M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] "B0 TAK Ml SIĘ PODOBA!"


Cytat
AVEDON - SZKOŁA PRZETRWANIA

Manhattan, 1990 rok. Za każdym rogiem czai się getto. W gorące, parne noce słychać odgłosy strzelaniny. Dziwki, włóczędzy, gangsta, turyści i milionerzy mieszają się na ulicach. A ponad tym wszystkim drapacze chmur -jak ogromne, stalowe lizaki kapitalistycznej nadziei. Jeśli uda ci się tutaj, uda ci się wszędzie - o ile wcześniej cię to nie wykończy. Petter Hegre wspomina swój staż u Richarda Avedona.

Mówią, że każdy przejaw nędzy w wielkim, okrutnym mieście to obiecująca sukces historia. Faktycznie, jeśli przyjrzysz się uważnie, zobaczysz, jak młody student fotografii z Norwegii podpisuje umowę na roczny wynajem apartamentu w Greenwich Village. W jego oczach pali się żar nadziei i ambicji młodego marzyciela. Jest tutaj, by wykorzystać szansę swojego życia - terminować w studio najbardziej znanego fotografa mody i sztuki - legendarnego Richarda Avedona. Jeszcze nie wie, co go czeka.

PETTER: Właśnie ukończyłem kurs fotografii w Instytucie Fotografii Brooksa i następnym logicznym krokiem było zostać asystentem znanego fotografa. Napisałem dwa listy - jeden do Arnolda Newmana, a drugi do lrvinga Penna. Mój profesor dał mi namiar na Richarda Avedona i nalegał, bym skontaktował się także z nim. Nie znałem wtedy zbyt wielu prac tego pana, ale pomyślałem, dlaczego by nie spróbować...

Po kilku tygodniach ciszy napisałem kolejne kilka listów do wszystkich trzech fotografów. Kiedy wciąż czekałem na jakąkolwiek informację od Newmana lub Penna, dostałem zaproszenie na rozmowę do Nowego Jorku. W sprawie pracy jako asystent tajemniczego Richarda Avcdona właśnie. Rozmowę zaczął ze mną manager, ale niedługo potem przyszedł sam Avedon i łaskawie rzucił okiem na moje portfolio i życiorys. Wtedy wiedziałem już, że chętnie zatrudniał studentów z Brooksa, więc liczyłem, że i mnie się powiedzie. Oprócz tego obaj w młodości służyliśmy w wojsku. Jest pewien rodzaj więzi między dwoma mężczyznami, którzy zmywali podłogi na służbie i obaj o tym wiedzieliśmy. Ku mojemu zdziwieniu, 24 godziny po tej rozmowie okazało się, że mam pracę i mieszkam w Nowym Jorku.
Mój dzień to był lekki koszmar. Na nogach o 5 rano. Za drzwiami o 5:15, tąpię bajgle i kawę na wynos i ruszam do metra. Pociąg F przez miasto. Przesiadka do D w górę miasta. Przesiadka do lokalnego B i zjawiam się w studio o 6-tej. Praca do wieczora. Praca do rana. Kładę się o 1 w nocy. Jeśli mam akurat szczęście. Powtórzę. Każdego dnia, każdego tygodnia, przez cały rok. I KOCHAŁEM TO!

Petter: Byłem trzecim asystentem Avedona, co znaczyło, że mam robić wszystko po trochu. Każdego ranka zaczynałem od polewania wodą chodnika przed wejściem do studia. Potem biegłem, by odebrać catering dostarczany na plan zdjęciowy. Wiele rzeczy należało do mnie, od odbioru supermodelek z lotniska do dostarczenia konfetti Lizie Minelli. No i oczywiście podgrzewanie odczynników chemicznych potrzebnych do codziennej pracy w ciemni. Jeśli Richard Avedon chciał, by coś było zrobione, robiłeś to i o nic nie pytałeś.

Przypominam sobie kilka takich sytuacji... W niedzielę, wcześnie rano odbieram telefon z prośbą od Avedona, żeby mu przynieść świeże duńskie bułeczki. Nieważne było, co robiłem poprzedniej nocy - a wierzcie mi, znajdowałem czas i na zabawę w... i wracałem zamroczony z... wielu nocnych klubów. Ale to nic, po takim telefonie wyskakiwałem z łóżka i robiłem, co chciał, nie zadawałem pytań. Wśród asystentów naturalnym było, że jeśli Avedon czegokolwiek zapragnął, nakazał, poprosił, robiłeś wszystko, by było to wykonane. Oczywiście przede wszystkim asystowaliśmy w studio, ale również pomagaliśmy Avcdonowi w innych sprawach, co oznaczało robienie ogromnej ilości rzeczy, które nie były wyszczególnione w naszym i tak obszernym spisie obowiązków. Zycie szybko nauczyło mnie, że słowo mistrza jest święte i nie warto z nim dyskutować.
Cierpliwość to najważniejsza umiejętność, jaką może zdobyć młody artysta. Choć być może kusząca jest praca szybka i porywcza, najlepsze efekty osiąga się po wielu próbach i błędach. I choć ciężko jest o tym przekonać nowicjusza - to jest coś, czego musisz się nauczyć nie poprzez działanie, ale podpatrywanie innych. I jest to prawdopodobnie największa korzyść, jaką może dać praktyka zawodowa - szansa, by obserwować jak cierpliwy mistrz, nie spiesząc się, osiąga swój cel.

Petter: Warunki pracy często były trudne i frustrujące. Po wykonaniu zdjęcia Avedon żądał odbitek z negatywu, który uważał za szczególnie udany. Grupa techników pracujących w ciemni, w tym i ja, wykonywała co najmniej trzydzieści odbitek 11 x 14 na różnym papierze.
0 różnym stopniu kontrastu i naświetlenia. Wszystko to musiało być dostarczone Avedonowi do godziny 8 rano następnego dnia. Dla małej grupy ludzi, która się tym zajmowała, często oznaczało to tylko
1 lub 2 godziny snu w nocy. Jeśli spóźnilibyśmy się z dostarczeniem zdjęć, Avedon by się wkurzył. Nie dlatego, że był złośliwy, ale dlatego, że po prostu chciał już zobaczyć najlepszą wersję.
Następnego dnia Avedon kładł odbitki na stole i zaznaczał swoje ulubione fragmenty na każdej z wersji. Odrywał np, róg jednego zdjęcia i przykładał do innego. W ten sposób starał się zebrać najlepsze cechy, by stworzyć obraz, który według niego będzie perfekcyjny. Na początku dość zniechęcające było patrzeć, jak twoja praca z poprzedniej nocy jest rwana na strzępy. Ale Avedon, jeśli chodzi o realizację swojej wizji, był perfekcjonistą. Na koniec zawsze dostawaliśmy sporządzony z ośmiu albo dziewięciu różnych fragmentów kolaż,który odzwierciedlał, jak powinna wyglądać ostateczna odbitka. "Bo tak mi się podoba!", mówi! na koniec donośnym i hałaśliwym głosem. Wtedy znowu szliśmy do ciemni i powtarzaliśmy proces. Raz, dwa razy, sto, czasami nawet przez rok, aż jego wizja została urzeczywistniona. Jest powód dla którego Avedon jest uważany za mistrza fotografii - rzadko kto jest w stanie wytrzymać tak długie czekanie na tę jedną, jedyną odbitkę.
Żeby być wielkim artystą, musisz być niezłomny w swoich staraniach. Każdy muzyk ci powie, że po godzinach spędzonych na popełnianiu błędów będziesz mógł zagrać koncert z łatwością. Jeśli nie będziesz potrafił posegregować swoich prac i wybrać dobrych ze złych, prawdopodobnie nie zdobędziesz zbyt wiele. To, co odróżnia profesjonalistę od amatora, to uporczywe korygowanie i odwaga w odrzucaniu tego, co jest nie do końca perfekcyjne. Tylko w ten sposób będziesz najlepszy. Tylko w ten sposób zbliżysz się do geniuszu Richarda Avedona.

Petter: Częścią mojej pracy było spędzanie kilku godzin przy darciu negatywów i odbitek, które Avedon uznał za słabe. Zawsze bał się tego, by ludzie nie znaleźli sygnowanej przez niego pracy, która nie odpowiadałaby jego standardom. Wszyscy wokół mogli go przekonywać, że tak nie będzie, ale nieważne było, co mówili inni. Zawsze nalegał, by wykonać jego polecenie. Spędziłem wiele godzin, rwąc zdjęcia przedstawiające takie sławy jak Jimmi Hendrix, Jim Morrison, prezydenci, supermodelki etc. Wszystkie były fantastyczne i ludzie na pewno chcieliby je zobaczyć, ale Avedon po prostu na to nie pozwolił.
Po tym jak podarłem odbitki, przeglądałem każde pudełko z materiałami przeznaczonymi do spalenia poza studiem. Czasem wprawiało mnie to w zakłopotanie. Bo znajdowałem tam naprawdę wspaniałe zdjęcia i to, co robiłem nie miało dla mnie sensu z punktu widzenia ich historycznej wartości. Ale teraz podziwiam determinację Avedona w chęci pokazania światu tylko tego, co sam uznał za najlepsze, do czego miał pełne przekonanie. Dzięki surowości swoich wyborów będzie zapamiętany dokładnie tak, jak tego chciał.
Bo prawda to stara jak świat, że jedynie mozolna, czasem katorżnicza praca prowadzi do sławy. Młodzi idealiści pragnący pracować prawie za nic zostają porwani, przeżuci i z krzykiem wypluci. Ale jeśli przetrwają, rozwiną swoje umiejętności, upór i odwagę potrzebne, by osiągnąć sukces we współczesnym świecie. A kiedy praktykujesz u artysty tak uznanego, wymagającego i utalentowanego jak Richard Avedon, przebyte doświadczenia mogą okazać się "kopem" nie tylko dla twojej kariery, ale również dla twojego ego. Dzięki przeżyciu obozu Avedona zrodziłem się na nowo. Lepszy, mocniejszy i... mądrzejszy. Gotowy na każde wyzwanie.

Petter: Patrząc z perspektywy czasu, myślę, że to właśnie przekonanie, że nie warto, a nawet nie wolno się poddawać i promieniująca z niego energia uczyniły Avedona tak niesamowitym i uznanym fotografem w historii sztuki. Kiedy wchodził do studia, przykuwał uwagę w sposób absolutny, nie negatywny, ale władczy i zdecydowany. Ciśnienie w pokoju, w którym przebywał, zawsze się podnosiło i czuli to wszyscy - od pracowników studia i modelek po ludzi dostarczających ciastka.
TEKST ANDREW KAISER & KIRK BROMLEY/FOTO AKT JESIEŃ 2005
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Cóż... Jak czyjeś nazwisko jest jednocześnie nazwą firmy, to musi trzymać pion. Kto z nas może sobie pozwolić na darcie negatywów i odbitek? I po co? dla własnej przyjemności? Żeby potem rodzina i spadkobiercy mieli mniej do darcia i palenia, jak otworzą tapczan, w którym składamy nasz dorobek?
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
technik219, sorry za dosadność, ale kogo i co Ty tu porównujesz? amatorów z forum sprzętowego (wielokrotnie przez wielu powtarzane), hobbystów z człowiekiem, dla którego fotografia to było całe życie, który ze swoją fotografią tworzył jedność? jakbyś wymazał słowo "fotografia" z życia Avedona, to tak jakbyś całego człowieka wykasował... jest na forum ktoś o podobnym zaangażowaniu i poziomie "wejścia" w fotografię?

ale odpowiem Ci przykładem po co drzeć negatywy i odbitki, jeśli traktujesz fotografię jako coś więcej, a nawet dużo więcej niż pstrykanie dziewczyny w parku i tym podobne... otóż można to robić dla zachowania resztek, jak to się mówi kolokwialnie, normalnego myślenia i zdrowia psychicznego...
niedawno koleżanka w rozmowie przyznała, że ma problem z jednym zdjęciem, które zrobiła... bo uważa, że jest najlepsze z najlepszych i teraz wszystkie nowe zdjęcia porównuje do tego jednego jedynego, no i oczywiście żadne nie wytrzymuje próby...
poradziłem, żeby zrobiła odbitkę co najmniej 60x60, a jeszcze lepiej metr na metr i w sposób uroczysty, celebrując wręcz, odbitkę tę zgniotła, podarła, zdeptała, jednym słowem zniszczyła... nie wiem, czy z rady skorzystała... więcej nie narzekała na ten akurat problem...
twórca czasami musi się uwolnić od swojej pracy, od tego, co wykona, co osiągnie...
mało mam ostatnio czasu na filozofowanie, ale jednak dochodzę do wniosku, że pomysł kasowania dysku co 5, góra 10 lat, może wcale nie być takim głupim pomysłem...

a tak w ogóle to chyba nie potrafię już zrozumieć takiego podejścia, w którym na drodze potrzebie tworzenia staje stwierdzenie "może sobie pozwolić" (w znaczeniu nie stać mnie na coś, bo chyba o to chodzi) i "po co?"...
nie chciałbym nikogo urazić (czytaj: like i care), ale pytanie "po co?" w kontekście takim jak tutaj, zawsze wydaje mi się wyrazem bezsilności intelektualnej w próbie zrozumienia działań drugiego człowieka... jak nie potrafię osądzić (oczywiście według własnych miar i kryteriów) sensowności czyjegoś działania, to się pytam "po co?"...
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Nie dalej jak od trzech miesięcy wykonuję po 3 sztuki odbitek w różnych formatach, wybranych spośród tego co udało mi się zarejestrować na filmie od lutego 2008 roku.
Po czym, jak dotąd, przeciąłem nożyczkami na skos 17 moich ulubionych negatywów z których wykonałem te 17 powiększeń.
Czuję, jakbym się spuścił z przykrótkiego łańcucha :mrgreen:
Nie wiem nic ponadto i inaczej tłumaczyć mojego destrukcyjnego zachowania nie będę.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
tatsuo_ki napisał/a:
technik219, sorry za dosadność, ale kogo i co Ty tu porównujesz? amatorów z forum sprzętowego (wielokrotnie przez wielu powtarzane), hobbystów z człowiekiem, dla którego fotografia to było całe życie, który ze swoją fotografią tworzył jedność?

Od początku mojej obecności na tym forum byłem przekonany, że obcuję z profesjonalistami, dla których fotografia jest treścią życia... Tatsuo_ki! Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego napisałeś, że Wy to tylko amatorzy z forum sprzętowego? W tym momencie zabiłeś coś we mnie. Już nic nie będzie takie jak przedtem...
tatsuo_ki napisał/a:
pstrykanie dziewczyny w parku i tym podobne...

Pstrykanie... bzykanie... zupełnie się nie orientuję w tej gwarze młodzieżowej.
tatsuo_ki napisał/a:
poradziłem, żeby zrobiła odbitkę co najmniej 60x60, a jeszcze lepiej metr na metr i w sposób uroczysty, celebrując wręcz, odbitkę tę zgniotła, podarła, zdeptała, jednym słowem zniszczyła...

:idea: To jest myśl! Najlepiej zrobić to publicznie. Sprosić gości na wernisaż, powiadomić prasę, radio i telewizję i w kulminacyjnym momencie imprezy podejść do swojego dzieła i... zrobić to.
tatsuo_ki napisał/a:
mało mam ostatnio czasu na filozofowanie,

Eeee tam. Jesteś zbyt skromny.
tatsuo_ki napisał/a:
ale pytanie "po co?" w kontekście takim jak tutaj, zawsze wydaje mi się wyrazem bezsilności intelektualnej w próbie zrozumienia działań drugiego człowieka...

Znowu jesteś okrutny :-( Czy wiesz jak ja się teraz czuję? Jakbym poszedł w dziurawych skarpetkach do ortopedy.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
głowa mnie boli, to się tylko wypowiem ogólnie...
dyskusje o fotografii na forum co raz bardziej przypominają mi dyskusje o Murzynach z Afryki po naoglądaniu się kanału Discovery i National Geographic...
są wyjątki, ale jednak...
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
tatsuo_ki, to jest bardzo wygodne stanowisko, nie rozumieć. Doszedłem 28 lat tą metodą. Czy nie jest, aby za późno ?
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
karmazyniello napisał/a:
tatsuo_ki, to jest bardzo wygodne stanowisko, nie rozumieć. Doszedłem 28 lat tą metodą. Czy nie jest, aby za późno ?

Nie rozumiem czym tu się podniecać?
1. Większość artystów posiada różne odchyły, jeden nosi białą perukę i maluje puszki po zupie, inny drze swoje prace, jeszcze inny prezentuje inne, rzadko spotykane dewiacje. No, bo w końcu, kurcze blade, od tego jest artystą, żeby wybić się z przeciętności.
2. Darł odbitki, bo miał mało kumatych asystentów, którzy nie potrafili zrobić takiej jak należy. A sam nie potrafił. Bo gdyby potrafił, to by rozpędził całe to towarzystwo na cztery wiatry i sam usiadł pod powiększalnikiem :evilsmile:
3. Asystentów nie rozpędził, bo fajnie jest być mistrzem i mieć dostarczone rano świeże bułki prosto do kuchni.
4. Przy okazji stworzył wokół siebie legendę, co przysporzyło mu zer do stanu konta.
5. Robił fajne zdjęcia...
6. ...ale fajne zdjęcia robili (i robią) również inni...
7. ...i czym się tu podniecać?

...no bo w końcu, kurcze blade, artystów mamy na kopy, ale tylko niewielu potrafi roztoczyć wokół siebie tę specyficzną aurę demiurga i zastosować w praktyce wszystkie zasady marketingu i manipulacji odbiorcą.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
karmazyniello, co innego świadomie nie rozumieć i godzić się z tym, przyznawać, że w tym momencie nie ma się sił/czasu/intelektu, żeby coś zrozumieć, a co innego pogardliwie skwitować czyjeś poczynania "po co? to bez sensu"...

technik219, robisz wszystko, żeby udowodnić, że mam rację, że właśnie o tym mówię... o gadaniu o Murzynach, których się nigdy na własne oczy nie widziało, ale wie się o nich wszystko...
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
technik219 napisał/a:

2. Darł odbitki, bo miał mało kumatych asystentów, którzy nie potrafili zrobić takiej jak należy. A sam nie potrafił. Bo gdyby potrafił, to by rozpędził całe to towarzystwo na cztery wiatry i sam usiadł pod powiększalnikiem :evilsmile:


'Brute force' w fotografii :-) - przelecieć wszystkie możliwe kombinacje papieru i sposobu naświetlenia, a potem poskładać najlepsze fragmenty w jedną całość. Teraz wystarczyłby mu jeden fotoszopowiec, a nie pięciu asystentów zaharowujących się po nocach przez lata.
Zapewne gdyby Avedon siedział w ciemni sam, nie byłby tak perfekcyjny, ale za to wiedziałby z góry jakiego papieru i sposobu naświetlania używać do zamierzonego efektu.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
tatsuo_ki napisał/a:
robisz wszystko, żeby udowodnić, że mam rację

Ot, taki pomocnik ze mnie ;-) Lubię jak się zaperzasz, zapalasz. Jak nakręcasz się gdy cię odrobinę podpuścić, poszczuć. I obserwować, jak wchodzisz na obroty. Nic tylko: "mam rację!", znowu potwierdzasz, że mam rację!" Może i masz, nie chce mi się dociekać. I nie chce mi się udowadniać, że jej nie masz. Po co? Przecież nikt ci nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Lubię jeszcze jak w takich momentach używasz słowa "intelekt" i "intelektualny" we wszystkich przypadkach. Cóż, nie jestem "intelektualistą" (przypomina mi się kawał o Góralce, yntelygencie i Antku - obaj mieli to samo, tylko jeden "miętkie"), ale ... co do tego mają "Murzyni" (jak jesteś taki poprawny, to powinieneś raczej napisać "rdzenni Afrykanie") - widziałeś niedawno jakiegoś? Może miałeś okazję porozmawiać i tak to w tobie utkwiło?
Na koniec - wypada już zakończyć, bo nie chciałbym, żeby znowu rozbolała cię głowa - czy wiesz, co to jest, czego każdy ma pod dostatkiem i nikt nie powie, że ma tego za mało? A niektórzy, tak jak ty, to nawet uważają, że mają tego za dużo. Co to jest?
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
technik219, nie chciałbym Ci psuć zabawy, ale nie wiem, czy zauważyłeś, że akurat tutaj raczej oszczędny w słowach jestem...
a co do pytania, to też czasem zaglądam na demoty... i wysiliłbyś się chociaż trochę, jak już chcesz mnie publicznie obrażać...

swoją drogą ciekawe, że nie byciem intelektualistą można się chwalić, natomiast nazwanie intelektualistą może być obelgą...

co do Murzynów... mądrej głowie, dość dwie słowie...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
tatsuo_ki napisał/a:
swoją drogą ciekawe, że nie byciem intelektualistą można się chwalić, natomiast nazwanie intelektualistą może być obelgą...

Osłabiasz mnie :-B
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
technik219 napisał/a:
Lubię jak się zaperzasz, zapalasz. Jak nakręcasz się gdy cię odrobinę podpuścić, poszczuć.


tatsuo_ki napisał/a:
wysiliłbyś się chociaż trochę, jak już chcesz mnie publicznie obrażać...


Tylko co wspólnego ma z tym biedny Avedon? :shock:
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
alekw napisał/a:
Tylko co wspólnego ma z tym biedny Avedon?

A jaki on tam biedny? Ty też chcesz się trochę pokłócić? :mrgreen: ;-)
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Ja Avedona cenię, ale bardziej jako reżysera zdjęć niż fotografa. Był jednym z tych fotografów, którzy mają światła przykręcone do podłogi. Białe tło, ciach i zdjęcie gotowe. Jego geniusz polegał na bezpośrednim kontakcie z modelem w cztery oczy. Sam rzadko stawał za aparatem, by zobaczyć, co się dzieje w kadrze, a w ręku miał taką gruszkę z pneumatyczną migawką. Jeden asystent wyjmował film, drugi wkładał. Trzask, trzask. I koniec sesji. Jego słynne portrety wspaniałych kobiet to retusz, i to jaki. Te piękne szyje, piękne cery. Wtedy nie było Fotoshopa, nie było komputerów. Nie mogę sobie wybaczyć, że nie zachowałem takiego oryginalnego zdjęcia Avedona: fragmenty nalepione jedne na drugie, wszystko malowane, ponownie przefotografowane i dopiero oddawane do druku.

Ryszard Horowitz


Cytat
fragmenty nalepione jedne na drugie, wszystko malowane, ponownie przefotografowane i dopiero oddawane do druku.

:shock:
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
M.W, a czemu się dziwisz? Ty też z tych co w bajki wierzą?
 

Penteusz  Dołączył: 28 Mar 2012
Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma...

Drzewiej też wielu nie było :mrgreen:
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
No i co z tego ?
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Fafniak napisał/a:
No i co z tego ?
...że koni żal ;-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach