M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Ernst Haas
Cytat

fot. Ernst Haas


fot. Ernst Haas

Najprzyjemniejszym zadaniem, jakie otrzymałem po przejściu do Magnum, było podjęcie negocjacji z następcą Wilsona Hicksa, Rayem Macklandem, foto-edytorem „Life", w kwestii ceny za kolorowy esej fotograficzny zatytułowany Nowy Jork: obrazki z magicznego miasta. Zdjęcia do tego reportażu zrobił Ernst Haas, wschodząca gwiazda na powiększającym się firmamencie Magnum. Na początek zażądałem dwudziestu tysięcy dolarów, a w końcu sprzedaliśmy kolorowe fotografie Haasa redakcji „Life" za tysiąc dolarów za stronę.
Haas był jednym z zaledwie dwóch fotografików, których Magnum przyjęło w ciągu pierwszych siedmiu lat istnienia; drugim okazał się Werner Bischof z Zurichu. Obaj byłi tak przystojni, że mogli zdobyć posady już choćby dzięki swojej aparycji, nikt jednak nie miał wątpliwości co do ich umiejętności fotograficznych. Ernst zrealizował między innymi serię zdjęć austriackich jeńców wojennych, powracających do Wiednia w 1947 roku. Był to tak wymowny reportaż, że wyglądał świeżo nawet kilka miesięcy później, kiedy redaktor Warren Trabant opublikował go w finansowanym przez Amerykanów, a wychodzącym w Monachium piśmie ilustrowanym „Heute". Czternastego lipca 1949 roku Haas w towarzystwie wiedeńskiej korespondentki „Heute", Ingę Morath, przybył do Paryża i pieszo udał się do biura Magnum z Gare de l'Est (pokonując odległość mniej więcej dwóch i pół mili), by zaoszczędzić na biletach komunikacji miejskiej. Ponieważ agencja odsprzedała jego zdjęcia innym podwydawcom, na Ernsta czekało jednak w Magnum tysiąc dwieście dolarów kredytu. Z przyjemnością wspominał, jak Capa zaprosił go na lunch i złożył mu gratulacje, kiedy stał się „udziałowcem" Magnum. Haas zapytał go wtedy, co to znaczy.
- To znaczy, że twoje pieniądze zasilają Magnum, że Magnum jest firmą typu „non-profit" i że dlatego nigdy już nie zobaczysz swojej forsy.
Ernst przyjechał do Nowego Jorku w 1951 roku bez grosza przy duszy. Potrafił tak zabawnie opowiadać o swoim ubóstwie, że przyjaciele prześcigali się między sobą, żeby mu pomóc. Mój gabinet w redakcji „Ladies' Home Journal" był jednym z pierwszych miejsc, które odwiedził. Nie tylko zafundowałem mu wtedy lunch, ale zleciłem realizację fotoreportażu do cyklu „Jak żyje Ameryka". Kilka miesięcy później Haas pojechał do Nowego Meksyku, by zrobić zdjęcia do pilotowanego przez Magnum projektu „Pokolenie X". Potem podróżował po tym stanie autostopem, fotografując „Krainę czarów", bo taką nazwę nosi Nowy Meksyk. Po powrocie pokazał mi swoje rozkoszne satyryczne fotografie, dla których nie było jednak miejsca w „Ladies' Home Journal". Namówiłem go, żeby mimo wszystko zostawił je u mnie, i zaprosiłem Dicka Pollarda, redaktora „Life", który był kiedyś moim przewodnikiem po Hollywood, aby wpadł do redakcji następnego dnia. Wiedziałem, że nie będzie łatwo sprzedać te zdjęcia w „Life", ale Pollard zgodził się ominąć zwyczajową drogę służbową i od razu zaniósł prace Haasa dyrektorowi zarządzającemu tygodnika Sidowi Jamesowi, który wydrukował fotografie na sześciu stronach. Był to przełomowy sukces, którego Ernst potrzebował. W Nowym Meksyku zużył kilka rolek filmu Kodachrome, bo na więcej nie było go stać, a teraz „Life" zgodził się sfinansować mu zakup takiej ilości kolorowej kliszy, jakiejś sobie zażyczył - choć bez gwarancji zlecenia na fotoreportaż.
Ernst całymi miesiącami przemierzał Nowy Jork, objuczony aparatami i sprzętem, tworząc fotograficzną poezję z powszechnie przecież znanego pejzażu miejskiego. Następnie całymi dniami ślęczał nad kopioramą i projektorem, wybierając z tysięcy slajdów jedną czy dwie kasety - przygotowywał się do ich projekcji, jak gdyby miała to być premiera na Broadwayu. Ostatecznie trafił jednak w dziesiątkę, Thompson uznał bowiem za stosowne poświęcić jego zdjęciom aż dwadzieścia cztery strony pisma, po dwanaście w dwóch kolejnych numerach. W ten sposób Haas został jednym z najwybitniejszych pracujących w kolorze fotografików na świecie.
John G. Morris/Zdobyć zdjęcie/Moja historia fotografii prasowej


http://www.ernst-haas.com/

"Zdjęcie to wyrażanie wrażeń. Jeżeli piękno nie będzie istnieć w nas samych, to jak w ogóle będziemy mogli je zauważyć?"
Ernst Haas

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach