Witam i pozdrawiam wszystkich forumowiczów!
Może ktoś spotkał się z czymś poodobnym więc pozwolę sobie opisać mój przypadek.
Jakiś czas temu mój aparat zaliczył glebę razem ze mną w wyniku popchnięcia przez osobę postronną. Po kontakcie z podłożem nadłamały się ząbki w obudowie przytrzymujące pokrywę baterii. Zdjącia można było robić tylko musiałem zalepić szarą taśmą by bateryjki nie wyskoczyły. Sprawdziłem na ile mnie było stać inne funkcje aparatu, a więc LV (zdjęcia i kręcenie filmów) itp. i wszystko było ok. Zdjęcia i filmy wychodziły tak jak przed wypadkiem czyli w porządku. Jako ,że aparat miałem dodatkowo ubezpieczony przy kupnie w Hesti od n.wypadków zadzwoniłem do ubezpieczyciela. Nazajutrz był już kurier i aparat pojechał do Warszawy do serwisu. Po ok 10 dniach aparat wrócił z naprawionym elementem korpusu. Po włączeniu okazało się ,że zdjęcia robi ale po zrobieniu odwraca zdjęcia do góry nogami. Przełączyłem na LV i tu horror.Obraz latał po całym wizjerze , a dzwiek który dochodził przypominał traktor. Jak już mówiłem nakręciłem po wypadku film mojej córce i wszystko było w porządku. Po naprawie z funkcji Lv nie da się korzystać i zachować spokój. Przed odaniem do serwisu sprawdziłem na Photome numer zdjęcia i wyszło mi że w serwisie raczej nie sprawdzili aparatu przed i po naprawie. Zapakowali, wysłali kuriera ,który w dodatku zostawił aparat u sąsiadki bez kontaktu ze mną.
Likwidator szkód zadzwonił i po rozmowie ze mną obiecał że do 3 dni skontaktuje się najpierw z serwisem, a potem ze mną. Na razie czekam i sam nie wiem czy przy wymianie elementu obudowy mogli coś schrzanić czy ta usterka wyszła po czasie? Taki dobry był aparat i działał bez zarzutu od marca 2010 aż do listopada tego roku ech!
Pozdrawiam!
Wiesiek