bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Kodak Tri-X
Cytat
Modne słowo „kultowy”, czyli w kilku zdaniach o Kodaku Tri-X

W poprzednim artykule zapowiedziałem serię tekstów opisujących obecne na rynku czarno-białe negatywy o czułości ISO 400/27°. Słowo się rzekło, więc zacząłem zastanawiać się nad pierwszym filmem „do opisania” i tu pojawił się problem, którą z „czterysetek” wybrać? Spośród wszystkich obecnych na rynku filmów dwa mają znaczenie szczególne: HP5 i Tri-X. Polacy znani są ze swej miłości do Ameryki, dlatego postanowiłem zacząć od Tri-X.

A na poważnie – jeśli któryś z filmów na świecie zasłużył na miano kultowego, to jest nim na pewno Kodak Tri-X. Dlaczego? Począwszy od problemów z nazwą, które towarzyszyły jego premierze, film ten owiany jest mgłą tajemnic, mitów i niedomówień, stale podsycających zainteresowanie tą skądinąd doskonałą emulsją. Właściwie dwoma emulsjami. Pisząc „Tri-X” mam bowiem na myśli dwa filmy – amatorski materiał KODAK TRI-X PAN i zawodowy KODAK TRI-X PAN Professional. Pierwszy (określany skrótem TX) jest produkowany w formatach 135 i 120, drugi (TXP, nie mylić z TOP) – 120, 220 i jako błony cięte formatu 4x5, 5x7 i 8x10 cali. Teoretycznie rzecz biorąc, są to dwie różne emulsje. Pierwsza ma nominalną czułość ISO 400/27°, druga – ISO 320/26°, choć, co omówimy później, czułość nominalna ma w przypadku tego filmu znaczenie drugorzędne.

Tri-X pojawił się na rynku w roku 1954. Tak, tak – prawie 50 lat temu. W porównaniu z nowoczesnymi negatywami barwnymi, całkowicie zmienianymi co kilka lat, pół wieku to prawie wieczność. Kiedy debiutował, był nowoczesnym materiałem cienkowarstwowym. Dziś traktowany jest raczej jako relikt dawnej epoki, przykład negatywu spotykanego w początkach fotografii. Jedyna zmiana w budowie emulsji miała miejsce na początku tego roku. Od kwietnia br. sprzedawany jest nowy Tri-X, w nowym opakowaniu. Oprócz opakowania i niewielkiej zmiany czasów wywoływania, nowy film praktycznie nie różni się od starego. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że zmiana emulsji była podyktowana przeniesieniem produkcji filmu z USA do tańszych zakładów w Ameryce Południowej.

Jak to się stało, że Tri-X utrzymuje się na rynku przez 50 lat? Mało tego – na niektórych rynkach nadal dominuje jako czarno-biały negatyw Kodaka.

Po pierwsze, w latach pięćdziesiątych jako nowy film trafił w ręce wielu doskonałych fotografików, którzy szeroko rozpropagowali jego zalety. Korzystali z niego m.in. Ansel Adams i Brett Weston. Najlepszy uczeń Adamsa – John Sexton również używał Tri-X (dopóki nie przerzucił się na T-Maxa…). Warto wspomnieć też o Weiderze czy Lois Greenfield.

Na całym świecie pojawili się miłośnicy Tri-X. Uważni czytelnicy „Pozytywu” z pewnością czytali o wielu fotografach, wykorzystujących w pracy ten właśnie film. Ale żaden z nich nie wywołał go w ten sam sposób. I to jest chyba największą zaletą tej emulsji. W stosunku do dzisiejszych standardów, zawiera ona dużo srebra. Dzięki temu można dostosować ją do swoich potrzeb.

W jednej z książek poświęconych ciemni opublikowano tabelę przedstawiającą czasy wywołania Tri-X. Najdziwniejszą jej częścią jest rubryka „czułość”, obejmująca wartości od 100 do 3200 ASA. I rzeczywiście – film daje doskonałe rezultaty przy każdej z tych czułości. I pomyśleć, że skonstruowano go na wiele lat przed filmami chromogenicznymi. Zalecane wywoływacze: od Aculux do Ultrafin, czyli – szczerze mówiąc – wszystko, co akurat mamy pod ręką. Jeśli ktoś osiągnął za pomocą odpowiedniego wywoływacza wymagany efekt, nie ma sensu nic zmieniać. Z tego też powodu film utrzymał się na rynku przez te wszystkie lata. Zmieniały się wywoływacze, mody, a Tri-X był stale w użyciu.

Jedni określają go jako film wysokoczuły i gruboziarnisty. Dla innych jest niskoczułą, miękką, drobnoziarnistą emulsją o najszerszej skali półtonów. Wszyscy z „klubu Tri-X” mówią jedno – ziarno tego filmu jest bardzo ładne. Duże kryształy srebra obecne w emulsji pozwalają osiągnąć równomiernie rozmieszczone ziarno o ładnych konturach. Przez pewien czas było ono nawet znakiem rozpoznawczym amerykańskiego reportażu społecznego.

Tri-X jest doskonałym materiałem dla początkujących – nie ma dzisiaj filmu o podobnej tolerancji na warunki naświetlania czy obróbki. Nawet ta odbywająca się w warunkach dalekich od ideału prowadzi do negatywów z nadającymi się do powiększeń i pełnymi szczegółów światłami.

Jeden z fotografików powiedział kiedyś o Tri-X, że to słaby film, bo w każdej z konkurencji plasuje się na drugim miejscu. W kategorii „ostrość” przegrywa z HP5 Plus, ma większe ziarno niż Delta i mniej półtonów niż APX 400. Inni mówią, że fotografia to zawsze kompromis – trzeba wybierać między ziarnistością, ostrością a półtonami. A Tri-X jest drugi we wszystkich dziedzinach. Tylko drugi czy aż drugi?

W dzisiejszych czasach Tri-X może się wydawać nieco przestarzały. Wiele obecnych na rynku nowszych filmów daje lepsze zdjęcia. Świat fotografów wydaje się spolaryzowany. Jedni uwielbiają Tri-X, inni go po prostu nie używają. Ja, szczerze mówiąc, należę do drugiej grupy. Ale to być może tylko dlatego, że moje zdjęcia z tego negatywu akurat nie były najlepsze. A jednak bardzo szanuję i cenię tę emulsję. Musi mieć coś w sobie, skoro od tylu lat znajduje nabywców. A poza tym, czy nie miło poczuć ciarki na plechach, gdy wkładamy do aparatu taki sam film, jakiego używał Ansel Adams?

PS. Z puntu widzenia nowoczesnej fotografii najciekawszą grupę użytkowników Tri-X stanowią ci, którzy wywołują go w Rodinalu. Pięćdziesięcioletni film wywoływany w ponadstuletnim wywoływaczu! To pozwala uświadomić sobie, że to nie filmy i wywoływacze są najważniejsze. Trzeba po prostu wiedzieć, co chcemyosiągnąć. Dla ciekawych – kilka orientacyjnych czasów wywoływania.

Czułość | Wywoływacz | Czas (20° C)
--------------------------------------
400 | Rodinal 1+25 | 7
400 | Rodinal 1+50 | 13
800 | Rodinal 1+50 | 16,5
1600 | Rodinal 1+50 | 18,5
400 | Rodinal 1+100 | 20
800 | Rodinal 1+100 | 17,5 (24° C)

Wojtek Tkaczyński, Pozytyw 11/2003

 

kojut  Dołączył: 13 Kwi 2011
bakulik, dzięki za ciekawy artykuł :-B Normalnie zachciało .i się tego filmu ;-)
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Z zainteresowaniem przeczytałem, ale nie przekonuje mnie do zmiany HP5. Przy okazji zdałem sobie sprawę, że nie mam pojęcia jaki znany fotograf wkłada Ilforda takiego jak ja w swoją puszkę :shock: A że on o tym nie wie doprowadzi mnie chyba do depresji :oops:
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
rychu napisał/a:
Przy okazji zdałem sobie sprawę, że nie mam pojęcia jaki znany fotograf wkłada Ilforda takiego jak ja w swoją puszkę :shock:

Teraz możesz się dowiedzieć: http://pentax.org.pl/viewtopic.php?t=51667 ;-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
TRI*X + Xtol z zamkniętymi oczami ;-)
 

Keek  Dołączył: 25 Cze 2008
"Od kwietnia br. sprzedawany jest nowy Tri-X, w nowym opakowaniu. Oprócz opakowania i niewielkiej zmiany czasów wywoływania, nowy film praktycznie nie różni się od starego. "

Ze slyszenia wiem - nie weryfikowalem - ze ten negatyw zmienil sie w latach 70. Z doswiadczenia zas, ze na przelomie XX i XXI wieku. Moje pierwsze Tri-Xy na jakie sie jeszcze zalapalem byly inne niz nastepne. W skrocie mozna napisac, ze obraz z nich byl zblizony do obecnych HDRow.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Filmy (numer specjalny Foto I/98)

 

Fenol  Dołączył: 31 Sie 2010
Najciekawszym dla mnie doświadczeniem było to, jak ostatnio na jednej rolce miałem zdjęcia naświetlone zarówno na ISO 100 (Z-1p robił mi za światłomierz i zapomniałem później przestawić), jak i ISO 800 (celowo, żebym był w stanie utrzymać nieporuszone zdjęcie). Po wywołaniu w Excelu nawet nie wiem, które zdjęcia były naświetlone na ISO 100. Wszystkie zdjęcia są zdatne do użytku. A materiał wywoływałem po prostu jako ISO 400 :-) elastyczności nie można mu odmówić!
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Dla ISO 400 i 800 producent podaje takie same czasy wywoływania. Ja ostatnio używam tego filmu przy czułości 1600 i rezultaty bardzo mi się podobają (wołam w Excelu 1+1, machając koreksem wg zaleceń Kodaka, czyli przez 5 s co pół minuty).
 

Fenol  Dołączył: 31 Sie 2010
bakulik napisał/a:
Dla ISO 400 i 800 producent podaje takie same czasy wywoływania.


To wiem, dlatego nie bałem się celowo podnieść w aparacie ISO na 800. Zaskoczyło mnie, że przy tych samych czasach wywoływania ISO 100 również wyszło dobrze. Zakres od ISO 100 do 800 na jednym filmie i w jednych warunkach wywoływania? Robi wrażenie. A przypuszczam, że i 1600 by przeszło bez zmian w czasach - muszę kiedyś przetestować.

bakulik napisał/a:
wołam w Excelu 1+1, machając koreksem wg zaleceń Kodaka, czyli przez 5 s co pół minuty


Ja w Excelu w stocku, kręcąc 10s co każdą minutę :-)
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Cytat
Ja w Excelu w stocku, kręcąc 10s co każdą minutę

Również. Przy 1+1 ograniczam bełtanie.
Aleście mi zabili ćwieka z tą rozpiętością naświetlania. A co ze światłami dla 800?
 

Fenol  Dołączył: 31 Sie 2010
rychu, na razie na ISO 800 zrobiłem jedną klatkę, bo akurat światła totalnie nie było. Ale na obecnej rolce, którą mam w aparacie, już naświetliłem co nieco więcej w tym sposób, więc będę wiedział, jak tylko dokończę i wywołam :-)
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Z tym użytecznym zakresem naświetlania to jest tak, że wszystko zależy od rozpiętości tonalnej motywu. Jeśli jest sporo mniejsza od "pojemności" filmu, a do tego w średniej tonacji, to można sobie jeździć ±2 EV po krzywej charakterystycznej i z każdej klatki da się coś uzyskać, zwłaszcza po skanowaniu. Ale jeśli mamy kontrastowy motyw, to już nie jest tak ciekawie, bo niedoświetlając, zgubimy cienie, a przreświetlając - skompresujemy światła (i spadnie kontrast), więc zakres się zmniejsza. Tak samo, jeżeli nasz motyw jest w low-key (spada tolerancja na niedoświetlenie) lub high-key (analogicznie na prześwietlenie).
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
To jest jasne, że tylko jako "wyjście awaryjne". Pod powiększalnik raczej nie będzie się nadawać, ale jak piszesz, w zależności od motywu i skrajnych rozpiętości krzywej.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Kilka przykładów na ISO 1600, obróbka w Fomadon Excel (1+1), 20°C, 13 min. 15 s, mieszanie przez 5 s co pół minuty. Po kliknięciu pełny rozmiar.

1. FA 35/2 @ 2.8


2. F 50/1.7 @ 2.4


3. FA 24-90/3.5-4.5 @ 90/5.6


4. Różne ISO na tym samym filmie, obróbka jak wyżej (czyli dla ISO 1600). W obróbce jasność szarego budynku po prawej stronie sprowadzona do takiego samego poziomu na każdym zdjęciu. Oczywiście można dodatkowo operować zmianą kontrastu, ale tu lepiej widać różnicę w materiale wyjściowym.

ISO 400


ISO 800


ISO 1600


ISO 3200

Dla porównania ISO 1600 wywołane w Fomadon Excel, 22°C, 8 min., mieszanie 10 s co minutę.

5. Yashica ML 28/2.8 @ 2.8


I jeszcze czułość fabryczna, czyli ISO 400 wywołane w Fomadon Excel, 21°C, 6.5 min., mieszanie 10 s co minutę.

6. Yashica ML 28/2.8 @ 5.6


7. Yashica ML 28/2.8 @ 5.6


8. Yashica ML 28/2.8 @ 8


9. Yashica ML 28/2.8 @ 4


10. Yashica ML 28/2.8 @ 8


Wszystko skanowane Minoltą Dimage AF-2840 + VueScan, odwrócone w PS z użyciem krzywej od Alkosa, obrobione w Lightroomie.
 

SlicaR  Dołączył: 28 Kwi 2013
Koty miazga!
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Mnie pasują kontrasty dla 800.
Dlaczego tak mieszasz z temperaturą wywojki?
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
rychu napisał/a:
Dlaczego tak mieszasz z temperaturą wywojki?

Nie chciało mi się chłodzić wywoływacza. ;-)

Kolejny argument za 1+1 – łatwiej uzyskać pożądaną temperaturę kąpieli.
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Miałem taką przygodę z HP5 - 24C, na szybko w pamięci przelicznik, wyszło rewelacyjnie, zapisałem. Ale nie eksperymentuję za bardzo. Zawsze mam jakiś wartościowy kadr (przynajmniej tak myślę), którego szkoda stracić, tym bardziej, że nie skanuję, tylko wstępnie uwieczniam na polietylenie. Jak jest ok, idzie na baryt.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
rychu napisał/a:
Ale nie eksperymentuję za bardzo

Ja też nie, tylko dwa lub trzy razy celowo podniosłem temperaturę wywoływacza przy forsowaniu filmu. Po prostu chłodzenie trochę trwa, szkoda marnować wodę, a do lodówki chemii nie chcę wstawiać. Za to trzymam w niej butelkę z wodą destylowaną i przy robieniu wywoływacza z koncentratu lub rozcieńczaniu 1+1 (a tak wywołuję w zdecydowanej większości przypadków) mogę szybko obliczyć proporcje i od razu uzyskać właściwą temperaturę.

Raz tylko rozrobiłem Excela i korzystałem ze stocka, ale po jakimś czasie zaczęły się strącać kłaczki srebra, filtrowałem to, ale i tak zostawiały ślady na filmie, więc dałem sobie spokój, wolę robić 1+1 i mieć powtarzalne wyniki bez przeliczania czasów dla częściowo zużytego wywoływacza.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach