jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
  Rozwolnienie vs zatwardzenie - czyli między emocją a kreacją
Kontekst tego wątku jest znany i czytelny. Zamiast wprowadzenia kilka migawek:

Jedna w wielu wymian
wojtekk napisał/a:
Michu napisał/a:
Bo sorry, ale przy zdjęciu początkującej osoby pisanie o wydobywaniu emocji jest absurdalne, skoro największym sukcesem jest poprawna ekspozycja.

A ja uważam, że wcale tak nie jest. Żałuję, że do mojego rozwoju fotograficznego nie dokładano się właśnie w ten sposób - kładąc większy nacisk na emocje, kontekst czy inne merytoryczne 'bezedury'. Zamiast tego wpadłem w pułapkę gładzących po pupci internetowych społeczności nastawionych na techniczną perfekcję.


I ze dwa komentarze nieco od siebie odległe.

Przecież to nie jest modelka. To jest Marzena!

Co do "albumu rodzinnego", to jakoś nie czuję klimatu tej serii, choć niektóre zdjęcia na prawdę dobre pamiętam. W takim albumie wolałbym oglądać sytuacje spontaniczne, z "życia rodzinnego", nie pozowane.

Czy gniot broni się tym, że przedstawia emocje? Czy świetna technika usprawiedliwia brak doniosłej treści? Czy fotografia amatorska, rodzinna, wakacyjna (etc.) nie może być "ładna", estetyczna, dobrze wykonana?

Słowem czy lepsze jest emocjonalne rozwolnienie czy techniczne zatwardzenie?

 
gilby  Dołączył: 28 Lut 2007
Spróbuje pierwszy odpowiedzieć :)

Dla mnie to jest początek dyskusji, co świadczy o tym, że zdjęcie jest dobre.
No i chyba oczywiste jest, że ani technika ani rejestracja emocji sama w sobie nie czyni dobrego zdjęcia.

Mi łatwiej robić zdjęcia spontaniczne. Wykorzystać zastana warunki, tworzyć pod wpływem chwili. Zresztą to chyba widać w moich zdjęciach. Unikam tu sztuczności, która by się pojawiła, gdybym realizował jakiś scenariusz. Nie umiem tak fotografować. I wkurza mnie niemiłosiernie, jak umawiam się na zdjęcia a ktoś mnie pyta – a jaki masz pomysł na zdjęcia.

Uważam też, że bardzo trudne jest kreowanie sytuacji i robienie sesji wg. wyznaczonych pomysłów. Do tego trzeba mieć niesamowitą wyobraźnię, świetną ekipę i często fajny budżet. Tu liczy się każdy szczegół i bardzo łatwo popaść w sztuczność.

Posłużę się przykładem. Wielu amatorów foto rzuca się na sesję modelki ze skrzydłami anioła. Widziałem tuzin takich sesji. No i niestety tuzin był fatalny. Czy to oznacza, że tego nie da się zrobić dobrze. Wcale nie – Peter Lindberg zrobił to świetnie.

http://peter.lindbergh.free.fr/2lind113.html

Ja przez te kilka lat zabawy z fotografią, nauczyłem się dwóch rzeczy. Pierwsza – fotografowanie ludzi jest ekstra. Druga – nic na siłę. Lepiej spotkać się, pogadać, zrobić kilka spontanicznych portretów niż męczyć jakiś pomysł, z którego wieje sztucznością.

Próbując odpowiedzieć na pytanie z wątku – ja wybieram zdjęcie słabe technicznie ale na którym udało się zarejestrować choć odrobinę emocji.

Mam nadzieję, że napisałem z sensem i choć trochę na temat :)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
gilby napisał/a:
Nie umiem tak fotografować. I wkurza mnie niemiłosiernie, jak umawiam się na zdjęcia a ktoś mnie pyta – a jaki masz pomysł na zdjęcia.
Wkurzasz się, bo nie umiesz, czy dlatego, że uważasz takie pytania i oczekiwania za bezpodstawne i bezsensowne?
 
gilby  Dołączył: 28 Lut 2007
gilby napisał/a:
Wkurzasz się, bo nie umiesz, czy dlatego, że uważasz takie pytania i oczekiwania za bezpodstawne i bezsensowne?


Wkurzam się, bo wiem, że z tego nic nie wyjdzie.
Ja nie umiem, to fakt, ale w większości przypadków fotografowany też nie umie. I wychodzi kicha.

I jeszcze bardziej wkurza mnie, jak ktoś się unosi i nie chce ze mną gadać, jak mówię, że nie mam pomysłu.
 

hitman1986  Dołączył: 17 Mar 2008
gilby napisał/a:
Dla mnie to jest początek dyskusji, co świadczy o tym, że zdjęcie jest dobre.

Niekoniecznie. Zdjęcie może być beznadziejne i też dyskusja może zaistnieć. Dyskusja =/= dobre zdjęcie. Brak dyskusji =/= złe zdjęcie.

Co do tematu wątku - bardzo fajny.
Ja od rozwolnienia i zatwardzenia wolę jednak zdrowy zawijas, który powstanie zarówno z pierwszego jak i z drugiego.

Problem polega na tym, aby odpowiedzieć sobie na pytanie: czego się oczekuje od zdjęcia? Jeśli ktoś robi zdjęcia ślubne - poprawność techniczna nie jest megaważna, liczą się bardziej emocje. Nie wyobrażam sobie ślubniaków bez emocji.

Jeśli ktoś cyka fashion liczy się bardziej technika. Zwykle wtedy miejsce jest, ubranie jest, umiejąca pozować modelka jest, więc tylko fotograf musi umieć to ładnie pokazać. I technika jest tu kluczowa.

Najważniejsze, aby robić coś jak najlepiej i z jak największą chęcią, bo jeśli ktoś wykona sesję na siłę, to od razu na zdjęciach to widać.
 
gilby  Dołączył: 28 Lut 2007
hitman1986 napisał/a:
gilby napisał/a:
Dla mnie to jest początek dyskusji, co świadczy o tym, że zdjęcie jest dobre.

Niekoniecznie. Zdjęcie może być beznadziejne i też dyskusja może zaistnieć. Dyskusja =/= dobre zdjęcie. Brak dyskusji =/= złe zdjęcie.


Nie zrozumieliśmy się. Ja mówię, że dla mnie to początek dyskusji, jakie elementy świadczą o tym, czy zdjęcia jest dobre lub złe. A nie o tym, że nie można dyskutować o złym zdjęciu.
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Ale to jest oczywiste i normalne - sam jakiś czas temu uknułem na własny użytek podział fotografii na kreatywną i dokumentalną (co nie znaczy, że dokumentalna nie może być kreatywna - chodzi raczej o tworzenie sceny, lub utrwalenie rzeczywistości).
Dlatego nie przemawia do mnie mnie street - choć nie ukrywam, że bardzo się cieszyłem i dumny byłem z tego, że nasze forum było przez jakiś czas było bardzo cenione z tego względu.
Niestety, ostatnio wydaje mi się, że dryfuje w kierunku fotografii śmieciowej, co mnie osobiście lekko irytuje i czemu zamierzam się przeciwstawiać na tyle, na ile starcza czasu.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Michu napisał/a:
Niestety, ostatnio wydaje mi się, że dryfuje w kierunku fotografii śmieciowej
A co to jest fotografia śmieciowa?

Michu napisał/a:
am jakiś czas temu uknułem na własny użytek podział fotografii na kreatywną i dokumentalną
Potrafisz streścić ten podział i powiedzieć o cechach "dobrej" fotografii takiej i takiej?
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Fajny temat. Bardzo szeroki. Bardzo śliski. Jakis czas temu, korzystajac z pochorobowego, przymusowo dlugiego wolnego postanowiłem po raz kolejny w życiu postudiować. Wybrałem Media Production ze specjalnoscią fotografia. Nie chcialem się uczyć, co to jest ekspozycja, co to jest kompozycja, jak obliczyć światło przy ekspozycji 1:1 na wyciągu w wielkim formacie - te technikalia były mi jakoś tam znane. Jako człowiek w srednim wieku, do tego - zabawne - zarabiający od lat kilkudziesieciu miedzy innymi filmem i fotografią, chciałem poszukac odpowiedzi na nieco głebsze pytania o to medium. A moze nie o medium, ale o sztukę?
Dyskutowałem przez cudowne kilkadziesiat miesięcy ze studentami, z fotografami i artystami, czesto z wielkimi nazwiskami. Czy istnieje fotografia dokumentalna? Czym jest kreacja w fotografii? Dziś wiem, ze wiele rzeczy nie jest tak oczywistych, jak sie wydawało.
Wiele zdjęć - ikon fotografii bylo słabych technicznie. Miliony, moze miliardy doskonalych technicznie zdjeć przepadly bez śladu w ludzkiej kulturze. Co decyduje o wartości zdjęcia? Doskonałość techniczna? Temat? Jego ujecie? Emocje?
Nie sądzę - raczej czynnikiem decydującym jest KONTEKST kulturowy danej pracy. Dziś wiem, że tak dlugo jak fotograf kontroluje sytuacje, jak długo TWORZY a nie robi za urządzenie do wciskania spustu - każde zdjęcie może być wartosciowe. W kazdym jest "kawalek" twórcy. Pokazać emocje? A czy emocje zagrane przez profesjonalnego aktora, przez profesjonaną modelkę są tyle samo warte, co emocje wychwycone przez dokumentalistę? Co jest trudniejsze? Co bardziej autentyczne?

Brian Cross, filmowiec i fotograf pracujacy w LA powiedział mi, że zdjęcie jest dobre tak długo, jak jego tworca uważa je za dobre. Kwestia, jak będzie odczytane przez innych jest ważna, ale w pewien sposob wtórna. W jego karierze bywało tak, że klient zrywał wspołpracę twierdzac, ze Brian pracuje nieprofesjonalnie (bo kreci filmy lustrzanką). Bywalo i tak, że za swoja pracę był nominowany do Oscara. Problem polega na tym, że zaróno przy nominacji, jak i przy zerwanej współpracy ON pracował tak samo, tak samo widzial obraz i tak samo próbowal go opowiedzieć...
 
Grzechotnik  Dołączył: 27 Paź 2008
Przecież ten temat nie ma sensu!!!
Błędne założenie od samego początku.
ŻADNE zdjęcie nie przedstawia emocji bo nie ma sposobu na zapisanie czegoś takiego, podobnie nie ma szans na zapisanie osobowości modela czy modelki. Fotografia to techniczny zapis chwili, tylko a zarazem aż tyle.

To fotografia, (mniejsza z tym jak doskonała lub nie technicznie) może wywołać jakiś tam stan emocjonalny u oglądającego, absolutnie różny u każdej z osób oglądających. Różny dlatego, że różnimy się psychiką, wrażliwością i różnie postrzegamy takie same sytuacje zależnie od wielu rzeczy w tym od stereotypów jakim podlegamy jak i stopniu w jaki na nas owe stereotypy wpływają, a wpływają niestety dość mocno.

Dowodem na to, że wpływają jest stary eksperyment z nową uczennicą która musi się przedstawić. Za każdym razem mówi to samo, tylko w jednym przypadku uczniowie są uprzedzeni iż pochodzi z dobrej rodziny i mieszka w eleganckiej dzielnicy w drugim iż pochodzi ze slamsów i rodziny z marginesu. Potem prosi się uczniów o opisanie odbioru "nowej" - Jak łatwo się domyśleć odbiór jest absolutnie różny mimo, że dziewczę w każdym wypadku mówi to samo i jest tak samo ubrana.

Prowadzenie dywagacji nad tym co autor chciał pokazać daną fotografią, szczególnie już po śmierci autora to piękny przykład bicia piany, bo tylko autor to wie, a często i on sam nie wie, szczególnie w reporterce gdzie zatrzymuje się w kadrze sytuacje wynikłą z przypadku, a dorabianie ideologi to niestety twórczość krytyków którym ulega część twórców.

Niestety, ale teraz cały ładunek emocjonalny jakie może u oglądającego, wywołać oglądanie danego zdjęcia mocno się spłyca, po części poprzez nadużywanie owego pojęcia, jak również gadanie o osobowości modela na podstawie jednego zdjęcia czy filmowej reżyserowanej scenki. Podobnie spłyciło się samą fotografię, zacierając różnicę pomiędzy fotografią a grafiką, a czego jak widzę większość nie widzi albo i traktuje jako coś normalnego. By to wytłumaczyć bardziej zrozumiale - zrównanie do siebie i uznanie za równorzędne rzeźby Dawida dłuta Michała Anioła z odlewem modela w gipsie a następnie w brązie, to to samo, co zrównanie ze sobą fotografii i grafiki opartej na fotografii. Czas taki będzie końcem fotografii jako takiej jak i sztuki samej w sobie.

To autor może decydować wykonując dane zdjęcie w danej sytuacji jak i na co kładzie nacisk główny:
- jakość techniczną
- obraz
- czy to i to w równym lub różnym stopniu

Nam zaś oglądającym może się to podobać albo i nie.
Jak to ktoś napisał powyżej - dyskusja lub nawet chwila zadumy nad zdjęciem oznacza, że zdjęcie miało sens.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Grzechotnik napisał/a:
ŻADNE zdjęcie nie przedstawia emocji bo nie ma sposobu na zapisanie czegoś takiego, podobnie nie ma szans na zapisanie osobowości modela czy modelki. Fotografia to techniczny zapis chwili, tylko a zarazem aż tyle.


Czy sąd Twój obejmuje także sytuację, gdy fotografujący emocjonalnie związany z modelem, czy np. emocjonalnie pobudzony fotografowaną chwilą fotografuje próbując tę relację czy tę emocję pokazać?

I z drugiej strony, czy obejmuje także sytuację, gdy fotografujący chce uchwycić stan emocjonalny osoby fotografowanej? I tutaj dochodzimy to osobowości. Czy fotografia Twoim zdaniem nie jest zdolna sięgnąć człowieka (zarówno fotografującego jak i, co bardziej istotne fotografowanego) takim jakim jest? Czyli powiedzieć o nim prawdę, intencjonalnie, czy też nie?
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
Grzechotnik napisał/a:
ŻADNE zdjęcie nie przedstawia emocji bo nie ma sposobu na zapisanie czegoś takiego, podobnie nie ma szans na zapisanie osobowości modela czy modelki. Fotografia to techniczny zapis chwili, tylko a zarazem aż tyle.

Kurde, to czemu zdarzyło mi się śmiać razem z ludźmi na zdjęciu (zupełnie mi obcymi) czy płakać z nimi? To nie są zapisane emocje?
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
jorge.martinez, mam wrażenie, że ten temat jest zbyt ogólny. Coś jak (przepraszam bardzo za porównanie): "co jest ważniejsze, prędkość czy ładowność?". Każda odpowiedź, każde stanowisko rodzi co najmniej 3 dodatkowe pytania. Bez szans na jakąś konkluzję. Jest takie zdanie, które uwielbiam: "każde uogólnienie jest fałszywe".
Chociaż może to dobrze, że jest taki temat, jest szansa się wywnętrznić nie zaśmiecając innych wątków :-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Sebastian napisał/a:
Każda odpowiedź, każde stanowisko rodzi co najmniej 3 dodatkowe pytania. Bez szans na jakąś konkluzję.
Każde zdanie jest dla nas bardzo ważne, nie ma złej ani dobrej odpowiedzi. Nie o konkluzję tu chodzi, lecz o dyskusję.

[ Dodano: 2012-10-23, 17:16 ]
Apas napisał/a:
czynnikiem decydującym jest KONTEKST kulturowy danej pracy
Możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? Co masz na myśli? Jakie to ma przełożenie na fotografowanie ludzi?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Fajny wątek, Jorge, dziękuję.

Ja widzę to tak... Fotografia to metoda rejestracji obrazu. Fotografia to medium; fotografia sama w sobie nie może być gniotem, może tylko nieść zerowy przekaz i być zupełnie nie interesująca. Fotografia to tylko efekt pracy mózgu. Ciągu wydarzeń, strzału migawki, działania fal świetlnych na materiał światłoczuły. Mózg może wygenerować kupkę warte myśli. Co to są myśli kupkę warte? To myśli pozbawione głębszej wiary, sensu, punktu odniesienia. A przede wszystkim, emocji.

A myśli, tak, te mogą być gniotami. Emocje też. I takowe, zwizualizowane, stworzą gnioty. Szczerość zamierzeń, szczerość przemyśleń i przede wszystkim szczerość postrzegania zawsze stworzą coś interesującego.

I takie obrazy zarejestrowane za pomocą fotografii uważam za interesujące i warte uwagi. Techniczne aspekty wykonania zdjęć mają dla mnie znaczenie zupełnie drugorzędne.

Sumaryzując: shit in, shit out. Jeśli w mózgu i w sercu nie ma nic, to na błonie/sensorze też nie. A jeśli jest, to widać to i to nawet, kiedy autor nie ma pojęcia o zagadnieniach technicznych.

A to, że częściej spotykam autorów zdjęć, którzy wiedzą więcej o technice niż mają empatii i zrozumienia dla samych siebie, to już inna sprawa... :)

Balans leży pomiędzy, jak to zwykle.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
wojtekk napisał/a:
Fotografia to tylko efekt pracy mózgu. Ciągu wydarzeń, strzału migawki, działania fal świetlnych na materiał światłoczuły. Mózg może wygenerować kupkę warte myśli. Co to są myśli kupkę warte? To myśli pozbawione głębszej wiary, sensu, punktu odniesienia. A przede wszystkim, emocji.


A jeśli fotografujący to psychopata, "genialny" psychopata, który wie co robi, perfekcyjnie opanował środki wyrazu (te akademickie i te antyakademickie), tworzy zdjęcia doskonałe formalnie, intertekstualne, krytyczne (np. wobec społeczeństwa, człowieka, czy czego tam), konsekwentne i wytrwałe? Jego twórczość nie ma szans na Twoja uwagę? Chłop/baba robi to wszystko na zimno. Bez emocji. Ale potrafi te emocje wywoływać, bo wie jak (ale nie czuje). To co? Skreślon?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
jorge.martinez napisał/a:
A jeśli fotografujący to psychopata, "genialny" psychopata, który wie co robi,


Jeśli to psychopata, to ma emocje. Jak Witkin. Genialny psychopata. :)

Geniusze muszą być szaleni. Bycie 'zimnym' też ma bazę w jakichś emocjach; jeśli one przebiją się na zdjęciu, to ja to kupuję.

Problemem większości fotografów nie jest bycie zimnymi czy ciepłymi, tylko bycie nijakimi.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
Technika pomaga, bo jak mawiał jeden gitarzysta, cóż po bogatym wnętrzu, skoro ręce nie słuchają. Ale nie rozgraniczał bym tego tak.

W skrócie, nie tylko w fotografii:
-"chodźcie, chcę wam przekazać trochę emocji i wrażeń" = ok
-"chodźcie, pokaże wam, jakiego mam skilla" = nie ok.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Rozmawiałem kiedyś z pewną osobą z kręgów zbliżonych do ZPAF na temat warstwy pajęczyny, która pokrywa członków tego stowarzyszenia.

W odpowiedzi usłyszałem, że pierwszą niezachwianą zasadą ZPAF jest techniczna perfekcja. Chcesz synku starać się o członkostwo i pokazywać swoje niepiktorialne zdjęcia jako ZPAFowiec, naucz się techniki.

Czy ZPAF tkwi w tej pułapce, którą opisuje bEEf?
 

Smoczysko  Dołączył: 23 Kwi 2008
Jeśli mogę dorzucić swoje 3 grosze. Ja trochę to widzę jak lewą i prawą rękę. Skoro mam dwie, to czemu mam używać jednej? Wywoływanie/ rejestrowanie emocji jest istotne. ale jeśli nasz zamysł jest skopany przez kiepskie wykonanie techniczne, to co wtedy? Ile klatek żałujemy, bo nam nie wyszły przez "skopanie" techniczne? (z drugiej strony jak wiele doskonałych technicznie zdjęć straciło "duszę", to coś.) Jeszcze jedno skojarzenie: np. japoński mistrz kaligrafii. opanowuje technikę tak doskonale jak tylko może po to, żeby technika mu już nie przeszkadzała w realizacji, tworzeniu. Technika staje się wręcz "intuicyjna", koncentruje się już tylko na emocji. Podejście w ZPAF-ie rozumiem o tyle, że technika jest bazą, na której buduje się to co jest "ponad".

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach