Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
jorge.martinez napisał/a:
Jeśli bowiem ktoś tworzy sobą, siebie, dla siebie (albo dla garstki ludzi, którzy go rozumieją), to trudno mi go nazwać artystą, a jego twórczość sztuką.

Nie Twoje to zadanie. ;) To, że nie uważasz ołówka za ołówek, nie znaczy, że nim nie jest.

I nie zgadzam się z tym:
jorge.martinez napisał/a:
Sztuka ma coś mówić o Człowieku, ale nie tylko jednym człowieku, jakim jest artysta, czy jego muza.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
Ja przepraszam, ale ja mam takie pytanie.
Czy sztuka może być szalona?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Arti napisał/a:
Czy sztuka może być szalona?

Sztuka bydła? Ależ owszem!

A na poważnie. Chodzi Ci o to, czy sztuka może być tworzona w akcie szaleństwa?
Moim zdaniem akt twórczy i jego efekt musi mieć coś, jakąś kotwicę, która oddziela je od bełkotu szaleńca.

[ Dodano: 2012-01-02, 14:22 ]
Stachu, uważasz, że warto się zajmować sztuką artysty, który stworzy coś, schowa to do szafy, a potem połknie klucz?

Czy zadaniem odbiorcy jest latanie z nożem, by wydłubać mu ten klucz z brzucha, lub nocnikiem, wiadomo po co... ?
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
dzerry napisał/a:
andybond, ale co dokladnie chcesz powiedziec wrzucajac ten filmik?

To,że coś co dla jednego jest dziełem czy jego elementem,dla drugiego jest jedynie sztorcową dziewiętnastką. To że jeden popatrzywszy na zdjęcie psiej kupy będzie w niej widział psią kupę,gdy grono innych będzie rozprawiało jakiej rasy pies ją zrobił.
To że jedni będą się podniecać autoportretami człowieka który się okalecza i głodzi a inni przyjmą to z niesmakiem i politowaniem.
Współczesnej sztuki nie rozumiem,a współcześni artyści nie robią nic żeby do mnie dotrzeć. Podobno sztuka powinna się bronić sama,a ja za cholerę bez literatury o sztuce współczesnej nie mogę rozszyfrować kogo autor tu sportretował :
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
andybond napisał/a:
To że jeden popatrzywszy na zdjęcie psiej kupy będzie w niej widział psią kupę,gdy grono innych będzie rozprawiało jakiej rasy pies ją zrobił.
Po co znowu te frazesy i kopro-skojarzenia? Ludzie, macie jakąś fiksację?!
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
jorge.martinez napisał/a:
Po co znowu te frazesy i kopro-skojarzenia?

jorge.martinez,jako równoważnia dla afektacji.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
andybond napisał/a:
Podobno sztuka powinna się bronić sama
To jest dopiero talent do syntezy.
jorge.martinez napisał/a:
Po co znowu te frazesy i kopro-skojarzenia?
jorge.martinez, pewnie dlatego, ze o "Fontannie" Duchampa slyszal prawie kazdy - az sie dziwie, ze jeszcze nie padl w tej dyskusji.
 

Arkadiusz  Dołączył: 12 Lip 2007
Odpowiadając na pytanie zawarte w temacie - "Sztuka czy szaleństwo?" - jedno nie wyklucza drugiego. Historia zna całą masę artystów, którzy byli ludźmi uznanymi za szalonych, co nie przeszkadzało im tworzyć wielkie dzieła. Być może nawet to szaleństwo było tym, co pozwalało te dzieła tworzyć. A z drugiej strony eksperymenty różnego typu pokazały, że twory uznane przez wybitnych fachowców za wybitne dzieła okazywały się "dziełami" wykonanymi przez konie z pędzlem w pysku czy też ślimaki maczane w farbie. Zajrzałem do "Wikipedii" - definicja sztuki tam zawarta to:

"Sztuka – dziedzina działalności ludzkiej, uprawiana przez artystów. Nie istnieje jedna spójna, ogólnie przyjęta definicja sztuki, gdyż jej granice są redefiniowane w sposób ciągły, w każdej chwili może pojawić się dzieło, które w arbitralnie przyjętej, domkniętej definicji się nie mieści".

Dodatkowo można tam przeczytać, że:

"Ernst Gombrich wygłosił nawet tezę, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak „sztuka” – są tylko dzieła i artyści, a reszta to nasza konstrukcja, wynik potrzeby porządkowania i wyszukiwania punktów orientacyjnych."

Zatem pokazane przez M.W zdjęcia na początku tego postu niewątpliwie są dziełami stworzonymi przez artystę, natomiast czy są "sztuką" każdy kto je ogląda musi rozstrzygnąć sam.

Pozdrawiam,

[ Dodano: 2012-01-02, 15:31 ]
A tu jeszcze inna definicja - według której pokazane zdjęcia również kwalifikują się pod mianu "sztuki":

"Opierająca się na formule alternatywnej "bądź-bądź" - Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać
Tatarkiewicz, W., Dzieje Sześciu Pojęć, Warszawa, PWN, 1988, s.52"
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
dzerry napisał/a:
Moze sie myle, ale mam wrazenie, ze zadna z wypowiadajacych sie tutaj osob, z piszacym te slowa na czele, nie ma wiekszych podstaw merytorycznych, by porywac sie na szukanie odpowiedzi na tak postawione pytanie.


Estetycy, historycy sztuki i wszelkiej maści inni teoretycy, zajmujący się tym problemem (co ciekawe, rzadko sami artyści), też połamali sobie na nim zęby. Do dziś nie wypracowano precyzyjnych kryteriów stąd może:

dzerry napisał/a:
prawie kazdy czuje sie na silach, aby ja kategoryzowac, oceniac, wysmiewac, ponizac


tym bardziej, że:

dzerry napisał/a:
Sztuka nie jest ani egalitarna, ani demokratyczna, sztuka nie jest obiektywnym kryterium jakosci, wartosci ani piekna.


co skutkuje istnieniem sztuki dziecięcej, ludowej, prymitywnej, masowej itd. Dlaczego więc odbierać legitymację do jej tworzenia komuś, kto po prostu choruje :?: :shock:

[ Dodano: 2012-01-02, 16:55 ]
cadar napisał/a:
w tym wypadku samookaleczenie następuje u kogoś kto choruje na schizofrenię paranoidalną w całkiem zaawansowanym stadium. w tym momencie chory bez zażywania leków ma nikłe szanse na pełną świadomość popełnianych czynów.


Wystarczy popatrzeć jak panuje nad warsztatem fotograficznym. Taka seria, takich zdjęć, nie może być efektem maligny. Nebreda nie tylko wiedział co robi, ale też robił to bardzo dobrze
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
sylwesto napisał/a:
co skutkuje istnieniem sztuki dziecięcej, ludowej, prymitywnej, masowej itd. Dlaczego więc odbierać legitymację do jej tworzenia komuś, kto po prostu choruje :?: :shock:


Cenna myśl. W twórczości artystycznej musi być coś, co się wymyka akademickim klasyfikacjom i sądom, tak jak w religia musi wymykać się teologii i teologom. Ta iskra i niejednoznaczność, ta ucieczka do przodu, do tyłu lub w bok. Dopóki stawiamy sobie te pytania, dopóty idziemy do przodu, do tyłu lub w bok, ale nie stoimy w miejscu.

Problem z klasyfikacją sztuki jest taki, że posługuje się ona statycznymi definicjami, które mają luki, czasem dyskryminuje niektórych twórców.

Mamy geniusza bez umiejętności technicznych.
Mamy świetnego rzemieślnika, który potrafi tylko odtwarzać.
Mamy utalentowanego obserwatora z doskonałym warsztatem, który tworzy z wyrachowania, albo do szuflady, czy kręgu znajomych.
Mamy szarlatana, który jest popularny w "kręgach".
Mamy szaleńca wołającego o pomoc.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
I jak rozpoznać sztukę od fotograficznej grafomanii (szczególnie u siebie, gdzie krytyczne spojrzenie jest często zaburzone).
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
Chodzi Ci o to, czy sztuka może być tworzona w akcie szaleństwa?

Chodzi mi mniej więcej o to, że przecież fakt, iż ja czegoś nie rozumiem, nie podoba mi się, nie pochwalam, budzi we mnie obrzydznie, nie jest jednoznaczny z tym, że to jest lub nie sztuka. Może ja faktycznie nie powinienem o tym decydować.
Nie, nie rozumiem tej sztuki, dla mnie to sztuka szalona. Może chora. Ale tak jak napisał diplodok ja to mogę tolerować, nie muszę wychwalać. I mogę mieć swoje zdanie.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Arti napisał/a:
Nie, nie rozumiem tej sztuki, dla mnie to sztuka szalona. Może chora. Ale tak jak napisał diplodok ja to mogę tolerować, nie muszę wychwalać. I mogę mieć swoje zdanie.


Zdajesz sobie sprawę, jak wielu trudno jest się do tego przyznać?

W dyskusjach nad sztuką (nowoczesną), w tym nad fotografią często do głosu dochodzą osoby powodowane z jednej strony poznawczym dysonansem, z drugiej jakimś poczuciem wyższości.

Dysonans to prosty mechanizm. Trudno się przyznać do niewiedzy, braku wrażliwości, czy jakiegokolwiek innego braku. Nie mówić już o braku argumentu.

Poczucie wyższości, to taka reakcja na te dysonansy. Co ciekawe obie strony go wykorzystują, obie są w tym równie śmieszne.
 

amatorek  Dołączył: 16 Mar 2011
Że szleństwo to raczej pewne, czy sztuka może też chociaż na pewno nie adresowana do takich prymitywów jak ja. Myślę, że z tego rodzaju twórczością to trochę tak jak z pornografią sado-maso - jeśli ma swoich miłośników to niech gdzieś za zamalowaną szybą istnieje, ale wystawianie jej na widok publiczny i afirmowanie jako sztuki może rodzić niebezpieczeństwo pojawienia się naśladowców ot poprostu dla sławy, a o ileż bardziej komfortowo fotografować torturowanie kogoś niż siebie samego. Czy kolejny etap to artystyczna fotografia sekcji zwłok ?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
amatorek napisał/a:
Czy kolejny etap to artystyczna fotografia sekcji zwłok ?

Patrik Budenz | Post Mortem
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Cytat
Czy kolejny etap to artystyczna fotografia sekcji zwłok ?
O ile sie nie myle, Leonardo przeprowadzal sekcje z pobudek artystycznych. Bez nich, nie powstalby człowiek witruwiański
 

amatorek  Dołączył: 16 Mar 2011
Ja myślę, że jednak z poznawczych.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Jeszcze jeden problem. Czy szaleniec, osoba "chora psychicznie" ma świadomość tego, że jest szaleńcem, "chorym psychicznie"? Czy schizofrenik lub paranoik ma świadomość swoich dolegliwości - jeśli nie był u lekarza i nie postawiono mu diagnozy? Czy bez diagnozy wolno mu cokolwiek tworzyć? Czy każdy, kto chce namalować obraz, zrobić zjęcie musi się wylegitymować zaświadczeniem lekarskim? Kto mu zabroni malować, fotografować, rzeźbić. Czy stan jego umysłu jest dostatecznym powodem do tego, by to co zrobił (w sensie wytworu plastycznego lub literackiego) zostało przez innych zaakceptowane lub odrzucone? Czy oglądaliście "Wojaczka" Majewskiego? Czy czytaliście wiersze Wojaczka? Co w ogóle zrobić z poezją?
Co zrobić z filmem? Jakiś czas temu na tym forum ktoś podał link do filmu z gatunku surrealizmu. Nie pamiętam autorki - rzecz dzieje się (jeśli można tak powiedzieć) w podmiejskiej willi, bohaterką jest sama autorka. Film jest mroczny, oniryczny, ma w sobie coś z horroru. Czyste szaleństwo. A "Pies andaluzyjski" Bunuela? Czy to wszystko powinniśmy wyrzucić ze sztuki jako wytwór "chorych umysłów"?
Wybaczcie, ale niektóre wątki tej dyskusji przywodzą mi na myśl wystawa "Entartete Kunst" (Sztuka zdegenerowana) zaprezentowana w Monachium w 1937 r. i podobne "imprezy" w ZSRR. Przypomina mi się Polska Kronika Filmowa z lat socrealizmu, w której pokazywanym na ekranie obrazom, grafikom i rzeźbom nowoczesnym towarzyszył szyderczo-zjadliwy komentarz wygłaszany przez lektora Andrzeja Łapickiego (zrozumiałe, że sam tego nie napisał, tylko czytał co mu napisał politruk).
Czy dzisiaj jesteśmy od tego wolni? Chciałbym przypomnieć tu happening w wykonaniu D. Olbrychskiego przy okazji wystawy "Naziści" i posła Tomczaka z Nowiną-Konopczyną oswobadzających papieża przygniecionego przez meteoryt.
Wariat, który ma świadomość swojego szaleństwa nie jest wariatem.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
amatorek, Leonardo potrzebowal sekcji zwlok, zakazanych potem przez papieza, do poznania anatomii człowieka, ale jako srodek wzbogacjacy jego warsztat malarski. Tak jak pisalem, bez tych sekcji, nie powstalby by czlowiek witruwianski.

Sztuka to nie tylko rozrywka, wprawiajaca odbiorce w blogostan i poprawiajace samopoczucie za pomoca pozytywnych bodzcow estetycznych. Sztuka czasem boli, wstrzasa, sklania do szukania odpowiedzi na trudne, osobiste pytania, wytraca z rownowagi.

Gdzie wedlug Ciebie jest ta afirmacja, bo ja jej jakos nie dostrzegam. Popelniasz ten sam blad, co wiekszosc dyskkutujacych tutaj. Pojecie Sztuki nie niesie w sobie ladunku obiektywnego dobra i bezwzględnej wartosci.Zaliczenie dziela do sztuki, to nie afrimacja, tylko konstatacja, ze zostało wykonane pprzez artystę w ramach artystycznej dzialalnosci.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
dzerry napisał/a:
Sztuka to nie tylko rozrywka, wprawiajaca odbiorce w blogostan i poprawiajace samopoczucie za pomoca pozytywnych bodzcow estetycznych. Sztuka czasem boli, wstrzasa, sklania do szukania odpowiedzi na trudne, osobiste pytania, wytraca z rownowagi.


Bardzo dobrze, że to po raz kolejny podkreślasz. To poręczny klucz do własnych postaw wobec sztuki.

Rozumiem bunt wielu wobec sztuki nie przedstawiającej człowieka i świat z lukrową posypką. Jednak bliższa by mi była bardziej zręczna dla naszych potrzeb postać słów J.S. Milla: "lepiej być nieszczęśliwym Sokratesem niż zadowolonym głupcem".

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach