tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
[fotografowie] Stefan Bałuk - Powstanie Warszawskie

Na oświetlonym placu Unii, na 15 minut przed zbliżającą się godziną policyjną, Jan Bytnar wszedł na podest pomnika i namalował czarną farbą wysoko na cokole znak „Kotwicy”, za pomocą „pióra” z wysięgnikiem. Odbyło się to przy przejeżdżających tramwajach, niemieckich samochodach oraz spieszących się , zapóźnionych przechodniach. Ale, udało się... Jan Bytnar („Rudy”) odjechał z placu, pospiesznie, nie niepokojony, na rowerze z odkręconymi przezornie numerami rejestracyjnymi. Znak ten, oglądany przez warszawiaków został dobrze zapamiętany i pozostawał bardzo długo nie skasowany przez ówczesne władze niemieckie. Znak na pl. Unii Lubelskiej sfotografował m.in., polski „cichociemny” Stefan Bałuk, zrzutek z Londynu, wyposażony specjalnie w aparat fotograficzny „Leica”, służący normalnie nie tylko do fotograficznego dokumentowania ważnych wydarzeń konspiracyjnych ale i lokalizacji niemieckich bunkrów w Warszawie.


Stefan Klemens Bałuk ps. Starba, Kubuś, Michał Bałucki, Michał Zawistowski (ur. 15 stycznia 1914 w Warszawie) – polski fotograf, fotoreporter wojenny, jeden z 89 cichociemnych – uczestników powstania warszawskiego, generał brygady Wojska Polskiego.


W lipcu 1944 Stefan Bałuk sporządził fotograficzną dokumentację umocnień niemieckich na terenie Warszawy na zlecenie Wydziału Legalizacji i Techniki Oddziału II KG AK. Prócz wykonywanych z ukrycia ujęć bunkrów, budek strażniczych, szlabanów i kozłów hiszpańskich, na swoich zdjęciach utrwalił codzienne życie okupowanej Warszawy; zatłoczone tramwaje, drobnych handlarzy i kupujących, chłopców kąpiących  się w zbiorniku wodnym na placu Napoleona.  Jakość tych zdjęć  świadczy o doskonałym przygotowaniu technicznym fotografa, zdobytym m.in. na kursie fotograficznym w dniach  6 – 31 października 1942 podczas szkolenia wywiadowczego w Glasgow.


1 listopada 1945 r. aresztowany przez siły bezpieczeństwa, po czym skazany na dwa lata więzienia za uczestnictwo w Armii Krajowej. Zwolniony z więzienia na mocy amnestii z 1947 r. Pracował jako taksówkarz, po czym w 1950 rozpoczął pracę fotografika. Od 1952 r. zatrudniony w Dziale Serwisu Centralnej Agencji Fotograficznej. W latach późniejszych prowadził także aktywną działalność kombatancką. W 1972 r. przeszedł na emeryturę. Autor wielu wystaw i albumów historycznych i krajoznawczych, m.in.

- Cztery pory roku (album fotograficzny; praca zbiorowa; Redakcja i wybór materiału fotograficznego Barbara i Stefan Bałukowie; Opracowanie graficzne Kazimierz Mann; Polonia 1955; także wersje obcojęzyczne)

- Miasto nieujarzmione (album fotografii; scenariusz i teksty Jerzy Piórkowski; zebranie materiału fotograficznego i redakcja ilustracyjna Stefan Bałuk; fotografie: Stefan Bałuk, Stanisław Barański, Jerzy Beeger, Seweryn Braun, Tadeusz Bukowski, Jerzy Chojnacki, Wiesław Chrzanowski, Lucjan Fajer, Lech Gąszewski, Eugeniusz Haneman, Jan Lipczewski, Stefan Plater, Stefan Rassalski, Jerzy Szymborski, Jerzy Świderski, Stanisław Wolski, Ludwik Zaturski; obwoluta, projekt oprawy i karty tytułowe Jan Młodożeniec; Państwowe Wydawnictwo "Iskry", Warszawa 1957)

- Polacy na frontach II wojny światowej: 1939-1945 (album fotograficzny; Teksty, dobór i oprac. materiałów ilustracyjnych Stefan Starba Bałuk i Marian Michałowski; fotografie różnych autorów; Ars Print Production s.c., Warszawa 1995, ISBN 83-902052-5-4 [wersja pol.]; ISBN 83-902052-7-0 [wersja ang.])
200 lat ubezpieczania 1803-2003. Geneza, powołanie, czas (koncepcja albumu Zbigniew Gluza; red. prowadzący, wybór i oprac. tekstów Agnieszka Knyt; projekt graficzny, wybór zdjęć Danuta Błahut-Biegańska; autor zdjęć i plakatów Stefan Bałuk i inni; Ośrodek "Karta" 2003, ISBN 83-88288-41-5)

- URODZINY MŁODEGO WARSZAWIAKA Film fabularny Materiały archiwalne (fotografie) 1980 
- ...DROGA DALEKA PRZED NAMI... Film fabularny Materiały archiwalne (fotografie) 1979

- WARSZAWA WALCZY 1939-1945: 63 DNI POWSTANIA WARSZAWSKIEGO Film dokumentalny Zdjęcia fotograficzne 1994





Fotografia z Powstania Warszawskiego. Śródmieście Północne, ul. Marszałkowska róg Siennej. Ludzie przebiegający Marszałkowską pod ochroną barykady z płyt chodnikowych zbudowanej między budynkami Marszałkowska 121 (Sienna 1) oraz Marszałkowska 122. Na dalszym planie widoczna zamknięta barykadą ul. Sienna z budynkami Sienna 14 i Sienna 16.



Fotografia z Powstania Warszawskiego. Patrol powstańczy na niezidentyfikowanej ulicy na Woli.



Fotografia z Powstania Warszawskiego. Śródmieście Północne. Oddział z miotaczami ognia biegnący ul. Pańską na akcję. Ujęcie spod kamienicy Pańska 37 w kierunku północnym. W tle od lewej ślepa ściana tylnej oficyny domu Twarda 15 (trzecie podwórze), fragment bocznej oficyny domu Twrada 13 (pierwsze podwórze) i boczne oficyny domu Mariańska 9




Fotografia z Powstania Warszawskiego. Wola. Żołnierze kompanii "Zemsta" batalionu "Pięść" składający do grobu trumnę ppor. Tadeusza Towarnickiego "Naprawa".



Fotografia z okresu okupacji niemieckiej. Śródmieście Północne, Pl. Żelaznej Bramy. Handel rybami na Pl. Żelaznej Bramy (narożnik południowo-wschodni, przy wylocie ul. Granicznej).



Fotografia z okresu okupacji niemieckiej. Śródmieście Północne, Pl. Żelaznej Bramy. Gra w "trzy karty" ("ruletkę") na Pl. Żelaznej Bramy. W tle widoczna kamienice Pl. Żelaznej Bramy 4 (róg ul. Żabiej) i Pl. Żelaznej Bramy 2.


Fragment promujący książkę "Artyści mówią. Wywiady z mistrzami fotografii"
Cytat

HANNA MARIA GIZA: W jakich okolicznościach zrobił pan pierwsze zdjęcia wojenne?
STEFAN BAŁUK: Pierwsze takie zdjęcia zrobiłem we Lwowie, w którym znalazłem się po kilku dniach wojny, ponieważ dokładnie 6 września zgłosiłem się jako ochotnik w Lublinie. Egzaminy na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego stanowiły pewnego rodzaju przeszkodę w zmobilizowaniu mnie już na wiosnę 1939 roku, inaczej niż w przypadku wielu moich kolegów. W związku z tym w momencie wybuchu wojny, po apelu pułkownika Romana Umiastowskiego, wraz z nawałą uchodźców z Warszawy, którzy przemieszczali się ze swoim dobytkiem w kierunku na Lublin, znalazłem się w Lublinie, w dziewiątym baonie broni pancernej. Zabrałem ze sobą aparat. Nieduży aparacik Retina 2 z wysuwanym mieszkiem, który mi dzielnie służył przez pierwsze miesiące wojny.

HANNA MARIA GIZA: Na wojnę zabiera się różne rzeczy, ale bardzo rzadko aparat fotograficzny.
STEFAN BAŁUK: Przed wojną z zamiłowaniem oddawałem się fotografii pejzażowej, fotografowałem też architekturę. Właściwie moje zainteresowanie fotografią datuje się od wczesnych lat młodości, ponieważ kończyłem gimnazjum ojców pijarów w Rakowicach pod Krakowem, gdzie było pięknie zorganizowane studio i atelier fotograficzne, i tam po raz pierwszy zetknąłem się ze sztuką fotograficzną. I połknąłem tego bakcyla już na zawsze. Zaczęło się od zdjęć kolegów, z wycieczek, a z biegiem czasu przerodziło się w pasję. Wybiegnę trochę w przyszłość powojenną – w latach siedemdziesiątych zostałem przyjęty do Związku Artystów Fotografików. Przez całą wojnę nie rozstawałem się z aparatem. Tak się złożyło, że spotkałem się z bardzo życzliwym stosunkiem moich przełożonych. Miałem w swoim zbiorze ponad 120 zdjęć generała Sikorskiego z jego wizyt i inspekcji w jednostkach wojskowych. Przełożeni umożliwiali mi też posługiwanie się kamerą w czasie wykonywania takich czy innych obowiązków służbowych.
HANNA MARIA GIZA: Co pan zarejestrował na tych pierwszych, lwowskich zdjęciach?
STEFAN BAŁUK: Przede wszystkim dworzec kolejowy we Lwowie, który w dużej mierze został zrujnowany podczas ataku Luftwaffe. Cała lewa strona i częściowo prawa budynku dworcowego uległy kompletnemu zniszczeniu. To było w połowie września 1939 roku.
HANNA MARIA GIZA: Przed sowiecką agresją?
STEFAN BAŁUK: Tak, jeszcze przed nią i przed poddaniem Lwowa dowództwu sowieckiemu. Zrobiłem także wiele zdjęć z bombardowanych obiektów, na przykład kościoła bernardynów czy rafinerii spirytusu oraz cały szereg domów mieszkalnych. Dokumentowałem te zniszczenia, dopóki byłem we Lwowie. Dalsze moje losy przebiegały tak, jak bardzo wielu Polaków, mianowicie zielona granica polsko-węgierska itd. We Lwowie usiłowałem także reprodukowa sowieckie afisze, które jako rozporządzenia rozlepiano w mieście.
HANNA MARIA GIZA: Co było na tych afiszach?
STEFAN BAŁUK: Proszę spojrzeć na to zdjęcie: „Rozkazuję wszystkim obywatelom, którzy ukończyli szesnasty rok życia i przybyli do miasta Lwowa po 1 września, zarejestrować się w terminie trzech dni w rejonowych oddziałach Gwardii Robotniczej w swoich dzielnicach. Właściciele domów i hoteli zobowiązani są zameldować w ciągu 24 godzin wszystkie nowo przybywające osoby w oddziałach Gwardii Robotniczej. Osoby, które się nie zastosują, będą pociągane do odpowiedzialności”. W podpisie: kpt. Ryżow, naczelnik zarządu Gwardii Robotniczej we Lwowie. To było jedno z pierwszych ogłoszeń, jakie ukazały się na murach Lwowa. Uważałem, że są to rzeczy ważne, ponieważ w pewien sposób ilustrowały stosunek sowieckich władz do mieszkańców Lwowa i były wstępem do okupacji.
HANNA MARIA GIZA: Przeszedł pan przez Węgry na Zachód, a potem wrócił do Polski już jako cichociemny. Przez cały czas pan fotografował, czy dopiero po skoku do Polski?
STEFAN BAŁUK: Fotografowałem przez całą wojnę, co zresztą później zostało docenione, ponieważ po powołaniu mnie do służby w kraju, czyli po długim okresie przygotowawczym, stałem się tak zwanym cichociemnym i moją specjalnością była właśnie fotografia, przeznaczona do użytku czysto wojskowego, a ściśle mówiąc, do wywiadu. Kierowałem się zawsze wartością zdjęcia: nie chodziło mi o to, by stanowiło ono po prostu kolejny obrazek, chciałem, żeby koniecznie mówiło samo za siebie. Jeśli na przykład zdarzyło się, że przyjechała brytyjska królowa, stanęła przed oddziałem i wszyscy wydali okrzyk na jej cześć, to takie rzeczy mnie nie interesowały. Ale wówczas, kiedy dochodziło do skupienia wszystkiego, co najbardziej atrakcyjne, bo i królowa, i Naczelny Wódz general Władysław Sikorski, i poczet sztandarowy, i sztandar – to było to najlepsze, co mogłem z całej uroczystości pokazać. Zawsze starałem się polować, jak dobry myśliwy, na najciekawsze obiekty. Przyleciałem do Polski 10 kwietnia 1944 z pełnym wyposażeniem laboratorium fotograficznego. Do naszych osiągnięć należało wówczas to, że opanowaliśmy umiejętność operowania mikroskopem sprzężonym z aparatem fotograficznym w ten sposób, że meldunek całostronicowy A4 mieścił się w takiej małej kropce, jaką zostawia mucha na szybie. Wiele długich wywodów, meldunków sytuacyjnych dotyczących ordre de bataille wojska niemieckiego na terenach polskich, wszystko w ten sposób przekazywano do Londynu. Moja misja fotograficzna, jeżeli można to tak żartobliwie nazwa, która zakończyła się dokumentacją żyjących mieszkańców Warszawy, była niezależna od mej właściwej działalności. Przy wielkiej pomocy Wydziału Legalizacji, którym dowodził porucznik Jankowski, słynny „Agaton”, nabyliśmy mieszkanie przy ulicy Chłodnej 20, przewieziono do niego zawartość moich sześciu kontenerów, w których były mikroskopy, aparaty do powiększeń itd., i zacząłem montować, naturalnie konspiracyjne, laboratorium.



2 sierpnia 1944: Fotografia z Powstania Warszawskiego. Wola, ulica Okopowa. Barykada na u. Okopowej przy skrzyżowaniu z ul. Żytnią. Po prawej widoczny wylot ul. Kaczej z narożnymi kamienicami Okopowa 18 i 20. Na dalszym planie po lewej widoczny wylot ul. Barona z kamienica Okopowa 33. Zwraca uwagę transparent z nazwą barykady: "Barykada im. płk. Lisa - Kuli. AK, sierpień 1944 r.".


Pan Stefan skończył w tym roku 99 lat. Mieszka na Żoliborzu. To właśnie On wpadł na pomysł przejścia kanałami ze Starówki na Żoliborz w celu przekazania ustnego rozkazu płk Mieczysławowi Niedzielskiemu „Żywicielowi”:
żołnierze z Żoliborza wraz z kolegami z Kampinosu mają przyjść na odsiecz atakowanej Starówce. Pokonując tę drogę z powrotem kompan Bałuka - por. Stanisław Jankowski „Agaton” - przyniósł wiadomość:
Cytat
Jeden batalion „Okonia” przedarł się z transportem broni i amunicją na  Żolibórz. Czekam na sposobność, aby wam to zaopatrzenie dostarczyć. „Żywiciel”.
Odpowiedź odebrał sam dowódca AK - Tadeusz "Bór" Komorowski. Jego decyzją nr 526 z dnia 28 sierpnia 1944 r., por. Jankowski został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Dopiero wychodząc „Agaton” zrozumiał, jak musiał śmierdzieć, kiedy zobaczył plamę kanałowego błota.


Z ciekawostek:

Filipinka - ręczny granat zaczepny Filipinka został skonstruowany w 1940 roku przez Edwarda Tymoszaka (ps. „Filip”)[1][2] – pirotechnika pracującego przed wybuchem wojny w wytwórni amunicji nr 2 w Rembertowie.

Korpus granatu początkowo stanowiła ebonitowa puszka w kształcie walca o średnicy 52 mm i wysokości 95 mm, później puszka ebonitowa została zastąpiona tłoczoną puszką z blachy stalowej.
Granat wypełniony był szedytem (materiałem wybuchowym produkowanym w warunkach konspiracyjnych na bazie chloranu potasu) oraz w niewielkich ilościach sproszkowanym trotylem lub brytyjskim plastikiem. Wybuch był inicjowany przez zapalnik uderzeniowo-bezwładnościowy. Granat wybuchał w momencie uderzenia o ziemię (iglica uderzała w spłonkę, która zapalała materiał inicjujący, doprowadzając do eksplozji zgromadzonego wewnątrz korpusu szedytu)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach