Janusz Gdula  Dołączył: 08 Gru 2008
Wypowiem się i ja, bo moją rodzinę też sytuacja z COVID dotknęła ostatnio.
Ja i żona jesteśmy po szczepieniu, żona nawet przyjmowała niedawno 3-cią dawkę. Ja jeszcze nie mogę, ale chcę ją przyjąć.

Starsza córka 5-lat od 27.11 w domu na kwarantanne do czwartku 2.12. 3-letnia córka też w domu - no bo skoro kwarantanna starszej, to kwarantanna i starsza siedzi w domu na obserwacji. W międzyczasie tj. wtorek 30.11 młodsza zaczyna kaszleć suchym kaszlem (brak temperatury) i skarży się na bóle nóżek. Nigdy się na to nie skarżyła, a jest bardzo żywym i ruchliwym dzieckiem.
No to lekarz dla młodszej na środę i osłuchanie. Ja biorę urlop i zostaję ze starszą w domu - trwa w końcu jej kwarantanna. Córa młodsza wchodzi z żoną do izolatki i wymaz z nosa - test antygenowy na obecność wirusa. Wynik po 15 minutach - COVID pozytywny.
Na prośbę żony test PCR dla starszej córki w ten sam dzień 30.11 - wymaz z nosa. Następnego dnia wynik starszej COVID negatywny.

I zagwozdka - no bo jeśli testy prawidłowe, to albo starsza przechorowała i nie ma już śladów obecności virusa, albo młodsza złapała w przedszkolu przed kwarantanną starszej.
Dziewczynki ze sobą siedzą pod jednym dachem od 27.11, bawią się, szaleją, nie biegamy z nimi ze środkami do dezynfekcji.

Zastanawiamy się z żoną, czy nie powtórzyć za 4-5 dni ponownie testu u starszej, lub wykonać test na przeciwciała z krwi. Tak dla własnej informacji, bo gdyby obydwie miały to sprawa byłaby w 100% jasna. A tak, sami nie wiemy. Ja nie jestem w pełni przekonany do dokładności tych testów.
A teraz sprawa jest taka, młodsza kończy izolację nałożoną przez Sanepid 10.12, a starsza ma kwarantannę aż do 17.12.

Póki co młodsza trzyma się dzielnie, troszeczkę kaszle i lekki katar.

Ale lekarka nas informowała, że dzieci w zdecydowanej większości przechodzą COVID łagodnie.

Dużo zdrowia dla wszystkich których to dotyka.
 
arekzg  Dołączył: 30 Wrz 2015
DeTe napisał/a:
Pragnę tylko zwrócić uwagę, że "antyszczepionkowcy" w głównej mierze boją się o utratę swojej szeroko pojmowanej wolności,


Zwolennicy dobrowolności też są anty- ?
Dzięki powiedziałeś nam, czego się boimy. Bo bym tkwił w nieświadomości.

apemantus napisał/a:

Apelowałem o wzajemny szacunek.

Ale oni tego nie chcą. Dzielenie ludzi nie polega na obdarzaniu się szacunkiem.

apemantus napisał/a:

Nigdzie nie namawiałem do szczepienia ani do nieszczepienia.

Dlatego jesteś dla nich anty- kto nie jest z nami, jest przeciw nam.
 

DeTe  Dołączył: 14 Maj 2008
arekzg napisał/a:
Zwolennicy dobrowolności też są anty- ?

Grochem o ścianę. Tyle razy już tu była tłumaczona zależność dobrowolności od zasad życia w społeczeństwie.
Jest to drastyczne, wiem, ale "wasza" dobrowolność kończy się tam gdzie pojawia się zagrożenie dla innych.
Oczywiście, że można szydzić, że to wydumane zagrożenie, że przecież nikogo nie narażacie ale na tej samej zasadzie ja mogę tłumaczyć, że nie powinno się ograniczać mojego prawa do dobrowolności prędkości na drodze - przecież ja jeżdżę szybko ale znakomicie, nie zagrażam nikomu.

arekzg napisał/a:
kto nie jest z nami, jest przeciw nam

No niestety, w tym przypadku dokładnie tak.
 
rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
apemantus napisał/a:
Swą naiwność zrozumiałem czytając stronę 93 (chyba). Otoż tam parę osob CIESZYŁO się z faktu, że lekarz OSZUKIWAŁ PACJENTÓW
Nie żebym się czuł wezwany do tablicy ;-) Ale czy się cieszyło? Raczej naigrywało z sytuacji. Nie wiem czy zrozumiałeś pewien szkopuł w tej sytuacji i generalnie w sytuacji gdzie ludzie idą żeby zdobyć lewe szczepienie...
Pierwszy argument, oczywiście banalnie łatwy do zbicia przez presję medialną i społeczną, ale... Skoro jestem do czegoś przekonany, to dlaczego udaję coś innego a dodatkowo chwalę się i jestem dumny z oszustwa? :shock:
Drugi już niepodważalny. Zdajesz sobie sprawę, że jest duża grupa ludzi którzy chcieliby się zaszczepić ale nie mogą ponieważ, jak się przypuszcza, co czwarta szczepionka ląduje w ścieku? Teraz mamy coraz to nowe warianty wirusów i pochodzą one z regionów gdzie szczepionek brakuje.
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
rysiekll, Po prostu uważam,że coś takiego jak zaufanie pacjenta do lekarza powinno być wartością nadrzędną. Niezależnie od bieżacej sytuacji. Przeżyłem już kedyś chwilę, w ktorej musiałem zaufać lekarzowi i jego słowom. I wierz mi, chciałem usłyszeć tylko prawdę, choć bałem się tego co mogę usłyszeć.
Pewnie część z tych chcących zdobyć lewy certyfikat, zrobiła to jak piszesz, (ale ich głupków załatwiłem! :mrgreen: ), ale na pewno część nie udźwignęła presji "dobrych i światłych ludzi", czy choćby szefa w pracy. Nie każdy może, potrafi się temu przeciwstawić i ulega pokusie żeby odzyskać "święty spokój". Ja tych ludzi rozumiem. Natomiast lekarz biorący łapówkę, i "nie wywiązujacy się" to zwykła kanalia.
Piszesz, że co czwatra szczepionka ląduje w ścieku i przez to brakuje dla innych chętnych. Mam proste rozwiazanie. Nie zmuszajmy tych ktorzy nie chcą się zaszczepić. Wtedy może wystarczy dla wszystkich, którzy tego chcą. Może nawet niektórzy nieszczepiący się z przekory zaszczepią się dobrowolnie (skoro nikt nie zmusza, to czemu nie?).
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
Janusz Gdula, Miałem podobną sytację całkiem niedawno. Czteroosobowa rodzina z (tą róznicą, że wszyscy niezaszczepieni)
Wirusa prawdopodobnie przyniósł mlodszy (16 lat) ze szkoły. Był na kwarantannie od czwartku. W sobotę żona poczuła się żle. Ból glowy gorączka. Pojechalismy do lekarza dyżurnego. Wykluczył cowida ponad wszelka wątpliwość. Bez żadnego testu. W niedzielę rozchorawał się starszy syn już dorosły, miał typowe objawy, plus sensacje żołądkowe. Żonie sie jeszcze pogorszyło. Młodzy zaczął trochę gorączkować .W poniedziałek nie udało nam się zarejestrować. Telefony od rana gluche. We wtorek, jako że ja czulem się wciąż bardzo dobrze, stanąłem w kolejce do rejestracji o 6.30. Udało się, zapisałem cała trójkę. Lekarka nawet nie osluchiwała. Wszyscy na test. U młodszego i żony wynik pozytywny. Ja i starszy negatwny.
Dwa dni pożniej ja zacząłem gorączkować do 38 stopni. W międzyczasie żonie i chłopakom przeszło. Najlżej zniósł najmłodzy z nas. Oprócz starszego wszyscy straciliśmy węch i smak. Ale wszystko przeszło.
Tak że bądź dobrej mysli.
A co do testów. Tak z rok temu, może dawniej przeczytałm gdzieś, że Elon Musk zrobił sobie cztery testy w ciągu jednego dnia. Ten sam szpital, ta sama pielęgniarka, ten sam producent . I wyszły dwa dodatnie i dwa ujemne. Czyli był w połowie zakażony a w połowie nie? Na szczęście moja żona, natychmiast odgadła co się stało. Otóż wymaz pobiera się z nosa, wiec widocznie dwa razy pobrali mu z lewej dziurki, a dwa razy z prawej :mrgreen:
Trzymajcie się i wychodźcie z tego jak najszybciej!
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
Tak z rok temu, może dawniej przeczytałm gdzieś, że Elon Musk zrobił sobie cztery testy w ciągu jednego dnia. Ten sam szpital, ta sama pielęgniarka, ten sam producent . I wyszły dwa dodatnie i dwa ujemne. Czyli był w połowie zakażony a w połowie nie? Na szczęście moja żona, natychmiast odgadła co się stało. Otóż wymaz pobiera się z nosa, wiec widocznie dwa razy pobrali mu z lewej dziurki, a dwa razy z prawej
Też o tym czytałem. Wpierw prawym okiem i było jak relacjonujesz. A potem rzuciłem okiem lewym i okazało się, że to historia wyssana z palca.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
arekzg napisał/a:
Zwolennicy dobrowolności też są anty- ?

Zwolennicy dobrowolności, którzy zaszczepili się mimo pewnych nawet obaw i przeciwskazań, bo przekalkulowali sobie ryzyko, w najszybszym możliwym czasie? Nie. To ja.
Zwolenniny dobrowolności, którzy wyszukują wszelkie bzdurne argumenty byle się nie zaszczepić bo nie i ch... Tak.
Co gorsza, ja jako zwolennik dobrowolności uważam, że ludzie sami udowodnili, że nie zasłużyli na taką dobrowolność i wolność. Sami sobie są winni, że im się zabiera wolność. Nie chcesz po dobroci, marchewka nie działa? Społeczeństwo sięga po kijek.
 
arekzg  Dołączył: 30 Wrz 2015
Zrozumiałem
 

Mechanik  Dołączył: 22 Lip 2014
I bardzo często są to formy przymusu pośredniego, a nie bezpośredniego. To znaczy - Możesz się nie zaszczepić, ale do wielu miejsc wejdziesz tylko wtedy, jak udowodnisz, że się zaszczepiłeś. Żeby było jasne, to ja jestem za. Tylko że z drugiej strony, powinno się równocześnie wprowadzić taki sposób tego "potwierdzenia", żeby nie było możliwe kupienie lewego poświadczenia.

A żeby wyjaśnić do końca mechanizm, to wygląda to tak, że mamy nakaz używania maseczek, dajmy na to w sklepie. I ja mam maseczkę, a przede mną idzie jakiś obszczymur i charcha na prawo i lewo, oczywiście maseczki nie mając. On mnie może zarazić, więc stanowi dla mnie poważne zagrożenie. Dlatego, jako obywatel wypełniający swoje powinności wobec społeczeństwa domagam się, żeby społeczeństwo (państwo) zmusiło tego człowieka do założenia maski, albo zabroniło mu wejścia do sklepu, gdzie ja robię zakupy. Chyba nikt nie powie, że jestem za "ograniczeniem jego wolności"?

Szczepienia wyhamowują w jakiś sposób wirusa (nieważne w jaki) i zmniejszają liczbę tych, którzy mogą mnie zarazić. A więc również mam powód, by domagać się, żeby jak najwięcej ludzi się zaszczepiło. Bo sam fakt istnienia epidemii, już zwiększa ryzyko, że ja i moja rodzina zachoruje. Czy to nie jest proste?
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Skoro osobiste doświadczenia...

Wczoraj przyszedł nasz klient i się mnie pyta, czy mogę wypisać Amantadynę dla jego kota.
Pytam się: po co?
Aaaa na wszelki wypadek, jakbym zachorował. Można kupić na internecie za 60pln, ale na receptę dla kota jest za 20.
No to mówię, że nie mogę wypisać.
A on - dlaczego?!

Bo mi [k...a] zabrania klauzula sumienia.

Kurtyna.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
Mechanik napisał/a:
Dlatego, jako obywatel wypełniający swoje powinności wobec społeczeństwa domagam się, żeby społeczeństwo (państwo) zmusiło tego człowieka do założenia maski, albo zabroniło mu wejścia do sklepu, gdzie ja robię zakupy.

To ja też osobiste, w zeszłym tygodniu byłem w sklepie Szweda co meblami handluje. I przy jednej z kas stał patrol policji czekając na jednego z klientów, który płacił za zakupy. Nie znam szczegółów ale wszystko wskazywało na to, że powodem interwencji był brak maseczki. Nie znam szczegółów przebiegu i finału interwencji ale sam się zdziwiłem.
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
mygosia, [ja pie......] :shock: :roll:
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
Mechanik napisał/a:
Chyba nikt nie powie, że jestem za "ograniczeniem jego wolności"?

Nikt, oprócz charchającego obszczymura i jemu podobnych oraz wojujących OCHO "Obrońców Charchających Obszczymurów"
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
Arti napisał/a:
wolność

No właśnie, zdaje mnie się, że wciąż tak zbiorowo mamy problem z definicją tego słowa, w sensie takim, żebyśmy wszyscy tak zbiorowo, narodowo, międzyludzko rozumieli to słowo tak samo, ale też to słowo w kontekście "życia w zbiorowości ludzkiej" co już samo w sobie niesie pewne ograniczenia i konflikty, gdy jednocześnie styka się i przenika tak wiele "indywidualnych wolności"
 

0bleblak  Dołączyła: 15 Cze 2011
mygosia napisał/a:
Skoro osobiste doświadczenia...

Wczoraj przyszedł nasz klient i się mnie pyta, czy mogę wypisać Amantadynę dla jego kota.
Pytam się: po co?
Aaaa na wszelki wypadek, jakbym zachorował. Można kupić na internecie za 60pln, ale na receptę dla kota jest za 20.
No to mówię, że nie mogę wypisać.
A on - dlaczego?!

Bo mi [k...a] zabrania klauzula sumienia.

Kurtyna.

mygosia :-B

Moje osobiste doświadczenia w egzekwowaniu noszenia maseczki. Jadę busem. Na przystanku wsiada chłopak, na oko wiek licealny. Bez maseczki oczywiście. Na to kierowca:
- proszę założyć maseczkę.
Chłopak:
- zaraz założę, tylko zapłacę za bilet.
Kierowca:
- proszę wysiąść z pojazdu, założyć maseczkę i dopiero może pan wejść i kupić bilet.
Chłopak bez słowa zrobił to, o co kierowca poprosił. Dodam, że kierowca maseczki na twarzy nie posiadał :mrgreen:
Brak maseczek w komunikacji publicznej jest tak samo nagminny, jak i w sklepach. Nie noszą ich klienci, ale i obsługa też nie ma często żadnych zabezpieczeń.
W mojej rodzinie kolejna osoba, która choruje i ma pozytywny wynik.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
Aaaa na wszelki wypadek, jakbym zachorował. Można kupić na internecie za 60pln, ale na receptę dla kota jest za 20.
Szur może się zaszczepić za darmo, ale woli wydać hajs na coś, czym się będzie "leczył", jak ciężko zachoruje, bo włączył myślenie. Czego nie rozumiesz? :evil:
 
Kocur  Dołączył: 04 Maj 2011
mygosia napisał/a:
Skoro osobiste doświadczenia...

Wczoraj przyszedł nasz klient i się mnie pyta, czy mogę wypisać Amantadynę dla jego kota.
Pytam się: po co?
Aaaa na wszelki wypadek, jakbym zachorował. Można kupić na internecie za 60pln, ale na receptę dla kota jest za 20.
No to mówię, że nie mogę wypisać.
A on - dlaczego?!

Bo mi [k...a] zabrania klauzula sumienia.

Kurtyna.


A dla mnie byś wypisała? :evilsmile:
 

0bleblak  Dołączyła: 15 Cze 2011
Kocur napisał/a:
A dla mnie byś wypisała? :evilsmile:

A nie przerażają Cię skutki uboczne stosowania amantadyny :evilsmile: ?
 

Mechanik  Dołączył: 22 Lip 2014
To mi się przypomniało z jednego filmu...

- Zawsze możesz spróbować się zabić
- A na co to pomaga?
- Na wszystko.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach