Ja przy budowie domu instalację pod grzejniki przygotowałem, ale ogrzewałem przez kilka lat tylko kominkiem (konwekcyjnie) - nie mogłem się zdecydować na rodzaj pieca. Miałem i wizję ekogroszku, ale złożyło się, że najpierw u matki założyłem. I nie chcę tego u siebie. Poszedłem w propan z własnego zbiornika. Nie żałuję. Dom 120-130 mkw, z bala drewnianego. Poszło 500m3 (około 2000l) gazu od września do dziś. Będzie w kolejnych latach mniej, bo przez 3 mies miałem "dziurę" w jednym pokoju na poddaszu (przeciągająca się totalna przebudowa - brak izolacji na części ściany) i czeka na zrobienie solidne sterowanie. Kominek zapalony kilka razy (dosłownie - może ze 3x) - dla nastroju. Odpoczywałem.
Gaz to wygoda. To, że prasa trąbi, że propan z butli to najdroższe grzanie zgadza się - jak ktoś się wrąbie w umowę z Gasp...lub innym Ameriga... (i najczęściej oni spalają gaz +10m3 drewna w kominku). Rozpatrywałem i to - "w promocji" na pierwszy rok proponowali coś koło 2,4pln/litr. Potem wychodziło koło 3pln a znam takich co podchodzą pod 4 pln. Jak butla własna (koszt na start to około 8kpln) to kupuje się paliwo na wolnym rynku - płaciłem po 1,8pln/litr. Jest różnica?
Można jeszcze z 10-20 gr taniej, bo kupowałem już na początku sezonu (najkorzystniej tankować zbiornik czerwiec-lipiec). Kalkulowałem cenowo/kalorycznie/zużyciowo z gazem z sieci - propan z własnej butli wychodzi 15% drożej. No ale jak nie ma dostępu do gazu z sieci....
Ekogroszek to wszędobylski brud. Nawet jak zrobisz kotłownię na zewnątrz, to min 1 raz w tygodniu się usyfisz dosypując opału, opróżniając popielnik. Min raz na 2 tyg uwalisz się po czubek nosa czyszcząc kocioł. Urobisz się nosząc opał na początku sezonu. Naklniesz się przy regulacji sterownika (choćby przy każdej dostawie opału, bo tu nie licz na "standard" węgla). Łatwiej o awarię pieca na groch niż gazowego (u mojej matki min 3x/sezon zrywa się klin na ślimaku jak kawałek kamienia się trafi i zablokuje). Kondensacyjny gazowy to koszt około 5 kpln z kominem (wystarczy dziura przez ścianę i zespolony "komin" w postaci wystającej poziomo ze ściany rury. Do węglowego musisz mieć tradycyjnie postawiony komin (cegła, shiedel czy stal - koszty!), a i kocioł o wiele droższy. Pomieszczenie oddzielne i na kocioł i opał. Gazowy wieszasz praktycznie gdziekolwiek. Łatwiej sterować gazem. Przy grochu latem przy mniejszym poborze CWU jest ryzyko wygaśnięcia. Czyli znowu - brudna robota. Poza tym nawet na podtrzymaniu spalasz opał. Gazowy zużywa tylko wtedy jak grzeje.
Masz gaz z sieci to nawet się nie zastanawiaj. Jak musisz butlę - TYLKO NA WŁASNOŚĆ (nie dać się omamić dzierżawą). Wygoda i święty spokój wart jest trochę droższej eksploatacji. Choć i jej część skompensują mniejsze nakłady podczas budowy/instalacji. Moich 2 znajomych musiało dłużej czekać na przyłącza - zrobili instalację i sezon jechali na baterii 4 butli gazowych 33kg, wymienianych cyklicznie (butle w kaucję, przyjeżdżają, wymienią). I nie żałują, że nie poszli w inne rozwiązanie tylko przeczekali w ten sposób.
Odnośnie pomp ciepła - też rozważałem. Nawet dość zaawansowanie (powiedzmy nawet, że byłem zdecydowany), ale warunki terenowe uniemożliwiły montaż bez totalnej rozwałki ogrodu (a to miały być tylko odwierty pionowe). Nie daj się tylko namówić na powietrzną PC do grzania CWU. Bo to trochę nieekonomiczne. Zimą i tak to ciepło będziesz zaciągał z powietrza wewnątrz domu, które misisz i tak ogrzać np gazem. Lepiej po prostu zbiornik CWU zasilany wprost z jednofunkcyjnego kotła gazowego z automatycznym zaworem trójdrogowym (kotły dwufunkcyjne mają wg mnie dość małą wydajność - słaby wypływ CWU). Lepiej postawić dobrze zaizolowany zbiornik i jego ładować ciepłem. Nawet jak będziesz mieć z niego jakieś straty ciepła to przecież to ciepło odda do wnętrza domu - na energii nic nie stracisz.
Kapiątek, kilka słoików, garść błysków i inne potrzebne duperele :oP