tkaczyński/pozytyw 02 (55) luty 2004
M.W napisał/a:Niestety nie mam.
Masz starego APX 100 ?
K10D+kit/H44m4/H44K/ Samyang500Preset/FA80-320
+FED3+FED4/Jupter12
+Start66S
Nie wycinajmy exifów
krzpob napisał/a:timor, jak nie zafundujesz emulsji szoku termicznego czyli cały proces będzie w temperaturze ok. 27st. to wszystko powinno być OK.
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl