kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
osobiście zalinkowany esej trafia do mnie, jednak po przejrzeniu kilku esejów ze strony Carucci nie chwytam miejscami tej dosłowności. Jednak w ogólnym rozrachunku wtopić się w te wszystkie sytuacje i stać się niewidzialnym, budzi u mnie duży respekt.

I tak sobie myślę, że to chyba ta fotograficzna cecha, której mi często, gęsto brakuje ale chyba nie jestem z tym sam ;-)
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
romeoad napisał/a:
bEEf napisał/a:
Ludzie, do których jakiś przekaz nie trafia, mają tendencję do zarzucania innym, że ich zachwyty są nieszczere, bo wynikają z "nazwiska", "ocen krytyków" i tak dalej.

Ciekawych rzeczy mogę się o sobie dowiedzieć

Hm - ale ja absolutnie nie miałem nikogo konkretnego na myśli :-) Po prostu spotykam się z tym często i zaobserwowałem taką prawidłowość.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
bEEf, spoko :-D Do mnie często przekaz nie trafia. No i staram się nikomu nic nie zarzucać z tego powodu :->
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Ale fajna dyskusja się zrobiła.

Zaraz zapodam nowy esej innego człeka pod dyskujsę ;D
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk napisał/a:
Ale fajna dyskusja się zrobiła


No ale jakie jest Twoje zdanie?

Wywaliłem mój wcześniejszy post bo zawsze mam kaca, że sobie takie medium wybrałem na manifestację moich poglądów. Ale... fenomen Carruci wg mnie polega na nieskrępowanym balansowaniu w obszarach tabu związanych z pokazywaniem scen, które w naszej zachodniej kulturze niekoniecznie natrafiają na usankcjonowaną akceptację. Łatwiej "strawić" zdjęcia z wojny niż zbliżenie ust całujących się rodziców w niemłodym wieku. Starobiblijny Cham był świadkiem podobnych wydarzeń i jego imię do dziś cieszy się niesławą. Z drugiej strony jest w tych scenach coś, co mimo zaprzeczania w pierwszym odruchu, wzbudza czułość, zrozumienie i akceptację. Choćby cichą, ale na tyle mocną, że raczej nikt bez skrzywień lub niedorozwoju nie powie tfu! albo a fe!
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
[rK] napisał/a:

Mnie, te zdjecia nie zmuszaja do glebszych przemyslen. I co? Mam sie czuc lepszy? Gorszy? Bez sensu. To tak jakby dyskutowac o tym jaka kobieta wywoluje u mezczyzny wiekszy wzwod - blondynka czy brunetka.


Jak cudownie mi się z Toba zgodzić Keek. Ja za chińskiego boga ukrytego w chińskiej wazie nie widzę tutaj intymności, która by mnie przygniotła swa głębią.
Ale ja sie nie znam i jak pisze Alkos jestem z tego drugiego TWA pewnie ;)
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
iczek napisał/a:
Ja za chińskiego boga ukrytego w chińskiej wazie nie widzę tutaj intymności, która by mnie przygniotła swa głębią.


Ja nie znam z kolei uczucia przygniatającej intymności. No ale może zbyt gruboskórny jestem. Ale faktycznie proksemika tych zdjęć może wzbudzać różne reakcje. Tak jak pisałem - nie bardzo pochlebnie niestety o zrzędzących.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Cześć, Iczek ;)

Jakie jest moje zdanie? Pisałem o tym gdzieś na początku... A może to był inny wątek. Tak czy inaczej, mnie te zdjęcia podobają się z powodu ładunku uczuć, jaki przenoszą. I to tyle, tak po prostu - jest to dla mnie główny powód, dla jakiego podoba mi się fotografia w ogóle. Komunikacja uczuć.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk napisał/a:
jest to dla mnie główny powód, dla jakiego podoba mi się fotografia w ogóle. Komunikacja uczuć.


Kurcze, komunikować uczucia można nawet nie chcąc, siedząc sobie ot tak, bez ruchu jak Jezus frasobliwy.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
sylwesto napisał/a:
Kurcze, komunikować uczucia można nawet nie chcąc, siedząc sobie ot tak, bez ruchu jak Jezus frasobliwy.


Można. Wcale nie powiedziałem, że nie można. A to źle?

:)
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk napisał/a:
Można. Wcale nie powiedziałem, że nie można. A to źle?


Skąd. Chciałoby się poczytać coś więcej :->
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
sylwesto napisał/a:
Skąd. Chciałoby się poczytać coś więcej :->


Ale o czym? Że uczucia można przekazać, pokazując komuś leżący kamień? Cień na ulicy? Siedzącą babcię? Odcisk psiej łapy?

Właśnie o to chodzi. A rzecz rozbija się o inny poziom inteligencji emocjonalnej u różnych odbiorców. Jedni mają wyższy, inni niższy (co nie oznacza, że w czymś są gorsi - nie - po prostu nie są tak empatyczni).

Wot i wsio. Jeden widzi uczucia w pustej plastikowej torbie, inny potrzebuje nagrobków albo serduszka i gołąbków... :) I wszyscy się równie dobrze bawią o ile mają tego świadomość.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk, Czasami zdarza mi się słuchać ludzi, którzy w niebywały sposób potrafią opowiadać o swojej twórczości. Bardzo im tego zazdroszczę. Jest to tak czy inaczej jedynie wartość dodana. Najlepiej gada dzieło.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
sylwesto napisał/a:
Najlepiej gada dzieło.


No właśnie. Do jednych gada, do innych nie. I, jak już pisałem, złego w tym nic. Jedni pójdą oglądać więcej podobnych rzeczy i z autorem na piwo, inni pójdą w drugą stronę szukać swego.

:)
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
Zgoda. Chodziło mie jeno, żeby coś więcej wyciągnąć od Ciebie o tych zdjęciach. Ale rozumiem, że uczucia często nie mieszczą się w słowach. Wszak to kod bardzo wtórny w porównaniu z emocjami. A Ty gadasz ładnie obrazem.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Akurat roleczkę wołam, potem może coś jeszcze skrobnę ;)
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk napisał/a:
potem może coś jeszcze skrobnę ;)


Nie musisz. Ja jestem tylko niezdrowo ciekawy :->
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
:)

Zdjęcia... Zdjęcia to tylko zdjęcia. I aż zdjęcia. Obrazy tego, co widzi fotograf. W tym przypadku najpierw dorastająca, potem dojrzewająca a w końcu będąca matką kobieta. Przechodząca przez różne fazy swojego uczuciowego życia. Interesujące dla mnie jest to, że mogę obejrzeć jak kształtowała się rzeczywistość Carucci, jej relacja ze światem i jak zmieniali się jej bliscy.

Warto obejrzeć dokument o Elinor i posłuchać/poczytać wywiady z nią. Całość wydała mi się po tym jeszcze bardziej fascynująca.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
wojtekk napisał/a:
W tym przypadku najpierw dorastająca, potem dojrzewająca a w końcu będąca matką kobieta. Przechodząca przez różne fazy swojego uczuciowego życia. Interesujące dla mnie jest to, że mogę obejrzeć jak kształtowała się rzeczywistość Carucci, jej relacja ze światem i jak zmieniali się jej bliscy.


Tak wiele fundamentalnych spraw dzieje się tuż pod nosem. Jak tu traktować narzekania na brak tematu do zdjęć? Pytanie jest retoryczne.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
sylwesto napisał/a:
Tak wiele fundamentalnych spraw dzieje się tuż pod nosem. Jak tu traktować narzekania na brak tematu do zdjęć? Pytanie jest retoryczne.


Właśnie! Dokładnie tak. Najwięcej i najbardziej ciekawych rzeczy dzieje się pod naszym nosem... Wcale nie trzeba zasuwać do Afganistanu ani na Maxmodels ;D

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach