M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] William Eggleston
Polecam :-B

William Eggleston In the Real World (2005)

http://www.youtube.com/watch?v=uN8vJS4W_yM

William Eggleston: Photographer (2008)

http://www.youtube.com/watch?v=-OuILnb3GE8









William Eggleston
http://www.egglestontrust.com/
 

ebelbeb  Dołączył: 04 Lip 2007
Dzięki za przypomnienie tego fantastycznego twórcy. Niedawno ktoś (chyba dzerry) pokazał gdzieś na forum zdjęcie trzykołowego rowerka autorstwa Williama Egglestona.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Czy ten średni format to "Pentacon SIX TL" :?: (William Eggleston In the Real World)
 

boberski  Dołączył: 18 Cze 2008
Nie wypada mówiąc o Egglestonie nie wspomnieć o Stephenie Shore

http://www.youtube.com/watch?v=6m5flmLiEDA

:-P
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Punktem wyjścia dla fotograficznych prac Williama Egglestona są miliony zdjęć powstających codziennie na całym świecie, zdjęć amatorskich, zdjęć prostych wizualnie, banalnych, ale i bezpretensjonalnych. Eggleston nie tylko używa ich w charakterze inspiracji, ale wręcz zawłaszcza całą niszę estetyczną, jaką zajmują. Centralna kompozycja, błachość tematu i wreszcie kolor to składniki nieodłączne wypracowanego przezeń stylu "snapshot chic.


Twórczość Egglestona ewoluowała począwszy od fascynacji Cartier-Bressonem przez zainteresowanie Walkerem Evans'em ("American Photographs") i Robertem Frankiem do osobistego zaangażowania w środowisko "New Documents" czyli Diane Arbus, Lee Friedlandera, Gary Winogranda. W kontekście wymienionych nazwisk zaskakującym pozostaje fakt wprowadzenia z początkiem lat 70-tych do prac artysty koloru. Kolor jest elementem podstawowym dla twórczości Egglestona właśnie z przyczyn, dla których odrzucali go 'dawni mistrzowie' fotografii amerykańskiej. Mianowicie z powodu swojej wulgarności, zmysłowości oraz uwikłania w czas.

Definicja koloru jako elementu wulgaryzującego zdjęcie pochodzi od Evansa, niemniej to co było dla niego nieznośne, okazało się doskonale komponować z bylejakim tematem zdjęć Egglestona. Kolor w jego zdjęciach można rozpatrywać na kilku płaszczyznach: po pierwsze autor manipulując nim tworzy szczególny nastrój zdjęcia, po drugie barwa wydaje się pozostawać elementem znaczącym, a nie jedynie dodatkowym i rozpraszającym komunikatem, wreszcie po trzrecie rzeczywistość jest kolorowa, a zdjęcia Eggleston'a mają ambicję być jej wiernym zapisem.

Uwikłanie koloru w czas polega na ewokowaniu przezeń teraźniejszości, ewentualnie przyszłości. Widać to wyraźnie w zdjęciach Egglestona, które wydają się być zupełnie pozbawione charakterystycznej dla czarno-białych odbitek aury przeszłości czy ponadczasowości. Rezygnując umyślnie z tego szczególengo klimatu fotograficznego artysta kieruje uwagę oglądającego na ulotność, banalność i szczególność (w przeciwieństwie do czarno-białej typowości) rzeczy fotografowanych. Na znakomite wyczucie barwy przez Williama Egglestona może mieć wpływ jego praktyka malarska. Adam Mazur (fototapeta)


Forma jego zdjęć, sposób kadrowania jest skrajnie prosty. Jego ulubioną jest kompozycja centralna (zabraniana najczęściej studentom fotografii, jako prymitywna i nudna), a ulubionymi tematami – banalne scenki, na które „normalny” człowiek na co dzień w ogóle nie zwraca uwagi. Portrety mieszkańców amerykańskich przedmieść, wnętrza ich domów, puste ulice, samochody, słupy ogłoszeniowe, wystawy sklepowe. Żadnego kreowania, pozowania, stylizowania – Eggleston fotografuje świat „zastany”, w jego najbardziej banalnych, prostych, nieciekawych, nieistotnych przejawach.
Taka wizja fotografii nie podobała się w latach 70. szerokiej publiczności i krytyce. Promujący Egglestona John Szarkowski był jednym z niewielu, który ją doceniał. W 1976 zorganizował swemu podopiecznemu w MoMA wystawę indywidualną (była to druga w całej historii tej instytucji wystawa fotografii kolorowej!). W katalogu do niej napisał, że zdjęcia Egglestona są „perfekcyjne”. W recenzji tej wystawy Hilton Kramer, krytyk z New York Times’a, sparafrazował te słowa: „Perfekcyjne? Raczej perfekcyjnie banalne, a na pewno perfekcyjnie nudne.

Walker Evans w 1959 roku nazwał fotografię kolorową „wulgarną”, ta teoria przyjęła się powszechnie, mistrzowie mieli bowiem dużą siłę oddziaływania.

Martin Parr, bardzo znany dziś obserwator codzienności różnych narodów, bezlitośnie pokazujący jej przejawy na kolorowych zdjęciach, przyznaje, że Eggleston jest dla niego niedoścignionym mistrzem. „To, co robił w latach 70. wyprzedzało swój czas, było rewloucyjne”, mówi dziś Parr.

Ulubioną metodą wykonywania odbitek jest dla Egglestona tzw. dye transfer. To dość skomplikowana technika, opracowana przez firmę Kodak (dziś właściwie na wymarciu). Polega – w dużym skrócie – na przygotowaniu czterech płyt (osobna dla cyanu, magenty, żółtego i czarnego) dla każdego zdjęcia, pokrytych tuszami na bazie olejów, a następnie przełożeniu ich, droga dyfuzji, za pomocą specjalnych matryc, na pokryty żelatyną papier. Dye-transfer, według wielu fachowców, jest techniką, która pozwala na osiągnięcie najlepszych efektów kolorystycznych, największej rozpiętości tonalnej, na oddanie najbogatszej gamy kolorów na odbitce. To też dzięki niej zdjęcia Egglestona uderzają kolorami, nasycone barwy dodają siły chłodnemu naturalizmowi, z jakim fotograf przygląda się światu. Anna Cymer (fotal)


John Szarkowski

I to właśnie okres, gdy Szarkowski rządził w MoMie, jest czasem jego największych – z niczyimi nieporównywalnych – zasług.
Dość szybko ujawniły się preferencje nowego kuratora: Szarkowski nie lubił fotografii „artystycznej”, wydumanej, dziwacznej i niezrozumiałej. Najwyżej cenił dokument, zdjęcia pokazujące prawdziwy świat. Zwykł mawiać” „nawet poezja jest zbudowana ze słów, a nie z wydumanych idei”.
Nam dziś bardzo trudno w to uwierzyć, ale w latach 60. w USA taka właśnie fotografia dokumentalna była najmniej ze wszystkich szanowana, nie pojawiała się w galeriach czy muzeach. Tym większy rozgłos zaczął więc zdobywać Szarkowski, gdy zaczął ją pokazywać w jednym z najbardziej na świecie znanych i zasłużonych muzeów – MoMA.

Jednak zdecydowanie najważniejszym – przełomowym i dla muzeum, i dla światowej fotografii – wydarzeniem, była wystawa, którą Szarkowski zorganizował w 1967 roku. Nosiła ona tytuł New Documents i prezentowała prace kompletnie wówczas nieznanych (a jeśli znanych, to potępianych) twórców: Diane Arbus, Lee Friedlander, Gary Winogrand, William Eggleston. Wstrząsem było zobaczenie w szacownym muzuem zdjęć, pokazujących banalne, brzydkie, niewiele mówiące, ale do bólu prawdziwe obrazy z amerykańskich miast i wiosek. Stojące tam domy, mieszkających tam ludzi, przedmioty, którymi się otaczali. Wystawa „nowego dokumentu” zrewolucjonizowała światową fotografię, dopuszczając nareszcie do obiegu sztuki zdjęcia nie wzniosłych idei, a zwykłych codziennych spraw.

Kilka lat później Eggleston – za sprawą Szarkowskiego – pokazał w MoMie swoje zdjęcia kolorowe – to był kolejny szok, bo kolorowa fotografia także wcześniej nie uważana była za wartościową. Anna Cymer (światobrazu)
http://www.swiatobrazu.pl...fotografie.html


Imagine: The Colourful Mr Eggleston
1 http://www.youtube.com/watch?v=gGR6_H-G17c
2 http://www.youtube.com/wa...feature=related
3 http://www.youtube.com/wa...feature=related
4 http://www.youtube.com/wa...feature=related
5 http://www.youtube.com/wa...feature=related
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Przedwczoraj w Christoe's skonczyla sie aukcja na nowo wydanej, limitowanej serii wydrukow pigmentowych najslynniejszych prac Egglestona w slodkim rozmiarze 112x150 cm. Wartosc sprzedazy dwukrotnie przekroczyla optymistyczne szacunki. Caly dochod zasilil Eggleston Trust, ktory zajmuje sie utrwalaniem i dystrybucja dorobku fotografa.

Najdrozej poszedl oczywiscie trojkolowiec za ponad pół bańki. Polecam strone Christie's - duze, dosc dobrej jakoscji jpgi ze wszystkimi 36 pracami: http://www.christies.com/...px?saleid=23749

 

wyrzykus  Dołączył: 28 Lis 2008
Świetne, dzięki
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Miszcz! Eggleston to jeden z moich ulubionych fotografów.

Zaraz, ja to już mówiłem. :)
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
wojtekk napisał/a:
Miszcz! Eggleston to jeden z moich ulubionych fotografów.

Zaraz, ja to już mówiłem. :)


Powtarzasz się Misiu :mrgreen: :-P
 

maxbreak  Dołączył: 09 Cze 2009
Po obejrzeniu zdjęć pod linkiem, uderza mnie kontrast jakości tych zdjęć, do tego że nie są po pierwsze primo "ustawiane", a po drugie primo do tego co niejednokrotnie przedstawiają czyli "byle czego". Fantastyczne.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat

"Przykro mi, że jest więcej ludzi, niż mogę sobie wyobrazić, którzy potrafią zrozumieć tylko prostokątne zdjęcie z jednym przedmiotem umieszczonym dokładnie pośrodku - przedmiotem, który potrafią zidentyfikować. Wszystko, co jest wokół tego przedmiotu, jest im obojętne, chyba że zakłóca percepcję centralnego obiektu. Nawet lekcje Winogranda i Friedlandera niczego ich nie nauczyły. (...) chcą tego, co oczywiste (...). A ja znajduję się w stanie wojny z tym, co oczywiste". William Eggleston


http://www.youtube.com/watch?v=gv2bho5rb5Y
 

prybin  Dołączył: 06 Wrz 2010
William Eggleston w rozmowie z Drew Barrymore na temat spotkania z Cartier Bressonem:

Cytat
You know, I had a meeting with him, one in particular, it was at this party in Lyon. Big event, you know. I was seated with him and a couple of women. You’ll never guess what he said to me.
DB What?
WE “William, color is bullshit.” End of conversation. Not another word. And I didn’t say anything back. What can one say? I mean, I felt like saying I’ve wasted a lot of time. As this happened, I’ll tell you, I noticed across the room this really beautiful young lady, who turned out to be crazy. So I just got up, left the table, introduced myself, and I spent the rest of the evening talking to her, and she never told me color was bullshit.


http://patriksandberg.com...drew-barrymore/
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Eggleston wybrał pytania na które zechciał odpowiedzieć :evilsmile:
Fantastyczne :mrgreen:

http://www.independent.co...er-8577202.html

[ Dodano: 2013-07-16, 08:16 ]
Ten cały Bill powinien być wpisany obowiązkowo do kanonu nauczania w szkole. Nie wiem jak tam sie to teraz nazywa, za moich czasów była plastyka.
Od takich postaci i w ten sposób powinno się ogarniać to co nas otacza, a nie kuźwa wycieczki w świat dostępny promilowi.

[ Dodano: 2013-07-16, 08:27 ]
Jedne z pierwszych zajęć na które poprosiłem dzieci by przyniosły swoje ulubione zdjęcie.
Oto co otrzymałem:
portret Justyna Bibera wytargany na szybko z najnowszego Brawo
zdjecie goryla w dżungli
fota prawdopodobnie od jacque'a custo z jakichś podmorskich głębin
itp. itd.

Po roku poprosilem o to samo i oto efekty:

zdjecie wycięte z lokalnego dziennika załączone do reportażu o kimś biednym, ale mającym wielkie serce dla zwierząt
portret dziadka
portret siostry
zdjecie ze szkolnej wycieczki
itd. itp.

Ordinary pictures :-)

 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
karmazyniello napisał/a:
Od takich postaci i w ten sposób powinno się ogarniać to co nas otacza, a nie kuźwa wycieczki w świat dostępny promilowi.
karmazyniello, coś w tym jest. Taką fotografię poznaję się albo bez uprzedzeń na tabula rase, albo poprzez wykształconą latami erudycję wiziualną. Zobacz jaką drogę musiałeś przejść, ile ludzi poznać, ile filmu spalić, ile zdjęć i albumów obejrzeć, żeby zdobyć się na próbę ogarnięcia takiej fotografii i najzwyczajniej w świecie ją polubić. Jestem pewien, że 95% użytkowników fotoamatorów, w najlepszym razie potraktowałoby Egglestona lekceważącym milczeniem. Oczami wyobraźni widzę już tę dyskusję z tekstami p "pstrykach", TWA w świecie sztuki, owczym pędzie, snobiźmie, a to wszystko wypowiadane ex cathedra z podwyższenia uświęconej ignorancji.

 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
:)
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
Takie małe pytanie do bardziej wyrobionych - zarówno w materiale załączonym przez karmazyniello, jak i w kilku innych miejscach zauważam przeintelektualizowane pytania ludzi z tytułami, na które artysta odpowiada coś w stylu "nie wiem/nie zauważyłem/ nie zważam na to itd.". Czy to poza, czy rzeczywiście tak jest?

Chyba w "Apokryfach" Lema (albo okolicach) jest recenzja (nienapisanej) książki - książka ma kilka tomów z czego tylko pierwszy to właściwy utwór, reszta to komentarze napisane już przez autora, żeby wyręczyć przyszłych krytyków.

I moje ulubione z artykułu:
Penny Martin, curator and editor-in-chief, The Gentlewoman: What building would you like to blow up?

I'm not in that business.
 

prybin  Dołączył: 06 Wrz 2010
Cytat
Czy to poza, czy rzeczywiście tak jest?

Nie, myślę że nie. W filmie dokumentalnym, otwierającym dyskusję, jest podobna scena: Eggleston pytany o podejmowane w swojej fotografii tematy udziela równie wymijających odpowiedzi, niekiedy nawet po krótkim namyśle. To nie jest poza, to raczej niemożność dobrego (zadowalającego, trafnego, zrozumiałego) przekładu języka fotografii na słowa.
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Widzieliście ten film gdzieś :?: :?: :?:
Niestety jest przeznaczony wyłącznie dla amerykanów :evil:
http://www.fandor.com/fil...on_photographer
 
gilby  Dołączył: 28 Lut 2007
karmazyniello napisał/a:
Niestety jest przeznaczony wyłącznie dla amerykanów


chyba są na to sposoby - trzeba w przeglądarce ustawić, żeby łączyła się przez jakiś amerykański serwer. Na pewno ktoś coś poradzi.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Widzieliście ten film gdzieś

directed by Rainer Holzemer, 26 minutes
Amerykanie oglądają okrojoną wersję tego filmu:
http://www.egglestontrust.com/holzemer.html
http://www.youtube.com/watch?v=3jZ_HkaTXh8

[ Dodano: 2013-07-25, 18:01 ]
Ja szukam tego (wyreżyserowany przez Francuzów):
http://www.youtube.com/watch?v=yXpdtc3YtnI



http://www.youtube.com/wa...FEC235144290819

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach