M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Igor Moukhin
Cytat

http://www.moukhin.ru/

Kiedy moje zdjęcie się sprzedaje, jest mi wstyd

Ludmiła Anannikova, Violetta Szostak: Urodził się pan w Moskwie. Od 30 lat fotografuje pan to miasto. Zapytam więc jak Woland: "Czy zmienili się w tym czasie moskwiczanie?" Czy też zmieniają się tylko dekoracje, a ludzie pozostają tacy sami?

Igor Moukhin: Dziś nie wiadomo nawet, kim jest moskwiczanin. Moskwa to małe prowincjonalne miasto, które od lat na siłę przekształcają w stolicę, dewastują i poszerzają. Kiedyś przyjeżdżali tu ludzie z prowincji. Teraz przyjeżdżają muzułmanie. Jest ich już 3-4 mln i z powrotem już nigdy nie wyjadą. Ostatnio np. było święto Kurban-Bajram i oni rżnęli barany w centrum miasta. Wcześniej tego nie było.

Jaka jest pana Moskwa?

- To miasto ma wiele twarzy. Ja też bywam w różnych miejscach. Dziś mogę być na koktajlu u mera, a jutro robić zdjęcia bezdomnych na dworcu. Jednego przy mnie nawet zabili. Spotkałem też bezdomną dziewczynę, która sprzedawała inną kobietę, starą prostytutkę. Chciała za nią 200 rubli [20 zł - red.] za dobę. Mnie też proponowała: kup pan ją, jutro zwrócisz. Ale nie kupiłem. Byłem jedynie ciekawy, gdzie się odbywa seks. I okazało się, że na miejscu, dwa metry dalej.

Czy robiąc zdjęcia, myśli pan o sztuce czy o zarabianiu pieniędzy?

- Jak robię zdjęcie, nie zakładam, że zarobię, choć może się to później udać. Jak powiedział Puszkin: nie sprzedaje się natchnienia, ale rękopis można sprzedać. Zawsze, kiedy zdjęcie się sprzedaje, jest mi wstyd, bo wiem, że ludzie kupili je, by powiesić na ścianie. Można więc produkować takie zdjęcia i zarabiać pieniądze. I wewnątrz ciągle trwa walka: z jednej strony, chcesz sprzedać, a z drugiej, zrobić takie zdjęcie, którego nikt nie kupi.

Wiele fotografów zarabia na swoich zdjęciach i nie ma z tym problemu.

- Udzielając wywiadów, zawsze powtarzam, że na fotografii nie można się dorobić. A na stronie obok jakiś młody fotograf się wypowiada, że on zarabia 15 tys. euro miesięcznie i to nie są duże pieniądze. Fotografia ma wiele warstw. Jeden robi zdjęcia odzieży i modelek. Z całej Rosji jadą do niego dziewczyny, bo potrzebują portfolio na casting. A rodzice płacą za nie po 300 dolarów, bo wierzą, że córka zostanie gwiazdą. Do takiego fotografa stoi kolejka i nie dziwi mnie, że zarabia. Ja zajmuję się innym rodzajem fotografii. Pstrykam tam, gdzie zarabiać się nie powinno.

Czasem pracuje pan jednak dla czasopism.

- Tak. Robię portrety gwiazd. Ale nieczęsto. Jeden z moich przyjaciół, z którym się znamy od lat, nawet o tym nie wiedział. Jest wydawcą. Pewnego dnia dostał rękopis powieści biograficznej. Autor napisał, że kiedy przyjdzie do niego sława, to sfotografuje go Moukhin. I mój kolega zmienił moje nazwisko na nazwisko innego znanego fotografa, uważał, że to błąd, bo ja nie robię portretów.

Nie ukrywam jednak, że pieniądze są potrzebne. Pomagają zajmować się sztuką. Mam za co kupić film, za co go wywołać.

Nie fotografuje pan cyfrowym aparatem?

- W cyfrze brakuje energii. Bezkarność i świadomość, że wszystko jest za darmo, rozluźnia. Kiedy fotografujesz na filmie, jest tajemnica i odpowiedzialność. Kiedyś robiłem zdjęcia muzyków do pisma "Rolling Stone". Pewnego dnia zadzwoniła do mnie redaktorka i mówi, że telewizja potrzebuje zdjęcia Wiktora Coja [gwiazda rosyjskiego rocka, na początku lat 90. zginął w wypadku samochodowym - przyp. red.]. Okazało się, że jest takie show, w którym medium przeprowadza wywiady ze zmarłymi i tym razem miał to być Coj. I medium powiedziało, że może to zrobić tylko wtedy, gdy będzie miało zdjęcie zrobione na filmie. Że przy cyfrowym zdjęciu nie ma kontaktu.

Mówił pan, że całkiem przypadkiem zaczął fotografować młodych ludzi.

- Na początku lat 80. studiowałem architekturę, potem poszedłem do instytutu projektowego. Otaczało mnie wówczas wielu twórczych ludzi. Zostali później muzykami, fotografami, aktorami. Za czasów Związku Radzieckiego nie trzeba było pracować. Wystarczyło w pracy powiesić na krześle marynarkę i można było iść na spacer, rozmawiać o nowych płytach, wymieniać się nimi. I tak zacząłem chodzić na koncerty, robiłem zdjęcia muzykom i ludziom, których tam poznawałem. Byłem w towarzystwach, gdzie zażywano narkotyki. Tam też mogłem fotografować, ale tego nie robiłem. Bo potem służby by mnie znalazły, a zdjęcia posłużyłyby za dowód w sądzie i wszyscy by poszli siedzieć.

Od tamtej pory minęło już 30 lat. A młodzież nadal jest pana pasją.

- Zrozumiałem, że przyjdzie taki moment, kiedy młodzi przestaną postrzegać mnie jak równego sobie, bo będę starszy. I że ze "swoich" przejdę do kategorii "obcych". A wtedy zdjęcia już nie będą takie same. I ten koszmar, że kiedyś to nastąpi, spowodował, że znów zacząłem fotografować młodych ludzi. Zdjęcia samochodów i ulic mogę robić w każdym wieku. Młode pokolenie tylko dopóki sam jestem młody.

To niewiarygodne, że ma pan już 50 lat. Wygląda pan na 38.

- Żywię się energią ludzi, których fotografuję. Niektóre plemiona afrykańskie wierzą, że fotograf kradnie duszę. Dlatego nie lubią się fotografować. A ja fotografuję młodych. Poza tym, uczę studentów. A więc zabieram im energię.


Czy dzisiejsza młodzież różni się od tej z lat 80.?

- Wszyscy wykładowcy się skarżą, że młodzież jest mało ciekawa świata. Nie chce wiedzy ani pieniędzy. Sztuka też jest nudna. Nie ma natchnienia dla fotografów, malarzy. Być może wiąże się to z polityką. Epokę Miedwiediewa i Putina porównuje się w Rosji do zastoju za czasów Breżniewa.

A może po prostu za dobrze żyjemy. A przecież dzieła sztuki powstają, kiedy jest napięcie.

Jak sfotografować nudę?

- Czasem młodzież wychodzi z pracy, zdejmuje garnitury i jedzie na festiwal rockowy. Tam przestają się kontrolować i można zrobić ciekawe zdjęcia. Ale jednocześnie widać, że zainteresowanie muzyką jest mniejsze: kiedyś słuchali wszyscy, a teraz 10 tys. słucha, a pozostałe 40 leży na trawie. Tak samo z wystawami. Ludzie niby na nie chodzą, ale zaczynasz o tym rozmawiać i okazuje się, że było nieciekawie. I film, który ostatnio obejrzeli, był nudny, a na 3D oczy bolały.

Czyli spodziewają się czegoś większego?

- Bo świat się zmienia. Internet, iPady. Dostęp do sieci jest wszędzie. Nawet w wioskach marijskich [Autonomiczna Republika Marij Eł, sąsiaduje z Tatarstanem - przyp. red.], gdzie byłem: drewniane domy, ikony za firanką, a przynajmniej w jednej chacie jest komputer. Teraz wszyscy są fotografami. Ma komórkę - to fotograf. I nikt nie wie, które zdjęcie jest dobre, a które nie. Im więcej ludzi na Facebooku je polubi, tym jest lepsze. Kiedyś wystawa była jak nagroda. A teraz można ją kupić. Masz mało pieniędzy - wystawiasz się w kawiarni, masz więcej - to w Warszawie. Ale można też kupić wystawę w Berlinie. A potem przychodzą na nią ludzie i nie rozumieją, po co jest. Pierwsze pytanie: po co to fotografowałeś, drugie: po co to pokazywać.

To po co przychodzą?

- Bo usłyszeli, że jest fajnie. To tak jak z recenzją filmu: jeśli film ją ma, to jest dobry, a jak nie, to nie warto na niego iść. Każdą wystawę można zareklamować i wtedy ludzie przyjdą. A po co ta wystawa, co kierowało organizatorami, w tym widz, już nie może się odnaleźć.

Podczas spotkania w Poznaniu mówił pan o tworzeniu w Rosji nowych świąt i rezygnacji ze starych.

- Kiedy nowe państwo powstało, władze próbowały odżegnywać się komunistycznych świąt, ale 1 maja pozostał. Potem pojawili się niezadowoleni weterani, którzy chcieli świętować 23 lutego (dzień Armii Czerwonej) i im pozwolono. Są ludzie, którzy nadal obchodzą dzień rewolucji. Więc w odpowiedzi na to władza powymyślała nowe święta, np. dzień flagi, którego nikt nie obchodzi. A potem te wszystkie obchody zaczęły kipieć od agresji, i tak powstał mój projekt o demonstracjach i meetingach.

Co pana w demonstracjach ciekawi najbardziej?

- Są demonstracje przeciwko władzy i za władzą, ludzie, noszą portrety Putina albo Lenina. Są nawet takie, na których rozdają pieniądze. Powrócił system, w którym ludzie za udział w marszu dostają wolne. Najczęściej wykorzystuje się w tym celu słabych, bezbronnych ludzi, budowlańców z innych miast. Ochraniają ich żołnierze z psami. Demonstracje nabrały teatralnego charakteru, przez co stały się ciekawe do fotografowania.

Bierze w nich udział sporo młodych ludzi.

- Nie wiem, co myśli młodzież w tej chwili. Kiedy ja byłem młody, to było wiadomo, że uczestniczenie w demonstracjach jest nie w porządku, ale były z tego korzyści. Za udział w święcie dostawało się dwa dni wolne. Przez dwie godziny jesteś na mrozie, a potem przez poniedziałek i wtorek zajmujesz się swoimi sprawami. Komuniści też byli inni. Teraz są nastawieni bojowo, a wtedy już o ósmej rano wychodzili z wódeczką, wypili, przeszli kawałek i tylko pokrzyczeli "ura". Kiedy jakiś marszałek umarł, szło się go żegnać na Plac Czerwony i o ile ci w pierwszych rzędach miny mieli smutne, to ci na końcu opowiadali kawały. A potem wszystkich wpuszczali do GUM-u (domu towarowego), gdzie było pełno towarów. I o ile pomyślałeś o tym, by wziąć ze sobą na pogrzeb pieniądze, to mogłeś kupić koszulę, a nawet dżinsy, których nigdzie nie było.

A teraz jak jest?

- Teraz młodzież w większości nie bardzo rozumie, co oznacza udział w takim meetingu. Dla większości członków młodzieżówki Naszej Rosji to po prostu darmowy wyjazd do Moskwy. Tak samo komuniści, przewożą z regionów swoich pionierów. Często to ich jedyna szansa, by zobaczyć, jak wygląda stolica.

A co z nacbołami (nacjonaliści - kibice). Też protestują nie na serio?

- Kibole są tacy sami: w Polsce, Niemczech czy Rosji. Pojawiają się zazwyczaj przed wyborami. Jak tylko na Zachodzie zaczynają mówić, że Putin czy Miedwiediew są źli, w naszej telewizji od razu pokazują nacjonalistów. Na zasadzie: czy chcecie, by oni byli u władzy? I wtedy Zachód mówi: nie, nie chcemy, niech lepiej Putin zostanie.

Czyli nie są prawdziwi?

- To kibice, którym starsi powiedzieli, że mają przyjść. Dla nich to rozrywka, są młodzi, muszą wyładować energię. Nie podchodzę do tego poważnie. Widzę w tym teatr.

Na jednym z pana zdjęć nastolatka trzyma plakat: "kto wybiera Putina, wybiera wojnę".

- To rok 2000, demonstracja na pl. Puszkina. Tak, nieliczne grupy protestujących są prawdziwe. I wydaje się, że to była jedna z nich. Poza tym kraj śpi. W internecie jest tyle ciekawego, można obejrzeć wszystkie firmy za darmo. Książki nie trzeba kupować, czytasz w komórce. Okazało się, że jest co robić po pracy. Otworzyły się miliony knajp, gdzie można posiedzieć, pogadać i naród się delektuje. Dla młodych studentek cotygodniowe pójście na sushi to taki rytuał.

Podobno w Rosji 31 dnia miesiąca na ulice wychodzą ludzie, którzy demonstrują przeciwko zakazowi demonstracji.

- Wychodzą każdego miesiąca, w którym jest 31 dzień, przychodzą pod dom nr 31 na placu Twerskim. Nawiązują do 31 art. konstytucji, w którym mówi się o wolności zgromadzeń. Zazwyczaj prowadzą samotne pikiety, w pewnej odległości od siebie. Ale ostatnio ich i tak zwinęli. Milicja uznała, że stoją za blisko siebie. Władza się boi zgromadzeń, są one brutalne rozganiane. Ludziom łamią ręce, nosy, biją po nerkach.

Jaki ma pan stosunek do coraz częściej pojawiających się na rosyjskich ulicach podobizn Stalina: na koszulkach, butelkach z piwem, a nawet na autobusach?

- To tak jak z Che Guevarą. Po prostu marka. Tej epoki już nikt nie pamięta. W 2000 r. komuniści na złość władzy zaczęli wykorzystywać symbolikę stalinowską. Władza od razu ją przechwyciła i na złość komunistom przykleiła Stalina na pociąg zwycięstwa, taki dla weteranów, którym przyjeżdżają do stolicy.

W Polsce panuje przekonanie, że w Rosji jest bardzo niebezpiecznie.

- Przestępcy są wszędzie. Tutaj też, w Poznaniu spotkałem już ponad 100 młodych łysych ludzi, wyglądających na sutenerów albo na najemnych zabójców. Nie mówię, że się boję, ale myślę sobie, że gdybym przy nich odezwał się po rosyjsku, to mógłbym dostać w mordę. W Rosji nie jest łatwo żyć, ale przynajmniej wiem, jak co funkcjonuje i czego się spodziewać. Tutaj nie rozumiem nic. Jestem nikim.

Igor Moukhin - znany fotograf moskiewski, stał się sławny dzięki zrobionym pod koniec lat 80. zdjęciom radzieckiej młodzieży i niezależnych muzyków rockowych z grupy Tupyje. Zdjęcia wyszły w wydanych rok po roku dwóch albumach: "Rock in Russland" i "Tusovka. Who's who in new soviet rock culture". Wtedy Mukhin, z zawodu technik budowlany, zdecydował się na karierę niezależnego fotografa. Odtąd jego zdjęcia regularnie publikowano m.in. w "Le Monde", "Libération", "Time", "Rolling Stone", "GEO", "Elle", "Vogue". Prace Mukhina są m.in. w kolekcjach Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Galerii Trzeciakowskiej w Moskwie oraz paryskim Fonds National d´Art Contemporain. Fotograf wykłada w Wolnej Akademii Fotografii w Moskwie i Kijowie.
Źródło Gazeta.pl Kultura
http://m.kultura.gazeta.p...wstyd.html?as=1
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Miałem jakiś czas temu przyjemność obejrzeć album "Born In The USSR". Dlatego trochę kojarzę o czym Igor mówi. Niestety, nie pamiętam czy był to album jednego autora, czy "zbiorówka". W każdym razie robił wrażenie. Czy ktoś kojarzy ten album? W sieci nic na ten temat nie ma. Oglądałem go u znajomego we Lwowie, wydany był w Rosji.
Ogólnie współczesna fotografia rosyjska jest u nas bardzo mało znana, taka "terra incognita". A dzieje się tam dużo ciekawego! Szkoda, może to z powodu bariery "klawiaturowej"? Warto jednak wpisać w wyszukiwarkę parę słówek ze znacznikiem "ru".
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Na jednym z pana zdjęć nastolatka trzyma plakat: "kto wybiera Putina, wybiera wojnę".

- To rok 2000, demonstracja na pl. Puszkina. Tak, nieliczne grupy protestujących są prawdziwe. I wydaje się, że to była jedna z nich. Poza tym kraj śpi. W internecie jest tyle ciekawego, można obejrzeć wszystkie firmy za darmo. Książki nie trzeba kupować, czytasz w komórce. Okazało się, że jest co robić po pracy. Otworzyły się miliony knajp, gdzie można posiedzieć, pogadać i naród się delektuje. Dla młodych studentek cotygodniowe pójście na sushi to taki rytuał.


Jesteśmy na blogu Igora :-)
http://moukhin.blogspot.com/

Cytat
Miałem jakiś czas temu przyjemność obejrzeć album "Born In The USSR". Dlatego trochę kojarzę o czym Igor mówi. Niestety, nie pamiętam czy był to album jednego autora, czy "zbiorówka". W każdym razie robił wrażenie. Czy ktoś kojarzy ten album?


Nie znam, ale wiem że są:

Cytat







William Klein - Bikini, Moscow, 1959
 
kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
M.W napisał/a:
Jesteśmy na blogu Igora
twoja zasluga:)
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
twoja zasluga:)

Raczej nie moja.
 
kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
Cytat
Raczej nie moja.
Igor Cie zalinkowal.
Nevermind
 

Foreesto  Dołączył: 25 Gru 2011
Bardzo ciekawy artykuł. Co do wyglądu p. Igora zgodzę, się, że wygląda młodziej niż wynika z jego wieku. Co do muzułmanów to w wielu państwach ich przybywa, a dla nas europejczyków jest to coś co stwarza realne zagrożenie. Czy młodzież z lat `80 była inna? To pytanie retoryczne...
Jak sfotografować nudę? To pytanie mnie zaskoczyło, a odpowiedź jeszcze bardziej.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
M.W napisał/a:
Nie znam, ale wiem że są:

Nieee, to nie to. To był album właśnie w stylu Muchina, współczesne zdjęcia już po zmianie ustroju. Młodzież urodzona w ZSRR i wkraczająca w dorosłość w nowych warunkach (kapitalistycznych). Miejscami szokujące.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Sprzęt Igora Moukhina

Cytat
КАМЕРЫ :

В ранних работах в 80ые годы использовал камеры: Ломо-компакт, Зенит-Е, разные модели производства Pentax. С 1995 года работаю с камерами Leica М6. Использую так же в работе цифровую Leica.

Снимаю на ч/б фотоплёнку Kodak TRI-X
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
A tutaj jego flickr: http://www.flickr.com/photos/im_foto/

Co myślicie o kolorowych zdjęciach?

[ Dodano: 2011-12-29, 20:25 ]
technik219 napisał/a:
M.W napisał/a:
Nie znam, ale wiem że są:

Nieee, to nie to. To był album właśnie w stylu Muchina, współczesne zdjęcia już po zmianie ustroju. Młodzież urodzona w ZSRR i wkraczająca w dorosłość w nowych warunkach (kapitalistycznych). Miejscami szokujące.


jak szokujące, to może Sergey Maximishin?
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Co myślicie o kolorowych zdjęciach?


Są bardziej realistyczne (dla mnie).
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
M.W napisał/a:
Cytat
Co myślicie o kolorowych zdjęciach?


Są bardziej realistyczne (dla mnie).


A dla mnie są zbyt dosłowne... zauważyłem, że takie wrażenie mam zawsze gdy oglądam czarno-białe zdjęcia autora a zaraz potem jego kolorowe (szczególnie jeśli są robione cyfrą).

Jedynym wyjątkiem, kiedy stwierdziłem, że kolor jest lepszy niż BW był Birgus.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Jedynym wyjątkiem, kiedy stwierdziłem, że kolor jest lepszy niż BW był Birgus.


Griffiths czy Burrows :?:


fot. Philip-Jones-Griffiths


fot. Larry Burrows
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
u Burrowsa jest lepsza kompozycja (chociaż źle mi się pisze o tym w przypadku takich zdjęć), natomiast paleta barw też jest bardzo ograniczona... nie rozprasza tutaj np. jaskrawa koszulka przechodzącego chłopa

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach