fuen  Dołączył: 13 Lis 2012
komisarz napisał/a:

2. coraz mniej moich zdjęć mi się podoba (wcześniej bardzo dużo, teraz jak oglądam stare, to aż się ich wstydzę, ale nie wiem czy to dobrze, może właśnie straciłem tą radość, na rzecz poprawności technicznej i pędu do "ponadczasowości" :-)


O to to to!!!
U mnie radość z fotografowania gdzieś się ulotniła, kiedy zacząłem czytać książki o poprawnej ekspozycji, kadrowaniu, kiedy zacząłem czytać to forum i inne. Myślałem że może nowy aparat coś zmieni, że się podajaram i zacznę szaleć. No i "poczyniłem inwestycję" w nowy aparat, lepszy niż sobie wymarzyłem, ale nie czuję żadnego podniecenia, stoi sobie na półce, niby czeka na gwiazdkę, ale jakoś mnie do niego nie ciągnie. A tymczasem mój kolega z pracy, z aparacikiem za 400 pln, ciąga swoja niewiastę na plenery czy do pseudo studia w nieukończonym domu, robi dziesiątki fotek i oboje mają z tego tyle frajdy, że aż zazdroszczę.
 
AChmiel  Dołączył: 14 Lis 2009
Kurde Dada zauważyłem u siebie takie objawy. Czyli z wiekiem jest lepiej. Nie zarabiam na fotkach. Bywa, że cieszą mnie fotki technicznie mniej poprawne ale coś mające w treści. Ot starość.
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
fuen napisał/a:
kiedy zacząłem czytać książki o poprawnej ekspozycji, kadrowaniu, kiedy zacząłem czytać to forum i inne. Myślałem że może nowy aparat coś zmieni,
Bo to są tylko środki techniczne i ewentualna wiedza potrzebna do poprawnego wykonywania rzemiosła. Oczywiście przydają się i czasem są fajne (inaczej nie miałbym kilkudziesięciu sprawnych i czasami używanych aparatów :-P ), ale artystą to trzeba się urodzić. Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, wytrenować lub nabyć. Miliony ludzi maja prawo jazdy i są kierowcami. Ilu z nich zostaje mistrzami świata w rajdach lub F1 ? Ciekawe, ilu absolwentów ASP zostaje uznanymi artystami ?
 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
A ja inwestuję w czas, żeby zrobić wszystkie projekty przed sesją i skleić modele co by potem pójść w plener się zrelaksować.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
Nie raz spotkałem się z wypowiedziami użytkowników, którzy mówią, że inwestują w jakiś obiektyw lub lampę, albo pytają w którą warto inwestować. Zastanawiam się wtedy czemu ma służyć ta inwestycja. Jakiego wzrostu, jakiego zysku? A może się mylę? Może hobby (zostawmy na razie ciągoty amatorów do zarabiania na swojej fotografii) da się opisywać w kategoriach przepływu kapitału?

Bo to jest klasyczny przykład używania jakiegoś słowa, czy pojęcia niezgodnie z jego pierwotnym znaczeniem. To podobnie jak wmawiamy żonie, mężowi, że "zaoszczędziło" się właśnie 100 zł bo kupiło się na promocji coś czego byśmy nie kupili bez tej promocji, bo i po co.
Dla mnie inwestycją jest czasem zapłacenie za coś więcej pieniążków niż kwota minimalna, ale zyskiem z takiej "inwestycji" (i to nie tylko związanej z fotografią) jest dla mnie przeważnie to, że wydając czasem na coś więcej pieniędzy oczekuję dłuższego działania, lepszej jakości, lepszej wydajności. Kupiłem Lowepro a nie Deltę, żeby po roku nie zmieniać. Ale czy sam plecak jako taki przynosi mi zysk z inwestycji? No nie.
Taka to "inwestycja".
 

Mart  Dołączył: 28 Gru 2009
Znam osobę co zainwestowała w profesjonalny sprzęt w celach zarobkowych, ale to wszystko po omacku było planowane i na razie nie ma co liczyć na jakikolwiek zwrot wkładu.
Z kolei inna osoba "zainwestowała" w pro sprzęt, bo tak trzeba koniecznie zrobić, żeby uzyskać powalajace zdjęcia.
Znajomi kupili aparaty, żeby po prostu mieć dużo frajdy z fotografowania, ale w tym przypadku nikt nie traktuje tego jak inwestycję. Chyba, że inwestycja mogłoby być także zafundowanie sobie porzadnego śniadania, aby mieć dużo energii przez caly dzień :mrgreen:

Co do pojęć: sesja, plener, projekt, to, tak jak już zostało to wcześniej wspomniane, teraz jest dość łatwo udawać PRO. Czyli to słownictwo ma z jednej strony podbudować własne ambicje, a z drugiej ma przekonać odbiorców, że maja do czynienia z 'profesjonalista'.
 

BAN paradziqs  Dołączył: 05 Sie 2009
Mart napisał/a:
Co do pojęć: sesja, plener, projekt, to, tak jak już zostało to wcześniej wspomniane, teraz jest dość łatwo udawać PRO.


czyli slowo: sesja, plener, projekt jest zarezerowany tylko i wylacznie dla profesjonalistow tak?
 

me_how  Dołączył: 06 Lis 2010
A co jeśli efekt z tzw. "sesji" gdzie mamy do dyspozycji aparat i dwa obiektywy jest lepszy od efektu prawdziwej sesji z dwoma asystentami od blend, czterema octaboxami, wizażystą?
Czy wtedy ta "sesja" nie jest czasem sesją z prawdziwego zdarzenia? A ta rzekomo prawdziwa sesja nie jest czasem tylko powierzchownie profesjonalna - bo i efekt kiepskawy? Pytam trochę złośliwie.

Dlaczego hobbysta nie może nazwać serii swoich zdjęć projektem? Bo nie zarabia na tym? Bo nie zostanie to wydane w formie papierowej? Bo nie dojdzie do wystawy? Jeśli uważa to za projekt - nie widzę w tym niczego złego.

"Inwestowanie" to słowo używane często potocznie, ile razy słyszałem że muszę zainwestować w pralkę albo w opony zimowe - nie oznacza to że ktoś zarabia na praniu albo na jeżdżeniu po śniegu.

I nie odnoszę wrażenia jakoby nazywanie wypadu na zdjęcia z koleżanką "sesją" zabierało jakikolwiek fun z focenia. To tylko nazewnictwo, które się już przyjęło, mówione jest z przymrużeniem oka.

Czy grając z ojcem w partię szachów nadużywam stwierdzenia "gram w partię szachów"? Wszak byle mistrz szachowy zrobił by mi mata w kilka posunięć. Czy mam za każdym razem mówić, że "gram amatorsko" albo "gram w partyjkę" żeby nie brzmiało to zanadto profesjonalnie?

Nie czepiajmy się słówek, takie jest moje zdanie :-)
 

Mart  Dołączył: 28 Gru 2009
paradziqs napisał/a:
Mart napisał/a:
Co do pojęć: sesja, plener, projekt, to, tak jak już zostało to wcześniej wspomniane, teraz jest dość łatwo udawać PRO.


czyli slowo: sesja, plener, projekt jest zarezerowany tylko i wylacznie dla profesjonalistow tak?


Nie, nie jest zarezerwowane. Tu mi bardziej chodziło o to, że znam ludzi, którzy więcej trudu wkładaja w pokazanie się jako pro, zamiast w pracę nad warsztatem. Czyli dzięki operowaniu odpowiednia terminologia moga zablysnac w towarzystwie, a nie po prostu iść i robić zdjęcia.
Nie chodzi też o zdefiniowanie co jest plenerem, a co już nie.
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
me_how napisał/a:
Dlaczego hobbysta nie może nazwać serii swoich zdjęć projektem?
Może dlatego:
SJP PWN napisał/a:
projekt
1. «plan działania»
2. «wstępna wersja czegoś»
3. «dokument zawierający obliczenia, rysunki itp. dotyczące wykonania jakiegoś obiektu lub urządzenia»


Akurat to słowo jest bezsensownie używane przez profesjonalistów i amatorów, artystów, zespoły muzyczne, fotografów itd.
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
Iza, "an individual or collaborative enterprise that is carefully planned to achieve a particular aim" (oxford dictionary online) - zatem chyba kolejna kalka z angielskiego, co ciekawe ani w OD ani słowniku longmana nie ma definicji, które Ty podałaś.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Ponieważ projekt (szkic, prototyp, zarys) to nie to samo co prodżekt ;-)

Jeśli kupując książkę inwestuję w siebie, bo przecież zdobywam wiedzę, to dlaczego nie mogę inwestować we własny rozwój fotograficzny poprzez kupowanie aparatów i obiektywów?

A co do sesji i plenerów to się zgadzam, zwykle nie używam tego typu określeń ale jeśli inni mają ochotę to ich sprawa.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
romeoad napisał/a:
Ponieważ projekt (szkic, prototyp, zarys) to nie to samo co prodżekt ;-)
Dokładnie ta, podobnie nie każdy zamek to kastel, nawet, gdy był budowany błyskawicznie ;-)

Nadawanie nadmuchanych okreslen dla spraw przyziemnych ma im nadac wieksza wartosc, podniesc range do miana dzialania niezwyczajnego, bo zwyczajnymi sprawami nie zrobi sie wrazenia na sluchaczach.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Iza napisał/a:
Akurat to słowo jest bezsensownie używane przez profesjonalistów i amatorów, artystów, zespoły muzyczne, fotografów itd.
Chyba nie do końca. Projekt artystyczny to pewien "plan działania", sekwencja wielu czynności, której zwieńczeniem jest dzieło skladające się z wielu elementów, na przykład książka lub wystawa.
 

Tequila  Dołączyła: 12 Cze 2010
dzerry napisał/a:
Projekt artystyczny to pewien "plan działania", sekwencja wielu czynności, której zwieńczeniem jest dzieło skladające się z wielu elementów, na przykład książka lub wystawa.

ja też tak to rozumiem. Dlatego też wspomniałam wcześniej o tej całej "sesyjnej" otoczce.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
dzerry napisał/a:
Iza napisał/a:
Akurat to słowo jest bezsensownie używane przez profesjonalistów i amatorów, artystów, zespoły muzyczne, fotografów itd.
Chyba nie do końca. Projekt artystyczny to pewien "plan działania", sekwencja wielu czynności, której zwieńczeniem jest dzieło skladające się z wielu elementów, na przykład książka lub wystawa.


Nie zapominaj jeszcze o strategii artystycznej ;-)
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
dzerry napisał/a:
Projekt artystyczny to pewien "plan działania", sekwencja wielu czynności, której zwieńczeniem jest dzieło skladające się z wielu elementów, na przykład książka lub wystawa.
Nie uważasz, że Twoja definicja bardziej pasuje do angielskiego znaczenia podanego przez komisarza? Ja się z nim zgadzam - klasyczna kalka.
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
Iza napisał/a:
dzerry napisał/a:
Projekt artystyczny to pewien "plan działania", sekwencja wielu czynności, której zwieńczeniem jest dzieło skladające się z wielu elementów, na przykład książka lub wystawa.
Nie uważasz, że Twoja definicja bardziej pasuje do angielskiego znaczenia podanego przez komisarza? Ja się z nim zgadzam - klasyczna kalka.

Jakiekolwiek przemyslane dzialanie (tu: artystyczne) mozna chyba nazwac projektem, niezaleznie czy jest ono w swoich zamierzeniach gornolotne, czy li tylko ma celu popisanie sie przed kolezanka. Z tego co mi sie wydaje, w angielskim ta granica jest troche wyzej, tj. nie szafuje sie tym okresleniem na wyrost, poza chyba rynkiem marketoidow, gdzie nawet zrobienie kawy podchodzi pod team project ;-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Iza napisał/a:
Ja się z nim zgadzam - klasyczna kalka.
Definicja komisarza to rpzecież nic innego jak "plan działania". Wg mnie to nie jest kalka, ponieważ pojęcie projektyu artystycznego istnieje w języku od dawna, co więcej, broni się logicznie nawet w kontekście definicji SJP, jest zrozumiałe i funkcjonuje w poprawnych kolokacjach - tak jak realizuje się projekt architektoniczny, budowlany, drogowy, tak samo używa się czasownika "realizować" w wypadku projektów artystycznych.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Tak, ale polski projekt w odróżnieniu od angielskiego prodżektu nie zawiera sam w sobie realizacji. W skrócie prodżekt = projekt + realizacja. Po polsku prodżekt to przedsięwzięcie.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach