alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Krzysztof Pijarski - Po końcu fotoreportażu
Jest to zestaw wykładów. Gorąco polecam.

Cytat
Celem całego projektu nie było więc po prostu ogłoszenie śmierci fotoreportażu, lecz wskazanie na to, że stworzone w jego ramach konwencje być może nie odpowiadają już dzisiejszym sposobom funkcjonowania obrazów


Cytat
Przedmiotem wykładów byli więc artyści, którym udaje się wystąpić poza wir aktualności i spojrzeć na rzeczy z dystansu. Demaskując mit uniwersalnego i natychmiastowego dostępu do świata, próbują oni pokazać jego ostateczną nieprzezroczystość. Zamiast mówić nam, jak jest lub jak naprawdę było, zmuszają nas do myślenia; do użycia wyobraźni, słusznie nazwanej przez Baudelaire’a „królową zdolności” (nie należy jej mylić np. z fantazją – bez wyobraźni nie byłoby empatii). Omawiałem realizacje twórców takich, jak Allan Sekula, Sopie Ristelhueber, Walid Raad, Thomas Demand czy Gustav Metzger.


http://polska.doc.e.org.pl/po-koncu-fotoreportazu/

linki do wykładów na końcu artykułu
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Zamiast mówić nam, jak jest lub jak naprawdę było, zmuszają nas do myślenia; do użycia wyobraźni, słusznie nazwanej przez Baudelaire’a „królową zdolności” (nie należy jej mylić np. z fantazją – bez wyobraźni nie byłoby empatii).


Za to cenię fotografię japońską.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
M.W napisał/a:
Cytat
Zamiast mówić nam, jak jest lub jak naprawdę było, zmuszają nas do myślenia; do użycia wyobraźni, słusznie nazwanej przez Baudelaire’a „królową zdolności” (nie należy jej mylić np. z fantazją – bez wyobraźni nie byłoby empatii).


Za to cenię fotografię japońską.


Ale ta fotografia jest bardzo emocjonalna, natomiast projekty, które omawiane są na wykładach są intelektualne, przemyślane od samego początku.

[ Dodano: 2012-01-02, 13:18 ]
http://www.artmuseum.pl/w...ityczny_pytania

odpowiedź na pytanie, co jest dobrego w tych zdjęciach, skoro w porównaniu do zdjęć z "decydującym momentem" wydają się być zwyczajnie słabe

[ Dodano: 2012-01-04, 10:28 ]
całościowe podsumowanie, moim zdaniem bardzo ważne:

http://www.artmuseum.pl/w...konczenie_cyklu

od 55:54 minuty
 
Zef  Dołączył: 20 Lip 2010
alekw napisał/a:
[ Dodano: 2012-01-02, 13:18 ]
http://www.artmuseum.pl/w...ityczny_pytania

odpowiedź na pytanie, co jest dobrego w tych zdjęciach, skoro w porównaniu do zdjęć z "decydującym momentem" wydają się być zwyczajnie słabe


W tym pytaniu od razu zawarto pewną sugestię (że zdjęcia "wydają się" być słabe). W nagraniu brzmi ono inaczej i odpowiedź jest tylko częściowa i oparta wyłącznie na filozofii teoretyków fotografii zajmujących się nią jako dziedziną sztuki.

Tak naprawdę chodzi tu o abstrakcyjny konflikt artystycznej duszy wykorzystującej fotografię do tworzenia dzieł sztuki z dziennikarstwem, oraz o sprytną próbę sankcjonowania obniżonego poziomu, gdyż na dotychczasowy mało kto ma czas, pieniądze i zaangażowanie. Konflikt abstrakcyjny, ponieważ te dziedziny pokrywają się tylko w pewnym (chociaż pojemnym, mieści np fotografię dokumentalną) zakresie, w którym tzw. nowy dokument raczej nie bardzo się mieści.

Lansowany model polega na kompletnym oderwaniu się od ścieżki dziennikarskiej, poznawczej i staniu się artystą. Nowy dokument. Czyli zamiast fotoreportażu (decydujących momentów, akcji, relacji między elementami, emocji, nastrojów, a przede wszystkim zamiast fabuły) proponujemy zdjęcie człowieka stojącego na baczność patrzącego w obiektyw i dopisaną na karteczce informację kto zacz. Dokumentacja. Niezbyt odkrywcze (taką fotografię uprawiano sto prędziesiąt lat temu), ale za to bardzo modne, zupełnie jak ostre koło.

Mówienie o tym, że w ogóle fotoreportaż może być zły, gorszy, bo jest zbyt bezpośredni i nie zostawiający nic dla wyobraźni odbiorcy jest celową, lub może podświadomą manipulacją tych środowisk nowego dokumentu. To fałszywe twierdzenie, bo tylko kwestia tematu i podejścia do niego decyduje jak bezpośrednio zobaczymy go na fotografii reportażowej, czy dokumentalnej. W nowym dokumencie tematu nie widać. Nowy dokument to luźna ilustracja zagadnienia.

Żeby stworzyć prawdziwy fotoreportaż (nie zwykłą fotorelację z wydażenia), fotograf musi być po części dziennikarzem, musi znać temat, background, musi wykazać się inteligencją, wiedzą, warsztatem, dużym zaangażowaniem i wyczuciem. Żeby stworzyć nowy dokument wystarczy wrażliwość. Dla tego niestety fotograficznie te zdjęcia w porównaniu zazwyczaj po prostu są słabe.

We współczesnej fotografii dokumentalnej nie chodzi o dobre zdjęcia. Jednak założenie, żeby pokazać same wrażenia i wyrywki rzeczywistości często skutkują właśnie zwykłą fotografią dokumentacyjną przedmiotów, ludzi, albo fotografią zwyczajnie słabą. A co najgorsze nie mówiącą za bardzo, a często nic nie mówiącą na założony przez autora temat.

Mogą mieć niezłą jakość techniczną (nowy dokument robi się nieraz większym formatem, bo jest najczęściej statyczny), mogą mieć bardzo poważnie brzmiące opisy. Może być też nowy dokument "stylizowany" specjalnie na fotografię amatorską (“u cioci na imieninach”) - to robi się paradoksalnie w celu nadania większej wiarygodności fotografii. Ciekawy zabieg, ale przekonałem się, że często jest zwyczajną fotografią amatorską z podłożoną filozofią.

Takie zdjęcia mogą oczywiście mocno działać na co bardziej wrażliwe osoby, które potrafią zachwycić się liściem leżącym na ulicy, czy bulwersować ulotnością babiego lata unoszonego przez wiatr. Jednak tego typu odbiorcy można położyć śmiało dowolną rzecz z odautorskim komentarzem zapisanym charakterystycznym galeryjnym językiem (używającym mądrze brzmiących i trudniejszych zwrotów do opisania zjawisk zwyczajnych) i tak samo będzie kontemplował. Przetestowane.

Jeśli widz potrafi sobie mnóstwo rzeczy dopowiedzieć do fotografii dokumentacyjnej, to tak samo może sobie dopowiedzieć do fotoreportażu jeśli miało by to być kluczową wartością.

Przykłady fotoreporterów, którzy zaczynają robić statyczne i "artystyczne zdjęcia wielkoformatowe z 15 tys dolarów" są przykładem na to, że chcą oni być docenieni również na rynku kolekcjonerskim, artystycznym który podlega pewnym modom. W galeryjnym świecie sztuki jedynymi warościami są: renoma autora wynikająca głównie z miejsc w których się pokazuje i hype'u oraz cena. Sama treść merytoryczna, czyli to co w środku ramki jest czynnikiem kompletnie nie ważnym dla wyceny.

Nie neguję przecież żadnych wartości jak działanie na wyobraźnię i inteligencję widza którymi niejako szczyci się ten nowy trend. To spokojnie mieści się w fotoreportażu i zwykłej fotografii dokumentalnej. Tłumaczenie słabych zdjęć, albo zwykłych dokumentacyjnych tymi wartościami to jest pójście na skróty, ominięcie tej całej pracy na którą dziś zwyczajnie nikt nie ma czasu, gdyż 90% wysiłku obecnie to działalność marketingowa i pijarowska. Znak czasów.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Nowy dokument to nie są ludzie stojący na baczność przed średnim formatem :-) Oczywiście tak jak może być zły fotoreportaż, tak może być zły (nazwijmy to umownie) 'nowy dokument'. Nie wykluczam również , że dla wielu fotografujących to może być pretekst do stania się 'artystą', pójście za modą.

Kompletnie nie zgadzam się z tezą, że w 'nowym dokumencie' nie widać tematu i jest luźną ilustracją zagadnienia. Właśnie jest wręcz przeciwnie, jest pogłębioną ilustracją zagadnienia (co dokładnie pokazał autor wykładów na przykładach).

To cały czas z jednej strony jest konflikt pomiędzy dokumentacją zdarzenia i dokumentacją zjawiska (jako czegoś szerszego, często z pozoru nie do przedstawienia, a na pewno nie środkami fotoreportażu). Z drugiej zaś strony wynika z ograniczenia poznawczego fotoreportażu, z jego dosłowności (autor wykładu mówi o tym w ostatnim linku jaki podałem).

I moje doświadczenia z tym związane. Robiłem ostatnio zdjęcia na kontenerowym osiedlu dla eksmitowanych. I co teraz mógłbym zrobić, pogadać z ludźmi i porobić zdjęcia jak piją wódkę, siedzą przed barakiem. Tylko czy te zdjęcia są w stanie pokazać jakąkolwiek prawdę o tych ludziach, zawsze będą z gruntu fałszywe, wybiórcze (bo np. będę polował na jakieś ekstra momenty). To zdjęcia niczym z safari. Może gdybym tam mieszkał, mógłbym pokazać coś bardziej prawdziwego, ale jak to zrobić jeśli jestem tam godzinę, dwie. A odbiorca? Portretów pijaków widział setki, podobnie jak zdjęć 'złych dzielnic'. I tu, wydaje mi się, idealny jest 'nowy dokument', pokazujący pewne zjawiska nie wprost, starający się pokazać również przyczyny.

Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że taki nowy dokument może budzić sprzeciw, nie jest tak emocjonalny, nie jest niczym uderzenie młotkiem itp. Natomiast trudności w realizacji takiej fotografii są identyczne jak w fotoreportażu IMHO (fotograf podobnie musi znać temat, często nawet bardziej niż fotoreporter, podobnie ma kontakt z ludźmi itp.)
 
Zef  Dołączył: 20 Lip 2010
alekw napisał/a:
Nowy dokument to nie są ludzie stojący na baczność przed średnim formatem :-) Oczywiście tak jak może być zły fotoreportaż, tak może być zły (nazwijmy to umownie) 'nowy dokument'. Nie wykluczam również , że dla wielu fotografujących to może być pretekst do stania się 'artystą', pójście za modą.

Jednak ta moda idzie lawinowo, a "ludzie na baczność" (czy inne jednowymiarowe obrazy) pojawiają się w tych materiałach regularnie.

alekw napisał/a:
Kompletnie nie zgadzam się z tezą, że w 'nowym dokumencie' nie widać tematu i jest luźną ilustracją zagadnienia. Właśnie jest wręcz przeciwnie, jest pogłębioną ilustracją zagadnienia (co dokładnie pokazał autor wykładów na przykładach).

Luźną, ponieważ pokazuje w tak bardzo niebezpośredni sposób zjawiska które opisuje, że pod każdy materiał można ułożyć zupełnie dowolną historię. Natomiast same obrazy są tak bezpośrednie, że fotograficznie rzadko wykraczają poza prostotę.

alekw napisał/a:
To cały czas z jednej strony jest konflikt pomiędzy dokumentacją zdarzenia i dokumentacją zjawiska (jako czegoś szerszego, często z pozoru nie do przedstawienia, a na pewno nie środkami fotoreportażu). Z drugiej zaś strony wynika z ograniczenia poznawczego fotoreportażu, z jego dosłowności (autor wykładu mówi o tym w ostatnim linku jaki podałem).

Autor mówi o dosłowności fotoreportażu, ponieważ zrobił sobie takie założenie. Jednak niejednoznaczność, metafory i symbole powinny być, czy może mogą być cechą każdego dobrego reportażu czy dokumentu. Mówię o tym, co wynika z obrazu. W nowym dokumencie te czynniki nie istnieją na obrazie tylko są zasugerowane dopiero na prelekcji, opisie, etc.

alekw napisał/a:
I moje doświadczenia z tym związane. Robiłem ostatnio zdjęcia na kontenerowym osiedlu dla eksmitowanych. I co teraz mógłbym zrobić, pogadać z ludźmi i porobić zdjęcia jak piją wódkę, siedzą przed barakiem. Tylko czy te zdjęcia są w stanie pokazać jakąkolwiek prawdę o tych ludziach, zawsze będą z gruntu fałszywe, wybiórcze (bo np. będę polował na jakieś ekstra momenty). To zdjęcia niczym z safari. Może gdybym tam mieszkał, mógłbym pokazać coś bardziej prawdziwego, ale jak to zrobić jeśli jestem tam godzinę, dwie. A odbiorca? Portretów pijaków widział setki, podobnie jak zdjęć 'złych dzielnic'. I tu, wydaje mi się, idealny jest 'nowy dokument', pokazujący pewne zjawiska nie wprost, starający się pokazać również przyczyny.

No właśnie. Temat jest ograny i powszechny, a więc trudny do zrealizowania w niebanalny sposób. Szczególnie w dwie godziny, gdy nie ma czasu poznać ludzi, wyszukać jakieś relacje, znaleźć jakąś "prawdę". Sam piszesz, że w tej sytuacji lepiej było by zastosować nowy dokument, więc jednoznacznie wynika z tego, że jest to sposób na pokazanie w artystyczny sposób czegoś, czego nie ma czasu poznać.

alekw napisał/a:
Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że taki nowy dokument może budzić sprzeciw, nie jest tak emocjonalny, nie jest niczym uderzenie młotkiem itp. Natomiast trudności w realizacji takiej fotografii są identyczne jak w fotoreportażu IMHO (fotograf podobnie musi znać temat, często nawet bardziej niż fotoreporter, podobnie ma kontakt z ludźmi itp.)

Ale po co ma poznawać temat tyle czasu by finalnie zrobić zdjęcie domu ze statywu? Po to, żeby wiedzieć, że to właśnie ten budynek jest bardzo ważny? Nawet jeśli ktoś spędzi dekadę na eksploracji tematu, ale pokazuje normalne zdjęcie kolegi to nadal jest to zdjęcie kolegi, choćby jego biografia była opisana w pięciu tomach.
 

Keek  Dołączył: 25 Cze 2008
Pisalem juz kiedys, wiec powtorze tylko - szkoda, ze w fotografii coraz bardziej maleje rola obrazu, a zyskuja literki czy tez slowa, ktore jej towarzysza. Reszte swietnie opisal Zef. Mam nadzieje, ze to nie bedzie koniec dyskusji, bo poruszany problem jest naprawde ciekawy.

PS. Czy przepadkiem nie ma ktos namiarow na kolege, ktory zadaje pytanie w pokazywanym filmie?
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Cytat
Patrzę na zdjęcia umieszczone w sąsiedztwie cyklu Rineke Dijkstry pod takim kątem: co może z nią konkurować? I dochodzę do wniosku, że tym, co bym w tej akurat przestrzeni zostawiła, to fotografie Wojciecha Wilczyka z początku lat 90. pokazujące fasady małych firm i sklepików dekorowane przez ich właścicieli. Wiem tylko, że to jest Śląsk, że jeszcze nie ma wokół billboardów i blaszaków Lidla i że to są pierwsze lata reformy Balcerowicza. To mi wystarczy. Działa czysta wizualność.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,7547...e#ixzz1m8xUAPmS
 

Mertz  Dołączył: 24 Kwi 2006
alekw napisał/a:
Jest to zestaw wykładów. Gorąco polecam.

alekw napisał/a:
Nowy dokument


Jesteś w stanie - po "zaliczeniu" wykładów - pokrótce zdefiniować pojęcie "nowy dokument"? Bo ja przebrnąłem przez podlinkowane przez Ciebie pytania z sali oraz część podsumowania (poległem na cytacie z - bodajże - niejakiego Waltera Beniamina "Techniczna reprodukcja dzieła sztuki po raz pierwszy w dziejach świata emancypuje je z pasożytniczego bytu w rytuale" - po tym ledwie dociągnąłem do końca) i mam pustkę w głowie. Akademicko-galeryjną.
To jest tak cholernie wydumane, że aż nie mam zamiaru mieć więcej czasu.

alekw napisał/a:
To cały czas z jednej strony jest konflikt pomiędzy dokumentacją zdarzenia i dokumentacją zjawiska (jako czegoś szerszego, często z pozoru nie do przedstawienia, a na pewno nie środkami fotoreportażu). Z drugiej zaś strony wynika z ograniczenia poznawczego fotoreportażu, z jego dosłowności (autor wykładu mówi o tym w ostatnim linku jaki podałem).


...a czekaj, w sumie to chyba cosik zdefiniowałeś.

alekw napisał/a:
I moje doświadczenia z tym związane. Robiłem ostatnio zdjęcia na kontenerowym osiedlu dla eksmitowanych. I co teraz mógłbym zrobić, pogadać z ludźmi i porobić zdjęcia jak piją wódkę, siedzą przed barakiem. Tylko czy te zdjęcia są w stanie pokazać jakąkolwiek prawdę o tych ludziach, zawsze będą z gruntu fałszywe, wybiórcze (bo np. będę polował na jakieś ekstra momenty). To zdjęcia niczym z safari. Może gdybym tam mieszkał, mógłbym pokazać coś bardziej prawdziwego, ale jak to zrobić jeśli jestem tam godzinę, dwie.


Znalezione u nas na forum:
http://www.polityka.pl/sp...woli-znika.read

Dla mnie to jest właśnie reportaż. Nie tylko szybkie zdjęcia z newsów reporterskich - bo do tego zaczęło się sprowadzać całą sztukę reportażu.
Jak widzę takie zdjęcia - pojedyncze lub cykle, jak chociażby "Niewidzialni" Dobosza - to od razu oddycham z ulgą. Tego szukam. To mi wierci głowę. Czasem nie pozwala spokojnie zasnąć.
Zasłanianie się brakiem czasu, podejściem "a'la safari" lub "bo to znowu będzie o lumpach i wódce" albo "bo tak się nie pokaże prawdy o człowieku" to dla mnie brak zrozumienia tematu. I niechęć do jakiejkolwiek empatii. I aż dziwię się, że takie głupie argumenty "przeciw" przytaczasz.

Nie chcę, żeby ten post miał zabarwienie "walki" z Tobą. Mnie po prostu bardzo irytuje temat który podjąłeś.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Cytat
Krzysztof Pijarski: To, że w fotografii nie ma obecnie miejsca na fotoreportaż, to moim zdaniem akurat dobrze. Bo to jest konwencja, która była mało problematyzująca, mało refleksyjna, to było coś, co bardzo dobrze działało w latach 60., ale im później, tym gorzej. Retoryka fotoreportażu po prostu strasznie zubożyła się w toku historii. I wystarczy spojrzeć na coś takiego jak World Press Photo, który jest teoretycznie takim największym konkursem fotoreportażu, gdzie uniwersalnym tematem są nieodmiennie zdjęcia przemocy, które moim zdaniem nie mówią za wiele o świecie.

Adam Leszczyński: Właśnie w czymś takim utknął fotoreportaż, w takim narkotycznym transie podążania za coraz bardziej spektakularnymi obrazami.


http://obieg.pl/obiegtv/24727


Ad. próby zdefiniowania, to jest dobry tekst:

http://www.galeriaszara.pl/?p=p_195
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
alekw napisał/a:
Ad. próby zdefiniowania, to jest dobry tekst:

alekw, bardzo fajny tekst :-B
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach