Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
Znakomicie się Was tutaj czyta :mrgreen:
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Robert N napisał/a:

Sie wie ! Wiosna panie sierżancie :-B

A skoro o wiośnie mowa, to mały obrazek. Nic egzotycznego, ot, czapla w szacie lęgowej, ale naszło mnie ostatnio na zabawy z kompozycją w stylu japońskiego Ukiyo-e i to jest jeden z efektów. Oczywiście K-3 III:

:-D
 

Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
apemantus, daj sie pobawic. :-)
Bo jak was czytam to sie mocno zastanawiac zaczynam czy 1 dwa czy 3 trzy.
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
Rivelv, Na dzień, dwa po weekendzie - da się zrobić.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Rivelv napisał/a:
apemantus, daj sie pobawic. :-)
Bo jak was czytam to sie mocno zastanawiac zaczynam czy 1 dwa czy 3 trzy.

A może 1233? No ale to w pakiecie z rozwodem (jeśli jesteś żonaty), albo tylko sprzedażą nerki, jeśli nie jesteś...
:mrgreen:
A na poważnie - zależy jaką masz szklarnię i co fotografujesz.U mnie większość szkieł to cropy, zaś fotograficznie przeważa dokument (który lubię robić na dłuższych ogniskowych) oraz przyroda (wiadomo), więc choć wraz z umieraniem K-5 i opóźnieniami K-3 III miałem chwilę wahań, że może jednak K-1 II i problem rozwiązany, ale ostatecznie bardzo cieszę się, że poczekałem. Jednak gdybym był portrecistą/landszafciarzem i do tego miał ulubione szkła kryjące fufu - to K-1 II byłby lepszym wyborem chyba, a na pewno równie dobrym jak K-3 III.
 
adi24-78  Dołączył: 11 Lis 2010
Miałem podobny dylemat i tez szkła miały u mnie znaczenie
 

Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
apemantus, dzieki :-) muszę tylko wykombinować gdzie go testować :-) ale coś wymyślę :-)
po za tym nie jest to tak specjalnie pilne :-) napewno się zgadamy :-)

a co do szkieł no cóż - troche takich troche takich - a na koniec wychodzi że najchętniej (chyba z lenistwa) na aparacie gości 16-85
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Cytat
z kompozycją w stylu japońskiego Ukiyo-e i

To taka wbudowana funkcja?

Podobnie jak mój imiennik z zainteresowaniem czytam wątek. Gdybym wydał tyle kasy na zabawkę też bym kwiczał z radości :mrgreen: :mrgreen:
 

Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
Cytat
jak was czytam to sie mocno zastanawiac zaczynam
Cytat
nie jest to tak specjalnie pilne
No właśnie, poczekaj do grupowych. :idea:
 

Kuba Nowak  Dołączył: 12 Maj 2010
Ryszard napisał/a:
No właśnie, poczekaj do grupowych. :idea:


Dawno ich nie było i chyba nieprędko się pojawią :-(
... ale po ostatnich K-70 ciągle działa (o dziwo ;-) )
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Kuba Nowak napisał/a:
chyba nieprędko się pojawią :-(
)

Jak by wyglądał taki grupenszoping w systemie pretendującym do exclusivclasse?
 

Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
Kuba Nowak napisał/a:
Dawno ich nie było i chyba nieprędko się pojawią
Co prawda nie brałem udziału, ale stosowny wątek z grudnia 2021 widzę...
rychu napisał/a:
Jak by wyglądał taki grupenszoping
Normalnie by wyglądał. 20 aparatów na pewno gdzieś znajdą ;-) Zresztą całe to gadanie Ricoha... za dwa lata będzie wiadomo, o co im naprawdę chodzi i co im z tego wyszło - o ile w międzyczasie znowu nie zmienią koncepcji. Póki co w Polsce jest jak było: brak w sklepach do obejrzenia i zakupy tylko przez internet plus stosunkowo niewielki rynek wtórny.
 
radek_m  Dołączył: 21 Lis 2007
+ brak dostępności produktów u dystrybutora :mrgreen: i nie wiadomo kiedy będą.

Ja oba kupowane ostatnio obiektywy zoom dla siebie mogłem pomacać w sklepie Rimex Foto.. Więc czasem coś w sklepach jest. Aparat z da 35 odbierałem w Euro, ale wysyłali go z własnego magazynu, więc w sumie prawie jak z półki.
 

Ryszard  Dołączył: 04 Paź 2006
Eee tam, przynajmniej dostępność labu mam dobrą :lol:
 

Robert N  Dołączył: 25 Lip 2007
Apas napisał/a:
w pakiecie z rozwodem (jeśli jesteś żonaty)

Jest zaleta taka, że małżonki nie odróżniają. Mój stoi na biurku od tygodnia i nic ;-)

A na poważnie, jeśli taka fanaberia, jak fotografia, miałaby się stać powodem do rozwodu, to raczej słabe są podstawy małżeństwa i to raczej tylko pretekst. Ja też mojej żony nie rozliczam z każdego wydatku
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
K-3 III w zastosowaniach sportowych, AF-C ze śledzeniem, na pewno nienajszybszy w takich zastosowaniach Tamron 70-200/2.8:




 

Kerebron  Dołączył: 10 Mar 2016
Strasznie hurlingowy ten AF. :-P

Trzecie niezłe. Piłka przeżyła? :evilsmile:
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Kerebron napisał/a:
Strasznie hurlingowy ten AF. :-P

Trzecie niezłe. Piłka przeżyła? :evilsmile:

Piłka (czyli sliotar) tak, bo to cholernie twarde paskudztwo, natomiast dziewczyna na zdjęciu dosłownie minutę później uległa poważnej kontuzji, wyglądało to na złamanie kości strzałkowej lewej...
Ja generalnie hurlingu nie fotografuję, bo mnie on nie interesuje (wolę rugby), ale wczoraj akurat przypadkowo trafiłem na turniej i postanowiłem potestować AF w Kaczycy. Problem polega na tym, że przy moim sokolim wzroku mam niejakie trudności z dostrzeżeniem piłki (bardziej precyzyjnie - nie widzę jej za żadną cholerę), która jest mała, biała i często trzymana w ręce zawodnika/zawodniczki, a do tego gra się nią bardzo szybko. W efekcie patrzyłem gdzie któraś dziewczyna biegnie a reszta ją goni, albo większa grupa napieprza się kijami, tam celowałem obiektyw i waliłem serią :mrgreen:
 

Robert N  Dołączył: 25 Lip 2007
Apas napisał/a:
Piłka (czyli sliotar)

Piłka, jak piłka, ale tego narzędzia, końcem spłaszczonego, byłbym się obawiał. Wygląda groźniej niż tradycyjny nasz wałek do ciasta.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Robert N, z tym to jest w ogóle ciekawie. Kij nazywa się hurley, albo hurl i jest używany zarówno w hurlingu, jak i w camogie. Camogie to jest w zasadzie to, co pokazałem na zdjęciach - czyli żeńska odmiana hurlingu, w który - czyli 'prawdziwy' hurling - grają tylko faceci. Jakie są różnice miedzy tymi dyscyplinami w przepisach pojęcia nie mam, ale zdaje się, ze jakieś są - gra męska jest szybsza i bardzie brutalna, choć i w camogie wybite zęby i połamane kości to norma...
Wracając do kija - tradycyjnie robi się go z drewna jesionowego, choć były mniej lub bardziej udane próby wdrożenia tworzyw sztucznych i bambusa, głównie z racji coraz słabszej dostępności dobrej jakości jesionu. Zawodnicy nienawidzą zmieniać kija, podobno taki idealnie leżący w ręce zdarza się bardzo rzadko, więc wszelkiego rodzaju metalowe opaski i wzmocnienia na popękanych po latach używania kijach nie tylko są normą, ale też swego rodzaju dowodem jakości gracza. Znam ludzi, którzy z racji wieku od kilkudziesięciu lat nie grają inaczej, niż czysto rekreacyjnie podając piłki wnukom - ale wciąż robią to używając hurleya, którym grali w 1976 roku na mistrzostwach regionu... Samo używanie kija jest cholernie trudne: osobiście przez kawał życia ćwiczyłem bokenem, czyli drewnianą, treningową wersją japońskiej katany i myślałem, że zapanowanie nad kawałkiem drewna w łapie, pomimo odmiennej mechaniki ruchu nie będzie dla mnie problemem. Okazało się jednak, że z trudem udawało mi się trafić tym w podrzuconą z ręki piłkę, o takich ekwilibrystykach, jak bieg na pełnej prędkości z piłką 'przyklejoną' do szerokiego zakończenia kija, podjęciem piłki z podłoża w pełnym biegu czy precyzyjne uderzenie piłki 'wystrzelonej' w naszym kierunku przez innego gracza, także w pełnym biegu - były całkowicie poza moim zasięgiem. Tymczasem jeden z moich kolegów z pracy, który był lokalną gwiazdą hurlingu w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, potrafi zagrać z dowolnej pozycji, trafiając we wskazany punkt odległy o 40 czy 60 metrów i nie myli się nigdy, nawet po kilku szklaneczkach guinnessa... I jeszcze mała ciekawostka - przed uzyskaniem przez Irlandię niepodległości Brytyjczycy często zakazywali Irlandczykom posiadania i noszenia jakiejkolwiek broni, czy to palnej czy białej. Nigdy jednak nie zdecydowali się na zakaz noszenia przyrządów sportowych, jakimi de facto są hurleye - wiec stanowiły one wielokrotnie główne uzbrojenie irlandzkich bojówek, dające nie tylko kolosalną przewagę w starciu wręcz czy z przeciwnikiem uzbrojonym w nóż, ale także pozwalającym w bliskim dystansie na skuteczne rozbrojenie osobnika sięgającego po broń palną poprzez dewastujące układ kostny uderzenie hurlejem w dłoń lub przedramię - podczas gry w hurling takie uderzenia w kij przeciwnika będącego w posiadaniu piłki i niesionej w biegu na szerokim końcu kija są dość często stosowaną techniką i są zadawane nie tylko błyskawicznie i z kolosalną siłą, ale też niezwykle precyzyjnie...
A jeśli Irlandczyk podaruje ci kij, a już szczególnie taki, którym sam grał - to naprawdę oznacza, ze cię szanuje i jesteś dla niego kimś ważnym - więc jeśli podczas wizyty w Eire coś takiego was spotka - doceńcie :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach