Bartek303  Dołączył: 30 Kwi 2007
Pentax - lustrzanka analogowa a cyfrowa
Cześć,
Chciałbym poruszyć następujacy temat:

Jestem średnio zaawansowanym fotoamarorem. Zacząłem od Pentaxa K1000 (mam go do dziś :-D ), potem miałem Eoesa 50e (niestety ukradli :-( ), teraz mam znów Pentaxa Mz5 z paroma dobrymi, manualnymi szkłami (SMC M). Fotografuje generalnie wszystko, przyrodę, ludzi itd.

Teraz zastanawiam się nad kupnem lustrzanki cyfrowej (K100D, lub K110)

Pytanie brzmi:

Czy będę rozczarowany??? Spotkałem sie z opinią, że cyfrówka nigdy nie zastąpi analoga.
Co sądzicie na ten temat???

Nie chodzi mi oczywiście o różnice między fot. cyfrową a analogowa, bo to jest jasne.
Chodzi raczej czy będąc przyzwyczajony do średniej klasy lustrzanki analogowej, będę rozczarowany biorąc do ręki Pentaxa K100D??? (technika robienia zdjęć, jak lezy w ręku itd.)

Następne pytanie: Czy Pentax K110D różni się od K100D rzeczywiście tylko brakiem stabilizatora obrazu? Bo mi na nim kompletnie nie zależy, a różnica w kasie jednak jakaś jest...

Pozdro,
Bartek303
 
pawelb  Dołączył: 20 Lut 2007
Witaj,

Na początku będziesz na pewno zachwycony (pozornym) brakiem kosztów i natychmiastowymi wynikami, które wiążą się z technologią cyfrową. Wydaje mi się, że jeżeli znasz fotografię tradycyjną, to potem może zacząć Ci przeszkadzać:

    a) Kropfaktor i brak w związku z tym dostępnych szerokokątnych, jasnych szkieł.

    b) Konieczność naświetlania wszystkiego tak, jak slajd - bardzo łatwo "wypalić" światła.

    c) Kiepski - nawet jeżeli najlepszy w klasie, to jednak kiepski - wizjer, w którym trudno ostrzyć ręcznie.

    d) Pokusa, żeby ciągle spoglądać w ten cholerny ekranik. :-)


Fotografowanie DSLRem ma jednak też wiele zalet, z których największe wg mnie to brak konieczności skanowania, lepsze możliwości korekcji sztucznych źródeł światła, łatwa zmiana czułości w locie i mniejszy (w porównaniu do ziarna) szum przy wysokich ISO.

Jeżeli chodzi moje przejście z analoga na DSLR, na początku - pomimo, że byłem pewien, że będę robił nadal zdjęcia na filmie - przez rok prawie nie dotknąłem aparatu na film. Ale, po roku - gdy zauroczenie nowością minęło - zatęskniłem nawet za skanowaniem. :-) Zauważyłem, że większa ilość łatwo cykanych zdjęć nie przekłada się na większą ilość dobrych ujęć, i wróciłem do analoga - nie pozbywając się jednak DSLR. :-)
 

Marek  Dołączył: 21 Kwi 2006
Hmmm, ja od kilku miesięcy fotografuję Pentaxem ZX-5N (wcześniej Zenit E, Zenit TTL, Praktica MTL 5B, Pentax ME super-tego ostatniego mam ciągle). Parę dni temu wziąłem wreszcie w łapy pentaxa K100D super i jesli chodzi o to jak leży w ręku to: dobrze leży w ręku. Grip ma większy i wygodniejszy niż ZX-5n, jest trochę cięższy. Wydaje mi się, że wizjer ma jednak trochę gorszy (mniejszy i jakby ciemniejszy) co mnie mocno zasmuciło. Do ergonomii właściwie nic nie mam poza tym, że znacznie więcej przycisków niż w ZX-5n :-) i nie wszystko co powinno być wyciągnięte na karpus jest wyciągnięte (ISO). Myślę, że po opanowaniu menu nie powinien człek zbytnio odczuwać różnicy czy to nanalog czy cyfra.... ale to tylko taka opinia osoby wciąż fotografującej analogiem. Najlepiej niech wypowiedzą się ci co przeszli z analoga na cyfrę.

Tak, k100D rózni się od K110D tylko tym, że ma stabilizację. Wiem, bo ostatnio zacząłem czytać o korpusach cyfrowych i nie wiem do czego mnie to w końcu doprowadzi :mrgreen: Jesli ktoś wie, to niech napisze, chętnie przeczytam :-D
 

hamster  Dołączył: 11 Paź 2006
takie małe wtrącenie;
bierzcie panowie ze stabilizacją - działa - jeszcze przed godziną fociłem dziś na mieście i jest ok
Te parę marnych setek jest tego warte

[ Dodano: 2007-08-26, 20:44 ]
przed chwilą sprawdziłem, to nie parę setek a tylko jedna.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Bartek303 napisał/a:
Spotkałem sie z opinią, że cyfrówka nigdy nie zastąpi analoga.
Co sądzicie na ten temat???

:shock: Już zastąpiła! Analog znajdue obecnie zastosowanie de facto tylko w pewnych niszach, gdzie priorytetem pozostaje jakość. Jeśli tylko technologia się posunie do przodu dalej (lub, co gorsza, jakość w ogóle straci jakiekolwiek znaczenie) to analogi zostaną dla maniaków-hobbystów tylko.
Już obecnie coraz powszechniejsze są problemy z nabyciem filmów czy wywoływaniem slajdów. Niedawno zaszedłem do sklepu fotograficznego (na drzwiach wisiała informacja o promocyjnych cenach filmów) i zapytałem, czy mają Velvię. Sprzedawca zrobił oczy jak pięciozłotówka z rybakiem (dawno, dawno temu takie były) i odparł: "TAKIEGO CZEGOŚ nie prowadzimy".
Cytat
Następne pytanie: Czy Pentax K110D różni się od K100D rzeczywiście tylko brakiem stabilizatora obrazu? Bo mi na nim kompletnie nie zależy, a różnica w kasie jednak jakaś jest...

Tak. Ale nie kupuj K110D. Dziś na SR Ci nie zależy, ale to jest zaprawdę użyteczny bajer i warto go mieć. Nawet kosztem tych 300zł (ta różnica w cenie większa chyba nie jest)? Kup K100DSuper. Albo - o ile to możliwe (i naprawdę nie zależy Ci na stabilizacji) kup Samsunga GX-1S lub Pentax'a DS2.
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
Witaj Bartek303.
Bartek303 napisał/a:
Czy będę rozczarowany???

Niby czy masz być rozczarowany. Zdjęcie zrobisz nie gorsze niż analogiem, na poczekaniu możesz przynajmniej mniej więcej ocenić czy jesteś zadowolony z efektu (kadrowanie, ekspozycja), w domu na spokojnie masz możliwość skorygowania błędów i trochę kasy zaoszczędzisz, kartę pamięci kupujesz raz, z kliszą tak się nie da.
Bartek303 napisał/a:
będę rozczarowany biorąc do ręki Pentaxa K100D??? (technika robienia zdjęć, jak lezy w ręku itd.)

Technika robienia zdjęć jest taka sama, zasady się nie zmieniły.
Największą różnicę możesz zobaczyć w wizjerze, ale do tego też można się przyzwyczaić, w K10 jest trochę większy.
Ze stabilizacji bym na Twoim miejscu nie rezygnował, bardzo często się przydaje i pomaga.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Zdano napisał/a:
w domu na spokojnie masz możliwość skorygowania błędów i trochę kasy zaoszczędzisz

Na pewno? Ile kosztuje odbitka 20x30 z cyfry, a ile jeden slajd? ;-)
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
matb napisał/a:
a ile jeden slajd?

Razem z ramką to nie wiem czy nie wyjdzie to samo, a żeby obejrzeć też trochę więcej zachodu.
Lepiej od razu się przyznaj po ile kupowałeś :-P ;-)
 

argawen  Dołączył: 19 Kwi 2006
matb napisał/a:
Na pewno? Ile kosztuje odbitka 20x30 z cyfry, a ile jeden slajd? ;-)
Jak niektórzy widzieli na tegorocznym PPD, Marek Wyszomirski także miał slajdy z cyfry. Tak tez można, w dodatku odchodzi cena slajdu.

[ Dodano: 2007-08-26, 22:04 ]
A raczej cena nieudanej klatki :mrgreen:
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Zdano napisał/a:
Lepiej od razu się przyznaj po ile kupowałeś

A tam - nie mam się czym chwalić. Ja tylko nieudolnie prowokuję do refleksji. Nawet takiej ogólniejszej, a nie tylko dotyczącej ceny zdjęcia.
Oczywiście, jeśli zdjęcie mamy sprowadzać do pliku wyświetlanego w małej rozdzielczości na nieskalibrowanym monitorze komputera, to nie ma gadania - cyfra jest taniutka. Ale czy o to naprawdę chodzi w fotografii? Ja uważam, że zdjęcia są do oglądania, a nie do popatrzenia na nie (cokolwiek ta semantyczna różnica zawiera). A oglądać należy zdjęcia w odpowiednim formacie, to chyba oczywista oczywistość?
To teraz sobie policzmy. Trójpak Fuji Sensii można nabyć za 35zł (rzut oka na alledrogo). Wywołanie wraz z ramkowaniem trzech filmów to ... (rzut oka na cennik Rossmanna) ... 51zł. Powiedzmy, że jakieś 10% zrobionych zdjęć z różnych przyczyn (no dobra - głównie po to, żeby było "do równego rachunku) idzie do kosza, więc mamy 100 slajdów za 86zł.
A ile nas kosztuje to 100 zdjęć z cyfry? Robiąc odbitki 20x30 (żeby choć odrobinę dorównać do tego, co nam daje slajd rzucony na ścianę). Nośnik - nic, wywołanie - nic, odbitka ... (znów zaglądamy na stronę Rossmanna) ... 6,99! O zgrozo, nieźle się cenią :-P W "moim" labie jest taniej 4,99zł. (przesyłane przez net). Za 100 zdjęć wychodzi aż 499zł! Brrrrr!!!! To może nam jednak takie duże odbitki niepotrzebne? Jakby tak robić 21x15 to już "tylko" 150zł+ wychodzi. Ale to nadal prawie 2x więcej, niż z analoga!
 

PiotruśP  Dołączył: 09 Sty 2007
matb, nie bronię cyfry, bo nawet nie spróbowałem jeszcze slajdu, ale ...
:-)
... robiąc na slajdzie musisz oddać te trzy rolki żeby w ogóle zobaczyć co tam wyszło. Robiąc na cyfrze efekty swojej pracy ocenisz na komputerze i zdjęć do luftu nie będziesz wywoływał, bo i po co? Poza tym wywołane zdjęcia z cyfry włożysz w antyramę i powiesisz na ścianie lub włożysz do albumu ... a odebrane z Rossmana slajdy? Musisz za każdym razem wyciągać ten cholerny rzutnik i go odkurzyć :-P ... za to atmosfery wspólnego oglądania slajdów pewnie (mogę się tylko domyślać) nic nie przebije, bo to jak z różnicą między seansem filmowym w kinie a domowym odtwarzaczem DVD.
Moim zdaniem nie ma co porównywać kwestii finansowych - nie bądźmy Pewexami ;-) - liczy się magia niepewności co tam wyszło ... czy w ogóle coś wyszło :-) . Cyfra tego nie daje, ale jest wygodniejsza ... a ja jestem leniem :-> ... ale kiedyś się wezmę ;-) .
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
PiotruśP napisał/a:
a ja jestem leniem

O właśnie, nawet poczekałem żeby ktoś napisał o czym myślałem :roll:
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
PiotruśP, oczywiście prezentowane zestawienie kosztów jest tendencyjne. Ale za to pozwala przejść do refleksji ogólniejszej. Moim skromnym zdaniem największą wadą (albo jedną z największych wad) cyfry (powszechnie znanych i oczywistych zaletach pisać nie ma sensu) jest to, że immanentnie związana jest ona z bylejakością. Choćby dlatego, że przez łatwość i szybkość dostępu do końcowego efektu, oraz praktycznie zerowy koszt zwolnienia migawki zwalnia od myślenia. O ekspozycji, kadrze, kompozycji, treści, itd. - o wszystkim prawie. I w ten sposób produkuje się tony (w zasadzie gigabajty) niepotrzebnych lub zwyczajnie kiepskich fotek. Których spora część już po pierwszym oglądzie ląduje w koszu, czyli w niebycie, część ginie gdzieś w czeluściach masowych pamięci, tylko niektóre doczekają się tego, że zostaną pokazane, a zmaterializują się już naprawdę nieliczne. Co więcej, cyfra rozleniwia. Nie tylko od myślenia (a to przecież podstawa fotografii, czyż nie?), ale też od pracy nad warsztatem. Bo przecież zawsze można zrobić tuzin ujęć a potem się jedno dobre wybierze. To po co pracować nad tym jednym?
Sam cierpię na tę "chorobę" cyfry. Prosty przykład, z dzisiejszego pleneru. Cyfrówką zrobiłem aż 82 zdjęcia (nawet więcej, bo kilka zostało "delete" jak się tylko na LCD pojawiły). A na filmie 9 klatek. Bo tylko 9 ujęć uznałem za na tyle interesujące, żeby warto było zrobić zdjęcie, co do którego mam przekonanie (większe lub mniejsze), że będzie godne oglądania (I tym sposobem jedną rolkę Provi już od 3 tygodni kiszę w aparacie :-P ). A cyfra? Na razie jeszcze na kompa nie wrzuciłem plików, ale rewelacji się nie spodziewam. Bo chyba nikt się nie spodziewa, że w ciągu 5h doświadczyłem osiemdziesięciu "chwil" (miejsc, krajobrazów, momentów czy czego tam jeszcze) godnych uwiecznienia?

edit:
Ghrrrr!!! :evil: I przez to marudzenie zapomniałem wysłać prace na RAW Challenge :-P
 

vertiico  Dołączył: 08 Maj 2007
ale czegos nie rozumiem:
matb robisz zestawienie kosztu "slajdu" z analoga z kosztem wydruku z cyfry ? ( chyba ze zle zrozumialem ) jaki to ma sens? porownaj cene wydruku z filmu do ceny wydruku z pliku.
Inaczej nie ma to wogole sensu, a jezeli ma to jak mozesz wyjasnij mi.


matb napisał/a:
Moim skromnym zdaniem największą wadą (albo jedną z największych wad) cyfry (powszechnie znanych i oczywistych zaletach pisać nie ma sensu) jest to, że immanentnie związana jest ona z bylejakością.

> Jaki fotograf takie fotki, aparat juz ma mniejsze znaczenie :mrgreen:
Swoja droga gusta sa rozne, tobie sie moze nie podobac innym wrecz przeciwnie.

matb napisał/a:
Co więcej, cyfra rozleniwia. Nie tylko od myślenia (a to przecież podstawa fotografii, czyż nie?), ale też od pracy nad warsztatem. Bo przecież zawsze można zrobić tuzin ujęć a potem się jedno dobre wybierze. To po co pracować nad tym jednym?

to jak dana osoba skorzysta z cyfry to jej indywidualna sprawa.

Sam na poczatku pstrykalem wiele, ale to glownie bylo na cyfrowym kompakcie, na samie bylo na poczatku. To ze duzo zdjec mi sie wogole nie podoba, bo albo nie tak jak chcialem, albo zly kadr,(i nie chodzi ze moge to poprawic w kompie) , to z tego powodu nie "obwiniam " cyfowki a tym bardziej nie porownuje tego do choroby.
 

Matewka  Dołączył: 16 Wrz 2006
PiotruśP napisał/a:
... robiąc na slajdzie musisz oddać te trzy rolki żeby w ogóle zobaczyć co tam wyszło. Robiąc na cyfrze efekty swojej pracy ocenisz na komputerze i zdjęć do luftu nie będziesz wywoływał, bo i po co?

A ja myślę, że w dzisiejszych czasach różnica między cyfrą, a analogiem nie polega na:

- jakości, bo widziałem prototypy matryc 100Mpixelowych - wprowadzenie ich na rynek detaliczny to kwestia, góra, kilku lat. Dorobią do tego i procesory i przetworniki i inne nowinki techniczne. (Trzymają nas tylko w niepewności, żeby NASA mogło się nimi nacieszyć) - joke.
- kosztach odbitek, bo kto będzie się bawił w robienie slajdów z cyfrowych zdjęć? Czy nie lepszy rzutnik cyfrowy, który prosto z komputera wyświetli na jasną ścianę nasze cyfrowe prace? Ile dziś kosztuje średniej klasy rzutnik? 3000zł i na Święta przyjdą promocje ;). Ceny są po to, żeby spadać. Chyba, że kupujecie coś, co będzie trwało jeszcze przez wieki. A rzutniki - za rok zaprojektują nowsze, lepsze. Ale nie o rzutnikach miałem pisać...

...a o istocie różnic między cyfrą, a analogiem.

Dla mnie istnieje jedna zasadnicza różnica. Wiele osób gubi się w technologii, 'postępie', w czymś, co ma nam tylko pomóc w robieniu zdjęć. W robieniu sensownych zdjęć. Wyliczacie koszty, porównujecie jakość - dziś cyfra i analog dorównują sobie pod tymi względami. Różnica polega na tym, że na przykładowym plenerze, z cyfry zrobisz 100 zdjęć (z czego pół wywalisz), a analogiem dwa razy mniej. Nie nawołuję do redukcji ilości robionych zdjęć, tylko przypominam, że slogan "ilość, a nie jakość" jest BARDZO często faktem wśród 'cyfrowych fotografów', a co za tym idzie jest to jedna z tendencji prowadzących do zatracenia umiejętności fotograficznego spojrzenia. Komponując zdjęcie trzeba też umieć spojrzeć na Świat oczami widza, który stoi przed filarem z wiszącą fotografią, i zwolnić migawkę w takim momencie, żeby tego widza zaszokować, poruszyć, zainteresować. Nie wątpię, że wielu 'fotografów cyfrowych' odnosi wielkie sukcesy i posiada wielkie umiejętności (np. na World Press Photo spośród kilku tysięcy fotoreporterów nikt już nie przysyła zdjęć z analogów). Jednak kieruję moje słowa do amatorów (pod tym określeniem podpisuję osoby, które 'foto-przygodę' rozpoczęły od cyfry i nigdy nie miały poważniejszego kontaktu z fotografią tradycyjną). Owi amatorzy zachwyceni wygodą 'cyfrowości' staną się leniwi, a wielu z nich już dawno się stało. To lenistwo robi z nich jakby maszyny do robienia zdjęć. Nie stawajmy się niewolnikami aparatu, on ma nam tylko służyć do utrwalenia naszych myśli, których wizualne odzwierciedlenie - czasem niepełne, czasem wręcz idealne (wierzę, że to są właśnie te wymownie nazwane 'zdjęcia życia' ;) ) co róż spotykamy przed naszymi oczami, w otaczającym nas Świecie. Róbmy zdjęcia tak, jakby każda klatka kosztowała nas wysiłek o wiele większy, niż mały ruch palcem w kierunku spustu. Niech pojęcie "zrobienia zdjęcia" samo w sobie nie oznacza dosłownie tych dwóch słów, ale coś więcej; twórcze myślenie, rozwagę. Weźcie pod uwagę, że ten spust to nie jakaś tam spłóczka od muszli klozetowej, a coś wielkiego - przycisk, który uwalnia wasze myśli, wasze spojrzenie na Świat. Fotografia jest sztuką, jak malarstwo, jak muzyka. Posłuchajcie Chopina, spójrzcie na ekspresję kolorów w słonecznikach VanGogha...
Mój pierwszy - i jak do tej pory, ostatni nauczyciel fotografii - Jan Cydzik często w nauczaniu powtarza swoje motto: "Fotografuj głową", "Fotografuj sercem". Aparat jest tylko narzędziem, jak młotek przy wbijaniu gwoździ. Ale nawet i przy tym prostym zajęciu można się walnąć w palec i to zdrowo ;)...

Nie propaguję uwolnienia od cyfrowości, jak jakiś szalony ekolog (z całym szacunkiem dla ekologów - użyłem tego określenia tylko jako nota bene synonimu 'użytkownika fot. tradycyjnej' ;-) ), ale po prostu namawiam do wzięcia do rąk lustrzanki analogowej; do korzystania z ciemni. Zapewniam, że te atuty pomogą nam w artystycznym podejściu tak samo, jak kawalerowi - kwiaty wręczone dziewczynie na randce ;). Fotografujmy z duszą, a zapewniam, że nasze zdjęcia będą miały w sobie duszę.


To były moje argumenty ZA analogami.

Pozdrawiam,
Matesz

P.S. Jeszcze jedno spostrzeżenie. Sądzę, że aparaty nowszej generacji (jeśli chodzi np o Pentaxy - seria MZ i cyfrowe lustra) są dziś produkowane z myślą o fotoreporterach. Często w opiniach, testach najnowszych cyfrowych lustrzanek czytam o jednym - "speed". Dziś produkcja SLRów (tych z 'd' i tych bez 'd' na początku) jest - dla fotoreporterów - pogonią za 'performancem', a dla producentów - za pieniędzmi.
 

Marek  Dołączył: 21 Kwi 2006
Matewka: to było piękne :-D
 

argawen  Dołączył: 19 Kwi 2006
Matewka napisał/a:
Sądzę, że aparaty nowszej generacji (jeśli chodzi np o Pentaxy - seria MZ i cyfrowe lustra)
DSLR Pentaxa dla reportera. Chyba coś ci się pomyliło.
Jeżeli się tyczy analoga i cyfry, to rozumiem tęsknotę za tym drugim. Koreks, ciemnia i te sprawy, to była prawie magia :). Sam bawiłem się przez 10 lat. Nie każdy umiał, nie każdy chciał się w to bawić. A teraz to jest powszechne, Niepotrzebna ciemnia, wystarczy komputer.

Może po prostu jesteśmy źli, że każdy może sobie mieć lustrzankę i pstrykać do woli.
Bo cały czas nie rozumiem tej niechęci do fotografii cyfrowej (sam zamierzam sobie kupić jakiegoś naprawdę starszego analoga)
Puszka jest tylko narzędziem. Zdjęcia robi człowiek. Myślisz, że za czasów analogów, to ludzie nie pstrykali dookoła beż opamietania ? W kraju może nie, ale na świecie z pewnością. Sam pamiętam nudne godziny oglądania fotek ciotki( mieszkałą w Australii). Pstrykała dosłownie wszystko i bez żadnego planu. Lustrzanką, ale Canona :). Wiec kiedyś byli pstrykacze i ludzie myślący nad kadrem itd. To samo jest z foto cyfrowym.
 

Kuszelas  Dołączył: 12 Lis 2006
:-D Witam
Właściwie podpisuję się pod postami przedmówców. Do uwag Argawena o Cioci dodam tylko, że podobno nacją, która na analogach ( pewnie teraz na cyfrówkach też ) robiła fotki bez opamiętania, są Japończycy. Z czego płynie wniosek, że w jakimś stopniu, pewnie nie małym, ilość wykonywanych zdjęć jest wprost proporcjonalna do relacji kosztu 1 fotki do zarobków.
Jak wspomnę swoje początki, to wydatek na film był dla mnie sporą inwestycją. Dlatego kupowało się w rolkach i cięło na 1,5 metrowe kawałki i samemu pakowało do kaset. A trzeba było jeszcze wyportkować trochę na papier. (Wywoływacz i utrwalacz był w kółku fotograficznym za darmo.) A fotografia kolorowa to wogóle koszty były niebotyczne, dlatego strzelało się głównie slajdy, bo to była ta najtańsza alternatywa. Potem jeszcze pojawiła się kwestia dostępności i wyżebranych w sklepie, zbieranych przez parę miesięcy, ORWO-CHROMÓW na wakacje. Więc zdecydowanie więcej się człowiek zastanawiał przed strzeleniem fotki niż teraz. Też przeżyłem fascynację taniocią fotografii cyfrowej, ale stopniowo ilość wykonywanych zdjęć spada i stare nawyki wracają :mrgreen:
Do takich nawyków u siebie zaliczam tyż kadrowanie przez wizjer, nawet w posiadanej wcześniej hybrydce.
Ale po prawdzie ciemnia to była MAGIA. Najpierw człowiek saktował film gdzieś w terenie, potem go wywołał, no i posiedział se trochę po ciemku. A na końcu zdejmował z suszarki efekty swojego hobby, które w moim przypadku, niestety, często nie dorastały do oczekiwań. Teraz też tak mam . . . . :mrgreen:
Ale w końcu czegoż to się nie robi, żeby mieć trochę frajdy. Teraz coraz częściej mnie kusi, żeby znowu w slajdy uderzyć. No, nie pwoiem, lektura forum ma tu swój wpływ. Teraz mam urlop, pojadę sobie do wielkiego miasta albo sprubóję coś na Allegro szafnąć. Wezmę w teren cyfrankę i analoga a potem porównam sobie efekty. Ciekawe to może być.
Pozdrawiam wszystkich BI (analog+cyfra) i po :-B , albo nawet :-B :-B

Całusen Aus Kaszuben - Kuszelas
 
Bartek303  Dołączył: 30 Kwi 2007
To były moje argumenty ZA analogami???????

Generalnie zgadzam się z Twoimi argumentami, jednak mam wrażenie, że nie odnoszą się one do różnic między fotografią analogową a cyfrową, lecz do różnic między fotografią jakościową i przemyślaną a bezmyślnym klepaniem wszystkiego co nam pod ręce wpadnie.
Fotografia cyfrowa może oczywiście prowokować to drugie (z oczywistych względów), jednak wcale nie musi wykluczać tego pierwszego...
Takie jest moje zdanie, choć w sumie nie mam większego pojęcia o fotografii cyfrowej (mam nadzieje, że już niedługo się to zmieni :-) :-) :-)
Pozdrawiam i życze wielu udanych zdjęć,
Bartek303

[ Dodano: 2007-08-27, 09:55 ]
Serdeczne dzięki za wypowiedzi, coś niecoś się rozjaśniło. Jednak chyba sam musze po prostu dorwać gdzieś Pentaxa K100D i trochę się nim pobawić...
Nie chciałbym po prostu jeszcze raz przeżyć rozczarowania jakie spotkało mnie po kupnie kompakta (Konica Minolta Dimage Z2). Dalem się skusić bo był tanio na Ebayu. Wziąłem do
ręki i cóż... Zdjęcia niby robi, ale dla mnie to jak pistolet na wodę w porównaniu do kałasznikowa...
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Bartek303, tnij cytaty! Cytowanie całego postu mija sie z celem.

Cytuj fragment do którego się odnosisz (w tym celu zamiast używać klawisza [ " cytuj ], zaznacz tekst i wybierz [ " ] - wtedy fragmet cytowany zostanie umieszczony w okienku szybkiej odpowiedzi. Pod nim możesz bezpośrednio wpisać swój komentarz.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach