M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Siła Instytutu Twórczej Fotografii z Opawy
Cytat
A instytut ma wybitnych nauczycieli, choćby Vladimira Birgusa czy Jindricha Streita, legendy czeskiej fotografii społecznej. Ich sława przyciąga zarówno fotoreporterów pragnących nauczyć się bardziej artystycznego spojrzenia, jak i artystów myślących o fotografii dokumentalnej. - To ludzie, którzy wiele osiągnęli, o których można już przeczytać w książkach o historii fotografii - mówi Marcin Tomalka (I rok Opawy).



Cytat
U nas profesorowie to niedostępni mędrcy. W Opawie wykładowcy potrafią poświęcić dwa dni na wieszanie wystawy swoich studentów


http://katowice.gazeta.pl...Mistrzowie.html
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Zanim wydasz pieniądze na naukę w szkole fotografii
Cytat
Jaka jest polska fotografia?

Gdyby poziom polskiej fotografii mierzyć liczbą szkół, które o niej uczą, powinniśmy dobijać do czołówki Europy. Gdyby polska prasa publikowała zdjęcia absolwentów takich szkół, mielibyśmy może porządną reprezentację w World Press Photo. Na razie jednak powstające jak grzyby po deszczu szkoły fotograficzne nie podnoszą poziomu polskiej fotografii prasowej. Po pierwsze, wiele z nich nie takie cele sobie stawia. Po drugie, duże rozdrobnienie kadry wykładowców powoduje, że wciąż nie ma w Polsce wiodącej, na światowym poziomie szkolącej fotoreporterów uczelni. – Problem polega na tym, że na zajęcia w niemal wszystkich szkołach fotograficznych w Polsce trafiają zarówno fotoamatorzy, którzy edukację tam traktują jak przygodę lub formę spędzenia czasu, jak i zawodowcy bądź osoby, które chcą zawodowo związać się z fotografią – wyjaśnia Andrzej Zygmuntowicz, wykładowca Collegium Civitas i współpracownik „Akademii fotoreportażu” prowadzonej przez kolektyw Napo Images. Tadeusz Rolke, legenda polskiego fotoreportażu i wykładowca Warszawskiej Szkoły Fotografii, opowiada, że na jego zajęciach sporą grupę słuchaczy stanowią 30–40-letni pasjonaci z zapleczem finansowym i potrzebą robienia czegoś twórczego w życiu. Ile osób z aspiracjami zostania zawodowym fotografem uczy się u niego? – Mniejszość, zdecydowana mniejszość – stwierdza Rolke.



Cytat
Polskie tzw. szkoły fotografii są absolutnie i bezdyskusyjnie do niczego. I nie pomogą tu żadne zaklęcia panów Rolke, Zygmuntowiczów czy innych Kub Dąbrowskich ponieważ ich myślenie jest przestarzałe lub skażone bezideowością. Wbrew temu co by się mogło wydawać pokolenie starsze (Zygmuntowicz...) prezentuje przynajmniej postawę zdystansowaną do siebie, humorystyczną. Młodzi żyją już w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości. Woda sodowa wynikła z wzajemnego oblizywania się zalewa im żyły i niestety ten proces postępuje. Sporą winę ponosi tutaj właśnie wspomniana i wychwalana Opawa.

Żeby nie było tak gołosłownie. Znam kilku, szybko licząc ośmiu, osobników po tej szkole i każdy z nich myśli dokładnie tak samo, mało tego, robi to samo. Żaden z nich nie ma ikry, czegoś co można by nazwać "nerwem", są ciency jak d*** węża. Dzieje się tak ponieważ czeski sposób myślenia ma się nijak do polskiego. Różnimy się od siebie jak pies i kot. Polacy są nielogiczni, drażliwi, fantazyjni, wkurzeni, itd. To co na co dzień, z wyżej wymienionych powodów, robimy chaotycznie może zostać ogarnięte i zamienione w wartość wyłącznie przez ponadprzeciętny umysł i ponadprzeciętne zdolności. Przez autorefleksję i egocentryzm (nie egoizm) rozbudowane do granic. Przykłady nie koniecznie fotograficzne, ale obrazujące co mam na myśli. Witold Gombrowicz, Tadeusz Kantor. Kapuściński fotografował i są to jedne lepszych zdjęć reportażowych jakie stworzył polak. Miał w nosie teatrzyk, całą tą groteskową otoczkę.

Teraz co dzieje się w Opawie. Jadą tam nasi ułani i zostają sprowadzeni do postaci nudnych mulistych knedli zalanych smażonym serem. Na domiar złego, "odkrywając świat i jego niestworzone dziwy", zaczynają wierzyć w swoją misję. D o k u m e n t a l i ś c i z Opawy powracają do Polski, kraju "wariatów", i zaczynają głosić swoje p r a w d y w tutejszych szkołach. Renoma owych wykładowców zbudowana na ich błędnym przeświadczeniu mówiącym, że poukładany sposób myślenia (nawiasem mówiąc w dużej mierze żywcem zerżnięty ze szkół Niemieckich) niesie ze sobą określoną wartość. Zapominają jednak dodać, i w ogóle zauważyć, że ten sposób myślenia jest na wskroś nie tutejszy. Nie dość, że zostaje wynaturzony to jeszcze zaszczepiany w takiej wynaturzonej formie. Chłonne jak gąbka, szukające usprawiedliwienia na swój niczym nie uzasadniony geniusz, umysły polskich opawowiczów, zostają odarte z resztek słonego smaku o wyplute na grunt polskich szkół. Te z kolei zatrudniają ich wyłącznie z marketingowego powodu.

Drodzy czytelnicy. Ludzie po Opawie nie są w stanie myśleć dalekowzrocznie, a więc nie zgadzać się na zastany stan rzeczywistości, świadomości, wszystkiego. Cały mój wywód przyjęliby jako obrazę i wrzasnęli na mnie, ale oni nawet tego nie potrafią zrobić. Są zmuleni knedlami, są zaledwie letni.
Chętnie podyskutowałbym i mocniej się wdrożył, ale wyłącznie jeśli zaczepi mnie ktoś z jajem i łbem na karku.
http://forum.fotopolis.pl...hp?f=39&t=15696



http://01-blackbook.blogs...afie-opava.html
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Co do pierwszego cytatu skłonny jestem zgodzić się i nawet podpisałbym się pod nim. Jeśli chodzi o drugi cytat, to nie wiem... nie znam nikogo po Opawie (ani FAMU). Jedyny, kto przychodzi mi na myśl to Wojtek Prażmowski. Ale rozpatrując sprawę z drugiej strony to przecież trudno by mi było podać chociaż jedno nazwisko czeskiego fotografa na miarę Arbus, HCB, Capy, Bishoffa...(może Koudelka?). Mają za to Sudka, Saudka, z kart starego FOTO pamietam Frantiszka Dostala. Czeska fotografia jest bardzo specyficzna, podbita bardzo specyficznym poczuciem humoru - powiedziałbym Hrabalowskim i Haśkowskim. Opawa jest taka, bo stworzyli ją taką Czesi na swój obraz i podobieństwo (jeśli założyć, że autor artykułu ma rację). A czescy fotografowie są tacy, bo Opawa ich tak kształci i podtrzymuje ich "knedlistość".
Bardzo cenię czeską fotografię. Jest w niej rzadko spotykany u nas dystans do rzeczywistości, ironia często lekka i lotna, podczas gdy my bierzemy wszystko bardziej na poważnie i mamy tendencję do uwznioślania wszystkiego, do zrozumiałych tylko dla nas samych alegorii. Pod tym względem czeska ironia wydaje mi się bardziej uniwersalna.
Temat otwarty, tylko musimy uważać, żeby nie urazić braci Czechów. Są po prostu trochę inni niż my.
 

cadar  Dołączył: 20 Lut 2010
technik219 napisał/a:
Bardzo cenię czeską fotografię. Jest w niej rzadko spotykany u nas dystans do rzeczywistości, ironia często lekka i lotna, podczas gdy my bierzemy wszystko bardziej na poważnie i mamy tendencję do uwznioślania wszystkiego, do zrozumiałych tylko dla nas samych alegorii. Pod tym względem czeska ironia wydaje mi się bardziej uniwersalna.

podobnie jest z czeskim kinem. święci triumfy na świecie, a w tym czasie u nas 'gorzkie żale'. Mentalność, mentalność i jeszcze raz mentalność.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
Kapuściński fotografował i są to jedne lepszych zdjęć reportażowych jakie stworzył polak.


No nie, nie żartujmy smutno z nieobecnych. Z całym szacunkiem do tego człowieka, ale zdjęcia to Ryszard robił słabe.

Co do reszty - hmmm... tez mam takie wrazenie... :-)
 

Hasek  Dołączył: 07 Lis 2007
Znam kilka osob po Opawie czyt. moi wykladowcy z AF, i kazdy z nich powie to samo, mianowicie ze drugi raz by do Opawy nie poszedl, a juz szczegolnie tej co jest teraz. Wykladowcy tam postanowili troche zmienic i uwspolczesnic tok myslenia, i z tego co zaslyszalem, troche im nie wychodzi...

Co do kwestii polskich szkol foto, to powiem tylko, ze jezeli komus zalezy to bardzo duzo moze wyciagnac od wykladowcow, Oni zawsze chetnie pogadaja o projektach, pomoga Ci z czym zechcesz, ale samemu musisz duzo od siebie dac.

Problemem w mojej szkole jest fakt, ze trwa tylko rok, a po 4 miesiacach chcialo by sie zeby trwala z 2 lata chociaz. Natlok informacji i ilosc rzeczy do zrobienia moze przerazic, szczegolnie jak czlowiek przyjezdza do nowego miasta i od pazdziernika do nowego roku tak naprawde sie ze wszystkim oswaja.

Jak dla mnie warto pojsc do takiej szkoly na rok bo duzo mozna sie ciekawego dowiedziec, poznac bardzo interesujacych ludzi, ktorzy chetnie Ci pomoga, do tego mozliwosc korzystania z fajnie wyposazonej ciemni po zajeciach i studia za darmo.
Nie chce tu robic jakiejs krypto reklamy, tylko pisze o swoich odczuciach jakie mam po 4 miesiacach w AF i sa one jak najbardziej pozytywne.
Trzeba miec tylko swiadomosc, ze takie studium to tylko wprawka przed czyms powazniejszym, wiec po roku nie mozna oczekiwac ze zrobia z Ciebie mistrza fotografii, z reszta zadna szkola tego nie zrobi...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
My tu gadu gadu, a ktoś nam przewietrzył temat.... :-P
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008

fot. Adam Palenta


fot. Rafał Milach


zdjęcie: Michał Łuczak


zdjęcie: Michał Łuczak


fot. Rafał Milach


fot. Agata Kubień


Dita Pepe
http://www.google.pl/imag...=og&sa=N&tab=wi
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
No :-) Fajny styl, ale wystarczylby jeden taki fotograf :-P
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
alkos napisał/a:
No :-) Fajny styl, ale wystarczylby jeden taki fotograf :-P


Podobnie jak jeden ze streetphoto :mrgreen:

Tak jak patrze na to co dzieje sie w naszej fotografii, to dla mnie numerem jeden jest w tej chwili Tomek Wiech: http://po-polsce.blogspot.com/

A szkoly sa slabe, bo nastawione na maksymalny zysk. Przykladem jest szkola (co prawda srednia) z Katowic. Przez studium policealne w Piotrowicach, przeszlo sporo znanych slaskich fotografow i szkola miala renome, jak ja sie tam uczylem bylo juz znacznie gorzej, a teraz szkola jest nastawiona na uczenie operatorow cyfrowek.
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
alkos napisał/a:
No :-) Fajny styl, ale wystarczylby jeden taki fotograf :-P


a nawet fotografka. Dita Pepe przebija całą resztę ferajny pod względem jakiejś, powiedzmy, głębi swoich fotografii.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Polecam: Michal Luczak "Nikisz" i Rafal Milach "The grey". Mimo, ze pierwsze, to dla mnie wciaz najmocniejsze.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
alekw napisał/a:
Podobnie jak jeden ze streetphoto


Eee, przesadzasz kolego :evil:

alekw napisał/a:
Rafal Milach "The grey"


Zgodze sie! Tyle ze to mocno inny Milach niz dzis, nie?

 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
alkos napisał/a:
alekw napisał/a:
Podobnie jak jeden ze streetphoto


Eee, przesadzasz kolego :evil:


Prowokuje ;-)

Nie rozumiem co ma wspolnego Dita Pepe, fotografia hmm niby dokumentalna, ale przede wszystkim kreacyjna (autorka jest jednoczesnie modelem), z np. "Bialym domem" Luczaka. Inny zamysl i calkowicie inny sens fotografii.
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
technik219 napisał/a:
Czeska fotografia jest bardzo specyficzna, podbita bardzo specyficznym poczuciem humoru - powiedziałbym Hrabalowskim i Haśkowskim
technik219 napisał/a:
Bardzo cenię czeską fotografię. Jest w niej rzadko spotykany u nas dystans do rzeczywistości, ironia często lekka i lotna, podczas gdy my bierzemy wszystko bardziej na poważnie i mamy tendencję do uwznioślania wszystkiego, do zrozumiałych tylko dla nas samych alegorii. Pod tym względem czeska ironia wydaje mi się bardziej uniwersalna.

To jest typowa czeska mentalność jak że inna od naszej. Zawsze lubiłem ten naród, ale po przeczytaniu "Zrób sobie raj" Mariusza Szczygła niemal stałem się czechofilem :mrgreen:
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
fotostopowicz napisał/a:
niemal stałem się czechofilem :mrgreen:


Mnie wystarczyl swego czasu film Samotari :mrgreen:
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
alekw napisał/a:
fotostopowicz napisał/a:
niemal stałem się czechofilem :mrgreen:


Mnie wystarczyl swego czasu film Samotari :mrgreen:


A mnie wizyta w tym kraju, w miejscu mniej turystycznym niz Praga. :-)
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Instytut Twórczej Fotografii w Opawie
Cytat


Niemal wszyscy jako przykład idealnej szkoły wskazują Instytut Twórczej Fotografii w Opawie. Powstał w 1990 roku przy Wydziale Filozofii i Nauki czeskiego Uniwersytetu Śląskiego i przez lata dorobił się opinii jednej z najlepszych uczelni fotograficznych w Europie. Oprócz wyśmienitej kadry Opawa ma też tę zaletę, że nauka tam jest bezpłatna, także dla obcokrajowców. Państwowy charakter szkoły sprawia, że to studenci muszą zabiegać o naukę tam, a nie szkoła o studentów. Do egzaminów w Opawie trzeba się solidnie przygotować i mieć silne portfolio. Czeski instytut przeżywa dziś prawdziwe polskie oblężenie. Jeszcze kilka lat temu studiowało tam zaledwie kilkunastu Polaków. Dziś stanowią blisko połowę wszystkich studentów. Być może powodem jest to, że absolwenci z Opawy – m.in. Rafał Milach, Szymon Szcześniak, Kuba Dąbrowski, Paweł Supernak – zaliczają się do polskiej czołówki fotografów powoli wdzierających się na światowy rynek. Ostatnio do tej grupy dołączył Michał Łuczak, wyróżniony w konkursie Magnum Expression Award. Tacy fotografowie swoim dorobkiem zbudowali markę Opawy w Polsce. – Opawa to szkoła totalna – opisuje Kuba Dąbrowski. – Podczas kilkudniowych zjazdów istnieje tylko fotografia. Rozmawia się o niej bez przerwy, głównie między sobą, ale studenci mają też dostęp do doskonałych wykładowców, jak Vladimír Birgus czy Jindrˇich Štreit – dodaje. – W Opawie, przygotowując jeden materiał, mogłem nim zaliczyć trzy przedmioty w trakcie jednego semestru. Z każdym wykładowcą omawiałem po prostu inny jego aspekt. Dzięki temu mogłem się skupić na tym materiale i dopracować go w szczegółach. W Polsce studenci pierwszego roku na zajęciach z trzech różnych przedmiotów otrzymują podobną porcję wiedzy i podobne zadania do wykonania. Brakuje czasu, więc brakuje precyzji i odpowiedniego podejścia do całości – porównuje Wojciech Sienkiewicz. Wielką wartością Opawy jest stosunek do absolwentów. – Ludzie z Opawy, nie dość że doskonale ukształtowani, mają wsparcie promocyjne uczelni. Szkoła o nich pamięta i stara się promować ich nazwiska – mówi Grzegorz Dembiński. – W Polsce takie myślenie dopiero raczkuje – dodaje. Lecz niektórzy fotoreporterzy zauważają, że chcąc rzeczywiście coś w tym zawodzie osiągnąć, warto podziwiać nie tylko Czechów. – Żyjemy w zjednoczonej Europie i uczyć się możemy wszędzie – stwierdza Maciej Jeziorek z Napo Images. Nawet Kuba Dąbrowski, gdyby dziś miał po raz kolejny wybierać uczelnię fotograficzną, wybrałby szkołę we Francji lub w Anglii. – Nie dlatego, że jestem tym, co mnie spotkało w Opawie, rozczarowany – zastrzega. – Wystarczy jednak spojrzeć, gdzie dzieją się najciekawsze rzeczy w fotografii dokumentalnej. Gdzie działają fachowe pisma, gdzie są największe i najbardziej prestiżowe festiwale. Nie da się ukryć: nasza część Europy to nie jest – wyjaśnia. Mimo to mit czeskiej szkoły jest u nas silny i – co przyznają wszyscy rozmówcy – konkurujące ze sobą polskie akademie fotograficzne do takiego poziomu nauczania mają jeszcze daleką drogę. – Sytuacja jest nieco absurdalna, bo w tej chwili w Polsce mamy kilka silnych, dobrze zorganizowanych szkół fotograficznych i potencjał kadrowy zbudowany przez doświadczonych praktyków i świetnych wykładowców. To mogłoby się stać fundamentem uczelni, która w przyszłości byłaby w stanie rywalizować z Czechami – uważa Tadeusz Rolke. A dlaczego nie ma na to szans? – Rozmieniliśmy nasz polski potencjał na drobne – odpowiada Andrzej Zygmuntowicz. Prawda jest bowiem taka, że im więcej szkół i akademii, tym mniejsze szanse na tak zintegrowane i silne środowisko jak to, które tworzy Opawa.

Filip Springer, Kolektyw Fotografów Visavis.pl


Otwieramy szampana

Instytut Twórczej Fotografii w Opawie każdego roku przyciąga kilkudziesięciu polskich studentów. Kandydatom nie chodzi o studia w Czechach czy studiowanie fotografii gdziekolwiek, tylko o tę konkretną uczelnię.

Instytut powstał w 1990 r., po dwudziestu latach działalności przy Związku Czeskich Fotografów stał się częścią nowo powstałego Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Od tamtej pory zasłużył sobie na renomę jednej z najlepszych szkół fotografii w Europie: ma potężną siłę przyciągania. W ciągu ostatniej dekady uczelnia jest oblegana przez studentów z Polski.


Vladimír Birgus i Jindřich Štreit podczas wernisażu w Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku. Fot. K. Wojciechowski.

– Sukces ITF jest oparty na wielu czynnikach. Jednym z nich jest uniwersalność studiów. Wiemy, że z fotografii artystycznej może się utrzymać niewielu twórców i że większość z nich będzie musiała oprócz twórczości artystycznej wykonywać również prace zlecone. Dlatego chcemy, żeby nasi studenci umieli się odnaleźć we wszystkich dziedzinach fotografii – mówi założyciel i dyrektor Instytutu Twórczej Fotografii prof. Vladimír Birgus.

Jakość dzieła

Studenci szkolą się więc w takich dziedzinach jak: reportaż, dokument, architektura, portret, moda i reklama. W programie studiów największy nacisk jest kładziony na prace, w których każdy student swobodnie wybiera temat, formę i prowadzącego. Studenci przez czas nauki konsultują się tylko z jednym pedagogiem. Poza tym kolejno spotykają się z czternastoma nauczycielami, z których każdy jest inaczej ukierunkowany – od klasyka czeskiej fotografii społecznej Jindřicha Štreita po młodych autorów, którymi są np. Dita Pepe albo Rafał Milach. Różne pokolenia reprezentują także studenci: nie wszyscy decydują się na naukę zaraz po szkole średniej, za to wielu ma już za sobą doświadczenie reporterskie i dziennikarskie w czasopismach albo agencjach reklamowych, wielu wykłada.

– Nie dajemy pierwszeństwa żadnej dziedzinie fotografii, najważniejsza jest jakość dzieła – mówi prof. Birgus.

Dyrektor czyni starania, by dobre prace studentów przedostały się do szerszej publiczności. Dlatego uczelnia co roku organizuje wystawy i uczestniczy w szeregu festiwali fotograficznych, także polskich – w Łodzi czy Warszawie. Instytut dba także o zamieszczanie prac studentów w czasopismach, regularnie wydaje szkolne katalogi, ostatni – „Opawska szkoła fotografii” – liczył prawie 300 stron. Władze uczelni mają luksus: mogą wybierać studentów, w ostatnich latach rocznie zgłasza się ok. 350 kandydatów, z których co dziesiąty zostaje przyjęty.

– Na ITF trudno jest się dostać. Czasem się śmiejemy, że to najtrudniejsze w tych studiach. Egzaminy są ciężkie, ludzie zdają więc wielokrotnie, do skutku – mówi Joanna Rzepka-Dziedzic, artystka, kuratorka cieszyńskiej Galerii Szara i studentka Instytutu Twórczej Fotografii.
Nie tylko renoma się liczy.

– Najważniejsza jest nieformalna, przyjacielska atmosfera między pedagogami i studentami, którą nam się udało zbudować. Studentów zawsze staramy się traktować jak młodszych kolegów – mówi prof. Birgus.

Studenci to czują, bo wykładowcom nie przychodzi do głowy, by się zachowywać jak „mistrzowie świata”, jak to bywa na niektórych uczelniach artystycznych. O tych układach świadczy kontakt kadry z absolwentami, nawet wiele lat po ukończeniu przez nich szkoły. W Polsce nie ma dużych możliwości wyboru studiów fotograficznych, a Opawa jest dobrze znana i znajduje się stosunkowo blisko. Wydaje się bardziej dostępna dla studenta mieszkającego w Krakowie niż Łódź, a od Katowic dzieli ją tylko 130 km. Prawdopodobnie zresztą gdyby nawet ta odległość była większa, nie zniechęciłoby to polskich studentów.

Ojciec chrzestny

Obecnie na ITF studiuje 67 studentek i studentów z Polski. Spory team pośród 219 studentów stanowią jeszcze Słowacy, z innych krajów (Japonii, USA, Włoch, Niemiec, Rosji i Słowenii) jest kilka osób. Szkoła jest darmowa. Polacy są najsilniejszą i najbardziej widoczną grupą i jest wśród nich wielu autorów z rozpoznawalną marką w polskiej fotografii.



Spośród absolwentów wymieńmy choćby Rafała Milacha, który w ubiegłym roku został pierwszym polskim pedagogiem na uczelni, Kubę Dąbrowskiego, Mariusza Foreckiego czy Pawła Supernaka. Dziś studentami są np. Tomasz Wiech, finalista nagrody Oskar Barnack Award, Tomasz Lazar, laureat drugiej nagrody w tegorocznym konkursie World Press Photo, czy Krzysztof Goluch, który otrzymał nagrodę fotograficzną Unii Europejskiej.



– Sukcesy odnoszą także Andrzej Kramarz, Grzegorz Klatka, Arkadiusz Gola, Szymon Szcześniak, Magdalena Sokalska, Rafał Siderski, Anna Orłowska, których prace zostały przyjęte do ważnej wystawy mobilnej „reGeneration 2” – wymienia prof. Birgus.

Prof. Birgus: – Wielu z nich organizuje festiwale i ekspozycje, niektórzy na temat fotografii piszą artykuły. Większość z nich bardzo znacząco przyczyniła się do zmian w polskiej fotografii w ostatnich latach.


Piotr Szymon (1957 – 2005) Fotograf, który kochał ludzi!

W początkowych latach istnienia szkoły uczyło się w niej niewielu Polaków. Przełomem było pojawienie się katowickiego fotografa Piotra Szymona, który dzięki autorytetowi stał się szanowanym i uznanym przez polskich studentów „ojcem chrzestnym”. Jeszcze w czasie studiów opowiadał przyjaciołom o wyjątkowej szkole w Czechach i entuzjazmem zaraził kolejnych fotografików. Dzięki niemu w Opawie zaroiło się od studentów ze Śląska. Na początku większość polskich studentów pochodziła właśnie z tego regionu, dziś ściągają z całego kraju: od Katowic i Krakowa, przez Wrocław, Warszawę, Poznań, Białystok, aż po Szczecin. Nie tylko nasi studenci uczą się od Czechów, lecz także nasza sztuka miała duży wpływ na twórczość tamtejszych mistrzów.

– Polska sztuka znaczyła dla Czechów dużo. Podziwialiśmy filmy Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego i Krzysztofa Kieślowskiego, ale kontakty z polską fotografią również były intensywne – mówi prof. Birgus.

Język fotografii



Na studia w Opawie zdecydował się Tomasz Wiech, z wykształcenia politolog z kilkuletnim stażem pracy w gazecie.

– W latach 2003–2006 studiowało tam wielu bardzo dobrych polskich fotografików, raczej dokumentalistów, którzy w polskiej fotografii byli i nadal są ważni. To była wtenczas czołówka. Moja wiedza o Opawie wzięła się z ich opowieści i tekstów o uczelni – mówi Wiech, student trzeciego roku.

Wśród najważniejszych postaci tamtego okresu wymienia: Jakuba Dąbrowskiego, Andrzeja Kramarza, Grzegorza Dąbrowskiego i obecnego wykładowcę Rafała Milacha, który otrzymał nagrodę w konkursie World Press Photo za serię portretów emerytowanych cyrkowców.

Język nie stanowi dla polskich studentów bariery. Zajęcia i egzaminy są po czesku i oficjalnie trzeba bardzo dobrze władać tym językiem. W praktyce pobieżna jego znajomość jest wystarczająca.

Joanna Rzepka-Dziedzic: – To są studia artystyczne, posługujemy się obrazami. Rozmawianie na ich temat w obcym języku jest łatwiejsze, niż gdybyśmy mieli rozmawiać o filozofii czy naukach ścisłych.

– Główną rzeczą, którą tam należy robić, jest fotografia i na podstawie fotografii zalicza się kolejne lata. Język jest na tyle podobny, że na poziomie rozumienia można sobie poradzić – mówi Wiech.

Egzaminy są zazwyczaj testowe. Dotyczą faktów, nazwisk i bardziej uniwersalnych informacji. Słownictwo nie jest skomplikowane. Liczni studenci z Polski i kadra wypracowali modus vivendi: Polacy uczą się czeskiego, a Czesi rozumieją ich bez problemu nie tylko na ogólnym poziomie, ale też w skomplikowanym kontekście.

Nie firma, tylko społeczność

To, że szkoła różni się od polskich uczelni, potwierdzają studenci. Zjazdy odbywają się pięć razy w roku w górskim ośrodku wypoczynkowym w miejscowości Horní Bečva.

– Dzięki temu, że jest tam jak na kolonii albo na wycieczce szkolnej, wszystkie relacje są intensywniejsze – mówi Wiech.

Przy obiedzie można usiąść obok wykładowcy i swobodnie porozmawiać. Zdaniem Wiecha czeska fotografia, czy też czeski sposób myślenia o fotografii, nie różni się od innych szkół, trudno jest więc wyodrębnić czeską szkołę fotografii.

– Kiedyś istniała szkoła czeska czy amerykańska, ale wszechobecny od dziesięciu lat internet ujednolicił myślenie i udostępnił wszystkie możliwości. Nie ma czegoś takiego jak czeska szkoła, wszyscy oglądamy te same strony – dodaje Wiech.

Joanna Rzepka-Dziedzic w swojej pracy w cieszyńskiej Galerii Szara ma dużo kontaktów z Czechami: – Na co dzień wyczuwam tę różnicę w mentalności, stosunku do pracy i do życia. Czesi spokojniej podchodzą do wyzwań, mają swój czas. Polacy wszystko chcą zrobić lepiej, wszystko musi być nowsze, bardziej odkrywcze. W czeskiej sztuce nie ma takich zahamowań, ograniczeń. Negatywnym skutkiem jest to, że w Czechach trudniej jest wywołać skandal. Ich sztuka jest bardziej ironiczna i prześmiewcza.

Studia trwają trzy lata. Czwarty rok przeznaczony jest na pisanie pracy dyplomowej. Jednak wszyscy starają się przedłużyć studia w nieskończoność.

Joanna Rzepka-Dziedzic studiowała już wcześniej w Cieszynie i Poznaniu. Nie ciągnęło jej na studia w Czechach. Miała tytuł magistra, zastanawiała się nad kierunkiem podyplomowym albo doktoratem. Instytut Twórczej Fotografii był partnerem jednego z projektów, który realizowała jako prowadząca Galerię Szarą. To wtedy dowiedziała się o studiach fotograficznych w Opawie. – To dziwne, że w Czechach szkoła nie ma takiej renomy jak w Polsce, dla nas ITF jest czymś naprawdę niesamowitym. Jeśli ktoś się zajmuje fotografią, to często jego celem jest studiowanie tam – mówi.

W widoczny sposób zmienia się profil szkoły. Kiedyś była rozpoznawana jako specjalizująca się głównie w dokumencie i reportażu. Dziś promuje się współczesną fotografię.

Wykładowcy: Jindřich Štreit, Aleš Kuneš, Dita Pepe mają za sobą ciekawą historię. Pokazują studentom dawne akcje z lat 70., kiedy to oni robili rewolucję w fotografii i sztuce współczesnej. Organizowali performanse, fotografię mieszali z innymi mediami. Pedagodzy dbają o promocję szkoły i jej dobre imię. W piątki spotykają się ze studentami na „walnej gromadzie”, trwającym półtorej godziny debatowaniu o sukcesach szkoły i studentów.

– To buduje nastrój. Czujemy, że to nie jest jakaś firma, tylko społeczność – mówi Joanna Rzepka-Dziedzic.

Dyskutują, prezentują publikacje, nagrody, dyplomy, biją brawa, otwierają szampana.
http://tygodnik.onet.pl/1,78606,druk.html
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Ktory to watek na ten temat?
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Ktory to watek na ten temat?

2-3 ?

A ile wątków na temat sprzętu powstało :shock:
Ile takich nic nie wnoszących jeszcze powstanie :?:

I jeszcze jedno. Na forum "Pentax" jest osoba która skończyła ITF (licencjat).
Jak to jest możliwe, że osoba po takiej uczelni najwięcej do powiedzenia ma na temat sprzętu :cry:

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach