halon  Dołączył: 17 Kwi 2008
[fotografowie] Kazimierz Nowak
motto:
Więcej światła! (Goethe)


Witam serdecznie Zarząd Manufactury , jej załogę oraz wszystkich tu zaglądających. Po Waszym forum ( stosując odpowiednie słownictwo) pentam się prawie codziennie od ok. dwóch i pół roku w czapce niewidce. Stosując terminologię fotograficzną - stwierdzam obiektywnie, że robicie na mnie wrażenie pozytywne. Aparatu marki Pentax nie posiadam . Fotografuję dorywczo ( ja ja lubię to określenie ! ) to jest - codziennie. Pamiętam czasy gdy piło się utrwalacz a film mógł się urwać. Było dużo ORMO a prawie wcale ORWO.
Halo! jesteśmy w roku 2008. Otóż chciałbym zwrócić uwagę szanownych manufakturzystów ew. maturzystów i pedikiurzystów na postać Kazimierza Nowaka i jego samotną wyprawę afrykańską 1931-1936.

Tu podaję stosowne odnośniki :

http://pejzaze.onet.pl/58...0,,galeria.html

http://www.bankier.pl/lif...ka-1552787.html

Idąc niedawno Krakowskim Przedmieściem w Warszawie natknąłem się na uliczną wystawę ( obok bramy Uniwersytetu Warszawskiego) poświęconą Kazimierzowi Nowakowi i jego wyprawie. Dwiema fotografiami z tej wystawy chciałbym podzielić się z forumowiczami ponieważ nie znalazłem ich w Necie. Dotyczą aparatu fotograficznego Kazimierza Nowaka którym robił zdjęcia podczas wyprawy.

Odnośniki :

http://www.voila.pl/248/dyukh/?1

http://www.voila.pl/249/0de7p/?1

Mikołaj
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Z tego co wiem to dzisiaj żyją członkowie jego rodziny i to właśnie oni przypomnieli wszystkim o swoim przodku. Chociaż w Poznaniu wiele osób o nim pamiętało. Moim skromnym zdaniem również osobą bardzo zasłużoną dla poznańskiej fotografii jest p. Sczaniecki, założyciel firmy FOTOMA, który zaraził pasją fotografowania wiele osób (m.in. mnie). W tych tak trudnych czasach zajmował się komisową sprzedażą sprzętu. Można trochę poczytać o tej rodzinnej firmie na stronie www fotoma.pl
 

PrOmYk  Dołączył: 25 Lut 2008
Kazimierz Nowak to mój Guru!

[ Dodano: 2008-04-25, 22:45 ]
Aha, zabrakło tu informacji, że Kazimierz Nowak przebył dwukrotnie Afrykę w latach trzydziestych głównie na rowerze i pieszo...
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
Tylko dlaczego
Cytat
Post wygaśnie: 05.18, 11:51
? Usunąć to kolorowi!
 

piotrecius  Dołączył: 31 Gru 2006
Polecam książkę "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" - są tam zebrane notatki z tej niezwykłej podróży oraz fotografie. Wiele można się dowiedzieć ciekawych rzeczy o Afryce - także tej niepokazywanej zwykłym turystom.
 

PrOmYk  Dołączył: 25 Lut 2008
A ja tymczasem zainspirowany przez Pana Kazimierza podazam w kierunku Afryki na rowerze i pozdrawiam Was serdecznie z bardzo przyjemnego miasta - stolicy Moldowy, Kiszyniowa!
 

piotrecius  Dołączył: 31 Gru 2006
O! PrOmYk, właśnie zauważyłem link w stopce - jestem pod wrażeniem, trzymam kciuki za powodzenie wyprawy :-) 8-)
 

kristofo  Dołączył: 28 Lut 2007
PrOmYk napisał/a:
kierunku Afryki na rowerze

woooow
piotrecius napisał/a:
trzymam kciuki za powodzenie wyprawy

ja też, ja też
powodzenia Promyk.
Co do wyprawy Pana Nowaka to własnie oglądam zdjęcia. Dech zapiera.
 

PrOmYk  Dołączył: 25 Lut 2008
Wyprawa zakończona, pora obejrzeć zdjęcia :) Zapraszam na pokaz slajdów w środę, 7.01.2009 do Auli Głównej Sterej BUW, ul. Krakowskie Przedmieście 28 (Wwa) na godzinę 20.15 - wstęp wolny! Budynek Starej Biblioteki UW znajduje się na wprost bramy - to taki duży, odnowiony i ładnie podświetlony budynek.
P.S. Zdjęcia robione *ist DS.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
PrOmYk, kurcze, zebym tylko nie zapomnał :roll:
 

piotrecius  Dołączył: 31 Gru 2006
Gratulacje! :-B :-B :-B
Chętnie bym przyjechał na pokaz ale prawdopodobnie mi się nie uda :-/
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Cytat
Zapraszam na pokaz slajdów w środę, 7.01.2009 do Auli Głównej Sterej BUW, ul. Krakowskie Przedmieście 28 (Wwa) na godzinę 20.15 - wstęp wolny! Budynek Starej Biblioteki UW znajduje się na wprost bramy - to taki duży, odnowiony i ładnie podświetlony budynek.
P.S. Zdjęcia robione *ist DS.
Ktoś idzie? Ja na 99% będę.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
PrOmYk, bardzo fajny pokaz. Zwłaszcza "reklamówka" była niesamowita, dlatego jako jedyny klaskałem :-D

Oficjalnie ogłaszam Cie diehardem. 6000km na rowerze z DSem? Szacun!
:-B
 

PrOmYk  Dołączył: 25 Lut 2008
Niestety mi go ukradli tuż przed Kairem (nie zdążyłem już o tym opowiedzieć) i stąd mam teraz w stopce co innego, poniekąd też dobrego ;)

A oto rzeczona reklama, znaleziona w Aleppo w Syrii:


tref, dzięki za przyjście i wytrwanie od końca!
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Cała przyjemność po mojej stronie! :-D
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
Ja też byłam :-D
Niesamowita wyprawa i ciekawy pokaz. Dzięki :-D
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat

http://www2.kazimierznowak.pl/

Przejechał samotnie Afrykę z góry na dół i z powrotem, pokonując w sumie 40 tys. kilometrów w większości na wysłużonym, siedmioletnim rowerze. Jego wspomnienia weszły do klasyki reportażu. 150 niepublikowanych dotąd zdjęć z legendarnej wyprawy Kazimierza Nowaka przez Afrykę udostępniło właśnie Narodowe Archiwum Cyfrowe. Wszystkie można oglądać za darmo w internecie.

A warto, bo gdy uświadomić sobie, czego Kazimierz Nowak dokonał, człowiek łapie się za głowę. Pokonanie samotnie całego kontynentu afrykańskiego z północy na południe niemal wyłącznie na rowerze (drogę powrotną - gdy rower rozpadł się na części - przebył pieszo, konno, na wielbłądzie, czółnem, pociągiem i znów rowerem), nawet dzisiaj uchodziłoby za wyczyn. A Nowak - zapalony cyklista, podróżnik, fotograf, ale w tamtym kryzysowym czasie przede wszystkim bezskutecznie szukający pracy kochający mąż i ojciec dwójki dzieci - pojechał do Afryki pierwszej połowy lat 30. XX wieku. Skolonizowanej i niemal nietkniętej cywilizacją (jej nieskażoną dzikość pokochał najbardziej). Pojechał bez szumu i sponsorów - całym wsparciem, jakie dostał, było kilka kompletów opon przesyłanych przez firmę Stomil. Pieniędzy praktycznie nie miał - przez całą drogę biedował, kombinował, targował się. Drobne kwoty za sprzedane w Polsce relacje i zdjęcia, które ratowały go od skrajnej nędzy, wysyłała mu ukochana żona. Gdy wracając już z Afryki, dotarł do Francji, pieniądze na bilet kolejowy i transport roweru pożyczył od polskiego konsula (próbował zarobić, sprzedając zdjęcia z wyprawy i fotografując górników, ale nie znalazł zainteresowania). I to tylko dlatego, że znowu poręczyła firma Stomil.

W czasach, gdy szalał wielki kryzys, a do władzy dochodzili faszyści, oczy świata skierowane były gdzie indziej. Na nieustraszonego podróżnika z Polski patrzyli tylko oszołomieni mieszkańcy Afryki, a niekiedy kolonialni urzędnicy, wojskowi, poszukiwacze złota. Dla jednych i drugich widok osmaganego słońcem brodatego mężczyzny na rozlatującym się wehikule, z szeroko otwartymi oczami, w stroju khaki i kasku, musiał być równie nierealistyczny, co fatamorgana. Trudno jednak znaleźć w historii polskich (i światowych) podróżników kogoś bardziej prawdziwego i oddanego swemu przedsięwzięciu. I kogoś, kto zapłacił za to równie wysoką cenę.

Z Contaxem do Tuaregów

Mały Kazik Nowak przyszedł na świat w 1897 roku. Podróżniczy wirus tkwił w nim od zawsze - pierwszą samodzielną zagraniczną wyprawę - do Watykanu - odbył, mając 15 lat. Jako środek transportu ukochał sobie rower - zjeździł na nim całą Polskę. Gdy w 1922 roku ożenił się z Marią Gorcik i objął urzędniczą posadę, a na świat przyszła dwójka dzieci, nie zaprzestał wycieczek. Pierwsze szlify jako korespondent prasowy i fotograf zdobywał w Europie - rowerem objechał spory jej kawał, przez Węgry, Rumunię i Turcję, posuwając się na południe i docierając aż do ogarniętej wojną Trypolitanii w Afryce Północnej. To wtedy zakiełkował w nim pomysł, by pewnego dnia wsiąść na rower i przejechać całą Afrykę. Zrealizował go kilka lat później - widząc w tym szansę i konieczność. Niemal dokładnie po 10 latach był z powrotem w domu.

Wyruszył 4 listopada 1931 roku. Trasę podróży opracował sam, choć nie obyło się bez korekty - w niespokojnej Afryce Północnej włoskie władze w Cyrenajce już na starcie kazały mu zawracać do Egiptu. Afrykę z północy na południe pokonał niemal w linii prostej, jadąc wzdłuż Nilu, szlakiem Wielkich Jezior Afrykańskich, aż na oddalony o kilkanaście tysięcy kilometrów Przylądek Igielny. Ten cel osiągnął pod koniec kwietnia 1934 roku, po ponad dwóch i pół roku podróży. Ale to nie była jeszcze nawet połowa drogi.


Trasa podróży

Przez całą podróż cierpiał biedę, być może dlatego tak dobrze rozumiał walkę o przetrwanie autochtonicznych plemion. Starał się być jak najbliżej lokalnej ludności. Dotarł do Tuaregów, egipskich fellachów, żyjących pośród bagien Szilluków, dumnego ludu Watussi, Pigmejów, Burów z Transwalu, Hotentotów, Buszmenów, karłów Babinga, dzikich Abasalampasu, Murzynów Haussa i wielu innych. Poznawał obyczaje i dialekty. Wszystko i wszystkich fotografował małoobrazkowym aparatem Contax, paczki z materiałami fotograficznymi dosyłała mu żona według szczegółowych wskazówek. Za to Europejczyków starał się unikać, w odważny, bezkompromisowy sposób krytykując ich imperialną postawę, której w ciągu kilkuletniej podróży mógł się przyjrzeć dokładnie. Był wielkim przeciwnikiem kolonializmu, a w tamtym czasie kolonialne ambicje miała także Polska (działała Liga Morska i Kolonialna, której przedstawiciele upatrywali w Nowaku swojego sojusznika, ale ten szybko wyprowadził ich z błędu). Być może dlatego nie otrzymał żadnego finansowego wsparcia z ojczyzny.

Rysiem i Marysią do domu

Alpiniści mówią, że wejście na górę to dopiero połowa drogi, w dodatku ta łatwiejsza. I w tym przypadku podróż powrotna do Poznania okazała się trudniejsza niż dotarcie na kraniec Afryki. Najpierw, pośród pustkowi Afryki Południowo-Zachodniej Nowakowi rozleciał się rower. Uratował go wtedy inny Polak - Mieczysław Wiśniewski - ofiarowując konia Rysia, do którego Kazimierz dokupił bagażowego konia Żbika. Dalszą drogę pokonuje kolejno: pożyczonym rowerem, tubylczym czółnem (które traci w katastrofie na kapryśnej rzece), pieszo (setki kilometrów), kolejną łodzią (którą nazywa Maryś - imieniem żony), na dromaderze (pięć miesięcy, w tym przeprawa przez Saharę) i znów rowerem (ostatnie 1000 km). W listopadzie 1936 roku kończy liczącą przeszło 40 tysięcy kilometrów podróż. Za ostatnie pieniądze kupuje ciepłe ubranie oraz bilet na prom do Marsylii. Stąd już prawie blisko do rodziny, ale przygód to nie koniec. Stęsknieni czekają na niego w półmroku poznańskiego peronu. Jest 23 grudnia 1936 roku, wrócił dzień przed Wigilią. Mógł być dużo wcześniej, przypłynąć statkiem w kajucie pierwszej klasy (proponowali mu to Brytyjczycy), ale nie chciał. W wywiadzie udzielonym jakiś czas później "Dziennikowi Poznańskiemu" przyznał, że "ogarnął go lęk". Mimo że miał puste kieszenie i nie był zdrowy, wsiadł na rower i uciekł - od wizji eleganckich pasażerów i jazzbandu. W namiocie, głodując, ale otoczony nieskażoną przyrodą i obcymi plemionami, czuł się lepiej.

Przedwojenny antyglobalista



Artykuły i zdjęcia, które Kazimierz Nowak przesyłał z Afryki, znalazły uznanie w prasie, polskiej i zagranicznej. Dzięki staraniom żony trafiły m.in. na łamy "Światowida", "Naokoło świata", "Na Szerokim Świecie" (drukowanym przez zakłady graficzne "Ilustrowanego Kuryera Codziennego"). W swoich korespondencjach opisywał osobiste przeżycia, piękno krajobrazu, bogactwo przyrody (i jej grozę) i duchowego życia kontynentu, ale też dawał wyraz swojej świadomości i zaangażowaniu - pisał o kolonializmie i globalizacji. Po powrocie nie zaprzestał działać na rzecz Afryki - jeździł z odczytami, przy okazji planując kolejną wyprawę, tym razem do Indii i Azji Południowo-Wschodniej.

Nie wiadomo, czego by jeszcze dokonał, gdyby nie nabyta w Afryce nawracająca malaria. Ale jest w tym pewna ironia, że to w polskim szpitalu nabawił się zapalenia płuc, a tego było już za wiele dla wycieńczonego potwornym wysiłkiem organizmu. Kazimierz Nowak umarł w niespełna rok po powrocie z Afryki, 13 października 1937 roku. Miał 40 lat. Został pochowany na cmentarzu Matki Boskiej Bolesnej na poznańskim Górczynie, w swym stroju podróżnym, z kaskiem kolonialnym złożonym na piersi.

Dziś Kazimierz Nowak jest szeroko znany. Jego relacje z Afryki zebrane przez Łukasza Wierzbickiego i wydane w 2000 roku w książce "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" (książka doczekała się wielu wydań) Ryszard Kapuściński nazwał klasyką polskiego reportażu. Rowerzyści mogą sięgnąć po "Polskę Kazimierza Nowaka", pierwszą biograficzną książkę o podróżniku napisaną w formie rowerowego przewodnika, a dzieci - po "Afrykę Kazika".

Podczas swojej podróży Kazimierz Nowak zrobił ponad 10 tysięcy zdjęć. 150 niepublikowanych dotąd fotografii (część odbitek opatrzona jest jego odręcznymi notatkami) właśnie udostępniło w swoich zbiorach Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Paulina Dudek

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach