M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Ralph Eugene Meatyard
Cytat

Self-portrait, ca. 1965–66

Ralph Eugene Meatyard urodził się w Normal (Illinois) w 1925 r. Zmarł w 1972 r., zaledwie w wieku 47 lat w Lexington (Kentucky), jako uznany fotograf, którego prace do dziś silnie oddziałują na kolejne pokolenia artystów.

Swój pierwszy aparat kupił w wieku 25 lat, kiedy na świat przyszedł jego pierwszy syn, Michael. Ten, wydawać by się mogło zwyczajny epizod, staje się istotny, gdy spojrzeć na dzieło Meatyarda jak na fotograficzny zapis życia właśnie osób mu najbliższych oraz jego najbliższego otoczenia.

Po przeniesieniu się do Lexington pracuje jako optyk. Wykonywanie szkieł korekcyjnych do okularów, nie koliduje w jednoczesnym poznawaniu sprzętu fotograficznego, produkowanego przez zatrudniającą go firmę, Tinder-Krausse-Tinder. Znajomość z jej właścicielem powoduje, że sam szybko przenika do środowiska twórców skupionych wokół Lexington Camera Club oraz Wydziału Sztuki na Uniwersytecie w Kentucky. W 1954 r., czyli raptem cztery lata od zakupu aparatu, sam wstępuje do Lexington Camera Club. Staje się także członkiem Photographic Society of America, gdzie spotyka między innymi Van Deren Coke’a, Henrego Holmesa Smitha, czy Minora White’a. Obok artystów wizualnych wpływ mają na niego także muzycy jazzowi. Improwizację, szczere przeżycia i emocje tak typowe dla jazzu dostrzec można także w jego pracach.


http://www.photoeye.com/B...g=DQ650&image=2

Życie w Lexington izoluje go od dużych centrów artystycznych. Kiedy na Wschodnim Wybrzeżu triumfy święci fotografia uliczna (street photography), na zachodzie Stanów zaś rozwija się trend romantycznego realizmu w fotografii, on sam skupia się na dokumentowaniu najbliższego otoczenia.


http://www.photoeye.com/B...g=DP128&image=2

Fotografuje rodzinę, przyjaciół, sąsiadów. Tła do swoich zdjęć znajduje w domach, w których kiedyś mieszkał – jako dziecko, nastolatek, wreszcie dorosły mężczyzna. Fascynuje go wzajemne przenikanie się ludzi i przestrzeni prywatnej, dlatego też często wykonuje portrety właśnie na tle domów. Kiedy inni fotografowie szukają autentyczności na ulicy, on odnajduje ją w sobie. Zwraca się ku swoim snom, wyobrażeniom. Zaczyna eksperymentować. Przebiera bohaterów swoich zdjęć: zakłada im maski, w ręce wkłada lalki… Prace te działają niczym lustra, w których możemy się przejrzeć. Nie są to jednak narcystyczne odzwierciedlenia. Przerażać może ujawniająca się poprzez nie prawda o codzienności ukrytej pod maską, schowanej pośród czterech ścianach, jakby za kulisami...


http://www.photoeye.com/B...g=TR173&image=2
http://www.photoproxima.e...-meatyarda.html

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach