M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Odrzucony język fotografii mortualnej
Cytat

Hippolyte Bayard - Drownedman 1840

...Fotograf musi strasznie walczyć, aby Fotografia nie stała się śmiercią.
R. Barthes

Poprzez fotografię mortualną rozumiem wszelkie zdjęcia bezpośrednio ukazujące śmierć oraz wszystkie pozostałe, które nabierają takiego charakteru ze względu na kontekst ich wykorzystania. Decydujące znacznie mają tu okoliczności powstania zdjęć oraz intencje, jakie towarzyszą późniejszym ich zastosowaniom. Przykładowo, fotografie umieszczane na grobowcach nie zostają z reguły wykonane jako zdjęcie mortualne, ale stają się takim w momencie przeniesienia ich na porcelanowy medalion. Zaliczam zatem do tej kategorii fotografii: zdjęcia pośmiertne, funeralne (nagrobne), reporterskie: ukazujące sceny śmierci (zarówno zdjęcia martwych ludzi, jak i takie, na których sfotografowani jeszcze żyją, ale z kontekstu wiemy, że umrą - śmiertelnie chorzy, ranni, mordowani w imię prawa lub nie) oraz wszelkie działania artystyczne, eksplorujące w fotografii wątek śmierci. I tymi ostatnimi będę zajmował się marginalnie, to stanowią one ważny wymagający osobnego opracowania wątek. Przypadek fotografii artystycznej jest szczególny, gdyż mortulność takich obrazów jest następstwem zespołu praktyk inscenizacyjnych. Tak właśnie było w przypadku zdjęcia, które może uchodzić za pierwowzór artystycznej fotografii mortualnej. Historia Hippolyte'a Bayarda (1801-1887) jest wielce znaczącym przykładem „śmiertelnego" związku człowieka i zdjęcia. Bayard był wynalazcą techniki fotograficznej, umożliwiającej bezpośrednie uzyskanie obrazu pozytywowego. Po bezskutecznych próbach uzyskania dotacji wynalazca, załamany niepowodzeniami, wykonał zdjęcie, na którym upozorował się na topielca. Na drugiej stronie fotografii napisał: „rząd, który dał panu Daguerre'owi o wiele za dużo, powiedział, że nie może dać nic panu Bayardowi, i ten biedny człowiek utopił się". To wykonane w 1840 roku zdjęcie było bodajże pierwszą, wykreowaną fotografią, pomyślaną jako forma protestu, a jednocześnie był to obraz o ewidentnie mortulanym charakterze. Ciekawe w tym przypadku jest to, że u źródeł fotografii kreacyjnej tkwi właśnie takie zdjęcie. Pytanie: czy jest to tylko przypadek, czy może zwiastun predestynacji nowego medium, niech pozostanie na razie otwarte. Tomasz Ferenc
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Odkopuję, bo mi w jakiś sposób ten wątek umknął, a wart jest zastanowienia.
Idąc tym tokiem rozumowania, każda fotografia albo jest, albo będzie fotografią murtualną. Każdy człowiek, którego sfotografowaliśmy kiedyś umrze. Wśród zdjęć, które posiadamy w naszych zbiorach, są fotografie osób już nieżyjących.
Jeśli fotografując kogoś mamy świadomość przemijania ludzkiego życia, to już chyba stanowi to wystarczający warunek, by tę fotografię uznać za mortualną. I w myśl zacytowanego wywodu, nie ma znaczenia jaki okres czasu upłynie od chwili sfotografowania do chwili zejścia. Czy dobrze kombinuję?
Zdarzyło mi się raz, że człowiek, którego fotografowałem umarł zanim jeszcze wywołałem film z jego zdjęciem. I fotografia posłużyła zupełnie innemu celowi, niż było w moim zamiarze kiedy wyzwalałem migawkę. Fotografowałem stulatków, co do których wiedziałem, że śpiewane im "200 lat" jest jedynie wyrazem kurtuazji. Czy moje fotografie można uznać za mortualne?
Fotografowałem moich dziadków i ojca z kiełkującą pod czaszką myślą, że te zdjęcia będą dla mnie pamiątką po nich, kiedy już ich nie będzie. Stało się. Czy wykonywałem fotografie mortualne? Gdyby wtedy ktoś mnie zapytał, dlaczego ich fotografuję, za nic bym się nie przyznał do tego.
Avedon i jego fotografie umierającego ojca... To chyba znamienity przykład takiej fotografii. Jednak jakże mieszane i sprzeczne uczucia wzbudzają. Dlaczego? Bo fotografował świadomie, wiedział jaki będzie koniec i teraz sprawiają one wrażenie wiwisekcji.
Jak to więc jest? Czy, jak napisałem na początku, każda fotografia żywego człowieka będzie fotografią mortualną z uwagi na prawo natury, że co żyje musi umrzeć? Czy decydująca jest intencja fotografa? Czy sposób użycia/wykorzystania tej fotografii (sposób wykorzystania nie zawsze będzie zgodny z intencjami autora, a często z nimi sprzeczny) decyduje o uznaniu jej za mortualną?
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Nie, to chyba nie tak. Fotografia jako świadomy akt kreacji. Kazdy budynek będzie kiedyś ruiną, kazde zdjecie żywego człowieka będzie kiedyś zdjeciem człowieka martwego. Ale czy to automatyczie czyni każdą fotografię zdjęciem mortualnym (nie lubię tego słowa, popularne w krajach anglojęzycznych łacińskie określenie memento mori bardziej do mnie przemawia)?
Musimy pamiętać - poza rozważaniami filozoficznymi - o praktycznym aspekcie zdjęć typu memento mori. Otóż były one odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Ludzie podrózowali znacznie mniej, komunikowali sie znacznie wolniej, umierali znacznie częściej (zwłaszcza dzieci) i robili to z reguly w domach, gdzie ich smierć była eleentem życia wielopokoleniowej rodziny. Dalsi członkowie tych rodzin nie mieli czesto szans zdązyć na pogrzeb, w przypadku śmierci dzieci - czesto nie mieli szans poznać zmarłej dziewczynki czy chłopca za ich życia. Gdy pojawiła się fotografia jako medium znacznie szerzej dostępne, niż malarstwo czy rzeźba, tańsze - fotografia typu memento mori stała się popularna, bo ludzie jej potrzebowali i było ich na nią stać (przynajmniej niektore klasy społeczne, zbyt ubogie na zamówienie maski pośmiertnej czy takiegoż portretu). Fotografia powstawala szybko i mogła być tanio powielana w wielu egzemplarzach, gdy tylko procesy neg-poz stały się dostepne i wydajny (zastepując dagerotyp, piękny ale 'jednorazowy' w zasadzie). Mogła potem trafic w listach do tych wszystkich, którzy zmarłego nie mieli okazji zobaczyc po raz ostatni (często także po raz pierwszy).
Jeszcze mój ojciec, gdy zaczynał bawić się w fotografię był proszony o fotografowanie najstarszych członków rodziny (często przez nich samych) a intencją tych próśb była świadomość nadchodzącej śmierci. Bo za jego młodości nadal umieralo się w domach i w rodzinie.
Dzis ten rodzaj fotografii nabiera tajemniczości, głębokich znaczeń, zdaje się może nawet prowokacyjny, bo współczesne społeczeństwo odrzuca śmierć i czyni ja wydarzeniem wstydliwym, nieestetycznym, jednostkowo osobistym i szpitalnym.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach