M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
M.W napisał/a:
http://zeta-media.com/mat/jurecki-iso.htm

Panowie tracą energię na bezproduktywne polemiki zamiast iść w plener i popsuć parę rolek filmu. Albo nawet nie popsuć żadnej, ale pochodzić, odetchnąć powietrzem wolnym od zaduchu różnych "-izmów" i poszukać inspiracji. Żałosne są te polemiki, to rzucanie się sobie do gardeł z byle powodu. Znajomy malarz powiedział mi kiedyś, że trudno znaleźć bardziej zawistne środowisko, niż artystyczne. Zaczynam przyznawać mu rację...
 

ulro  Dołączył: 14 Lip 2009
dzerry napisał/a:
Calkiem fajnie tam wyjasniaja. Zamowilem tlumaczenie "William Eggleston's Guide" jakby co


Hmm... to działa ;-) http://biurotlumaczen.art.pl/2010/09/515/

dzerry napisał/a:
A biuro tlumaczen to moim zdaniem bardzo ciekawa inicjatywa edukacyjna.


Moja pierwsza refleksja jest taka, że dzieło staje sie działem sztuki wtedy, kiedy ktoś powie lub napisze o nim kilka zdań choćby pozornie trzymających sie kupy. Niektóre tłumaczenia tej samej pracy są zupełnie różne, a sami twórcy strony piszą: "Tłumacze sugerują interpretacje często odbiegające od tych proponowanych przez autorów i kuratorów prac." Wychodzi na to, że każdy może sobie pomyśleć o danej pracy co tylko chce, a i tak będzie dobrze. Czy o to chodzi, że nie chodzi o to, co twórca chciał powiedzieć, ale co usłyszą odbiorcy? Czy może sztuka współczesna to artyści robiący cokolwiek w nadziei, że ktoś się w tym czegoś dopatrzy?
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
guerilla napisał/a:
A szukanie takich uniwersaliów jest błędnym kołem - jedyny wniosek do jakiego można dojść pozostaje na takim poziomie ogólności że nie jest nic warty


http://www.journalofvision.org/content/10/2/18

Bezpośrednich odniesień do sztuk wizualnych nie ma rzecz jasna, ale myślę, że można się temu przyjrzeć i zacząć szukać jednej "bazy" na gruncie, której możliwa stała się sztuka. Mam pełny tekst, jakby co...

I jeszcze jedno: to oczywiście z perspektywy odbiorcy, ale można założyć, że warunkiem działania była percepcja.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
„Jednym z
nieszczęść współczesnej sztuki jest to, iż jej teoria i apologetyka przerastają jej
autentyczne dokonania”
— zauważa słusznie (1997) członek Akademii
Francuskiej, Marc Fumaroli. Nieszczęściem większym jest fakt, że
opiniotwórcze grono szalbierzy — krytyków,
teoretyków, marszandów, historyków sztuki, szefów galerii, kustoszy muzeów,
publicystów itp. — lansuje pseudo-twórczość jako twórczość, współkreując
mody („nurty”, „style”, „maniery”) warte śmietnika zamiast pomnika.


„Wszystkie owe problemy analizowałem już ćwierć wieku temu tłumaczonym
na wiele języków esejem „Quo vadis ars?”, z którego przytoczę dziś tylko
jedną anegdotę, bo ona sama mówi wszystko:
„Znany zachodnioniemiecki krytyk i kolekcjoner, Bered H. Feddersen,
urządził w galerii we Frankfurcie nad Menem wernisaż prac odkrytej przez
niego japońskiej malarki Yamasaki. Po kilku dniach wszystkie dzieła Japonki
zostały sprzedane, a prasa drukowała entuzjastyczne recenzje krytyków.
Wówczas Feddersen ujawnił, ze wszystkie obrazy namalowała szympansica
Berbelchen z cyrku «Williams ». On tylko dostarczył jej pędzel i farby, a małpa
w ciągu trzech godzin stworzyła dwieście «wybitnych dzieł»”.

Inwazja współczesnych bohomazów terroryzuje publiczność. Waldemar Łysiak, MBC tom 2
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
M.W, to jest cena jaką się płaci za postmodernizm połączony z autokratycznym pojmowaniem sztuki 8-)
Może doszliśmy (albo powróciliśmy) do momentu kiedy przedmiot sztuki wyszedł daleko poza granice działalności człowieka (czy małpa może tworzyć obrazy, czy miraż, albo wydmy na pustyni też można określić sztuką?).
Tak jak małpa nie musi być świadoma co robiła, tak Pollock niekoniecznie musiał przewidywać wszystkie swoje bryzgi, kleksy i chlapnięcia farbą. Co nie zmienia faktu, że to się może podobać i można nazwać to sztuką.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
Yura napisał/a:
(...) (czy małpa może tworzyć obrazy, czy miraż, albo wydmy na pustyni też można określić sztuką?).
Tak jak małpa nie musi być świadoma co robiła, tak Pollock niekoniecznie musiał przewidywać wszystkie swoje bryzgi, kleksy i chlapnięcia farbą.

nie mieszaj przypadku z intuicją, prawdopodobieństwa z natchnieniem, naturalnych, niezależnych procesów z procesami myślowymi...
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
tatsuo_ki, intuicja daje ogólny ogląd, daje wskazówki jaki proces trzeba wykonać aby uzyskać efekt końcowy, ale nie oblicza fizyki cieczy i jaki da ona efekt z dokładnością do jednej kropelki, a i to zakładając, że Pollock miał przed oczami kropla w krople identyczne dzieło zgodne z zamierzeniami. Imo dla niego to co robił było nastawione na sam proces, "co mi wyjdzie jak zrobię tak" - tak jak małpa (nie ubliżając ani Pollockowi, ani małpie), w przeciwieństwie do akademickiego "rzemieślnika", który do każdej kreski dobiera odpowiedni pędzel dążąc do jak najbardziej wiarygodnego odwzorowania zamysłu.

I ja tego nie oceniam. Zamiast rozważać co jest sztuką, a co już nie i kiedy, wolę po kantowsku postawić się przed faktem dokonanym i zastanowić się co powoduje to, że jak i Pollocka, tak i małpę określa się mianem tej samej sztuki.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
Yura napisał/a:
Imo dla niego to co robił było nastawione na sam proces

być może, nie znam aż tak dobrze jego twórczości, ale
Yura napisał/a:
"co mi wyjdzie jak zrobię tak" - tak jak małpa

to już lekko z twojej strony powiedziane jak łysy warkoczem o kant kuli...

Yura napisał/a:
faktem dokonanym

masło maślane...

Yura napisał/a:
zastanowić się co powoduje to, że jak i Pollocka, tak i małpę określa się mianem tej samej sztuki

pomylenie przypadku z intuicją, prawdopodobieństwa z natchnieniem, naturalnych, niezależnych procesów z procesami myślowymi...
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
tatsuo_ki napisał/a:
być może, nie znam aż tak dobrze jego twórczości

ja też nie...
tatsuo_ki napisał/a:
to już lekko z twojej strony powiedziane jak łysy warkoczem o kant kuli...

to teraz potraktuj Pollocka jak każdego innego artystę, a małpę jak każdego innego nie artystę lub "coś" co nie jest artystą, a nad wytworem tego-czegoś ktoś rozważał w kategoriach sztuki, nie wiedząc, że to wytwór tylko "czegoś".
tatsuo_ki napisał/a:
pomylenie przypadku z intuicją, prawdopodobieństwa z natchnieniem, naturalnych, niezależnych procesów z procesami myślowymi...

To jest ucieczka od problemu - dzieła tej małpy uznali ludzie, którym sztuka jest nieobca, a więc sztuka w tych dziełach leży poza małpą.
Dopiero kiedy wyszło na jaw, że to jednak małpa, wszyscy odczuli takie wewnętrzne fuj...
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
Yura, powiem tylko jedno... a było to już tutaj wałkowane...
kontekst, kontekst, kontekst...
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Chodząc po galeriach i muzeach sztuki nowoczesnej oglądam te dziwne przedmioty “latryny, trajlery, sloiki i butelki na polkach, kamienie, betony, zelastwo i inne badziewie i nic mnie nie wzrusza. Zadnych emocji estetycznych. Natomiast niebezpieczenstwo polega na tym, ze do tych galerii przychodza studenci wyzszych uczelni artystycznych. Tu zas zaczyna sie przyswajanie, nasladowanie i powielanie tych idotycznych idei. Po jakims czasie studenci staja sie wykladowcami i ksztalca swoich studentow podobnie. Pytam: Po co studiowac przez 5 lat na Akademii aby - postawic palme w jakims miescie europy centralnej? Po co studiowac przez 5 lat aby obmalowywac sylwety ludzkie. Po co studiowac przez 5 lat aby malowac chieralchczne postacie? Itd itd. Machina sie toczy i wszyscy sa zadowoleni a jesli ktos nie - to znaczy ze sie nie zna, czyli, ze jest nie na czasie i jest nienormalny.


Cytat
Co by sie stalo gdyby przedmioty, o ktorych mowilem wczesniej, uwazane jako dziela sztuki wspolczesnej zostaly powszechnie uznane za nic niewarte smieci? Od razu ich zbieracze wytoczyli by procesy sadowe wlascicielom galerii i handlarzom o oszustwo i zazadali by zwrotu pieniedzy no i ca za tym idzie wysokiego odzszkodowania. Ilu kuratorow i dyrektorow narodowych galerii musialoby sie pozegnac z wygodna posadka, Ilu tzw znawcow tej “sztuki” straciloby prestiz i powazanie oraz prace w gazetach, telewizji i radiu. Tak wiec rewolucja tego typu nam nie grozi gdyz nie jest to w niczyin interesie.


Cytat
Ostatnimi czasy coraz czesciej pojawiaja sie glosy o stworzeniu regol i pojec estetycznych, ktore faktycznie sumowalyby dokonania i wyznaczaly zasady calej sztuki wspolczesnej a nie tylko wybranego malego procetu. Jednak narazie nikt nie chce o tym rozmawiac publicznie z wiadomego wzgledu. Przeciez kiedys byly zelazne zasady dotyczace proporcji, kompozycji, perspektywy zaowno w malarstwie, rzezbie czy archtektorze. Kiedys zanim ktos zostal mistrzem musial przez wiele lat uczyc sie rzemiosla (rysowania i malowania postaci, przedmiotow czy widokow) zgodnia z okreslonymi regulami.


http://zenonburdyart.blog...hp?nid=13507412
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
Główną zasługą Pollocka było to, że dokonał on czegoś co przed nim nikomu się nie udało: utożsamił siebie ze swoim malarstwem, pozwolił uwierzyć, że konflikt i dramat, zawarte w jego obrazach są jego własnym życiowym dramatem. W malarstwie Pollocka głównym motywem, a nawet treścią stał się swobodny i pełen rozmachu gest artysty. Jest to "malarstwo działania". Przypadek w tym działaniu stał się czymś niesłychanie ważnym, stał się zaprzeczeniem ścisłych rygorów abstrakcji klasycznej, geometrycznej. Oto, co wniósł Pollock do sztuki w swoim czasie; dlatego został uznanym artystą. Tysiąc małp by tego nie osiągnęło (przynajmniej nie w swoim imieniu ;-) ).
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
xrog napisał/a:
przynajmniej nie w swoim imieniu

I o to się rozchodzi.
Pod akademickim rygorem łatwo było określić co jest sztuką, a co nie - była obiektywna, aż do bólu.
Dzisiaj przedmiot sztuki gdzieś uciekł i bezwzględnie wykorzystuje autorytet.
Ani Pollock, ani ta małpa nie zawdzięczają sobie tego, że ich dzieła uznano za sztukę - zadecydował autorytet.
Aż się ciśnie Kant na usta - to nie podmiot ma się dostosować do przedmiotu, tylko przedmiot do podmiotu. Przedmiot (sztuki) musi się dostosować do naszego poznania, a nie nasze poznanie do przedmiotu.
Przewrót kopernikański, to nie tylko nauka i filozofia, ale też (albo raczej, przez to ostatnie "właśnie dla tego też") i sztuka.
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
Yura napisał/a:

Ani Pollock, ani ta małpa nie zawdzięczają sobie tego, że ich dzieła uznano za sztukę - zadecydował autorytet.


Dlaczego tak sądzisz? Przecież to Pollock powiedział "nie", rezygnując ze sztalug, wybierając kielnię zamiast pędzla, chlust farby zamiast malowania trójkątów i kwadratów... To on wystawił się pod krytykę.
Masz na myśli to, że było jakieś ciało decyzyjne, które powiedziało: "tak, to jest sztuka"?
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
xrog napisał/a:
Masz na myśli to, że było jakieś ciało decyzyjne, które powiedziało: "tak, to jest sztuka"?
Tak wygląda postmodernizm - sztuką jest to co zostanie uznane za sztukę: krzesło, Pollock, małpa, pudełko od czekolady, kupa w puszce. I oczywiście uznane przez autorytet. Bo w rzeczywistości, w której przedmiot sztuki jest tylko fenomenem i nie jest obiektywny, nie ma innego wyjścia jak "posłuchanie się" kogoś i samemu po tym stwierdzenie "to faktycznie jest sztuka", inaczej sztuką stanie się wszystko i wg wszystkich. Bez obiektywnego przedmiotu sztuki, nie da rady jej ciągnąć bez autorytetu.
Postmodernizm to krzyk w stronę akademików "Nie idźcie ta drogą, przedmiot sztuki nie może być obiektywny!". Dzięki temu zagwarantowany jest jej rozwój i postęp w ciągłej gonitwie za transcendentnym przedmiotem nie dającym się ująć w żadne ramki. Przy obiektywnym "to jest sztuka, a to nie", sztuka się wyczerpuje - jest skończona, niemożliwy jest jej rozwój i postęp.
Dzisiaj, jak namalujesz obraz i schowasz do szuflady, to nie będzie on sztuką. Dopiero kiedy ktoś to zobaczy i oceni, można liczyć, że stanie się sztuką.

Nie chce być źle zrozumiany - małpa i Pollock to tylko przykłady do zobrazowania głębszego problemu. Nic nie mam do Pollocka, ani do tej małpy :mrgreen:
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
Yura napisał/a:

Postmodernizm to krzyk w stronę akademików "Nie idźcie ta drogą, przedmiot sztuki nie może być obiektywny!".


Ładnie powiedziane...
:-B
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Yura napisał/a:
sztuką jest to co zostanie uznane za sztukę: krzesło, Pollock, małpa, pudełko od czekolady, kupa w puszce. I oczywiście uznane przez autorytet. Bo w rzeczywistości, w której przedmiot sztuki jest tylko fenomenem i nie jest obiektywny, nie ma innego wyjścia jak "posłuchanie się" kogoś i samemu po tym stwierdzenie "to faktycznie jest sztuka", inaczej sztuką stanie się wszystko i wg wszystkich. Bez obiektywnego przedmiotu sztuki, nie da rady jej ciągnąć bez autorytetu.

...albo nie czekając na "autorytety" (bo wiadomo, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ) wziąć sprawy w swoje ręce i ogłosić wszem i wobec, że oto nasze dzieło i ono jest sztuką, bo jeśli każdy może być artystą, to i każdy może być krytykiem i autorytetem dla siebie (a znajdzie się również kilku takich, dla których my będziemy autorytetami). Autorytety nie są wieczne i ostateczne. Wszak przeżywamy "kryzys autorytetów".
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
technik219 napisał/a:
Wszak przeżywamy "kryzys autorytetów"

To chyba właśnie dlatego, że nieodpowiedni ludzie biorą sprawę w swoje ręce :evilsmile:
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Yura napisał/a:
nieodpowiedni ludzie biorą sprawę w swoje ręce

Ale MY jesteśmy jak najbardziej odpowiedni. No bo kto jak nie my?

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach