alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
wojtekk napisał/a:
sylwesto napisał/a:
Tak wiele fundamentalnych spraw dzieje się tuż pod nosem. Jak tu traktować narzekania na brak tematu do zdjęć? Pytanie jest retoryczne.


Właśnie! Dokładnie tak. Najwięcej i najbardziej ciekawych rzeczy dzieje się pod naszym nosem... Wcale nie trzeba zasuwać do Afganistanu ani na Maxmodels ;D


Szczegolnie to drugie zle na mnie dziala :mrgreen:

Tylko zeby jeszcze te ciekawe rzeczy umiec zauwazyc, potem miec odwage przylozyc aparat do oka i jeszcze dobrze zrobic zdjecia :-D
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
[rK] napisał/a:
To tak jakby dyskutowac o tym jaka kobieta wywoluje u mezczyzny wiekszy wzwod - blondynka czy brunetka.


:mrgreen: Powinna blondynka. Na drodze ewolucji wykształcił się taki mechanizm, ze na jasnej skórze trudniej ukryć ślady po chorobach obecnych lub byłych. Dlatego dobór seksualny preferuje blondynki, ponieważ brunetka może łatwiej oszukać prezentując dobrą jakość swoich genów. Preferencję taką oczywiście modyfikuje potem wychowanie: kolor włosów matki, "Pani" w pierwszej klasie, aktorki, w której się ktoś podkochiwał i styl panienek z pism erotycznych dla młodzieży. Ano tak. EOT
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
A z genetycznie rzecz ujmujac, blondynki sa na wymarciu. Chociaz pewnie ludzkosc sie wczesniej sama wykonczy ale tendencja jest w te strone. :-)
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Obejrzałem PEOPLE * LOVE * PHOTOS :-B

Odważna ta Carucci



Elinor Carucci z mamą





http://www.amadelio.org/b...ailer_f_hi.html
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Przede wszystkim szczera. Odważna też... Tego brakuje wielu fotografom :)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Czy ja wiem, czy to odwaga? Ja uwazam, ze czasem pani Carruci, przynajmniej jedna stopą przekracza pewna granice. Jak dlugo mozna kierowac obiektyw w swoja strone? Nie lubie pisarzy, ktorzy kazda kolejna ksiazke pisza o samym sobie. Podobnie mam z fotografami. Mysle, ze jeden cykl z obiektywem zwroconym na siebie wyczerpuje temat. Potem zostaje juz tylko burzenie kolejnych murow swojej prytwatnosci. Jaki to ma sens dla mnie, odbiorcy?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Dla mnie - ogromny. Pani Carucci uświadamia mi istnienie uczuć, o których gdzieś głęboko wiem, że istnieją, ale których mogę uczyć się na nowo przy każdym jej zdjęciu. Tak naprawdę to po prostu zazdroszczę jej otwartości. Ot i wsio...

Ale, a) lubię pisarzy, którzy, etc.. i b) fotografów, którzy [...] też lubię. :)
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Mysle, ze jeden cykl z obiektywem zwroconym na siebie wyczerpuje temat.


Mowisz jakbys znal siebie.

 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
dzerry napisał/a:
Nie lubie pisarzy, ktorzy kazda kolejna ksiazke pisza o samym sobie.

jeśli cała twórczość jest tylko "o sobie", to się zgodzę... można się trochę znudzić... ale jeśli jest to jeden z elementów twórczości... to czemu nie?
dzerry napisał/a:
Mysle, ze jeden cykl z obiektywem zwroconym na siebie wyczerpuje temat.

ale na samego siebie inaczej się patrzy jak ma się 20 lat, inaczej jak ma się lat 40, a jeszcze inaczej, gdy tych lat już 60 na karku... prześledzenie jak to się w czasie wszystko zmienia, też może być ciekawe i uczące...
 
kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
tatsuo_ki napisał/a:
prześledzenie jak to się w czasie wszystko zmienia, też może być ciekawe i uczące...
nie dawno miałem okazje właśnie tak sobie prześledzić pewnien żywot


zapraszam po (trochę) więcej:-)
http://kefa.org.pl/pp/
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Kefa, ha ha - nieźle, poczekaj, aż wywołam filmy, które wytrzepałem na dziadków przez ostatni tydzień... ;D
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
kefa napisał/a:

zapraszam po (trochę) więcej:-)


:-) :-B
 
kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
wojtekk napisał/a:
poczekaj, aż wywołam filmy, które wytrzepałem na dziadków przez ostatni tydzień... ;D
zatem czekam, czekam ;-)
alkos, :-)

Jeszcze dodam, że wujek na blogu bez dłoni i Pan bez głowy ze zdjęcia wyżej to ta sama osoba tyle, że z protezą. Abstrahując od rodzinnych powiązań jest to dla mnie jedno z ciekawszych zdjęć jakie ostatnio widziałem :->
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alkos napisał/a:
Mowisz jakbys znal siebie.
Nie, mowie po prostu jako odbiorca. Obejrzalem "Closer". OK, ale wiem, ze za 2 lata nie bede juz chcial ogladac "Even Closer", "Very Close" lub innego projektu o abstrakcyjnym tytule skladajacy sie z kolejnego zestawu zdjec w tym samym stylu. Do mnie po prostu nie przemawia taka fotografia. Nie rozumiem za bardzo koncepcji fotografii jako nosnika uczuc. Nie sadze, zeby plaskie obrazy chwytajace ulamki sekung w prostokaty wybrane przez fotografa moglby niesc jakies uczucia - obrazy moga cos w tobie obudzic, ale to zawsze beda twoje wlasne uczucia.

wojtekk napisał/a:
Pani Carucci uświadamia mi istnienie uczuć, o których gdzieś głęboko wiem, że istnieją, ale których mogę uczyć się na nowo przy każdym jej zdjęciu.
wojtekk, wybacz, ale jednak powiem "sprawdzam". Gdybys chcial sie odniesc do tych prac w bardziej formalnym kontekscie, taki ogolnik by nie przeszedl. Jakich uczuc? Jakich nieistniejacych? Czy to nie jest przypadkiem zwykly niepokoj, zludzenie, ze zbyt gleboko wchodzisz w czyjes zycie, czujesz sie jak intruz? A tak naprawde to wszystko jest na suchi zaplanowana gra, w ktora wszyscy dajemy sie wciagac. Sztuka wspolczesna jest bardzo cyniczna.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Nie sadze, zeby plaskie obrazy chwytajace ulamki sekung w prostokaty wybrane przez fotografa moglby niesc jakies uczucia - obrazy moga cos w tobie obudzic, ale to zawsze beda twoje wlasne uczucia.


Oczywiscie, wszystko tak dziala. Ale tak sie to wszystko tworzy, zeby dzialalo na pewnej plaszczyznie - oczywiscie ze nie da sie trafic wszystkim w ten sam punkt, ale rozrzut "przekazu" jest ograniczony przez nas kulturowy krag, i da sie go trzymac na wodzy. Nie widze problemu...

dzerry napisał/a:
wojtekk, wybacz, ale jednak powiem "sprawdzam".


Na jakiej podstawie kwestionujesz wewnetrzne uczucia Wojtka? Co tu do sprawdzania?

dzerry napisał/a:
Czy to nie jest przypadkiem zwykly niepokoj, zludzenie, ze zbyt gleboko wchodzisz w czyjes zycie, czujesz sie jak intruz?


Rozumiem ze mowisz za siebie. Ja sie czuje bardzo komfortowo wobec tych zdjec. Cieplo. Zaprzeczysz?

dzerry napisał/a:
A tak naprawde to wszystko jest na suchi zaplanowana gra, w ktora wszyscy dajemy sie wciagac. Sztuka wspolczesna jest bardzo cyniczna.


Sprawdzam. Fakty, dowody... :-P
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alkos napisał/a:
Na jakiej podstawie kwestionujesz wewnetrzne uczucia Wojtka? Co tu do sprawdzania?
Nie kwestionuje, tylko prosze o uscislenie. Tak naprawde nie mam czego kwestionowac, bo Wojtek tak naprawde nic nie powiedzial. Przeciez to tylko publiczna dyskusja :-)

alkos napisał/a:
Sprawdzam. Fakty, dowody... :-P
Fakt, moglem dodac "mam wrazenie". No wlasnie mam po prostu takie wrazenie. Trudno mi uwierzyc w zywe emocje w sztuce wspolczesnej, ktorej proces powstawania jest zwykle obarczony sucha jak pieprz redakcja i calym otoczoeniem organizacyjno-wydawniczym, a sam etap tworczy jest krotki jak blysk zapalki. Gdy rozmawiam z roznymi tworcami, nawet nie fotografami, to zaskakuje mnie rezerwa z jaka podchodza do swoich prac. Najczesciej zreszta, te prace zyja tylko na potrzeby wystawy. Wiem, ze to pewnie zbyt duze spekulacje, ale ogladajac zdjecia Carruci, widzac, ze ma w sumie "normalna rodzine" i "normalne zycie", rodzi mi sie w glowie podejrzenie o zaplanowana manipulacje. Choc to moze zle slowo. Tak jak pisalem, te emoecje nie sa w zdjeciach, tylko w odbiorcy. Nie wiem. Moze to, ze sam mam dzieci sprawia, ze inaczej patrze na te zdjecia. Dodatkowo mam duzy kryzys wiary w moc fotografii do przenoszenia czegokolwiek. Zaczynam patrzec na fotografie jak na zwykle obrazy zamkniete w prostokat. Nie wiem juz sam jak mam odbierac fotograie. Nie lubie zdjec zbytnio estetycznych, a z drugiej strony, nie wierzac w nowe zdjecia dokumentalne i reportaz, ktore sa odarte z akceptowanej przeze mnie estetyki, nie wiem za bardzo jaki jest ich prawdziwy sens - przynajmniej dla mnie samego. Nie wierze w jakakolwiek prawde w fotografii. Juz nawet nie potrafie w sobie obudzic podziwu dla kusztu, bo nawet z tego odarto dzisiaj fotografie, a ci ktorzy niby jeszcez sie temu knusztowi oddaja sa nudni jak flaki z olejem i pretensjonalnu jak wypracowania maturalne. W sumie piszac to, dochodzie do wniosku, ze fotografia jako dzielo tworcze, praktycznie dla mnie umarla. Takze z zdrugiej strony aparatu. Nie widze praktycznie zadnej sensownej roli dla fotografii poza dokumentacja. Stad moj sceptycyzm do uczuc w fotografii. Nie wierze po prostu w cos takiego. Uczucia moze budzic nawet lampa uliczna - i to nie ma nic wspolnego z jej tworca.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
dzerry napisał/a:
No wlasnie mam po prostu takie wrazenie. Trudno mi uwierzyc w zywe emocje w sztuce wspolczesnej, ktorej proces powstawania jest zwykle obarczony sucha jak pieprz redakcja i calym otoczoeniem organizacyjno-wydawniczym, a sam etap tworczy jest krotki jak blysk zapalki.


To nie wina "dzieła". To nie wina twórcy. Dystrybucja (co za okropne słowo w tym kontekście) spłaszcza i przyspiesza konsumpcję (kolejne paskudne słowo). Nawet język, jakim się operuje w stosunku do pokazywania sztuki jest żywcem zapozyczony z marketingu. Niestety zapewne tylko parę osób zainteresowało by się Tobą gdybyś pokazywał swoje zdjęcia pod kościołem.

dzerry napisał/a:
Dodatkowo mam duzy kryzys wiary w moc fotografii do przenoszenia czegokolwiek.


To samo dzieje się z filmem, malarstwem, może literaturą. Epoki miodowe minęły, lądy zostały odkryte, ograniczenia i slepe uliczki poznane. Jak tu zyć w sztuce i sztuką :?: ;-)

Moim zdaniem to w dużej części tłumaczy desperackie odwoływanie się do szokowania w sztuce i mediach, bo cóz jeszcze pozostało?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
sylwesto napisał/a:
Jak tu zyć w sztuce i sztuką


Wymazać z tego słowa: artysta, sztuka, twórczość i cieszyć się życiem :-)

[ Dodano: 2010-07-22, 11:12 ]
sylwesto napisał/a:
desperackie odwoływanie się do szokowania w sztuce


E tam desperackie, jakby 100 lat temu nie szokowano w tym samym celu.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
jorge.martinez napisał/a:
Wymazać z tego słowa: artysta, sztuka, twórczość i cieszyć się życiem


Nie wiem czy wyszło, ale patos tych słów miał być podany z przymrużeniem oka. Jak najbardziej zgadzam się z Tobą.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Nie kwestionuje, tylko prosze o uscislenie.


Ok w takim razie :-)

dzerry napisał/a:
Moze to, ze sam mam dzieci sprawia, ze inaczej patrze na te zdjecia.


Myslalem o tym.

dzerry napisał/a:
Dodatkowo mam duzy kryzys wiary w moc fotografii do przenoszenia czegokolwiek.


Mam ostatnio dokladnie to samo. Jestem zawieszony. Ale podchodze z pokora: to zapewne ja nie daje rady. Fotografia to nie postac, smok, osobowosc. Fotografia _dzieje sie_ pomiedzy mna, toba, nim. Jesli cos nie dziala, to sa nasze ograniczenia.

dzerry napisał/a:
Stad moj sceptycyzm do uczuc w fotografii. Nie wierze po prostu w cos takiego.




dzerry napisał/a:
Uczucia moze budzic nawet lampa uliczna - i to nie ma nic wspolnego z jej tworca.


A jednak ;-) PS. Barthes - zasada sentymentu, kojarzenia z przedmiotem z przeszlosci? To tylko jeden z mozliwych kanalow odbioru.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach