Witam,
Problem polega na tym, że przesłona w owym szkiełku nie otwiera się do końca, tzn widać ją lekko nawet przy obiektywie zdjętym z puchy (w 645 przesłona działa odwrotnie niż w K - domyślnie jest otwarta, a pucha ją domyka). Popychacz cofa się go końca skali, ale przez pierwsze 1-2mm chodzi z minimalnym oporem, dopiero potem łapie właściwy opór i zaczyna domykać przesłonę. Z kolei z drugiej strony skali przesłona jest w pełni domknięta kiedy popychacz jest jeszcze około 1-2mm przed końcem, ale da się dociągnąć do końca bez dodatkowych oporów. Wygląda to tak, jakby popychacz był o te 1-2mm przesunięty względem mechanizmu przesłony.
Pytanie moje jest takie: czy da się to naprawić we własnym zakresie, czy lepiej od razu szukać magika mechanika? Rozbierał ktoś kiedyś to szkło?
Mogę dodać, że poza tym felerem szkiełko jest w dobrym stanie - zoom i MF chodzi płynnie, przesłona niezaoliwiona itd. AF wydaje różne dźwięki w zależności od tego czy ma ciągnąć to całe szkło zgodnie z grawitacją czy też nie, ale to chyba normalne przy takich gabarytach
Sporo pleśniaków, trochę cyfraków, tylko zdjęć brak