Dzień dobry,
Zapisałem się na to forum, bo czasami chciałbym wziąć udział w dyskusji, której wyniki byłyby dla mnie pomocne. Zaś gdybym sam mógł pomóc komuś, cieszyłbym się jeszcze bardziej.
Na wstępie wypada się przedstawić, za bardzo nie wiem gdzie, więc robię to w tym dziale, gdyż chyba tutaj najczęściej będę bywał:
Mam na imię Grzegorz, lat 46. Nie jestem fotografem, nie jestem nawet fotografem amatorem, jestem raczej zwykłym pstrykaczem z ambicjami do fotografii, czyli jak malować światłem.
Moje doświadczenia z aparatami fotograficznymi wyglądają następująco:
Villa. W domu od lat 70-tych XX. jako aparat rodzinny. Ten prosty radziecki wyrób, nie posiadający nawet światłomierza, ustawiany przez totalnych amatorów na piktogramy obecne na obiektywie wyprdukował bardzo dobre i najważniejsze zdjęcia czarnobiałe w moim życiu. Najważniejsze, bo dokumentujące kawał życia, mające postać fizyczną, oglądane i komentowane do dzisiaj.
Bardzo dobre, bo bardzo dobre – wyraźne, trwałe, podobające się wszystkim. Nie wiem, ile w tym zasługi gościa w ciemni, a ile jakości aparatu, bo umiejętności fotografów na pewno zero.
Ten aparat nauczył też, zapomnianego później nieco ale nie całkiem, szacunku do migawki – u nas w domu przeciętnie pstrykało się jedną rolkę filmu rocznie (36 klatek) a celebra oczekiwania na odbitki była większa, niż oczekiwanie na św. Mikołaja.
Smena Symbol miala być moją prywatną odpowiedzią na rodzinną Villę. Wziąłem ten sprzęt na pierwsze samodzielne wakacje, załadowany pierwszym kolorowym filmem (Orwo) i... został mi skradziony, nie mam zatem ani jednego zdjęcia z tego aparatu.
Potem długo, długo nic.
Kompakt cyfrowy no name pierwszy raz zobaczyłem i miałem w rękach w roku 2002. Aparat, ówcześnie bardzo drogi, był kupiony przez firmę, w której pracowałem z przeznaczeniem do dokumentacji reklamacji. Jakość obrazka z tego aparatu ani nie umywała się do odbitki z kliszy, był on jednak wystarczający do zadań, do jakich został kupiony. Sfotografował też dobrze pierwszy i ostatni festyn zorganizowany przez firmę (prawdziwy festyn, nie jakąś firmową popijawę) i dlatego zasług dokumentalnych nie można mu odmówić. Służył dzielnie do roku co najmniej 2007, kiedy to odszedłem z tej firmy.
Minolta 505si z obiektywem 28-80 3,5-5,6 kupiona w 2003r. to był mój skok na analogową profesjonalną fotografię w sensie takim, że to coś lepszego od radzieckiej Villi. Tym aparatem wyprodukowałem najlepsze moim zdaniem odbitki kolorowe – niezwykle wierne odwzorowanie kolorów, ogromna rozpiętość tonalna, absolutnie prawidłowa ostrość, czyli ukłon w kierunku AF, dla między innymi którego ten aparat został zakupiony. Te zdjęcia podobały się wszystkim. Materiał był robiony na filmie Kodak Gold, odbitki wołane w nieznanym procesie – nie wiem, czy to był już czas skanowania ngatywów w labie, czy jeszcze malowanie światłem.
Canon EOS 300 to była moja największa porażka analogowa. Kupiłem ten aparat pod wpływem manipulacji – w grupie, czyli w pracy, jak to często bywa, trafił się gość, co to na wszystkim się zna – na komputerach, muzyce, polityce, sporcie i w ogóle. Taki ściemniacz-manipulant, brzmiało to wiarygodnie. „Znał” on się również na fotografii i utwierdził mnie w przekonaniu, że EOS300, to jest najlepsze, co wyprodukowano. Sprzedałem Minoltę 505si (za co do dzisiaj pluję sobie w brodę) i kupiłem Canon EOS 300. Tym aparatem nie zrobiłem ani jednego zdjęcia – jakość wykonania, trzeszczenie plastików, ogólna „plasticzaność” konstrukcji sprawiła, że tak szybko jak go kupiłem, tak szybko sprzedałem (ze stratą oczywiście). Ten aparat był dla mnie odrażający.
Minolta XT to moja pierwsza prywatna cyfrówka i drugi najważniejszy aparat po radzieckiej Villi. Aparat ten kupiłem w 2004r. kiedy zobaczyłem taki model u gościa, który dla naszej firmy robił materiały reklamowe. Tak, tak – facet który prowadził dużą poważną firmę reklamowo-poligraficzną nie używał żadnego drogiego sprzętu, tylko to malutkie cudo mieszczące się w kieszeni koszuli. Ówcześnie ten aparat kosztował 1800PLN, ja sprowadziłem go sobie z USA w stanie refurbished za połowę tej ceny. Aparat ten jest dla mnie najważniejszy, bo uwiecznił najważniejsze chwile, czyli kluczowe momenty i zmiany w życiu – przejście od młodzieniaszka do dorosłej osoby – samodzielność, partnerka, dzieci, znajomi i przyjaciele. Mam ten aparat do dzisiaj, trzeba mu nowego akumulatora. Zapewne dzisiaj bije go na głowę dowolny smartfon, ale ma on u mnie dożywocie ze względu na sentyment. Tym aparatem zrobiłem najwięcej zdjęć i najwięcej najważniejszych dla mnie zdjęć.
Nikon D90, pozyskany w 2008r., to pierwsza cyfrowa lustrzanka z jaką miałem do czynienia i był to dla mnie technologiczny przeskok o jakieś trzysta lat. Przede wszystkim powaliła mnie na kolana ergonomia użytkowania, możliwości i jakość obrazka. Niestety, aparatem tym fotografowałem krótko – nie był on moją własnością. Z mojego życia zniknęła jego właścicielka, a zatem i zniknął aparat. Zdjęcia na szczęście zostały. Ten aparat uwiecznił ciekawe chwile w moim życiu, między innymi dwa pierwsze prawdziwe zagraniczne urlopy wakacyjne.
Pentax K10D został zakupiony w roku 2011 do celów specyficznych – semi-zawodowa komercyjna techniczna fotografia mikroskopowa. Wyczytałem, że ten aparat mierzy światło i potwierdza ostrość nawet z podpiętym słoikiem od musztardy więc go zakupiłem do analogowego, ale nie do pobicia przez wspólczesne sprzęty mikroskopu. Sprawdził się znakomicie. W pewnym momencie pomyślałem, że wcale nie musi być ciągle podpięty do mikroskopu i kupiłem do niego obiektyw kitowy 18-55 3,5-5,6 i w ten spsób zacząłem go równolegle używać jako „zwykły” aparat. Wrażenia mam w stosunku do niego mieszane – za to gdzie ze mną był, za pancerność, odporność, trwałość ma u mnie najwyższe noty. Za jakośc obrazka już słabiej – tym aparatem muszę się nagimnastykowac, aby zrobić dobre zdjęcie, w scenach kontrastowych muszę powtarzać z korekcją ekspozycji bo mam albo przepalenia albo niedopalenia, wierność odwzorowania barw, a szczególnie zieleni, jest kiepska. Aparat kupiłem z przebiegiem około 18 000 klatek, czyli raczej niedużo, jednak zastanawiam się, czy aparat nie miał od początku uszkodzonego światłomierza, czy też kitowy obiektyw jest taki kiepski, czy też kadyszka po prostu tak ma? Na razie zostaje u mnie.
Minolta 800si to tani sprzęt kupiony w 2013r. z zamiarem robienia fotografii analogowej na materiałach czarnobiałych. Sentyment mam ogromny do tego modelu, gdyż zrobione nim dwie rolki czarobiałego negatywu wywołałem samodzielnie pierwszy raz w życiu z bardzo dobrym skutkiem. Aparat z dużymi możliwościami ale niezwykle uchybiony disinersko. Sprzedałem go w chwili załamania, że świat jest kolorowy i czarnobiała klisza to przeżytek. Dziś myślę inaczej.
Pentax ME Super to mój nabytek z 2020r. z zamiarem powrotu do kompletnej fotografii czarobiałej – wołanie negatywu i samodzielne robienie odbitek spod powiększalnika. Esencja fotografii, czyli malowanie światłem – tylko przysłona, czas i czułość ewentualnie korekcja ekspozycji, żadnych programów tematycznych i innych pierdół. Ostrzenie na klinie i rastrze. Wszysko bez pośpiechu, powoli i świadomie. Na razie mam do niego manualny obiektyw 50 f/1,7, chcę dokupić coś szerszego. Jeszcze nie wykonałem żadnych zdjęć, gdyż powoli kompletowałem materiały. Zamierzam ruszyć w plener wiosną.
Smartfon to urządzenie stosunkowo nowe u mnie, kupione pod koniec 2019r. i tylko dlatego, że mój stary klasyczny telefon się zepsuł. Aparat w smartfonie jest dobry do szybkiej dokumentacji fotograficznej i filmowej w pracy – sfotografować tabliczkę znamionową urządzenia, sfilmować pracę instalacji laboratoryjnej, szybko przesłać materiał osobom zainteresowanym itp. Samrtfon jest tu niezastąpiony, bo zawsze mam go przy sobie, jakość obrazka jest zupełnie wystarczająca a „bezobsługowość” wysyłki materiału jest nie do pobicia. Nie można psioczyć na smartfony jako urządzenia fotografująco-filmujące.
Nikon F100 to aparat, który zamierzam kupić do mniej refleksyjnej fotografii na błonie filmowej czarobiałej i kolorowej. Ma to być aparat alternatywnie stosowany do Pentaxa ME Super w sytuacjach, w których będzie mi potrzebny AF. Poluję na egzemplarz w wiarygodnie dobrym stanie.
Nie znam funkcjonalnego odpowiednka Pentaxa, ale gdyby taki był, to zastanowiłbym się.
Co fotografuję (zamierzam fotografować)?
Przede wszystkim architektura, szczególnie architektura wiejska wpasowana w jakiś ciekawie tematyczny kontekst. Mieszkam w województwie opolskim, czyli na tak zwanych ziemiach odzyskanych i interesuje mnie ówczesny wiejski styl architektoniczny naszych zachodnich sąsiadów. Jeżdżę też w polskie góry i tylko w Sudety, a tam pole do popisu w tym temacie jest jeszcze większe.
Ciekawi mnie też architektura industrialna – zakłady przemysłowe, szczególnie chemiczne, te działające i te w ruinie. Te działające szczególnie urzekają nocą.
Lubię też fotografować pociągi, bo jestem fanem kolei. Pociągi mają dużo wspólnego z fotografią analogową - one przemijają i często jest tak, że upolować model jakiejś lokomotywy, to wielki sukces.
W drugiej kolejności lubię fotografować ludzi.
Chciałbym też fotografować zwierzęta, szczególnie ptaki, ale wiem, że do skutecznej fotografii tego rodzaju cena obiektywów będzie dla mnie zaporowa więc ten temat jest wykluczony.
Absolutnie natomiast oka nie mam do krajobrazów.
Pozdrawiam,