andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Wakacje na Krymie
W związku z tym,że po rozmowach z moim ukraińskim przyjacielem postanowiłem odpocząć na Krymie-proszę o porady co gdzie i jak.
Z tego co Władek mi powiedział to najlepiej jechać we wrześniu.Poza sezonem winogrona i arbuzy tańsze niż barszcz ukraiński a Morze Czarne jeszcze bardzo ciepłe.Pojedziemy w dwie rodziny.Pierwszy etap do Lwowa,nocleg i ok 1100 km na południe półwyspu.Na pewno dostanę wiele informacji od niego,ale chciałbym dowiedzieć się czegoś z perspektywy polskiego turysty.
Jeżeli macie jakieś wspomnienia czy informacje to z przyjemnością poczytam.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
andybond, akurat w tym tygodniu rozmawialam z naszym kolega z pracy, ktory mieszka w Zaleszczykach. Prosilam o namiary gdzie mozna obaczyc step, a gdzie jest jakas fajna plaza.

I tak - Odesse jako miejsce wakacyjne i do kapieli odrzucil - to ogromny moloch i woda jest nie naczystsza. Generalnie z tego powodu odrzucil plaze calego Morza Czarnego - a polecil Heniczesk/Genichesk, albo inne nad morzem Azowskim, ktore ponoc jest czystsze.
W Geniczesku "woda jest tak goraca, ze az sie gotuje".... Ale to ten kolega, co opowiadal, ze na Ukrainie sa jeze rzucajace sie gesiom do gardel i obgryzajace im glowe ;-)

A stepy w Askania Nowa :-)
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
 
(małe foto story rodem z Bravo ode mnie)

Byłem na Krymie wraz z 2 znajomymi w dniach 2009-05-08..17
Tutaj wąski wycinek fotograficzny:
http://picasaweb.google.pl/marooned.mb/Krym

Zajęło nam to 10 pełnych dni i około 500zł ogółem na głowę, ze wszystkim, od wyjścia z domu w Poznaniu do powrotu (dojazdy, jedzenie, hotele, etc). Tak, tam jest tanio :) A o wyjeździe dowiedziałem się tydzień wcześniej. Szybko urlop, zakupy etc - czyli totalny sponton.

Wyruszyliśmy z Poznania do Przemyśla PKP, 12h, potem godzina marszrutką przez granicę do Lwowa (gdzie za 25 kopiejek można się na każdym rogu zważyć u babuszki), 1h, potem 25h pociągiem (plackartnyj) do Simfieropolu. Generalnie 38h w podróży (w jedną stronę), bardzo fajna wyprawa, gdybym miał jechać ponownie to tak samo, żadne tam samoloty. Moc atrakcji, np. na każdym przystanku przez wagon przechodzą babuszki z rzeźnicko śmierdzącymi suszonymi rybami, których zapach unosił się na długo po odjeździe - a że maj to "sezon grzewczy", to nie udało nam się namówić na otwarcie okien (zamykane na klucz) - i fakt, że w wagonie temperatura sięgała grubo ponad 30 stopni niewiele zmienia. Sezon grzewczy i basta!
W wagonie dostępny kipielnik, czyli wrzątek - co by się posilić i coś wypić.
Polecam zaklepać sobie bilety parę dni wcześniej, jak macie tam znajomego to najlepiej tak. I polecam miejsca dolne - wtedy plecaki pod łóżko i nie ma do nich dostępu dopóki ktoś na łóżku leży. No i wygodniej, niż na górze.

Simfieropol jako największe miasto Krymu ma dwa (a może więcej?) monumenty Lenina. Inne miejscowości ledwie po jednym ;) Niestety, nie wydawał się wielce interesującym miejscem i zwialiśmy po paru godzinach zamiast - jak planowaliśmy - dnia następnego.

Przekąski na ulicy, to głównie czieburieki - takie wielkie pierogi z różnym wkładem (dziwne mięso, ziemniaki, kapusta etc), to na każdym kroku, główne pożywienie, jako że ciężko coś innego znaleźć w zasięgu wzroku.

Bardzo ciekawa jest też uliczna moda mieszkańców Krymu.

Zdecydowaliśmy się na wyruszenie na zachód, przez Bakczysaraj*, Sewastopol, Ałupkę ze złotym Leninem, Jałtę z nadmorskim bulwarem, gdzie ludzie się lansują (Lenina oczywiście nie mogło zabraknąć), obok Jałty historyczne miejsce, którego przedstawiać nie trzeba, Ałuszta, by choć na chwilę i z oddali ujrzeć Czatyrdah i.. powrót do Simfieropolu -> Lwów -> Przemyśl -> Poznań.

Generalne wrażenia pozytywne, czułem się, jakbym się cofnął w czasie do Polski w okresie PRLu, ludzie niesamowicie przyjaźni, zadziwiająco uczciwi (jadąc marszrutką - głównym środkiem transportu - ludziska wsiadają, jadą i dopiero przy wysiadaniu podają jeden przez drugiego opłatę za przejazd i wychodzą - u nas nie do pomyślenia!), bardzo ciepli (w turbazie w Bakczysaraju potężna "matrioszka rassija" na stołówce wzięła nas pod ręce i pyta "co, głodni? co zjecie? zaraz się wami zaopiekuję!").

Zaliczyliśmy też krótki fragment najdłuższej linii trolejbusowej świata, ma ponad 70km jak pamiętam, ale jechaliśmy tak wolno, że inny trolejbus nas wyprzedził :D (nasz kierowca się zatrzymał, zdjął wąsy i ten za nami nas śmignął) - więc nie polecam więcej jak parę kilometrów ;]

Ogólnie wyprawa bardzo przyjemna, ale z nóg nie skosiła. Prawie.. ale o tym niżej.

* Osobnego akapitu wymaga Czufut Kale, Skalne Miasto niedaleko Bakczysaraju, do którego idzie się mijając przepiękny monastyr przyklejony do skały. To miejsce zrobiło na nas największe wrażenie, niesamowite miejsce, monumentalne, wspaniałe do zwiedzenia i obfotografowania. Punkt obowiązkowy na Krymie!

Aby wyprawie dodać smaczku, wydrukowałem wszystkie 18 sonetów krymskich i szliśmy śladami wieszcza. Będąc w miejscu, gdzie dany sonet powstał, jedno z nas deklamowało odpowiedni sonet :-)
Udało nam się zadeklamować ok. 7 sonetów jak pamiętam (w tym mój ukochany Czatyrdah [z pamięci :>] z Ałuszty, gdyż na dojście do samej góry czasu zabrakło).

Mieszkaliśmy różnie, raz w mini hostelikach, raz w wielkich hotelach (Sewastopol, najwyżej położony hotel, gorący prysznic, yay!), raz u przypadkowo spotkanych ludzi (Ałupka) a na koniec w Simfieropolu skorzystaliśmy z CouchSurfingu (do którego cała nasza trójka należy od paru lat).

Plan trasy mieliśmy wstępnie obmyślony, ale jak to prawdziwi podróżnicy, plan nam się zmieniał pod wpływem impulsu, chwili lub spotkanych ludzi. Np. w Sewastopolu zagaiła nas młoda parka, skąd jesteśmy, co planujemy. Mieliśmy jechać na Orle Gniazdo, ale nam odradzili, że kawałek skały i nic więcej i polecili Ałupkę (o której wcześniej nie słyszeliśmy). I tak też zrobiliśmy, Ałupka nam się wielce podobała, zmiana planów okazała się owocna :)

Na koniec małe info: ludzie tam mawiają: "Krym? Eta Rassia!" - i fakt, to nie Ukraina, to Rosja. Nawet cyrylicę mają rosyjską, nie ukraińską. Mnóstwo symboli, łącznie z sierpem i młotem! I okręty pod rosyjską banderą w porcie (o tym niedawno głośno w wiadomościach było).

Uff, zdecydowanie mój najdłuższy post na forum, o ile nie w życiu :-)
Mam nadzieję, że fotostory się przyda i zaciekawi parę osób.

Powodzenia na wyprawie!
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Marooned, bardzo fajny opis!

Zaostrzyłeś mój apetyt. :-)

Czy jadłeś tą rybę od babuszki? Wygląda smakowcie.
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Z tą rybą u mnie tak samo jak z kawą. Zapach tak odstraszający, że nie zaryzykowałem spróbować :mrgreen:

Za to na jednym z przystanków, późno w nocy (gdzieś mamy jedno zdjęcie przez okno, ale mało co widać), zatrzymaliśmy się w jakiejś miejscowości, gdzie na długości* całego pociągu porozstawiane były stragany z pluszakami. Takimi od 20cm do półtora metra! Tysiące pluszaków. Sprzedawcy wciskali je przez otwarte drzwi (krótki postój, zakaz wychodzenia). Taki widok o 2 w nocy był bardzo schizowaty :shock:
__

* ten pociąg jest tak długi, że na 70mm i cyfrowym powiększeniu nie widziałem jego końca :shock:

mygosia - dzięki, warto!


aaaaaaaa, bardzo istotna sprawa - pogoda!
Fakt, że w innych miesiącach pewnie będzie inna, ale w maju było tak:
- wstajemy ok. 9, z niechęcią, bo przez okno widać szare chmury i mocny deszcz
- gdy po jedzonku po 10 wychodziliśmy w świat, już nie padało, a niebo się przejaśniało
- między 12 a 14 skwar był taki, że marzyło się o cieniu, ukrop, ani chmureczki w zasięgu wzroku
- po 15 na horyzoncie pojawiały się ciemne chmury - to znak, by kierować się do domu - nie zawsze zdążaliśmy
- po 16..17 ulewa, jak w porze deszczowej w tropikach

i tak dzień w dzień - deszcz, żarówa, deszcz - dopiero za Jałtą przestało padać
także ręczniki i kurtka na plecaku i suszyły się w drodze :-D

(ach, nakręciłem się na kolejny wyjazd w nieznane.. :roll: )
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Marooned, dzięki za info a tej rybki to bym spróbował.Pamiętam jak w roku 1980 byłem u cioci w Wołkowysku (dziś Białoruś).Bardzo mi te ryby smakowały a starsi lubili je jako zakąskę do piwa.Generalnie zapach może zmylić-choćby sery typu Brie czy Camembert nie mówiąc o Roquefort.
Dobra jeszcze nie jestem na etapie układania planu tygodniowego pobytu a podliczania kosztów.Z tego co wiem to na kwaterze można przenocować czteroosobową rodziną za ok.30$.Licząc noclegi i paliwo(większość trasy na ukraińskiej ropie) wyszło mi jakieś1400 zł.
Interesują mnie ceny żywności bo teraz jest moment żeby zrobić symulację pozostałych kosztów.
Jutro po południu będzie u mnie ów przyjaciel który w naszym rejonie skupuje przywieziony z Niemiec sprzęt AGD i wozi właśnie na Krym sprzedawać właścicielom hotelików,pensjonatów itd.Sam jest ze Lwowa i z noclegiem w drodze na Krym nie będzie problemu.
Skąd powstał pomysł tej podróży?Otóż pomyślałem sobie że jak mam wydać 2000 na pobyt nad Bałtykiem,gdzie praktycznie nie ma nic ciekawego jeżeli chodzi o zabytki,to wolę podobną kwotę wydać na naprawdę ciekawe miejsce.Poza tym Bałtyk w tym roku po tych powodziach będzie mało atrakcyjny ;-)
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
I dobrze pomyślałeś. Ja jestem znad morza (w Pozku dopiero od niecałych 3 lat) i w całości zgadzam się z Twoim podejściem i planem.

Co do cen to nie pamiętam dokładnie, tu pewnie pomoże Ci Twój znajomy, ale jedna generalna myśl mi się zapamiętała - jedzenie było bardzo tanie, nie oszczędzaliśmy specjalnie na nim.

Na pewno polecam Bakczysaraj (Pałac Chana, Monastyr Uspieński, Czufut Kale) i Jałtę (Liwadia, pałac Potockich w Liwadii) - dwa obowiązkowe punkty wg mnie - i ciekawe, i piękne, i historyczne - dla każdego coś dobrego.
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Mimo że nakręciłem się na ten Krym na MAXA to jeszcze ty mnie utwierdziłeś w przekonaniu o Słuszności wyboru ;-) ogólnie nie jestem zwolennikiem biernego wypoczynku na plaży.Po prostu nie wypocznę gdy jakiś facet z boku kłoci się ze swoją żoną,obok dziecko sika do wiaderka itd...Wolę pojechać nad pobliskie jeziora,nadmuchać ponton,wziąć aparat,coś do czytania i zacumować w trzcinach.
 
Mrówka  Dołączyła: 28 Lip 2008
andybond napisał/a:
ogólnie nie jestem zwolennikiem biernego wypoczynku na plaży.Po prostu nie wypocznę gdy jakiś facet z boku kłoci się ze swoją żoną,obok dziecko sika do wiaderka itd...

ja byłam na Krymie w zeszłe wakacje, dokładnie na Jałcie. tam niestety na każdej plaży spotkasz się z czymś takim, szczególnie w godzinach tych najbardziej słonecznych. ale Krym polecam bardzo.
niezapomniane widoki, nie jest aż tak drogo (choć jak większość kurortów w sezonie się naciąga na co się tylko da). bo arbuzy, o których pisałeś, w wakacje są tam droższe niż w Polsce, a tam przecież rosną.
nie wiem, ile kosztują noclegi, ale po samym Krymie dobrze można się poruszać trolejbusami (choć nie wiem, niektóre chyba są milion lat starsze od nas :P) i marszrutkami (dojeżdżają prawie wszędzie), a komunikacja nie jest droga. i w samej Jałcie najlepiej odwiedzić Jaskółcze Gniazdo statkiem, bo bardzo fajna wycieczka jest.
ogólnie Krym polecam, tanie piwo, dużo słońca, ciepła woda - żyć nie umierać : )
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Mrówka napisał/a:

ja byłam na Krymie w zeszłe wakacje, dokładnie na Jałcie. tam niestety na każdej plaży spotkasz się z czymś takim, szczególnie w godzinach tych najbardziej słonecznych. ale Krym polecam bardzo.

Dlatego jadę we wrześniu :lol: Do tego stopnia jestem nakręcony,że wieczorami śpiewam żonie:Będę brał cię...w Jałcie :lol: :lol:
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Mrówka - masz coś do starszych od nas marszrutek? :D (tak, to odjechało chwilę później z pasażerami!)

Ceny jak pamiętam:
- przejazd marszrutką w mieście - od hrywny do półtorej
- przejazd marszrutką do innego miasta - hm, chyba coś koło 5 hrywien
- nocleg u ludzi (Ałupka) - 33 hrywny za noc od osoby
- nocleg w hotelu - niestety nie pamiętam, ale coś mi świta 40..50 za noc (Sewastopol, ten na szczycie)
- czeburieki - poniżej 5 hrywien

Obecny kurs za hrywnę to 46 groszy

I jakie mają piękne dachowce!
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Marooned, Wczoraj w większym gronie rozmawialiśmy o moim planie i dwie osoby powiedziały,że ktoś tam im powiedział,że jemu powiedziano że woda dostępna jest dwa razy dziennie.Stanąłem okoniem i poprosiłem,żeby nie generalizować.Proszę potwierdź bądź zaprzecz tym jak uważam nieprawdziwym informacjom

[ Dodano: 2010-06-12, 22:48 ]
Aha i jeszcze jedno-według ciebie z jaką walutą najlepiej jechać bo słyszałem,że płatności w $ są bardzo chętnie przyjmowane.Następna sprawa płacenie kartą i wybieranie hrywien z bankomatu.Czy są tam markety pokroju np.biedronki czy plusa i czy można w nich płacić kartą czy lepiej zaopatrzyć się w odpowiednią ilość gotówki przy granicy?

[ Dodano: 2010-06-12, 22:51 ]
Kurde to nie dość że Elvis żyje to w dodatku jest kobietą :!: :!:
Pozwolę sobie zapodać jedną z twoich fotek ;-)
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Polecam wziąć dolce, ale wymienić sensowną ilość na hrywny. Dzięki temu ani Cię nie zjedzą na przelicznikach ani nie będziesz miał problemu u przekupy na rogu. Ja wymieniłem nieco za dużo i potem wymieniałem z powrotem, ale nie straciłem więcej niż kilkadziesiąt złotych, więc luz.

Co do wody 2x dziennie. Fakt, zapomniałem. Ponoć tak było, ale byliśmy u znajomych we Lwowie i mówią, że obecnie woda jest zazwyczaj cały dzień, choć może się zdarzyć jej brak.

Będąc w tym hotelu w Sewastopolu rzeczywiście, nie było wody koło południa. Jak wróciliśmy z miasta, to dziwny szum dochodził z łazienki.. odkręcony na maksa kurek i woda ostro waliła z kranu - na szczęście nic nic zalało.
 
Mrówka  Dołączyła: 28 Lip 2008
andybond napisał/a:
Maroonedjemu powiedziano że woda dostępna jest dwa razy dziennie.Stanąłem okoniem i poprosiłem,żeby nie generalizować.Proszę potwierdź bądź zaprzecz tym jak uważam nieprawdziwym informacjom

w większych hotelach już raczej nie, wiadomo w tych droższych. ja mieszkałam normalnie w prywatnej kwaterze i woda jest czynna od 7 do 22. tak to nie ma jej nocami.
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Mrówka napisał/a:
ja mieszkałam normalnie w prywatnej kwaterze

Mrówka, ile stojała sutka ;-) na osobę?
To już wiem gdzie będzie Baza wypadowa-Ałuszta czyli za Górami Krymskimi a z tego co wyczytałem można w takim razie spodziewać się klimatu zwrotnikowego :lol:
 
Mrówka  Dołączyła: 28 Lip 2008
andybond napisał/a:
Mrówka, ile stojała sutka ;-) na osobę?
nie mam pojęcia, ja mam w Jałcie rodzinę. :-)
Cytat
To już wiem gdzie będzie Baza wypadowa-Ałuszta

albo Alupka. też ponoć niedrogie noclegi i do wszystkich miejsc fajnych niedaleko.
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Tylko z tego co mi Władek mówił to plaże tam wąskie i kamieniste a może dość szybko schodzi w głębię,jest za to cudowny widok na Góry a i do Jałty niedaleko.Zastanawiam się jeszcze nad Eupatorią.

 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
andybond napisał/a:
Wczoraj w większym gronie rozmawialiśmy o moim planie i dwie osoby powiedziały,że ktoś tam im powiedział,że jemu powiedziano że woda dostępna jest dwa razy dziennie.

Kolejny, jakże "prawdziwy" mit o Ukrainie leczący kompleksy "bo u nas jest lepiej" :roll:
To się wzięło stąd, że niektóre miasta mają utrudniony dostęp do wody (np. te bez rzek), a źródłem tego mitu jest Lwów gdzie woda jest doprowadzana bodajże dwa razy na dzień. Tylko, że to nijak ma się do tego, że wody ma brakować, czy ma być dostępna "od - do", bo istnieją bojlery tudzież inne zbiorniki, w piwnicach każdego budynku.

Mrówka, jakbyś rzuciła jakieś czekoladki albo koniaczek, to woda od razu by się znalazła :mrgreen:
EDIT: właśnie doczytałem - I co rodzina nie ma bojlera? :roll:
 
Mrówka  Dołączyła: 28 Lip 2008
andybond napisał/a:
Tylko z tego co mi Władek mówił to plaże tam wąskie a może dość szybko schodzi w głębię,jest za to cudowny widok na Góry
wąskie i kamieniste. to oznacza, że parzy w stopy, jak się nagrzeje. ale chyba niegorzej niż rozgrzany piasek.
i czasem przybywają meduzy i nie chcą odejść - ale to te nieparzące.
widok na góry cudny i z gór również. fajnie jest się przejechać na Ai Petri - jest się w chmurach i można się przejechać taką kolejką , tylko trzeba się nastać w kolejkach (:D) do niej. ale ponoć ciekawe przeżycie - zwłaszcza, kiedy zabraknie prądu w trakcie. i jeszcze w większości miejsc wartych zwiedzenia trzeba uważać na Turków, którzy żądają opłat za coś wmuszonego. na przykład położą Ci sokoła na ramieniu, a potem każą za to płacić. trzeba się strzec. chyba, że się chce takie zdjęcie. : ) szkoda, że nie mogę dodać własnych zdjęć, bo mam je w Polsce.

Cytat
EDIT: właśnie doczytałem - I co rodzina nie ma bojlera? :roll:

na osiedlach nie ma w ogóle bieżącej wody nocą. tak jest na Ukrainie. to, że sobie radzą, gdzieś ją przechowując, to inna sprawa. : )
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Yura napisał/a:
Kolejny, jakże "prawdziwy" mit o Ukrainie leczący kompleksy "bo u nas jest lepiej" :roll:

Otóż to :-B W wielu miejscach w Polsce nie ma toalet w mieszkaniach i pewnie byśmy się nie cieszyli gdyby jakiś zachodni turysta trafił w takie miejsce a potem opowiadał że w całej Polsce kible są na dworze :lol:
Trochę mnie przeraża czas podróży.Zrobiłem symulację w swojej nawigacji i wyszło 28 godzin :shock: tak więc przystanek Lwów będzie jak najbardziej wskazany.Szkoda,że mój młody ociąga się z prawem jazdy-znów wszystko będzie na barkach starego :lol: :lol:

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach