M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Nobuyoshi Araki

http://www.arakinobuyoshi.com/

Cytat
NAGO ALE W POWROZACH

Nobuyoshi Araki nosi białe koszule i prążkowane najczęściej spodnie na szelkach. Nobuyoshi Araki nosi wąsik w stylu gigolo i czarne okulary, z którymi nie rozstaje się nawet w nocy. Nobuyoshi Araki nosi aparat fotograficzny na szyi, jakby od otaczającego go świata stale odgradzało go szkło obiektywu. Światem Nobuyoshi Araki jest (pół)świat(ek) jego rodzinnego miasta Tokio, po którym porusza się z pewnością i uporem seryjnego utrwalacza mijającego czasu. Jego pamiętnikiem z wędrówek po tym małym świecie krótkich chwil jest ogromna ilość biało-czarnych zdjęć, cibachromów, książek, czasopism, przeźroczy, filmów i ostatnio coraz częściej bubble jet printów, wykonywanych na drukarce atramentowej fotografii, które nakleja na ściany sal wystawowych.

Nobuyoshi Araki wydaje się być ostatnim naprawdę opętanym twórcą, istnym pracoholikiem fotografii, który podąża przez 24 godziny na dobę tropami swoich obsesji. Nagość, obsceniczność, seks na pograniczu pornografii, spętane kobiety i praktyki sadomasochistyczne, kwiaty, koty, ryby i przede wszystkim Tokio tworzą zamkniętą przestrzeń, którą uwiecznił już podobno na milionie zdjęć. Często zużywa osiemdziesiąt filmów w ciągu dwóch dni; ilość albumów, które opublikował w Japonii, przekroczyła już setkę. Większość tych książek i katalogów ma w tytule Tokio, gdyż ta metropolia, z którą artysta prawie nigdy się nie rozstaje, traktowana jest przez niego tak samo jak modele jego aktów. Urodzony w 1940 r. Araki przekracza swoją sztuką konsekwentnie wszelkie granice, ignoruje podział na sztukę wysoką i niską, jak i obowiązujące na Zachodzie normy moralne i ideologiczne. Ten były fotograf reklamowy, który na początku lat siedemdziesiątych porzucił lukratywną posadę i poświęcił się fotografii artystycznej, jest obecnie najbardziej popularną japońską gwiazdą medialną. Araki publikuje wszędzie - w katalogach, magazynach literackich, wydawnictwach pornograficznych i sadomasochistycznych. Wystawia swoje prace w drogich galeriach, kawiarniach, sklepach bądź na dworcach i często sam jest modelem własnych zdjęć. Jego fotografie nie są jednak nigdy powierzchowne, szokują, irytują, bawią lub smucą. Szczególnie od śmierci ukochanej żony Yoko w 1990 roku, jego kompozycje wyrażają samotność, puste place z ruinami niedokończonych budowli smętnie trwają pod zachmurzonym niebem, zaś w aktach obsceniczność miesza się z melancholią.

Miłosne tańce

Od 1970 roku Araki pokazuje swoje prace, zaliczane do tzw. „Straight photography” (bezpośrednich fotografii), najpierw w tokijskich noodle shops (rodzaju japońskich pizzerii), w salonach gier, w pralniach, restauracjach, barach i domach towarowych. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych, kiedy fotograf stał się w Japonii postacią kultową, zaczynają być eksponowane w galeriach i muzeach, trafiają także na salony wystawowe Europy Zachodniej.
Swoje motywy Nobuyoshi Araki czerpie prawie wyłącznie z przestrzeni urbanistycznej Tokio, miasta, którego prawie nigdy nie opuszcza i które mu wiernie pozuje do zdjęć. Spowite mgiełką melancholii pejzaże urbanistyczne, zaułki, wiejskie uliczki na obrzeżach megapolis, beztroskie scenki uliczne, ciężkie chmury, przez które z trudem przedziera się słońce, automaty do napojów, taras jego mieszkania i jaszczurki złapane przez jego ulubieńca - kota Chiro, martwe natury ze zwiędłych kwiatów, cmentarze wciśnięte między wieżowce, oraz kobiece akty, często kunsztownie spętane, składają się na cykl czarno - białych odbitek pod tytułem „Tokyo Novelle”, który pokazany został po raz pierwszy w 1995 roku w Muzeum Sztuki w Wolfsburgu.
Tytuł „Tokyo Novelle” jest programem, podmiotem i przedmiotem działalności tego artysty. Araki, który w młodości pisał eseje i krótkie opowiadania, jest narratorem życia japońskiej metropolii, traktuje fotografię jako rodzaj pamiętnika, zapis tego, co dzieje się z dnia na dzień. Równocześnie fotografia jest historią, kamera jest historią zaś akcja na fotografii też jest historią. Bez względu na to, czy dotyczy to jednej fotografii, czy sekwencji fotograficznych, zawsze zaczyna się jakąś historię. Odnosi się to w szczególności do jego aktów, których przesłanką jest dialog między modelem i fotografem: Chodzi mi w pierwszym rzędzie o komunikację. Ja nie kopiuję rzeczywistości, tylko uczestniczę w niej całą moją cielesnością. Reprodukuję na moich zdjęciach przestrzeń i czas między moim modelem a mną. Moje modele są czymś więcej niż wizualnym wypełniaczem, są partnerami, częścią moich rozmów, są tak samo niezbędne, jak kamera gotowa do strzału. W godzinach wzajemnego poznania poszukuję aury. Kamera jest przy tym rodzajem sejsmografu. Ta aura jest zawsze widoczna, kiedy jestem zakochany, ale wtedy również się boję, że mógłbym ‘fotograficznie oślepnąć’, gdybym się potknął podczas tych miłosnych tańców. Zdjęcia, które odpowiadają moim wymaganiom, powstają tylko wtedy, kiedy modele są częścią mnie, a ja stałem się częścią moich modeli.

Rodzaj śmierci

Życie prywatne i publiczne, przypadkowe migawki i staranne kompozycje, pejzaże uliczne i fantazje seksualne, inscenizowane i fotografowane w specjalnie do tego celu wynajętych pracowniach, mieszkaniach lub burdelach, łączą się w gęstym i szokującym kalejdoskopie różnorodnych wrażeń. Te obrazy przenikają się nawzajem, tworzą całość, w której relacje między sferą społeczeną, prywatną i intymną poddane są tak skrajnemu napięciu, że wydają się być metaforą życia, na które zawsze pada cień śmierci.
Spętane akty kobiece, nawiązujące do kultury okresu edo (1603 - 1868), które należą do najbardziej kontrowersyjnych kompozycji Arakiego, mają podwójne znaczenie. Spętane ciało, symbol życia, zastyga w bezruchu, tak jak czas, który zatrzymuje się w momencie fotografowania: Jeżeli coś, co się porusza, zostaje zatrzymane, stanowi to rodzaj śmierci. Kamera, czyli fotograficzny obraz, zawsze zaklina śmierć. Przy fotografowaniu ja też myślę o śmierci, co zresztą widać na moich zdjęciach. Być może jest to orientalne, buddyjskie wyobrażenie. Dla mnie fotografowanie to akt, w którym moje ego zostaje wydobyte za pośrednictwem podmiotu. Fotografia była od samego początku związana ze śmiercią. Rzeczywistość jest barwna, ale fotografia zawsze odbarwiała rzeczywistość i czyniła ją biało-czarną. Kolor jest życiem, czerń i biel są śmiercią. W wynalazku fotografii ukryty był upiór.

Wyzwolenie przez spętanie

Upiory Nobuyoshi Araki krążą po Europie i wywołują duchy skandalu. Mogło by się wprawdzie wydawać, że najpóźniej od czasów, kiedy amerykański fotograf Robert Mapplethorpe (1946 - 1989) w połowie lat osiemdziesiątych wprowadził na salony amerykańskiego i europejskiego establishmentu zdjęcia homoseksualnych praktyk sadomasochistycznych, pokazując, że seks i sztuka, to jedno i to samo, gdyż jego obiekty seksualne były zarazem obiektami estetycznymi i odwrotnie, nic już nie będzie w stanie zaszokować ani zbulwersować międzynarodowej publiczności i krytyki sztuki. A jednak japońskiemu fotografowi, który jest nie tylko mistrzem kamery ale i prowokacji, udało się wywołać dyskusję o granicach wolności artystycznej, o granicach pornografii i sztuki i o tym, czy istnieją (nie)przekraczalne granice godności ludzkiej. W Japonii artysta wielokrotnie stawał przed sądem, każda taka rozprawa zwiększała jego popularność.
Czy zdjęcia spętanych nagich kobiet są sztuką?, pytał niemiecki tygodnik „Deutsches Allgemeines Sonntagsblatt” w wydaniu z 6.12.1999. I zamieścił wypowiedź Jean’a - Christophe Ammanna, ówczesnego dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej we Frankfurcie nad Menem: Nobuyoshi Araki jest fotografem obdarzonym łaską wielkiego talentu. Gdyby tak nie było, dyskusja o nim nie miała by żadnego sensu. Nagie lub półnagie spętane kobiety są zawsze fragmentem całości: codzienną penetracją korpusu miejskiego Tokio. Araki pokazuje te zdjęcia zawsze w większych kontekstach, na przykład na tle ulic lub metra, chmur, kwiatów, wnętrz i.t.d. Te zdjęcia odzwierciedlają równie intensywny, wręcz ekstatyczny punkt widzenia, jak zdjęcia spętanych kobiet. Te zdjęcia ch*** niezwykłe piękno. Wiele kobiet, trzeba dodać że niezamężnych, życzy sobie być fotografowanymi przez Arakiego w pętach. Dla tych kobiet te zdjęcia są autoerotycznym wyrazem ich odwiecznego społecznego poddaństwa, gdyż Japonia jest ciągle jeszcze społeczneństwem zdominowanym przez mężczyzn. Spętanie kobiet na zdjęciach Arakiego jest metaforą nieruchomego, zasznurowanego kodeksu postępowania, który charakteryzuje to społeczeństwo i w szczególności sytuację jego kobiet. Pokazać się spętaną, i to na zdjęciu słynnego fotografa, jest, obok składnika autoerotycznego również i aktem wyzwolenia, wyjścia z samej siebie, który polega także i na tym, żeby otwarcie eksponować zabronione przez cenzurę genitalia i ich owłosienie.
Z tymi wywodami nie zgodziła się oczywiście Gisela Breitling, publicystka i krytyczka sztuki z Berlina, której wypowiedź również przytoczył ogólnoniemiecki, ewangelicki tygodnik: Należy się zastanowić, co może wyniknąć z określenia zdjęć nagich, spętanych kobiet mianem sztuki. Dowiadujemy się, że nie każdy rodzaj spętania jest sztuką, może ona pochodzić z ręki mistrza (Araki), albo jakiegoś dyletanta. Nie każde zdjęcie tak zmaltretowanego kobiecego ciała może aspirować do miana dzieła sztuki, w przeciwnym wypadku wszystkie magazyny porno byłyby jej dziełami. Ale nadanie czemuś miana dzieła sztuki powoduje nietykalność, sztuka przebywa więc na oddziale intensywnej terapii kultury, poddana jest sztucznemu oddychaniu w całkowitej sterylności, gdzie nie mogą wtargnąć mikroby krytycznych pytań. Ponadto: pornografowie i asceci są bliźniakami, przejście z jednego obozu do drugiego nie przychodzi im z trudem, bo pornografowie są forpocztą czyścioszków. Nie należy do mnie zadawanie artystom pytań, które od pewnego czasu stawiane są naukowcom: czy wolno nam robić wszystko to, co umiemy? Czy to co możliwe, jest też słuszne, to, co fachowe, też dobre? Ale poza tymi wszystkimi pytaniami, mogę trzeźwo stwierdzić: zdjęcia Nobuyoshi Araki są nie do wytrzymania!

Ludzkie uczucie zagubienia

Jednak papier jest cierpliwy i może wytrzymać wszystko, a ponadto zdany jest na łaskę czytelników, dlatego też albumy fotograficzne Nobuyoshi Araki od połowy lat dziewięćdziesiątych zaczynają pojawiać się i na niemieckojęzycznym rynku wydawniczym.
Bo nawet jeżeli jego motywy kojarzą się z pornografią, to ich zadaniem nie jest wywołanie podniecenia, nie mają też nic wspólnego z eleganckimi zdjęciami Helmuta Newtona ze stron snobistycznych kolorowych magazynów. Araki zajmuje się, tak jak wspomniany już Robert Mapplethorpe, filozofią ciała. Fotografia mody, która po prostu jest wszędzie, te wszystkie twarze i nagości, te inscenizacje są zwyczajnym kłamstwem. Nie jestem w stanie dłużej tego znieść, napisał w książkowym wydaniu „Tokyo Novelle”. Przecież fotografia jest aferą miłosną, fotografia jest ludzkim uczuciem zagubienia. To zagubienie odbija się często na twarzach jego modelek, które są prawie zawsze amatorkami i oblegają artystę, żeby pozować mu nago i w powrozach. Araki opowiada też zawsze o samotności i wyobcowaniu w Tokio, ale jego prace mają charakter uniwersalny, gdyż symbolizują zagubienie indywiduum w świecie wielkich miast. Z albumu „Sexual Desire” („Seksualne pragnienie”) tchnie smutkiem samotnych pokoi hotelowych, w których żyją płatne kobiety.

Wersje biało-czarnej perwersji

Bez obsceniczności nasze miasta byłyby bezbarwne i życie beznadziejne, pisze Araki na okładce albumu „Tokyo Lucky Hole” („Tokio szczęśliwa dziura”), jednej ze swoich najbardziej „roznegliżowanych” książek, która ze względów cenzuralnych pewnie się w Japonii nigdy nie ukaże (tam jego zdjęcia publikowane są z zaciemnionymi lub nieostrymi genitaliami). Jego debiut w niemieckim wydawnictwie (inne, cytowane tu ksiązki ukazały się w Szwajcarii) jest jednak mało spektakularny. To „nagi” dzień dam z japońskiego półświatka, spoza fantazji o gejszach i romantyki rynsztoku: peep show, striptiz, pozowanie, mycie klientów, krępowanie, kneblowanie, różne wersje i perwersje przyjemności wynikających z płatnej miłości. Mimo to bezlitosne, nieretuszowane zdjęcia przepojone są swoistą poezją, tchną mrocznym wdziękiem pokoi na godziny i ich mieszkanek. Przypominają zdjęcia amerykańskiej artystki Nan Goldin, z którą zresztą Araki w 1995 roku wydał książkę "Tokyo Love”.
„Tokyo Lucky Hole” rezygnuje z kunsztownych inscenizacji, znanych z dotyczasowych prac japońskiego fotografa, mimo że i w tej książce zacierają się granice między dokumentem i fikcją. To potężne tomisko, które waży 1,5 kilograma, powstawało od początku do połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to dzielnica rozrywkowa Shinjuku, tokijskie Sankt Pauli, tętniła erotycznym życiem, i kiedy artysta co noc korzystał z ofert nie do odrzucenia. W poszukiwaniu obsceniczności, odwiedzał liczne peep show, tanie burdele, lokale ze striptizem, pokoje na godziny i piwnice tortur. Ponieważ Araki stara się utrzymać za wszelką cenę swój status bohatera popkultury, sam często pojawia się na zdjęciach, w „momentach” i pozycjach, które mają za zadanie wywołanie skandalu. Oglądać go więc można w akcji, podczas męsko-damskiej kąpieli, lub radosnych kopulacji w burdelu. Tak więc artysta sam się staje własnym modelem, sam on sobie, jeśli można użyć takiego porównania, żeglarzem i okrętem na oceanie rozkoszy. Fotograf, czyli ukrywający się za kamerą podglądacz, pisze Akihito Yasumi we wstępie do tego albumu, zamienia się w aktora reżyserowanego przez siebie widowiska. W ten sposób Araki porusza się między pozorami i rzeczywistością fotografii, między wnętrzem i zewnętrznością, między oglądaniem i byciem oglądanym.

Na siedmiuset stronach reportażu z wesołego miasteczka, jakim wydaje się być Tokio, czyli owa „szczęśliwa dziura”, a raczej jaskinia rozpusty, w której rozgrywa się istny szał ciał: w ciasnych, zimnych, anonimowych wnętrzach kipią z góry opłacone namiętności. W czasie, kiedy powstawały te zdjęcia, rewolucja seksualna opanowała również i stolicę Japonii, która - jak widać na czarnych-białych obrazkach, oddawała się radośnie, bezmyślnie i beztrosko mniej lub bardziej wymyślnym przyjemnościom, bo AIDS był wówczas pojęciem odległym i mało znanym. Burza zmysłów szalała za murami domów dzielnicy rozrywkowej, na zewnątrz miasto zamarło w niewzruszonym bycie. Bo pejzażu miejskiego, którego wstawkami Nobuyoshi Araki jakby ostudza temperaturę męsko-damskich baletów w stylu tanich świerszczyków, nic nie jest w stanie wyprowadzić z obojętnego trwania. Zaś na cmentarzu, wciśniętym między wieżowce, stoją pochylone (nad) wiekiem nagrobki: ostateczne przeznaczenie tego nienasyconego ciała.


http://www.usakowska-wolff.com/

Cytaty przytoczone w tekście pochodzą z następujących książek:

Katalog Kunstmuseum Wolfsburg. Gesammelte Werke 1. 1999.

Nobuyoshi Araki: "Sexual Desire". Edition Stemmle. 1996.

Nobuyoshi Araki: "Tokyo Lucky Hole." Benedickt Taschen Verlag. 1997.

Do tekstu dołączonych jest 6 zdjęć "Bez tytułu" z cyklu."Tokyo Novelle". 1995. © Nobuyoshi Araki. Fot: Lutz Betram. Własność Muzeum Sztuki w Wolfsburgu oraz 2 zdjęcia z okładki i albumu "Nobuyoshi Araki: Tokyo Lucky Hole." Ó Benedickt Taschen Verlag. 1997.

Nobuyoshi Araki

Urodził się 5 maja 1940 r. w Tokyo. Od 1959 - 1963 studiował na wydziale fotografii i filmu Uniwersytetu Chiba, ze szczególnym uwzględnieniem neo-realizmu włoskiego i francuskiej Nowej Fali. Po ukończeniu studiów w 1963 r. został zatrudniony jako fotograf w Dentsu Inc., największej japońskiej agencji reklamowej. W 1970 r. zaczął wystawiać swoje niekomercyjne zdjęcia w tokijskich restauracjach. Swoim ekspozycjom nadawał tytuły „Kuchenne ramy” lub „Ero-realizm”. W 1971 r. poślubił poznaną dwa lata wcześniej Aoki Yoko. Kroniką ich miesiąca miodowego stał się „Sentimental Journey”. W 1972 r. Araki zreyzgnował z pracy w Dentsu. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wykonywał zdjęcia dla różnych magazynów, w tym dla „Playboya” i „Super-Weekendu”, realizował także filmy video z cyklu „Arakism Declaration” i „Arakinema”. W 1988 r. otworzył w Tokio własne biuro „Aat Room”. W kwietniu 1988 r. roku policja zamknęła magazyn fotograficzny „Photo Age”, dla którego Araki wykonywał zdjęcia. W 1989 r. fotograf przygarnął kota Chiro, przyszłą gwiazdę jego zdjęć. W 1990 r., w wieku 42 lat, zmarła Yoko Araki. W tym samym roku artysta otrzymał nagrodę „Japońskiego Towarzystwa Fotograficznego”. W 1992 r. wystawa „Photomania Diary” w Egg Gallery została zamknięta przez policję, która skonfiskowała osiem przeźroczy, zaś Araki został skazany na grzywnę w wysokości 300 tysięcy jenów. Rok później policja aresztowała pracowników Parco Gallery w tokijskiej dzielnicy Shibuya, ponieważ sprzedawali fotograficzny album Arakiego „Erotos”. Był on wynikiem jego wystawy „Akt-Tokyo”, pokazywanej w różnych miejscach w Austrii. Zarówno w Wiedniu, jak i w Nowym Yorku, „Erotos” spotkał się z życzliwym przyjęciem.

Od połowy lat dziewięćdziesiątych zdjęcia japońskiego fotografa prezentowane są również w muzeach Europy Zachodniej. Do najważniejszych jego wystaw indywidualnych należą: „Tokyo Novelle” (1995, Kunstmuseum Wolfsburg) i „Tokyo - Targowisko Uczuć” (1998, Deichtorhallen Hamburg). Pod koniec 1999 r. jego wielką instalację fotograficzną pokazywało Museumsquartier w Wiedniu, w ramach przeglądu japońskiej fotografii pod tytułem „Rozkosz & Pustka”.

Dodatkowe informacje o Nobuyoshi Araki znajdują się na następujących stronach:
Urszula Usakowska-Wolff


Cytat
Piotr Cypryański


Na zdjęciach japońskiego fotografika Nobuyoshiego Arakiego widzimy przede wszystkim kobiety. Od chwili, gdy niemal pięćdziesiąt lat temu na szkolnej wycieczce po raz pierwszy wziął do ręki aparat fotograficzny, by uwiecznić wdzięki jednej z koleżanek, niewiele się zmieniło.


Nobuyoshi Araki, ur. w 1940 roku w Tokio. Studiował reżyserię i fotografię na Uniwersytecie Chiba w Tokio. Karierę rozpoczynał w agencji reklamowej Dentsu. Od 1970 roku prowadzi intensywną działalność artystyczną. Opublikował ponad 100 albumów fotograficznych, miał ponad 100 wystaw indywidualnych na całym świecie. Jest laureatem prestiżowych nagród i wyróżnień.

Na zdjęciach japońskiego fotografika Nobuyoshiego Arakiego widzimy przede wszystkim kobiety. Od chwili, gdy niemal pięćdziesiąt lat temu na szkolnej wycieczce po raz pierwszy wziął do ręki aparat fotograficzny, by uwiecznić wdzięki jednej z koleżanek, niewiele się zmieniło. Kobiety były i są jego największą obsesją, źródłem inspiracji, obiektem pożądania, całym życiem. Mężczyznom, natomiast, zdarza się nazywać Arakiego przebiegłym, nieznośnym, starym zboczeńcem. Na to miano zasłużył sobie z pewnością opublikowaniem powstałego w latach osiemdziesiątych fotograficznego reportażu z tokijskiego półświatka. Cykl zdjęć zatytułowany Tokijska szczęśliwa dziura jest, miejscami bardzo szczegółowym i dosłownym, zapisem trwających niemal dwa lata wędrówek autora po największych atrakcjach przemysłu pornograficznego stolicy Japonii. Zakochany w swoim mieście fotograf utrzymuje, iż bez obsceniczności jest ono ponure, a życie w nim nieciekawe. Niezwykle śmiałe przekraczanie obyczajowego tabu, aura skandalu towarzysząca odtąd postaci Arakiego połączone z zapewnieniami o niewinności fotografii, której jedynym celem jest portretowanie otaczającego nas życia zapewniły artyście sławę porównywalną jedynie z popularnością jaką w Japonii cieszą się gwiazdy filmowe i piosenkarze pop.
Marzeniem Arakiego było zawsze dotarcie do jak największej liczby odbiorców. Twierdzi on, że im liczniejsza publiczność, tym lepsze zdjęcia. Araki posługiwał się niekonwencjonalnymi metodami prezentowania swych prac: rozsyłał je osobom przypadkowo wybranym z książki telefonicznej, wystawiał w supermarketach, na dworcach i w barach, współpracował zarówno z poważnymi periodykami naukowymi, jak i ze zwykłymi brukowcami. Sięgał po różne środki wyrazu, dając próbki swego talentu w wielu dziedzinach - kręcił filmy, przygotowywał pokazy multimedialne, pracował w agencji reklamowej, uczył fotografii, współpracował z muzykami, reżyserami, innymi fotografikami, pisał komentarze do własnych dzieł. Gorączkowa aktywność zaowocowała uznaniem go przez międzynarodowy świat sztuki. Dzisiaj w najlepszych galeriach czuje się jak u siebie, o jego pracach mądrze i bardzo pochlebnie wypowiadają się krytycy, a zamożni kolekcjonerzy szykują portfele.

Araki pracuje w pośpiechu, zdarza mu się robić ponad tysiąc zdjęć dziennie. Jest to możliwe, bo nigdzie nie rusza się bez aparatu fotograficznego, asystentów, pomocników i grupy wielbicieli.

Spieszy się, bo z natury nieruchoma fotografia zawsze pozostaje w tyle za tętniącą życiem i bezpowrotnie umykającą rzeczywistością. Udaje się ją unieruchomić tylko na ułamek sekundy, na mgnienie powiek. "Za każdym razem, gdy naciskam migawkę, mówi Araki, znajduję się blisko śmierci, ponieważ fotografować to znaczy zatrzymywać czas. Fotografia jest morderstwem."

Araki uwielbia prowokować. Jeszcze w latach siedemdziesiątych zrobił cykl zdjęć przedstawiających powiększone zbliżenia żeńskich organów płciowych zatytułowany Cała prawda o Carmen Marie. Skomentował je w następujący sposób: "Wraz z tymi zdjęciami rozpoczęła się nowa era w fotografii. Naszym zadaniem było ujawnienie stref, które do tej pory uważano za wstydliwe." W swej karierze Araki wielokrotnie ocierał się o pornografię, współpracował z magazynem Photo Age znanym z bardzo liberalnego podejścia do spraw seksu, a nawet z pismem o tematyce sadomasochistycznej. Zgodnie z obowiązującym w Japonii bardzo surowym prawem dotyczącym obrazy moralności jego prace były kilkakrotnie konfiskowane, a on sam ukarany grzywną. Nie przeszkodziło mu to w lekceważeniu zaleceń japońskiej cenzury, i gdy zabraniano mu przedstawiania organów płciowych, fotografował je przesłonięte kwiatami, ozdobione biżuterią lub przedmiotami rodem z sex shopów. Znakiem firmowym Arakiego są fotografie przedstawiające związane nagie kobiety. Ich wiszące lub bezwładnie spoczywające ciała oplecione sznurami i linami ułożone są w najdziwniejszych pozach. Przypominają one, jak niewinnie zauważa Araki, misterne arabeski japońskiego alfabetu. Być może niedługo będziemy mogli oglądać je na podkoszulkach czy sukienkach, bo inny japoński ekscentryk, kreator mody Issei Miyake uzyskał zgodę artysty na wykorzystanie ich w swej kolekcji.

Ulubioną modelką i najczęściej fotografowaną przez Arakiego kobietą była jego żona Yoko. Po jej śmierci powiedział: "Nie wiedziałem, jak bardzo kocham Yoko, ale bardzo zdziwiła mnie ilość zdjęć, które jej zrobiłem. Bez przerwy: kiedy rano myje zęby, kiedy się kochamy, kiedy czeka na pociąg, kiedy je. Widząc jak często ją fotografowałem, dochodzę do wniosku, iż musiałem naprawdę bardzo ją kochać."

Araki przedstawiał intymne szczegóły ich wspólnego życia, nie rozstawał się z aparatem w czasie nocy poślubnej i miodowego miesiąca, pstrykał przy obiedzie i w ubikacji. Bez ogródek przedstawił również śmierć swej żony - powolną agonię w szpitalu onkologicznym, bezwładną rękę ze śladami po zastrzykach, jej trumnę. Jak mówi: "Gdybym nie udokumentował jej śmierci, zarówno opis stanu mojego umysłu jak i zapewnienia o mojej miłości byłyby niepełne."

Kim zatem jest Nobuyoshi Araki? On sam utrzymuje, że geniuszem, któremu wszystko udaje się za pierwszym razem, bądź też niegrzecznym chłopcem, wielbicielem Enka - japońskiej odmiany disco polo, zakochanym w kocie Chiro, który znosi mu do domu nieżywe jaszczurki.

Wywiad :


Roland Hagenberg, Walter Vogl


Tutaj w Japonii oskarżają mnie o wykorzystywanie kobiet, o sprowadzanie ich do roli przedmiotów, a przez to - o naśladowanie jednego z aktualnych zachodnich trendów.


R.H.,W.V.– Naciśnięcie migawki jest dla ciebie czymś w rodzaju aktu seksualnego. Wybacz głupie pytanie ale ile razy zrobiłeś to dzisiaj?

N.A. – Z reguły robię jeden czarno-biały i jeden kolorowy film dziennie, to znaczy co najmniej siedemdziesiąt dwa zdjęcia. Oczywiście, kiedy spotykam piękną kobietę, znacznie więcej. Roboczy tytuł jednego z projektów, nad którym obecnie pracuję to Tokio przez przednią szybę. Dałem się uwieść miastu i pstrykałem jak szalony, bez namysłu. W rezultacie: osiemdziesiąt rolek filmu w dwa dni.

R.H.,W.V. – Innymi słowy – nieustanna fotograficzna ejakulacja.

N.A. – Dokładnie. Metropolia w pewien sposób zwariowała na moim punkcie, chciała bym oddał się jej bez reszty. Nie odmówiłem i strzelałem tak często, jak się dało.

R.H.,W.V. – Co to znaczy fotografować jak szalony, bez namysłu? Czy była to po prostu szczęśliwa seria doskonałych momentów na zrobienie zdjęcia?

N.A. – Cały czas musisz być gotowy. Nie ma doskonałych momentów. Jestem geniuszem, a zatem wszystko udaje mi się za pierwszym razem, polegam całkowicie na instynktach i intuicji.

[...]

R.H.,W.V. – Przy pomocy aparatu drobiazgowo udokumentowałeś śmierć swojej żony.

N.A. - Nikt nie miałby nic przeciwko temu, gdybym te zdjęcia po prostu wkleił do rodzinnego albumu. Ale, kiedy szpitalne łóżko Yoko, jej trumna, bezwładna ręka ze śladami po zastrzykach zostały pokazane w galeriach, ludzie byli zaniepokojeni.

R.H.,W.V. – A ty jak się broniłeś?

N.A. – Yoko była zawsze moją ulubioną modelką. Gdybym nie udokumentował jej śmierci, zarówno opis stanu mojego umysłu, jak i zapewnienia o mojej miłości byłyby niepełne. Znalazłem pocieszenie w odkrywaniu pożądania i straty. [...] Po śmierci Yoko nie chciałem fotografować niczego oprócz życia – naprawdę. Ale za każdym razem, gdy naciskałem migawkę, znajdowałem się blisko śmierci, ponieważ fotografować to znaczy zatrzymywać czas. Chcę wam coś powiedzieć, słuchajcie uważnie: fotografia jest morderstwem.

[...]

R.H.,W.V. – Araki, łowca dusz, który dzięki swoim sztuczkom zmusza kobiece ciała do uległości. Będziesz musiał jakoś uporać się z zarzutem przedmiotowego traktowania twoich modelek.

N.A. – Tutaj w Japonii oskarżają mnie o wykorzystywanie kobiet, o sprowadzanie ich do roli przedmiotów, a przez to - o naśladowanie jednego z aktualnych zachodnich trendów. Dla mnie, jednak, jest to przede wszystkim sprawa komunikacji. To nie jest zwykłe naśladowanie, angażuję w to całe moje fizyczne jestestwo. Na zdjęciach odtwarzam przestrzeń i czas pomiędzy moją modelką i mną.

R.H.,W.V. – Jak to się rzeczywiście dzieje. Daj nam jakiś przykład.

N.A. – Wielu moich kolegów w Japonii, między innymi mój drogi przyjaciel Kishin Shinoyana, bierze nagie modelki i traktuje je jak rekwizyty do umieszczenia w kiczowatej scenerii. Wiązanie ich służy jedynie podkreśleniu kontrastu z otoczeniem, również z tym otoczeniem, w którym zawisną potem błyszczące odbitki, najczęściej nad efekciarską kanapą w stylu wyższej klasy średniej. Jeśli w ogóle coś dzieje się na takich zdjęciach, rozgrywa się to na powierzchni skóry. Nie ma na nich niczego, co pozwoliłoby się zanurzyć w wewnętrzne odmęty. Po scenicznym rekwizycie nie można spodziewać się niczego głębokiego. Natomiast moje modelki są czymś więcej niż tylko wizualnym wypełniaczem. Są partnerkami, częścią dialogu, są tak niezbędne jak gotowy do zrobienia zdjęcia aparat. Wciągu tych wielu godzin, kiedy się poznajemy, nieustannie poszukuję aury. W tej sytuacji aparat staje się czymś w rodzaju sejsmografu. Ta aura dobrze jest widoczna, kiedy jestem zakochany, ale wtedy równocześnie ogarnia mnie przerażenie, że mógłbym stracić swój „fotograficzny wzrok”, gdybym potknął się w tym miłosnym tańcu. Fotografie, które odpowiadają moim oczekiwaniom powstają wtedy, kiedy modelki stają się częścią mnie, a ja częścią modelek.


Cytat

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Nobuyoshi Araki Contacts
1 http://www.youtube.com/watch?v=EnZFy2t1E9A
2 http://www.youtube.com/ve...v%3DMs2B-WIKiu4


http://www.youtube.com/watch?v=2IxYLe1umpo

Nobuyoshi Araki at work by Sono Sion
http://vimeo.com/45889102
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Polecam obejrzeć 'Arakimentari'. Prawdziwa jazda bez trzymanki. :D
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
espresso, Twoje komentarze w tym wątku są porywające.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
espresso napisał/a:
Zakrawa nieco na zboczka


Nigdy tego nie ukrywał ;-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
espresso napisał/a:
Pentaxiarz

Cytat
Polecam obejrzeć 'Arakimentari'. Prawdziwa jazda bez trzymanki. :D


Ma jakieś fajne szkła?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
espresso napisał/a:
Zakrawa nieco na zboczka


Geniusze zawsze są szaleni :)

Facet prze do przodu i robi po swojemu, za to szacun. Fakt, że kręcenie przy wargach sromowych modelki to nie moje cup of tea (polecam Arakimentari, raz jeszcze ;), ale w końcu gość nie terrroryzuje nikogo tylko pracuje z tymi, którzy się na to zgadzają.

A jego praca reporterska z początków kariery czy piękny cykl o umierającej żonie kładą na kolana. Respekt.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Geniusze zawsze są szaleni....
Prawda. Spróbuj być takim geniuszem jak Araki... w Polsce :evilsmile: W Polsce możesz bez problemów fotografować tylko... no właściwie niczego nie można fotografować bez problemów. Nawet kwiatków. Pokazałem kiedyś cykl makrofotografii kwiatów. Zaraz znalazł się taki, co zobaczył w nich "cipki" i "k***". Dobrze, że nie podchwycono tego tematu szerzej, bo by mi wystawkę zdjęli :mrgreen:
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
espresso napisał/a:
Czyli taki fotograficzny odpowiednik Lady Gaga, czy może nawet nieco rodzimej Dody. Śpiewać ale głównie szokować. Parę dobrych kawałków i masa kontrowersji.


Ręce mi opadają. Poczytaj trochę o historii współczesnej fotografii a potem pierdziel takie głupoty, człecze.

Przepraszam, może to brzmi zbyt ostro. Jeszcze raz:

Ręce mi opadają. Poczytaj trochę o historii współczesnej fotografii, a potem porozmawiamy.

;D
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
espresso napisał/a:
Czyli taki fotograficzny odpowiednik Lady Gaga, czy może nawet nieco rodzimej Dody.


Jeśli już szukamy muzycznych analogii, to zwrócić się trzeba mniej więcej w kierunku punk rocka :-)
 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
wojtekk napisał/a:
espresso napisał/a:
Czyli taki fotograficzny odpowiednik Lady Gaga, czy może nawet nieco rodzimej Dody. Śpiewać ale głównie szokować. Parę dobrych kawałków i masa kontrowersji.


Ręce mi opadają. Poczytaj trochę o historii współczesnej fotografii a potem pierdziel takie głupoty, człecze.


wojtekk przypomnij jak nazywał się ten twój fotograf-idol, ten co "urywał pupu :DD" czy jakoś tak. Mam na myśli tego dilera narkotyków i heroinistę, który dawał sobie w żyłę i szedł fotografować dziwki jednocześnie je dymając. Ten, o którym tak bardzo polecałeś poczytać.

Sorry "człecze", ale jak Ty coś polecasz to jest to dla mnie mocny argument przeciw, nie chciałbym drugi raz się naciąć..
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
spirit napisał/a:
wojtekk przypomnij jak nazywał się ten twój fotograf-idol, ten co "urywał pupu :DD" czy jakoś tak. Mam na myśli tego dilera narkotyków i heroinistę, który dawał sobie w żyłę i szedł fotografować dziwki jednocześnie je dymając. Ten, o którym tak bardzo polecałeś poczytać.

Sorry "człecze", ale jak Ty coś polecasz to jest to mocny argument przeciw, nie chciałbym drugi raz się naciąć..


To Antoine D'Agata. Do usług :)

'Diler narkotyków', 'heroinista'. Nieźle. Waść cudem natury musisz być, wolnym od grzechu i żyjącym w pełnym zrozumieniu. Ja też tak chcę! :)

Ale, że nie dany mi będzie taki zaszczyt, to pójdę sobie jeszcze heroinistów pooglądać.

Rozumiem, że innych ćpaczy takich jak Hemingway, alkoholików takich jak Baudelaire czy rozpustników takich jak Bukowski też odrzucasz? Gratuluję otwartości umysłu.

Miłego dnia :) Kończę, bo przecież nie po to tu siedzimy, żeby obrzucać się kupą, zresztą... To i tak nic nie da. :)
 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
wojtekk napisał/a:
Gratuluję otwartości umysłu.


Jak mawiają tam u Ciebie.. You couldn't make this shit up.

wojtekk napisał/a:

Miłego dnia :) Kończę, bo przecież nie po to tu siedzimy, żeby obrzucać się kupą, zresztą... To i tak nic nie da. :)

Pozdro ;-)
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
Ręce mi opadają. Poczytaj trochę o historii współczesnej fotografii a potem pierdziel takie głupoty, człecze.

Przepraszam, ale czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, dlaczego autor tych słów jest wciąż kolorowym? To nie pierwszy przypadek, gdy obraża innych użytkowników. Jedynym dla mnie wytłumaczeniem jest to, że odwala tytaniczną pracę w dziale moderatorskim, ale może wówczas administracja mogłaby zwrócić uwagę Wojtkowi, że nasze forum zawsze było oazą kultury i nie życzymy sobie pieniactwa.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Michu napisał/a:
Przepraszam, ale czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, dlaczego autor tych słów jest wciąż kolorowym? To nie pierwszy przypadek, gdy obraża innych użytkowników.


Właśnie mnie degradują i to na moje własne życzenie :) Męczy mnie już ta polityczna poprawność.

Długo to nie potrwa, na pewno wkrótce dostanę bana i będzie miło, szczęśliwie i wesoło. Cierpliwości :)

[ Dodano: 2012-10-18, 13:13 ]
Dodam jeszcze, że jeśli ktoś tu się powinien poczuć urażony, to Araki, ale on ma na tyle rozumu, że nie zawraca sobie głowy naszymi utyskiwaniami.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
wojtekk napisał/a:
Męczy mnie już ta polityczna poprawność.


U nas to się kultura osobista nazywa, ale widać już zapomniałeś.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
mygosia napisał/a:
U nas to się kultura osobista nazywa, ale widać już zapomniałeś.


Macie chyba zły dzień. Wybaczcie, ale bzdury, jakie wypisuja niektórzy w tych wątkach przyprawiają o mdłości. Dlaczego nikt nie pojedzie po Spiricie za jego gadki o dziwkach i heroinistach?

Kto tu kogo obraża? To znaczy, mnie się nie obraża, za co dziękuję, ale czuję, że często obraża się tu ludzką inteligencję, a to mnie trochę boli. Zwłaszcza w odniesieniu do fotografii.

Poprawność polityczna nie ma granic. I to nie ma nic wspólnego z kulturą osobistą, a jeśli ma, to z wyjątkowo wypaczonym jej zrozumieniem.

Ale nie zaśmiecajmy już tego wątku, jak chcecie po mnie pojeździć, to znajdźmy inne miejsce, szkoda Arakiego :)

[ Dodano: 2012-10-18, 13:21 ]
W ogóle, u nas, u was... O ile mi wiadomo, wszechświat jest dostatecznie duży, żeby było u nas.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Nie zebym byl wielkim fanem Arakiego, a do bezposredniosci Wojtka zblizam sie tylko po trzech piwach doprawionych handrą, ale gdy ktoś dostaje do ręki materiał poznawczy od M.W. i jednego z najwybitniejszych fotografów XX wieku kwituje w slowach "zboczek, pentaxiarz, Doda", to zdanie "a potem pierdziel takie głupoty, człecze" pozstawia jeszcze duży margines kultury osobistej. Cytując klasyka, któs nie skorzystał z okazji, aby siedzieć cicho i teraz ma.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Pomyślałem sobie trochę i uznałem, że puściła mi żyłka. W moim braku tolerancji do głupoty jestem sam sobie tylko winny.

Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem. Niechaj każdy wiedzie żywot w takiej szczęśliwości, jaką sobie uznał za właściwą.

Tym samym kończę swoją historię komentarzy w tym wątku. Buziak.
 

korniszon  Dołączył: 02 Mar 2012
wojtekk, moim kiszonym zdaniem to jeśli ktoś poczuł się urażony Twoim własnym zdaniem to jego problem. Nader dobitnie wyraziłeś odczucia i zapewne jest wielu co poprą Twoje zdanie akurat w tym ścisłym kontekście i szerzej w innych wątkach też. Rób swoją robotę bo robisz ją dobrze i nie certol się z trollami, bufonami etc. :-B
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Mnie trochę zadziwia jak kogoś może w obecnych czasach bulwersować twórczość Arakiego.
Szkoda, że dyskusja poszła jak zwykle torem "ty się nie znasz, ja się znam". Bez argumentów i rozmowy o zdjęciach.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach