M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[dyskusja] Analfabetyzm, fotograficzny
Cytat
[...] znajomość fotografii jest równie ważna jak umiejętność pisania, tak iż w przyszłości nie tylko niepiśmienni, ale i pozbawieni umiejętności fotografowania beda uważani za analfabetów.
Mohoiy-Nagy

Teoria Laszlo Moholy-Nagya o groźbie fotograficznego analfabetyzmu pojawia się od końca lat dwudziestych XX wieku jako teoretyczny emblemat w wielu tekstach z historii i teorii fotografii. Fotografia występuje przy tym nie tylko jako „język światła", którego należy się nauczyć, ale też jako technika kultury, konieczna do odszyfrowania współczesności. Gdy Franz Roh zauważa we wprowadzeniu do słynnej książki foto-auge, że „ludzie niepotrafiący posługiwać się aparatem fotograficznym będą wkrótce uchodzić za analfabetów" (Roh, 8), to w stulecie fotografii mianuje on fotografie obrazami, które należy czytać, bo bez tego pozostaną pozbawionymi znaczenia znakami. Walter Benjamin natomiast w Małej historii fotografii z 1931 r. uczynił z opisania obrazów doniosły przełom kulturowy i tym samym przypisał umiejętność odszyfrowania fotografii rolę niezbędnej umiejętności kulturowej. Według jego wykładni zwłaszcza współczesne fotografie sa podpisane: „Nie nieobeznany z pismem, lecz nieobeznany z fotografia będzie - tak powiedziano - analfabetą przyszłości. Lecz czyż nie jest gorszy od analfabety fotograf, nieumiejący odczytać własnych zdjęć? Czyż podpis nie stanie się z czasem najistotniejszą częścią składową zdjęcia?" (Benjamin, 44). Odszyfrowanie fotografii zmierza u Benjamina do indeksalnego uhistorycznienia obrazów, wskazującego na aktualność, chwilę i na okoliczności zdjęcia, co jest decydujące dla jego lektury i zrozumienia.
Mniej diagnostyczny, a bardziej prognostyczny charakter miała zapowiedź Johannesa Malzahna nadejścia nowej epoki kształcenia i wydawnictw, gdy czytanie zastąpione zostanie przez widzenie, odpowiadające ze swej strony czytaniu hybrydowych obrazów tekstowych: „Już nie czytać! Patrzeć!» będzie mottem dla edukacyjnych wyzwań. «Już nie czytać! Patrzeć!» będzie motywem przewodnim rozwoju gazet codziennych" (Maizahn, 124). Metamorfoza dziennika w tekst-obraz, łączący w sobie czytanie i widzenie, pociągnie za sobą zniknięcie zecera: zostanie po nim „tylko nazwa" (Maizahn, 124).
Pięćdziesiąt lat później teoria Moholy-Nagya doczekała się radosnego zmartwychwstania. W czasach fotografii cyfrowej człowiek niepotrafiący obsługiwać komputera będzie analfabetą przyszłości, jak twierdzi np. teoretyk mediów Vilem Flusser. Także Benjaminowska teoria opisu jawi się jako pragnienie stwierdzenia, czy zdjęcia cyfrowe, zagrożone odcięciem się od indeksalnego uhistorycznienia, znajdują jeszcze w ogóle swoje korelaty w rzeczywistości. W książce Freda Ritchina In Our Own Image z 1990 r., powstałej jako analiza krytyczna zagrożeń, które niesie rewolucja fotografii cyfrowej, znajdujemy zdanie: „Twierdzenie Laszlo Moholy-Nagya z 1936 r., że analfabeta przyszłości nie będzie umiał posługiwać się ani aparatem fotograficznym, ani ołówkiem, okazała się prawdziwa, choć nie została potwierdzona. Z coraz większym trudem przychodzi nam wychodzenie naprzeciw wyzwaniom, które niosą ze sobą elektroniczne technologie, gdy nie podchodzi się poważnie do fotografii jako takiej" (Ritchin, 145). Współczesność już dawno spełniła prognozy z przeszłości i kolejny raz pojawia się niebezpieczeństwo, że fotografie nie będą odczytane. Philippe Queau znalazł dla tego groźnego scenariusza Kulturkampfu chyba naj-celniejszy opis: „Chodzi o nowe «pismo», którego wszyscy powinni się nauczyć, jeżeli nie ma się powiększać przepaść między wykształconymi i wszechmocnymi najwyższymi kapłanami a cyfrowymi analfabetami, będącymi łatwym łupem w rękach magów informacji" (Cjueau, tli). Fotografia cyfrowa pojawia się znów jako nowa technika kulturowa, której należy nauczyć się jak pisma, żeby ją zrozumieć, ale także, aby zapobiec groźbie indoktrynowania zdjęciami.


http://ksiazki.wp.pl/bid,...ch,ksiazka.html
 

prybin  Dołączył: 06 Wrz 2010
o ironio... po wejściu na podany link zostałem zaatakowany trzema jaskrawo animowanymi reklamami równocześnie. Trzema...

[ Dodano: 2011-08-01, 21:49 ]
No dobrze, teraz na temat.

'Analfabetyzm fotograficzny' wydaje mi się niezbyt udaną zbitką słowną.

Po pierwsze dlatego, że -- przynajmniej w moim odczuciu -- siła, z jaką oddziałuje fotografia na kulturę powszechną jest nieporównanie mniejsza, niż siła słowa. Jestem zdania, że to raczej słowo (literatura) jest siłą napędową kultury. Nie odmawiam bynajmniej uznanym fotografom współtworzenia idiomów swych czasów; obawiam się tylko, że po prostu skala nie ta. Wolę więc, jeśli słowo 'analfabeta' pozostanie przy dotychczasowym znaczeniu.

Po drugie, przyjęło się za analfabetę uważać zarówno osobnika całkowicie niepiśmiennego, jak i kogoś, u kogo zdolności wyrażania myśli za pomocą pisma uległy zanikowi wskutek rzadkiego z nich korzystania. Żyjemy w epoce portali społecznościowych: czy zatem za analfabetę fotograficznego uznalibyśmy dziś tego kto ma konto na 'fejsie' zapełnione zdjęciami mogącymi mieć wartość tylko dla niego samego i dla grona jego 'lajkersów'?

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach