Wygoda trzymania to kwestia bardzo indywidualna, ale jestem miło zaskoczony. Grip jest wąski, ale wystarczająco głęboki. Dzięki sporej masie z obiektywami wielkości 30/1,4, 16-45/4 czy DFA100/2.8 dobrze leży w dłoni i zestaw wydaje się już nawet wygodniejszy niż z K-7, bo jest wyraźnie lżejszy. Trudniej mi dostać się jedynie do zielonego przycisku w porównaniu do K-7 (K-7 miał w tym miejscu przycisk ISO). Za to zamienienie miejscami przycisku przeglądania zdjęć i LV przypadło mi do gustu. Odwracając ekran w stronę korpusu w ten sposób, że wyświetlacz jest zakryty przyciski krzyżaka przełączają się na stałe w wybór punktu AF.
Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy założymy lampę błyskową w sanki. Z K-7 taki zestaw był na tyle wygodny, że zrezygnowałem z zakupu dodatkowego gripa, choć dokupiłem kupiastego ownusera do K100D. W K-S2 czuć wtedy jak wąski i niski jest uchwyt. W dodatku K-S2 nie obsługuje Wireless P-TTL, więc odpinając Metza z sanek rezygnuje z automatyki.
Bawiąc się aparatem w mieszkaniu zauważyłem, że moja Sigma 30/1,4 ma dla odmiany spory front focus, ale przy testowaniu mikroregulacji AF pozytywnie mnie zaskoczyła podążając praktycznie bezbłędnie za kolejnymi zmianami korekty, niemalże jak świetnie skorygowane na pełnej dziurze DFA100/2,8 i DA60-250/4. Mam nadzieje, że w praktyce będzie równie celna. Zmian punktu ostrzenia wraz ze zmianą oświetlania żarówka/halogen/dzienne nie zauważyłem.
Światłomierz w trybie centralnie warzonym jest ustawiony tradycyjnie na mniej więcej średnia szarość -0,5 Ev, ale w trybie matrycowym dobiera agresywniejsze ustawienia niż w K-7 (sprawdziłem także na jednolicie oświetlonej powierzchni). Niestety są to zbyt optymistyczne często ustawienia i zastanawiam się nad włączeniem na stałe kompensacji prześwietlenia, którą ratowałem się przy słabej dynamice w K-7. Tyle, że tam dość szybko już przy ISO400-800 w cieniach pojawiał się niesympatyczny szum, więc musiałem sięgać po nią z rozwagą. Natomiast w K-S2 to jak można ciągnąć cienie robi naprawdę wrażenie, wiec pod tym względem przeskok dla mnie z 50D i K-7 jest ogromny.
W związku z tym, że fotografia w tej chwili ogranicza się u mnie do hobby szukałem korpusu o mniejszych możliwościach od K-5/3, których i tak nie wykorzystuje (możliwość dołączenia gripa, szybkostrzelność, 14 bit itp), ale za to mniejszego, a przede wszystkim lżejszego. Nie ukrywam, że wejście głębiej w m4/3 kusi, ale niestety są to kwoty daleko wykraczające poza te, które chciałbym przeznaczyć na swoją pasje. Byłem praktycznie zdecydowany na początku roku na K-50 z jego 16 MPix matrycą, zwłaszcza, że K-S1 zupełnie rozminął się z moimi oczekiwaniami. Ale pojawienie się K-S2 z tak chwalonym AFem z K-5II i nie wiele gorszą, ale za to bardziej upakowaną matrycą sprawiło, że zdecydowałem się poczekać. W miedzy czasie zerknąłem jeszcze w kierunku 760D z dwoma pokrętłami i D5300 z matrycą 24 MPix, bo jednak większy rynek używek i wybór kundelków zawsze kusi, ale szybkie macanko w markecie i przyłożenie oka do wizjera szybko mnie otrzeźwiło.