plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Stygnie więc zmniejsza objętość.
 

Loki  Dołączył: 25 Wrz 2011
Podepnę się pod temat, jako że szykuję się do pierwszego samodzielnego wołania.
Mam pytanie: co zrobić, żeby na wysychającym filmie nie powstawały zacieki/plamy z wody? I czy muszę kupować coś specjalnie do tego, czy może coś z 'domowej chemii' się nada?
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Loki, musisz kupić tzw zwilżacz. Używasz w odpowiednim rozcieńczeniu wg przepisu. Ja osobiście po kąpieli w tym płynie jeszcze raz krótko płuczę w demineralizowanej wodzie (używam takiej z filtra brita). Wieszam w łazience i całość spokojnie schnie. Nie używam "ściągaczy" do wody z filmów. Pzdr.
 
barmiska  Dołączył: 27 Sie 2014
Loki - jeśli to jest film na którym Ci zależy, ale nie na 30zł, to zgodnie z TYM-link możesz użyć płynu do mycia naczyń (rozcieńczonego, żeby ledwo co się pienił).
Ja do swoich pierwszych kilku klisz użyłem płynu jakiegoś zwykłego, bez balsamów, enzymów itp, za 2,50zł. i po rozwieszeniu (w prysznicu) polewam jeszcze całość od góry resztą płynu z płukania. Działa. Nie ma widocznych przeze mnie zacieków czy plam. Zwłaszcza że cieszy to, że w ogóle coś jest :-)
Ale już kupiłem Mirasol 2000 i butelka wystarczy na długo.
 

Loki  Dołączył: 25 Wrz 2011
barmiska - to jest styczniowy film na Jeden Aparat ;) A zarazem pierwszy, który będę wołał samodzielnie. Tak więc z jednej strony nie ma sensu iść w koszta, bo za pierwszym podejściem pewnie nie ustrzegę się błędów, a z drugiej strony głupio odpaść z konkursu przed pierwszą rundą z powodu porażki w ciemni.
Dylematy, dylematy. Skłonny jestem spróbować z Ludwikiem, a nuż wyjdzie z tego coś ciekawego :-D
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Z Ludwika będziesz zadowolony. Zabierz go z kuchni do łazienki, kobieta nie będzie zadowolona, ale pokażesz, kto w domu jest mężczyzną. Ściągaczy wody do filmów nie używaj, bo możesz porysować emulsję. Jak trząchniesz, to kropelki same spadną i ładnie wyschnie. Ostatnie płukanie w czystej wodzie wzbogaconej kropelkami z kikutka Ludwika. Nie myj zabyt "szybko", film to nie ulubiona część ciała mężczyzny... Jak kiedyś kupisz mirasol to używaj roztworu mieszanego, nie wstrząsanego. Nie jest to płyn bonda, choć stężenie wyjdzie w okolicach 007. Z domowej chemi możesz jeszcze wykorzystać jakiś destylat do przepłukiwania gardła. Tylko nie za dużo, bo diabełki Ci do głowy uderzą i stracisz rachubę czasu podczas wołania. Przewołany film jest jak kac - żałujesz nadwyżki czasu spędzonego nad roztworem.

Ogólnie rzecz biorąc majtanie koreksem jest przyjemnym zajęciem. Poprzedza go narzekanie domowników, że terroryzujesz ich ciemnością podczas nawijania szpulki. Dzieci sąsiadów pobierają lekcję wyrazów bliskoznacznych i dzwiękonaśladowczych, bo nieudane próby wciśnięcia błony w szparkę szpulki nasuwają Ci na usta soczyste kąski ojczystej mowy. Doprowadzenie roztworu robiczego do odpowoedniej temperatury spowoduje wydatek w postaci kosztów energii na grzałkę lub wody do chłodzenia. Jak dotąd same zalety.
A potem już z górki.
10 minut ciągnie się jak wieczność, a gdy budzik wyrwie Cię z zamyślenia i nakaże przerywanie jak na złość potrącisz flaszkę z wodą octową. Przerwiesz wodą, ale sekundy Ci uciekły, a jako początkujący i zestresowany weźmiesz to za zły omen. Zapodzieje się butelka utrwalacza. Kot z pęcherzem jest niczym w porównaniu do Ciebie buegającego po kiblu w poszukiwaniu tej półlitrówki z tiosiarczanem.
Jak zaczniesz te swoje odtajnione obrazy płukać, okaże się, że połowa z nich uciekła ze szpuli i szeleści w koreksie. Wrzucisz do miski, ale tsm będą resztki omo, czy innego nie wiadomo czego. Chemia to chemia, pal sześć. Byle od kwasu daleko - dlatego wołaj w kiblu. Kuchnia nie jest najlepszym miejsce na ciemnię. Zwłaszcza deska do krojenia nasączona utrwalaczem... Na niestrawność dobre, narzygasz za dziesiąty zagon. Zgon bliski, więc tuż po nawilżeniu rozwiesisz film i z trwodś stwierdzisz, że prześwietliłeś wszystko nieszczelnmi drzwiczkami pleśniaka.

Widzisz więc, że to dobra zabawa. Najważniejsze to się nie podniecać i nie machać rękoma. Jak coś się stanie (sic!) to można o to zawadzić. W uniesieniu łatwo stracić głowę i zapryskać ścianę. Ciemniowe płyny ładnie odbarwiają fugi. Także kropelkowanie i inne wytryski pozostaw Ludwkiowi.

Po latach z łezką w oku wspomnisz potencjał tamtych chwil. Prawdziwie męskie przeżycie, testosteron, permen i braweran w jednym. Przed użyciem przeczytaj ulotkę, żeby nie przedawkować.
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
tref napisał/a:
Poprzedza go narzekanie domowników, że terroryzujesz ich ciemnością podczas nawijania szpulki.

No niekoniecznie, można połączyć przyjemne z pożytecznym
https://picasaweb.google.com/plwk55/XPPDKobylaGoraCzerwiec2013#5887874864313701810
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Taaa, cyberpunk męczy wora :-P
 

pyciar  Dołączył: 29 Cze 2007
Po wielu próbach uszczelnienia łazienki (w akademiku, otwory w drzwiach i dookoła futryny, jakieś świetliki itp) zrezygnowałem i zrobiłem taki rękaw z softshela: obróciłem go na lewą stronę żeby od środka nie było kłaczków, zapiąłem zamek, uszczelniłem taśmą McGywera włożyłem do środka kotreks, szpule, nożyczki i kliszę, zwijając i zaklejając uszczelniłem też kołnierz i spód. Na koniec przez rękawy włożyłem rączki do środka. Udało się chociaż miałem problem z nawinięciem: zostawało 30cm które za nic nie chciały się zmieścić. Próbowałem nawijać to na jedną to na drugą szpulę ale nie dałem rady więc obciąłem ile weszło na 1 a reszta poszła na 2 szpule. Tym sposobem zamiast 350ml musiałem uzyć 700 chemii. Na szczęście miałem krokusa 2 szpulowego bo nie wiem jak bym to inaczej zrobił.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach