jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
WarLord napisał/a:
Chodzi mi o to, że jeśli brakuje nam czegoś probujemy to nadrobic inną cechą na której rozwój mamy wpływ ;)
A czy nie jest tak, że
Cytat
Genius is one percent inspiration, ninety-nine percent perspiration
? :-)

 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
Jorge, strasznie dużo pytań zadajesz. :P
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Stachu, taka praca. Chcesz coś dodać? Odpowiedziałem Ci w wątku marzenowym. Możesz tu kontynuować :-)
 

Smoczysko  Dołączył: 23 Kwi 2008
jorge.martinez napisał/a:
A może to rozgraniczenie jest sztuczne?


Raczej jest. Zabrzmię trochę filozoficznie, ale to chyba trochę tak, jakby rozdzielać dwie strony tej samej kartki ;-) Kolega wyżej napisał, że teraz koncentruje się na radości "pstrykania". No właśnie. Teraz pstrykam bez "guzikologii", koncentruję się na uchwyceniu "tego momentu", czerpaniu przyjemności, nurzam się w emocjach, wyczulam się na emocje, ćwiczę, dostrajam "antenki" wrażliwości. Ale za chwilę narasta we mnie bolesna potrzeba podszkolenia się w technice więc idę za tym głosem. I tak krok po kroku. może to jest sposób?
Do poczytania jutro, jeszcze raz pozdrawiam.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
A wiecie, co mnie skłoniło (między innymi) do takich przemyśleń? Zdjęcia robione znajomych, z kręgu ludzi parających się muzą i innemi sztukami, artystów znaczy, którzy ogólnie mają wy..czesane nie tylko na technikalia, ale w sumie nawet - ogólnie - na fotografię. Mam na myśli to, że nigdy nie powiedzieli by, że się tym szczególnie interesują. Ot, pstrykają na imprezach. I te fotki są świetne. Robione kalkulatorem, wibratorem czy inną poduszką elektryczną, no ale przez ludzi wrażliwych, kumatych i słuchających emocji - i to widać.
 
WarLord  Dołączył: 19 Cze 2010
jorge.martinez, Nie do końca ;) Znaczy ja tak myślę. A co do kreacji sesji i pomysłów to ja to uwielbiam. Nawet jeśli wiem że jak na dzień dzisiejszy ich nie zrealizuje to lubie widzieć dany efekt w głowie. I chyba ma to zwiazek z wyobraźnią właśnie. I chyba spora ilośćią godzin spedzonych w autobusach. Jakie tam można spotkać modelki..
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
bEEf napisał/a:
Mam na myśli to, że nigdy nie powiedzieli by, że się tym szczególnie interesują. Ot, pstrykają na imprezach. I te fotki są świetne. Robione kalkulatorem, wibratorem czy inną poduszką elektryczną, no ale przez ludzi wrażliwych, kumatych i słuchających emocji - i to widać.
Przypomina mi się casus Gombrowicza. On jawnie i oficjalnie gardził malarstwem, uważając (choć pewnie była to co najmniej w części poza) że obrazy to mają rolę li tylko dekoracyjną. Można sobie powiesić na ścianie, ale skubać brodę przed nimi w galerii nie ma sensu.

No i jakiś malarz, znajomy, przyjaciel, nie pamiętam, ale w Vence, gdzie Gombrowicz czekał swoich dni, mieszkało wielu artystów różnej maści, opowiadał jak to Gombro wielki "krytyk" idei malarstwa dzielił się z nim niezwykle celnymi spostrzeżeniami dotyczącymi malarskiej formy. Czuł ją po prostu.

 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
jorge.martinez napisał/a:
Stachu, taka praca. Chcesz coś dodać? Odpowiedziałem Ci w wątku marzenowym. Możesz tu kontynuować :-)

O, nie zauważyłem. Chętnie odpowiem. :)

Cytat
Stachu napisał/a:
A w którym miejscu ten fałsz, bo znaleźć nie mogę?
Fotograf zaczyna świadomie imitować niedbalstwo i przypadkowość, by przekaz wydał się bardziej autentyczny, szczerszy.

I ta imitacja jest fałszem? A jak fotograf świadomie imituje "dbalstwo", to już nie jest fałsz?
Doskonale rozumiem o jakim zabiegu piszesz, ale nie wydaje mi się, żeby był on fałszowaniem czegoś. To tylko narzędzie.

Cytat

Stachu napisał/a:
No i jak mówić o prawdzie i nieprawdzie w kontekście fotografii, skoro ona z zasady jest subiektywna i może być równocześnie prawdziwa i fałszywa. Zależy, kto na nią patrzy.
Mnie nie pytaj. To nie ja przeciwstawiam szczerość emocji w fotografii kreacji.

Według mnie szczerość nie ma związku z prawdą i nieprawdą tutaj.


Co do tematu tematu ;) to moim zdaniem zdjęcie powstaje w głowie. To, czy ktoś umie je zrobić czy nie, raczej nie ma znaczenia. Jak się uda je zrealizować zgodnie z wyobrażeniami (umiejętności nie są konieczne, czasem wystarczy fart) to super, jest dobre zdjęcie. A jak wynik będzie odbiegał od zamierzenia, no to trudno, zdjęcie zostaje w fazie wirtualnej. Problem w tym, że ta faza wirtualna często jest wymazywana przez nieudaną próbę realizacji i giną wspaniałe wspomnienia a zostają słabe foty, ale to temat na inny temat.

I tak w ogóle, to zależy, jak wszystko - moja ulubiona odpowiedź na każde pytanie. :P Wszystko jest względne. Są dziedziny fotografii, gdzie techniczne zatwardzenie jest niezbędne do uzyskania emocjonalnego rozwolnienia, ale nie ma takiej dziedziny, gdzie emocjonalne rozwolnienie jest niezbędne do uzyskania technicznego zatwardzenia.
IMHO najpierw emocje, potem technika. To emocje wymuszają użycie techniki i to ona jest im podporządkowana, nie odwrotnie.

 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
W wątku od którego ten się rozpoczął Me_how napisał:
Cytat
Ja mam wrażenie, że odbiór fotografii zależy od nastawienia i oczekiwań odnośnie zdjęć. Wojtekk oczekuje emocji, prawdy a Michu światła i techniki

To nie tak do końca. Mi nie przeszkadza przepał, brak ostrości. Ale wymagam minimum estetyki, dobrego smaku. Bo w zdjęciu, to jednak chodzi o coś więcej, niż poprawność techniczna.
Na poprzedniej stronie Wojtek zamieścił zdjęcie Heleny. Sorry, ale dla mnie tam nie ma nic. Jeżeli Wojtku widzisz coś w tym ujęciu, to mnie nie dziwi - bowiem to jest Twoje zdjęcie, masz do niego ładunek emocjonalny, pamiętasz tę chwilę, uwieczniłeś ją. I bardzo dobrze, tylko że to jest typowy album dla Ciebie i kręgu znajomych. Jeżeli ktoś chce, to zobaczy tam wszystko. Nie piszę tego złośliwie - nie potrafię w tym zdjęciu niczego się dopatrzeć i z całą pewnością nie mam na myśli aspektów technicznych.
A!
I jeszcze:
Cytat
Geniusze muszą być szaleni. Bycie 'zimnym' też ma bazę w jakichś emocjach; jeśli one przebiją się na zdjęciu, to ja to kupuję.
Sorry, ale to totalna bzdura. Beksiński, Górecki - to byli nudni faceci.
Najczęściej owi szaleni geniusze, to osoby którym potrzebny jest psychoterapeuta. W przeciwnym wypadku najczęściej ich żywot kończy się tragicznie, a nie ma na Świecie takiego dzieła, które warte byłoby życia ludzkiego.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
WarLord napisał/a:
Jakie tam można spotkać modelki..
I znów wracamy do groupies :-P

bEEf napisał/a:
Zdjęcia robione znajomych, z kręgu ludzi parających się muzą i innemi sztukami, artystów znaczy, którzy ogólnie mają wy..czesane nie tylko na technikalia, ale w sumie nawet - ogólnie - na fotografię.
No właśnie, czy taka postawa nie jest drogą do lepszego widzenia?

Jeden przykład podał bEEf. Dwa inne ode mnie: (1) artyści sztuk plastycznych traktujący fotografię zupełnie instrumentalnie, nie jako cel, ale środek wyrazu, jeden z wielu. (2) fotograficzne samorodki (najczęściej dziewczyny), które dostają kompakt i po pół roku robią zdjęcia, od których opada szczena, one się tym bawią, a w międzyczasie tak sobie stopniowo wzrastają, a sprzęt i technika z nimi.

Czyż tak nie jest?
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
jorge.martinez napisał/a:

Apas napisał/a:
czynnikiem decydującym jest KONTEKST kulturowy danej pracy
Możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? Co masz na myśli? Jakie to ma przełożenie na fotografowanie ludzi?



Bronek Malinowski zdaje sie napisal, że aby badać kulturę należy ją zrozumieć. Ja to interpretuję szerzej i bardziej szczegółowo zarazem: żeby zrozumieć zdjęcie (na przyklad), trzeba znać kontekst w jakim powstało. Inaczej nie ma zrozumienia, jest tylko interpretacja, czasem mylna w odniesieniu do pierwotnego założenia autora.
Gdy fotografujesz ludzi, masz trzy ogniwa łańcucha: osobę fotografowaną, fotografa, który te osobę interpretuje i siebie, widza, który interpretuje z kolei to, co widzi. Żeby ta interpretacja była bliska RZECZYWISTOŚCI, zaróno fotograf jak i widz muszą to, co widzą umieścić w pewnym kontekście. Fotograf jest tu w specjalnej sytuacji, bo ma mozliwość kreowania, przetwarzania tego, co widzi w to, co chce pokazać.
Aby zrozumieć moj tok rozumowania trzeba przyjąć kilka założeń, dośc oczywistych zresztą:
1. Ludzie kreują swoj wizerunek, zawsze. Kłaniają się gombrowiczowskie gemby, ale nie tylko.
2. Każde zdjęcie jest kreacją, nie istnieje coś, co jest fotografią stricte dokumentującą (może poza fotografią technologiczną, ale nie o niej tu mówimy). Decydujac się na wyjęcie kamery z plecaka, czyli decydując, że warto zrobic zdjęcie, dokonuję selekcji tego, co dociera do mego mózgu ciągle. Wybierając kadr i wciskając spust w tym a nie innym momencie - kreuję bardziej niż rejestruję...
3. Każdy z nas interpretuje bodźce przez pryzmat własnych doświadczeń. Zawsze. Jeśli w doświadczeniach tych nie ma wiedzy o zdarzeniu/przedmiocie/artefakcie - jego zrozumienie może być opaczne w stosunku do jego oryginalnego znaczenia.

Jeśli do tych trzech punktow podstawisz sytuację: model - fotograf - widz, masz odpowiedź na twoje pytanie.

Na koniec przyklad. Znajomy wybrał sie do Kalkuty na fotograficzny wyjazd zorganizowany przez fundację wspierającą tamtejsze dzieci ulicy. Obejrzalem po powrocie w naszym Camera Club świetny reportaż. Ale też jego autor, a w zasazie zona autora, dokumentowali prace nad materiałem filmowo, krecąc drugą lustrzanką. Poprosili mnie o pomoc w edycji tego materiału, więc moglem zobaczyć jak naprawdę powstała większość zdjęć w reportażu. I choć w niczym to nie zmienia faktu, że w slumsach Kalkuty dzieją się żeczy straszne (wiem, bo też byłem przy innej okazji), to jednak reportaż był PRZETWORZONYM wyobrażeniem autora o tamtejszej sytuacji, zilustrowanym zdjęciami tak, by odpowiadal JEGO odczuciom. Na filmie, kręconym przez żonę, widać kontekst, z którego wynika nico inny obraz, niż ze zdjęć w reportażu... Długo by o tym pisać, ale dla mnie, jako dziennikarza i socjologa, rzecz jest oczywista: autor NIE DOTARL do jądra ciemności. Był tam, gdzie jest jakaś nadzieja ale fotografował tak, by pokazać to, co my OPOWIEDZIELI pracownicy fundacji o braku nadziei. Rozumiesz roznicę? Nie oskarżam go: bał się, nie pozwolono mu a nie miał w sobie rogatej duszy reportera, by złamać zakaz. A zresztą, gdyby miał - czy widzial by PRAWDĘ obiektywną? Czy coś takiego istnieje?
 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
Apas napisał/a:
żeby zrozumieć zdjęcie (na przyklad), trzeba znać kontekst w jakim powstało. Inaczej nie ma zrozumienia, jest tylko interpretacja, czasem mylna w odniesieniu do pierwotnego założenia autora.

Zdjęcia, jako dzieła sztuki, nie można zrozumieć, tak jak żadnego dzieła sztuki. Tam nie ma nic do rozumienia.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Stachu napisał/a:
Tam nie ma nic do rozumienia.
Co zatem do czego jest?
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
jorge.martinez napisał/a:

Jeden przykład podał bEEf. Dwa inne ode mnie: (1) artyści sztuk plastycznych traktujący fotografię zupełnie instrumentalnie, nie jako cel, ale środek wyrazu, jeden z wielu. (2) fotograficzne samorodki (najczęściej dziewczyny), które dostają kompakt i po pół roku robią zdjęcia, od których opada szczena, one się tym bawią, a w międzyczasie tak sobie stopniowo wzrastają, a sprzęt i technika z nimi.

Czyż tak nie jest?


Po co upraszczać?! Było wielu artystow wybitnych, ktorzy uważali się za fotografów, ale zdjęcie było dla nich tylko (lub aż) półproduktem. Ale tez tym najważniejszym, jak beton dla budowlanca, bez którego nic nie stworzy. Weźmy konstruktywistow, jak choćby El'a Lissitzkiego - pomijając głupawą otoczkę ideologiczną konstruktywizmu i znaczenie samego działa jako manifestu ideowego - to czym jest The Constructor? Zdjęciem? Grafiką?
A dadiści? John Hartfield, Hannah Hoch? Manipulowali, przetwarzali zdjęcia, ale to zdjecia były dla nich materiałem tworczym, pierwotnym medium. Manipulacja miała jedynie poszerzyc interpretację działa tam, gdzie z rożnych przyczyn nie można było czegoś powiedzieć czy pokazać wprost...
Dla wspomnianych wyżej muzyków przez duże M postęiwania Marleya to wszak nie sztuka, nie? Dla wielu poetów przez duże P Stachura był wierszokletą najwyżej. A wielu współczesnych polonistów wzdryga sie czytając zestawienie Magik (Paktofonika) i poezja dostają spazmów...
A co to zmienia? Mnie Marley bierze, Stachura wzrusza a Magik intryguje, choc to nie moje pokolenie. To wystarczy, by uznać ich za artystów. Przez duże A...
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Apas, wracając do wywodu na temat trzech aktorów komunikacji za pomocą fotografii, mniemam, że w zależności od wartości, jaką podstawimy pod każdą z tych 3 zmiennych, kontekst jest zmienny?
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Stachu napisał/a:

Zdjęcia, jako dzieła sztuki, nie można zrozumieć, tak jak żadnego dzieła sztuki. Tam nie ma nic do rozumienia.


Więc odbierasz sztukę tylko w aspekcie estetycznym?! Ładne albo brzydkie?! Nie wierzę...

[ Dodano: 2012-10-23, 22:07 ]
jorge.martinez napisał/a:
Apas, wracając do wywodu na temat trzech aktorów komunikacji za pomocą fotografii, mniemam, że w zależności od wartości, jaką podstawimy pod każdą z tych 3 zmiennych, kontekst jest zmienny?


Wartość rozumianą socjologicznie? Jako punkt w przestrzeni społecznej, do którego osiagnięcia dąży grupa czy jednostka? Jesli tak, to oczywiscie, o to mi chodziło...
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Apas napisał/a:
Po co upraszczać?! Było wielu artystow wybitnych, ktorzy uważali się za fotografów, ale zdjęcie było dla nich tylko (lub aż) półproduktem.
Fakt, byli też tacy, którzy byli fotografami, ale za fotografów się nie uważali. Fotografików nie budźmy, bo pewnie już dawno mocno śpią...

Temat stopniowalności sztuki zostawmy na boku. Acz przykład, który podałeś jest świetnym punktem wyjścia dla takiej dyskusji:
Apas napisał/a:
Dla wspomnianych wyżej muzyków przez duże M postęiwania Marleya to wszak nie sztuka, nie? Dla wielu poetów przez duże P Stachura był wierszokletą najwyżej. A wielu współczesnych polonistów wzdryga sie czytając zestawienie Magik (Paktofonika) i poezja dostają spazmów...
A co to zmienia? Mnie Marley bierze, Stachura wzrusza a Magik intryguje, choc to nie moje pokolenie. To wystarczy, by uznać ich za artystów. Przez duże A...


EDIT:
Ja też się już dziś oddalam na zasłużony wypoczynek. Jutro znów pomoderuję tę dyskusję, o ile inne obowiązki mnie nie zatrzymają.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Właśnie jorge, oto mamy całość: kontekst plus subiektywizm interpretacji. Wyobraź sobie zdjecie: biały chłopak całuje czarną dziewczynę, fota czarno-biała i ziarnista. I teraz patrzysz na to zdjęcie i jako fotograf czy zwykły widz i oceniasz: dobre lub złe technicznie, fajne albo kiepskie, z podtekstem lub bez, intryguje mnie albo i nie. Do tego dodajesz teraz kontekst: zdjęcie zrobił znany fotograf jako kawałek do editorialu dla modnego pisma, które pisze o wpływie multi-kulti na modę w Londynie. Albo - zdjęcie zrobił reprter gazety w latach 50 w Alabamie. I już masz całkiem inny odbior tego zdjęcia: zblazowana historyjka dla pusciutkiego magazynu czy uchwycony przez reportera akt niespotykanego poswięcenia dla kochanej osoby? A jeśli jednak to drugie, ale modelami byli studenci z Waszyngtonu, ktorzy pojechali do Alabamy z fotografem na trzy dni i zrobili fotę na pustkowiu?
To jest właśnie kontekst, ktory zmienia znaczenie dzieła. Bez kontekstu można jedynie (też w sumie subiektywnie) powiedzieć, czy fota poprawna technicznie, czy nie...

EDIT
Chętnie się zamelduję ;-) Dobranoc...

 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Kij w mrowisko, jak nic. Ale może i czas ku temu odpowiedni.
Wg mnie, technika w zdjęciu jest na tyle potrzebna, by nie zamazać emocji i przekazu jaki daje dany obraz. Nic więcej. Jeżeli przekaz wymaga tego, by zdjęcie było kryształowo czyste i perfekcyjne, to technika musi za tym nadążyć. Ale jeżeli wpływ techniki, majstrowanie przy nastawach spowoduje, że dany kadr nie zostanie uwieczniony to technika przestaje mieć znaczenie. Cóż po perfekcyjnym spóźnionym zdjęciu?
Ostatnio więcej zdjęć oglądam niż robie. Różni artyści, różne style, różne obróbki. Dobre zdjęcia łączy jedno: są zrobione dokładnie wtedy kiedy miały być zrobione. Zatrzymują na zawszę chwilę, czuć w tych ujęciach napięcie, albo niedopowiedzenie i możliwość interpretacji.
Perfekcyjnie technicznie zdjęcie może być przecież prezentacją możliwości samego sprzętu czy warsztatu fotografa. Dobre zdjęcia dla mnie ma coś - a może przede wszystkim - więcej: pozwala mi spojrzeć na dany obraz i odnaleźć coś więcej, niż sumę pikseli czy halogenków srebra.
Czy osoba nie znająca technicznych aspektów jest w stanie zrobić świetne zdjęcie? Przy rozwoju dzisiejszej technologii, uważam że tak. Może nie będzie perfekcyjnie technicznie, ale jeżeli zawiera w sobie coś więcej niż wspomnianą sumę pikseli - to wystarczy.
Mam w szufladzie taką poranną sesję z Basią. Nie pokazywałem jej, bo może nikt jej nie zrozumie. Dużo cieni, spore szumy, rozmycia. Ale tak dokładnie wyglądają te poranki. Takie ciemne, gdzie światło walczy z odchodzącą nocą. Gdzie ruchy człowieka są zamazane i powolne. Może nie jest to sesja dobra technicznie, ale ma dla mnie o wiele silniejszy przekaz, niż świetnie naświetlone ale beznamiętne klatki.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
MacRayers napisał/a:

Mam w szufladzie taką poranną sesję z Basią. Nie pokazywałem jej, bo może nikt jej nie zrozumie. Dużo cieni, spore szumy, rozmycia. Ale tak dokładnie wyglądają te poranki. Takie ciemne, gdzie światło walczy z odchodzącą nocą. Gdzie ruchy człowieka są zamazane i powolne. Może nie jest to sesja dobra technicznie, ale ma dla mnie o wiele silniejszy przekaz, niż świetnie naświetlone ale beznamiętne klatki.


O tym pisałem - tak długo, jak Tobie się podoba, jest dobre. A jeśli ja zrozumiem kontekst: ze szum i trudne światlo mają oddać atmosferę poranka, że niedoskonałości techniczne są tylko wzbogaconym środkiem przekazu - ja też mogę te zdjęcia uznać za doskonałe. Pytanie tylko, czy odważysz się zaufać odbiorcy, by sam poszukał kontekstu, czy dasz mu podpowiedź: tytuł sesji, tytuły zdjeć, jakiś tekst, jakieś cytaty czy czytelne odwołania do rzeczy dobrze znanych i jednoznacznie interpretowanych... W zasadzie to, co napisałeś jest doskonałym przykładem na poparcie mojej tezy.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach