Truizmy, truizmy, truizmy...
Rozumiem, że to forma felietonu i mialo byc smiesznie, bo jesli tak na poważnie, to nie ma sensu tego czytać.
"A bad camera on a good tripod generally delivers better image quality than a much better camera that's handheld by an adult who drinks coffee."
Oczywiście, ale co w sytuacji, gdy fotograf nie pija kawy i ma do sfotografowania jakis dynamiczny event pelen ludzi (co raczej wyklucza statyw)? Wtedy okaze się, że kamera, która daje nieco większe mozliwosci pracy w ektremalych ustawieniach jednak okaże się lepsza...
"A mediocre imaging sensor shot at its native ISO will nearly always outperform a much better sensor that is pushed to extremely high ISOs. Translation: A Canon G10 will deliver a better file when shot at ISO 80 than a Leica M240 with a $5,000 lens pushed to 3200."
No dobrze, ale Leiki (czy innego K-5) nie trzeba zaraz ustawiać na ISO pierdylion - czasem wystarczy ISO 400 by z rzeczonego K-5 uzyskac świetne, niezaszumione zdjęcie, którego ze starego, zaufanego Canona 300D z 2003 roku uzyskać się w takiej jakosci zwyczajnie nie da...
"An image with great content, shot with a shitty camera, will always beat an image of your cat sleeping on the carpet shot with a medium format digital back and priceless German glass."
To jest oczywista prawda, która ZAWSZE obowiązywala w fotografii: za czasów filmu, za czasów pierwszych cyfranek i obecnie. Mało tego - ta prawda obowiązywac będzie tak długo, jak ktokolwiek fotografia paral się będzie. Nic odkrywczego.
"A current m4:3 camera with brilliant image stabilization will almost always produce a more detailed handheld image than a full frame, 36 megapixel camera. (If the small camera is competing with an A7r with the non-optional shutter shock then make that "twice as detailed.")."
I tu wychodzi ignorancja tego pana, być może wynikła z kwestii biznesowo-marketingowych. Zapomniał (lub nie wie), że nie tylko m4/3 ma stabilizację w korpusie, Pentax także
a sensor zawsze większy, szumy mnijesze, kontrola DOF lepsza...
Ja nie widzę powodu by nie przeskakiwać jednego, dwu czy trzech stopni w line-upie aparatów, ktorych się uzywa, jeśli jedyna wartością dodana jest arketingowy bełkot. ALe jeśli konstrukcja daje istotne usprawnienia w ważnych dla danego fotografa kwestiach - czemu nie kupić? Przecież za czasów filmu TEŻ tak było - inaczej wszyscy do konca fotografowali by jakimiś powojennymi Leikami czy Exaktami, nie? A zresztą - filmy też się pojawiały nowe, lepsze, bradziej czułe...
Kluczowe w rozważaniach tego pana jest stwierdzenie, że kazdy aparat jest dobry, jesli właściwie go uzywać. Gdybym fotografował TYLKO w studio z użyciem kompletu lamp, to zapewne mój stary K-10D wciąż by mi wystarczał (pomimo braku gniazdka sync). Ale ponieważ robię masę innej fotografii, to ISO, szybkość serii i przypadłosci AFu sprawiły, że upgrade był dla mnie oczywistoscią i cieszę się, że miałem taką mozliwość, bedąc jednocześnie szczęśliwym z tym, co oferuje mi K-5. Gdyby jednak dzisiaj pojawiła sie w mom zyciu okazja podpisania umowy gwarantujacej mi wyjazdy na największe imprezy sportowe świata przez 5 lat w celu robieia zdjeć - bez wahania zainwestowałbym w Canona 1DX czy innego Nikona D4 wraz z kompletem szkieł i wszystkimi oferowanymi wodotryskami - bo zwyczajnie to LEPSZY aparat do tego typu pracy a nie z tego powodu, że marketing cos mi tam wciska.
Krótko mowiąc - uważam, ze każdy świadomy fotograf winien te prawdy objawione przez pana Kirka mieć wryte w łeb od dawna. Zaś tym, którzy sobie tego, o czym on pisze jeszcze nie uświadomili - to i tak niewiele pomoże w uodpornieniu się na marketing