fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
darius_Er napisał/a:

"jeszcze jeden dzień" oile dobrze pamietam tytuł mi sie podobał.

"Jeszcze dzień życia" ;-)
 

darius_Er  Dołączył: 29 Sie 2006
fotostopowicz, no właśnie ! :-)
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
Mylicie posty. Nikogo nie nazwalem morderca.
Nie powiedzialem, ze temat nie jest złożony, a ; „Jeśli zobaczyłbym w/w scenę na własne oczy, to pierwsze i co, to pier...bym ptaka aparatem (krótko mówiąc - skopałbym mu d(u)upsko) oraz nakarmił dzieciaka. Nie jestem w stanie zrozumieć alternatywy„. Mowie o konkretnym zachowaniu w konkretnym aspekcie sprawy. Osobiście nie jestem w stanie pomoc głodującym w sposób masowy , ale będąc naocznym świadkiem wymienionej sytuacji nie zdołałbym wyjac aparatu fotograficznego. Poswiecenie zycia dziecka w imie pokazania istniejącego i globalnego problemu glodu jest wg mnie zbyt wielka cena i to mnie przerasta.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
quasi, a skąd wiesz, że życie dziecka zostało poświęcone?
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
Z tego, ze umarlo :?:
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Tyle, ze najpewniej akurat nie z powodu sępa.
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
matb, nie wazne. Kazdy z nas kieruje sie wlasnym doswiadczeniem, wychowaniem oraz wyksztalceniem. Nie mnie, to oceniac. Pass i Peace.
Przepraszam wszystkich, ktorych w temacie i jakkolwiek obrazilem, a szczegolnie dzerrego.
 
rycerz  Dołączył: 05 Cze 2009
przypadkowo znalazłem dzis taki cytat pewnego bardzo znanego fotografa: "Co sądzi Pan o robieniu kariery na fotografowaniu biedy i głodu, cierpień i śmierci? Drastyczne sceny w kadrze? Jakie są granice nieprzekraczalne, kiedy fotograf nie powinien nacisnąć spustu migawki?
Fotoreporterzy pokazują nędzę, głód, przemoc i wojny, bo te rzeczy naprawdę istnieją. Moralnie niedopuszczalne byłoby pokazywanie w takich sytuacjach czegoś przeciwnego. Oczywiście istnieje też fotografia nastawiona na epatowanie krwią, przemocą i wszelkim nieszczęściem – taki rodzaj pornografii cierpienia. Tak, uważam, że są granice tego, co można pokazać. Co więcej – uważam, że każdy nie spaczony moralnie człowiek doskonale wie, gdzie te granice się znajdują. Ja, na szczęście, nie mam w dorobku zdjęcia, którego musiałbym się wstydzić z powodów moralnych."

tak na marginesie: kto oglądał lub posiada album Inferno - Jamesa Nachtweya.? Zdjęcia przerażajace, choc znakomite...


quasi napisał/a:
Poswiecenie zycia dziecka w imie pokazania istniejącego i globalnego problemu glodu jest wg mnie zbyt wielka cena i to mnie przerasta.


po prostu nie nadajesz sie do tej roboty...ale pocieszę cię, ja też nigdy nie chciałbym robic takich zdjęc!
bez obrazy oczywiście :-D
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
Cytat
tak na marginesie: kto oglądał lub posiada album Inferno - Jamesa Nachtweya.? Zdjęcia przerażajace, choc znakomite...

Inferno - Jamesa Nachtweya, oglądałem. Wspaniałe fotografie, choć rzeczywiście bardzo cięzkie w odbiorze.
Myślałem nawet o zakupie tego albumu, lecz wtedy nie miałem tyle kasy :-/
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
mygosia "A sprobujcie spojrzec na to oczami tego dziecka. I zastanowcie sie, czy bylaby dla was roznica, jakby ten fotograf by wam pomogl".

Pogrzeb
Czaszkę z gliny wyjęli,
położyli w marmury,
luli luli ordery
na poduszkach z purpury.
Czaszkę z gliny wyjęli. [!]

Odczytali z karteczki
a) był to chłop serdeczny,
b) zagrajcie, orkiestry,
c) szkoda, że nie wieczny.
Odczytali z karteczki. [!]

A ty oceń, narodzie,
a ty szanuj tę zdobycz,
że kto raz się urodzi,
może zyskać dwa groby.
A ty oceń, narodzie. [!]

Nie zabrakło parady
dla tysiąca puzonów
i policji dla tłumów,
i huśtania dla dzwonów.
Nie zabrakło parady. [!]

Mieli oczy umkliwe
od ziemi ku niebiosom,
czy już lecą gołębie
i bomby w dziobkach niosą.
Mieli oczy umkliwe. [!]

Między nimi i ludem
miały być tylko drzewa,
to tylko, co się w liściach
przemilczy i prześpiewa.
Między nimi i ludem. [!]

A tu mosty zwodzone,
a tu wąwóz z kamienia,
z dnem gładzonym pod czołgi,
z echem do zadudnienia.
A tu mosty zwodzone. [!]

Jeszcze pełen krwi swojej
lud odchodzi z nadzieją,
jeszcze nie wie, że z grozy
sznury dzwonów siwieją. [!]

Jeszcze pełen krwi swojej. [!]

Wisława Szymborska
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
rycerz napisał/a:
przypadkowo znalazłem dzis taki cytat pewnego bardzo znanego fotografa:
A ja przypadkowo znalazlem takie ogloszenie pewnego bardzo znanego fotografa:
http://jamieslist.wordpre...wey-nyc-unpaid/
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
A ja przypadkowo znalazlem takie ogloszenie pewnego bardzo znanego fotografa:


Ja tez przypadkowo na theonlinephotographer :-P

Najbardziej przeraza mnie glebia ludzkiej zawisci i zlej woli w komentarzach. Pomijajac ze pewnie czesc prawdy musi byc w tych historiach....
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Też przeczytałem komentarze. Noż kurde, to nie jest koncert życzeń tylko możliwość sprawdzenia się :!:
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
karmazyniello napisał/a:
Noż kurde, to nie jest koncert życzeń tylko możliwość sprawdzenia się


Z drugiej strony abo ja wiem? Pisza z doswiadczenia, ze Jim niczego potem nie ułatwia. I co jesli rzeczywiscie odwalisz cala robote a potem nawet nie bedziesz mogl tego sobie do CV wpisac? A zakres obowiązków katorżniczy...
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Komentarze jak to komentarze na blogach. Ale cos jednak w tym jest, ze facet, ktory uzywa sprawiedliwosci spolecznej i innych wznioslych powodow jako napedu swojej fotografii, po powrocie do domu wrzuca wsteczny.

karmazyniello, czytales te wymagania? To ogloszenie kojarzy mi sie z ogloszeniami o prace, ktorych bylo pelno kilka lat temu - specjalista od czegos tam - 3 jezyki, 2 fakultety, doswiadczenie 2 lata, 800 na reke.
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Ok, ale przecież nie robi tego po to, aby raz w roku na parę dni zatrudnić sobie woły pociągowe. To jest przede wszystkim szansa, tak myślę, bo gdzie indziej tu sens takiej akcji.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
karmazyniello napisał/a:
To jest przede wszystkim szansa
No wlasnie wyglada na to, ze pozorna.
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
dzerry napisał/a:
karmazyniello, czytales te wymagania?


Tak, połowy z tego nie zrozumiałem o co kaman :-/
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
karmazyniello napisał/a:
Ok, ale przecież nie robi tego po to, aby raz w roku na parę dni zatrudnić sobie woły pociągowe.


Dlaczego nie? Wlasnie na to wyglada.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Jaki świat, takie fotki
Cytat
czyli Kevin Carter is dead



Zbierać fotografie to zbierać świat" - pisze Susan Sontag w eseju "O fotografii", którą to książkę wznowiło właśnie wydawnictwo Karakter, rozpoczynając edycję dzieł zebranych amerykańskiej pisarki. To kapitalne dzieło, piękne i zatrważające, jak to mają w zwyczaju mieć dzieła wybitne.

To zresztą książka nie tylko piękna, ale też wydana edytorsko szlachetnie. Kto się dziś poważy na zrobienie takiej okładki, na jaką zdecydował się Karakter? To jest okładka elegancka jak dawne pozowane zdjęcia, na których bohaterowie czekali na błysk lampy, przyjmując nienaturalne pozycje. Okładka nie z tych czasów, tak jak zdanie, które cytuję na początku tego felietonu, jest zdaniem nie z tych czasów. Albo inaczej - zbierać fotografię to nadal zbierać świat, tyle że jest to już świat zupełnie inny. Dojmująco inny niż wtedy, gdy w latach 70. Sontag pisała swoją książkę.


Oczywiście nie mam zamiaru zawodzić tutaj nad świata upadkiem, świat się pogrąża w degrengoladzie nieustająco, taka jest świata istota. Ale z pewnością rola fotografii od tamtych czasów się zmieniła jak mało czego. W porównaniu ze zmianą roli fotografii literatura, kino, teatr trwają na okopanych pozycjach od lat.

"Fotografowanie stało się dziś rozrywką niemal równie powszechną jak seks czy taniec" - pisała Sontag ponad 30 lat temu i była to wtedy myśl rewolucyjna. Ja myślę, że dziś jednak seks i taniec nie mają nic do gadania przy fotografowaniu. Fotografowanie to jest raczej towar zastępujący seks i taniec, fotografowanie to jest też masowe zajęcie zastępujące pamięć i refleksję. Łatwiej jest obecnie zrobić zdjęcie, niż zapamiętać krajobraz, klimat czy człowieka. Nie musimy już gromadzić obrazów miejsc i ludzi w naszej pamięci, możemy je gromadzić na twardym dysku i na pendrivie. Z tym że nikt prawie dziś już nie fotografuje, ale strzela seriami fotki, względnie robi zdjęciówki. Wkrótce nie będzie - proszę mi wybaczyć patetyczny profetyzm - fotografii, będzie jedynie fotkowanie i zdjęciówkowanie.

Chyba żadna ze sztuk nie zdemokratyzowała się tak bardzo jak robienie fotek, wiadomo - postęp techniczny, cyfryzacja. Kupić sobie dziś cyfrówkę z obiektywem pięciomegapikselowym to jest bezdyskusyjnie łatwiejsza sprawa, niż sprawić sobie kiedyś radziecki aparat Zenit, względnie nawet zucha czy smienę, zdobyć film ORWO, nie mówiąc o Kodaku czy innym Fuji, to są oczywiście banały.

Fotki może dziś strzelać każdy, każdy może je wrzucić na Naszą-klasę. Rozesłać mailem do wszystkich znajomych, stworzyć fotobloga, zdjęciówkę potrafi każdy, kto ma telefon z aparatem. Liczba ludzi potrafiących strzelać fotki z pewnością wielokrotnie przewyższa liczbę ludzi potrafiących uprawiać seks, a tym bardziej potrafiących tańczyć. Mam nawet pewne podejrzenia, że liczba osób potrafiących strzelać fotki przewyższa dziś liczbę potrafiących czytać, a na pewno liczbę umiejących czytać ze zrozumieniem.

Nie jestem moralistą biadającym nad upadkiem sztuki fotograficznej, sam czasami strzelam fotki komórką. Nie mają one, ma się rozumieć, ambicji artystycznych, raczej potrzeby zabawowo-dokumentalne; strzelam mianowicie fotki śmiesznym i głupim napisom, które potem wysyłam MMS-em paru znajomym. Peregrynacje po Polsce dają prawie nieograniczone możliwości pstrykania idiotycznych szyldów i reklam, inwencja językowa połączona z językową indolencją przynosi efekty oszałamiające.

Czy owe pstryknięte przeze mnie komórką śmieszne napisy to fotografie? Nie. To są fotki. Tak samo, jak turysta na wakacjach w Egipcie robiący sto fotek i wrzucający je do internetu nie jest fotografem, ale jedynie fotkarzem.

Esej Sontag wnikliwie analizuje wszystkie prawie aspekty sztuki fotografii jako czołowej sztuki mimetycznej. Tyle że przez ten czas pojęcie "mimesis", odnoszę wrażenie, nieco się przesunęło w inne rejony.

Oglądanie starych zdjęć jest czymś w rodzaju memento mori, uważa Sontag, i oczywiście nie można się z nią nie zgodzić, każdy człowiek niepozbawiony refleksji egzystencjalnej, widząc stare zdjęcia, na których widnieją kiedyś żywi, a dziś zmarli ludzie, musi się nad tym zadumać, musi owo zdjęcie choć przez chwilę kontemplować. Czy można kontemplować refleksyjnie fotkę strzeloną komórką lub cyfrówką na wakacjach na Rodos? Nie można, można jedynie jej obejrzenie zaliczyć, można ją szybko skomentować w necie równoważnikiem zdania.

Pojawia się tu kwestia, czy dzisiejsze fotki, ale także profesjonalne zdjęcia prasowe, spełniać będą w przyszłości ową rolę memento mori? Czy prasowe fotografie rejestrujące wojny, egzekucje, katastrofy, w których giną ludzie, te wszystkie zdjęcia epatujące cierpieniem i śmiercią, mają nam mówić o naszej marności? Nie sądzę. Mają nas na krótko podniecić jak erotyka, z tym że ma to być erotyka cierpienia i śmierci.

Są w książce Sontag dwa zdania boleśnie dziś nieaktualne: "Nikt jeszcze nie odkrył brzydoty dzięki fotografii. Wielu natomiast odkryło dzięki niej piękno". Otóż dziś naczelnym zadaniem fotografii jest odkrywanie brzydoty, piękno ma się realizować jedynie w podkręconych Photoshopem zdjęciach celebrytów w kolorowych pismach, w sesjach, gdzie sławni ludzie mają wyglądać na nieśmiertelnych, których upływ czasu nijak imać się nie umie, z definicji mają to być zdjęcia unieważniające hasło memento mori.

Brzydota, choć dominuje w masowym przekazie, musi zadowalać się gorszym papierem brukowców i marnymi jakościowo fotkami pstrykniętymi przez paparazzich, którym udało się uchwycić drugi podbródek gwiazdki, cellulitis na udach symbolu seksu, nieudaną fryzurę bohaterki serialu, wykrzywioną w paskudnym grymasie twarz znanej piękności.



Sontag, pisząc swoją książkę, nie znała jeszcze oczywiście przypadku pewnego fotografa, który nazywał się Kevin Carter. Był białym reporterem z RPA, który w czasie klęski głodu w Sudanie w 1993 roku wykonał słynne zdjęcie, za które dostał Pulitzera. Zdjęcie przedstawiało umierającą z głodu dziewczynkę, za którą czai się sęp czekający na dogodny moment do konsumpcji, czyli śmierć dziecka. Carter, któremu owo zdjęcie przyniosło światową sławę, nie pomógł dziewczynce, nie zaniósł jej tam, gdzie można było ją nakarmić i napoić. Carter czaił się ze swoim aparatem, by uchwycić dramat śmierci dziecka, sęp czający się za sudańską dziewczynką przy Kevinie Carterze to był zwykły wróbel. Uzyskanie odpowiedniego efektu artystycznego było dla fotosępa rzeczą nadrzędną, Carter wybrał pomiędzy pomocą cierpiącej a pornografią cierpienia, świat się zachwycił, świat się wzruszył. Carter nie wytrzymał wyrzutów sumienia i rok później, już po otrzymaniu Pulitzera, popełnił samobójstwo. Zespół Manic Street Preachers nawet nagrał o nim piosenkę na płycie "Everything Must Go".

Akurat we współczesnej fotografii jak w żadnej innej dziedzinie słowo „voyeuryzm” nie brzmi dziś tak upiornie. DF

Źródło: Duży Format
Krzysztof Varga
http://wyborcza.pl/1,7684...akie_fotki.html

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach