Cytat
Howson ma dziś grubo po osiemdziesiątce. Urodził się w Londynie i przeżył dramatyczny dla mieszkańców stolicy Wielkiej Brytanii czas, gdy III Rzesza próbowała stłamsić ich wolę oporu bombardowaniami miasta. Po II wojnie światowej sam wstąpił do wojska i znalazł się w miejscu, gdzie działy się rzeczy okropne - w zarządzanej przez Brytyjczyków Palestynie, gdzie zaczynał się właśnie konflikt między Arabami i Żydami.
Chodził już wtedy na zajęcia do akademii sztuk pięknych, bo interesował się malarstwem, ale ostatecznie uznał, że... ma talent, ale nie wystarczający, by przez całe życie odkrywać coś nowego na potrzeby malarstwa. A że ducha miał niespokojnego, interesował się flamenco i uczył się grać na gitarze, to wyjechał do Hiszpanii, która rządzona przez dyktaturę generała Franco była krajem leżącym na uboczu.
Jak wspominał w 2009 r. w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej Kraków" dwa hiszpańskie lata były piękne, ale... żeby świetnie grać flamenco, trzeba grać całe życie. Howson wrócił więc do Anglii, a ponieważ po śmierci ojca dysponował dwoma tysiącami funtów spadku, postanowił znaleźć ujście talentu w fotografii i wydał wszystko na profesjonalny sprzęt.
fot. Gerald Howson
I znów kobieciny w chustkach na głowach. Jedna z nich z metalowej bańki przelewa kubkiem mleko do butelki trzymanej przez drugą. Wokół inne kobiety, a cała scena rozgrywa się na Rynku na Starym Mieście. W tle widać dwa auta marki Warszawa, jedne z nielicznych samochodów, jakie Howson uchwycił na lubelskich ulicach. Pewnie wtedy były rzadkością, a w dodatku Howsona, jak to przybysza z zupełnie innego świata, zachwycił urodzaj licznych w mieście drewnianych wozów zaprzężonych w konie.
fot. Gerald Howson
- Poznałem go na imprezie u koleżanki. Zacząłem rozmawiać z jej ojcem. Jak dowiedział się, skąd jestem, to powiedział, że kiedyś dawno temu był w Polsce - opowiada Bogdan Frymorgen, kurator projektu prezentacji zdjęć Howsona w Polsce i lubelskiej wystawy fotografii wykonanych przez Anglika 53 lata temu.
Gdy między Frymorgenem a Howsonem powstała nić sympatii, spotkali się w domu fotografika. Okazało się, że trzyma fotorelację ze swojej wyprawy po Polsce w szufladzie, a wiele filmów nawet nie jest wywołanych. - Niesamowite fotografie, które mają iście artystyczne piękno, bo Gerald tak właściwie jest malarzem - mówi Frymorgen.
Dziś wiele szczegółów z tamtych dni zatarło się już Howsonowi w pamięci. - Mieszkał u różnych ludzi. Nie pamięta dokładnie u kogo i gdzie mieszkał w Lublinie. W ich łazienkach i kuchniach urządzał wieczorami prowizoryczne ciemnie i wywoływał filmy - mówi Frymorgen. Potem Howson, obawiając się bezpieki i szczegółowej rewizji na granicy, zaszył je w spodniach i wywiózł z Polski. Dziś jest już staruszkiem. - Trzy lata temu jeszcze przywiozłem go na wystawę do Krakowa. Teraz niestety jest już za słaby, by przyjechać do Lublina - mówi Frymorgen.
http://lublin.gazeta.pl/l...k_2012,,13.html
fot. Gerald Howson
http://www.dziennikwschod...UBLIN/315038910
pentax k200d, skromny warsztat, szacunek dla innych....
pozdrawiam
k-S2 GR Fuj
Canon zły oraz K-7, MZ-30, SF7, ME, Spotmatic, Tessar 50/2.8, Kijew 60
pozdrawiam
k-S2 GR Fuj
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl