M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Alex Webb
Cytat

https://www.webbnorriswebb.co/

Alex Webb to fotograf podróżniczy związany z agencją fotograficzną Magnum, urodzony w 1952 roku w San Francisco. Głównie fotografuje w kolorze, opublikował ponad 10 albumów, współpracował z takimi tytułami jak GEO, Time, New York Times, National Geographic, Life.
Webb zainteresował się fotografią w szkole średniej, podczas której uczęszczał na warsztaty fotograficzne w Nowym Yorku. Swoją pasję rozwijał podczas studiów jednocześnie uczęszczając na historię literatury na Harvardzie i fotografię na Carpenter Center for the Visual Arts. W 1974 zaczął współpracować z agencją Magnum Photos, której został członkiem w 1976.
W latach 70 fotografował południe Stanów Zjednoczonych, dokumentując małomiasteczkowe życie w czerni i bieli. Pracował także na Karaibach i w Meksyku. W 1978 zaczął fotografować w kolorze, który stał się jego domeną od tamtego czasu.

"Umiem zbliżyć się do jakiegoś miejsca tylko piechotą. Bo i cóż innego robi fotograf uliczny? Idzie i patrzy, i czeka, i rozmawia, a potem patrzy i czeka jeszcze trochę, próbując utrzymać w sobie pewność, że Niespodziewane, Nieznane lub utajona natura Znanego czekają tuż za rogiem".
Alex Webb

W pana pracach regularnie powtarza się pewien temat. To miejsca, ludzie i kraje po tej złej stronie płotu oddzielającego biednych i bogatych. Wielokrotnie powraca pan w swoich fotograficznych podróżach do granicy amerykańsko-meksykańskiej. Ale to nie jedyny płot na świecie, który ma taką funkcję - jest mur w Izraelu, jest mur - czasem niematerialny - na południowych wybrzeżach Europy. Ubiegłoroczny konkurs World Press Photo wygrało zdjęcie imigrantów z Afryki Północnej, próbujących złapać zasięg sieci komórkowej podczas oczekiwania na transport do Europy. Czy to nie jest właściwie najważniejszy temat obecnie na świecie, także dla fotografów - te miliony napierające na granice raju, jakim jest dla nich "pierwszy świat"?

Alex Webb : Jest jeszcze jedna ciekawa granica. To Stambuł, którym również się zajmuję - między Azją a Europą, między islamem a sekularyzmem, Starym i Nowym. Przez ostatnie 30 lat orbitowałem wokół granic, na obrzeżach społeczeństw, gdzie kultury mieszają się ze sobą, czasem płynnie, czasem ciężko. Jestem zafascynowany tym, jak różne kultury łączą się i tworzą coś w rodzaju hybrydy. Najoczywistszym przykładem tego zjawiska w mojej pracy jest właśnie mój długoterminowy projekt na granicy amerykańsko-meksykańskiej.

„Późnym latem 1979 r. towarzyszyłem oficerowi straży granicznej w SanYsidro w Kalifornii, tuż przy granicy z meksykańskim stanem Tijuana. Większość dnia spędziliśmy przemieszczając się wzdłuż "linii” - obszaru położonego przy płocie granicznym (dzielącym USA i Meksyk - M.G.), gdzie ma miejsce większość aresztowań (nielegalnych imigrantów próbujących przedostać się do USA - M.G.). W tamtych czasach duże grupy imigrantów często przekraczały granicę właśnie w tamtym rejonie, a straż graniczna była wyraźnie przytłoczona zadaniem ich powstrzymania. Często wyłapywali grupy po 25 lub więcej ludzi. Moje zdjęcia masowych aresztowań spełniły swoje zadanie, choć nie były niczym specjalnym - ukazywały sytuację taką, jaka była, ale nie ukazywały emocji, jakie temu towarzyszyły.

Później tego samego dnia, gdy jechaliśmy drogą wzdłuż granicy, wyjrzałem przez okno. Słońce, rozproszone przez południowokalifornijską mgiełkę, zbliżało się do horyzontu. Pole żółtych kwiatów błyszczało kolorem. Zauważyłem w oddali małe postacie i wiszący nad nimi helikopter. Wymogłem na kierowcy, by zatrzymał samochód i wyskoczyłem wprost w pole kwiatów, by udokumentować dziejące się przed moimi oczami nieszczęście aresztowania ”.

Gdy patrzę na pana zdjęcie rowerzysty w Monachium , z tym surferem uchwyconym poprzez dziurę w murze, od razu myślę o innej fotografii: rowerzysta Henri Cartier-Bressona z francuskiego Hyeres. Zrobił pan wiele zdjęć, które podążają za maksymą Cartier-Bressona o "decydującym momencie". Jak ważna jest ona dla pana?

Alex Webb : Dla mnie jedną z tych cech, które czynią fotografię wyjątkową dyscypliną, jest jej zdolność do zatrzymywania [w kadrze] konkretnego momentu w czasie - a co za tym idzie: w historii. To jest ta "prosta", niezmanipulowana wyjątkowość fotografii jako medium. Malarz może zawsze namalować obraz jeszcze raz. Pisarz może napisać książkę od nowa. Ale fotograf nigdy nie może wrócić do tego samego momentu. Bezpośredni związek ze światem i historią to jedna z najsilniejszych, a zarazem jedna z najsłabszych stron fotografii: fotograf zawsze jest na łasce i niełasce świata.

W Monachium, gdy jest ciepło, ludzie często surfują na rzece w Ogrodzie Angielskim (Englischer Garten). Wpływają na deskach w jej nurt i płyną. Uchwyciłem tę scenę przypadkiem. Szwendałem się przez Ogród Angielski i na moście udało mi się złapać surfera w okienku w murze. Rowerzysta patrzył akurat w dół...

"Czekaj i patrz, i idź, i rozmawiaj...". Napisał pan te słowa w 1989 r. Od tego czasu uliczna fotografia zmieniła się chyba bardziej niż jakakolwiek inna odmiana sztuki fotograficznej. Telefony komórkowe "produkują" miliony fotografii dziennie, a Google Glass zmieni wszystko jeszcze bardziej, umożliwiając ludziom "strzelanie" fotek wszędzie i zawsze, a przede wszystkim niepostrzeżenie. Dobry fotograf wykorzysta Glass, by stworzyć sztukę, jak Richard "Koci" Hernandez, ale większość będzie po prostu strzelać na ślepo kadry. Nie boi się pan, że nie będzie już czasu na to, by "czekać i patrzeć, i iść, i rozmawiać..."?

Alex Webb : Nie mogę martwić się o to, co się stanie, bądź nie stanie z tym medium. Jedyne, co mogę zrobić, to robić dalej zdjęcia na moich zasadach, po mojemu, próbując zaadaptować i wykorzystać te technologiczne innowacje, które pomagają mi rozwijać się, a odrzucać te, które wydają się problematyczne. Dziennie powstają miliony zdjęć, więcej niż kiedykolwiek. A jednak zrobienie dobrej, wnikliwej fotografii, fotografii, która oddziałuje ze światem bądź odkrywa tajemnice życia, pozostaje tak samo trudne, jak było.

Seniorzy na widowni przed koncertem zespołu grającego standardy Cole'a Portera „zostali pięknie oświetleni przez ostre, północne promienie zachodzącego nad jeziorem Ontario słońca”.

Poprowadził pan warsztaty na Fotofestiwalu w Łodzi. Co najważniejszego chciał pan przekazać młodym ludziom, którzy na nie przyszli?

Alex Webb : Na warsztatach, które prowadzimy z moją żoną i partnerką artystyczną Rebeką Norris Webb, próbujemy skierować każdego z uczestników na własną drogę - aby odkrył lub rozwinął swoją indywidualną wizję [artystyczną]. Już sam fakt, że Rebecca i ja - dwoje różnych fotografów z dwoma różnymi sposobami widzenia świata - uczymy na tych warsztatach razem, zachęca uczestników do tego, by znaleźli własny kierunek. Nie mogą naśladować nas obojga jednocześnie, więc - mam nadzieję - zamiast tego wchodzą na drogę odkrycia swojej własnej tożsamości jako fotografa.

Bycie uczciwym wobec samego siebie i własna wizja - to jest to, co chcielibyśmy najbardziej zaszczepić w uczestnikach naszych warsztatów.

Michał Gostkiewicz
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
Czekam na jakąś promocję " Suffering of Light" i nie mogę się doczekać ;)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach