alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
[fotografowie] Edward Burtynsky
Polecam gorąco film (są również polskie napisy):

http://www.ted.com/talks/...landscapes.html
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat

https://www.edwardburtynsky.com/

Burtynsky nie robi ze swoich zdjęć odbitek mniejszych niż 100x120 cm. Im zdjęcie większe, tym lepiej. I tym gorzej zarazem – bo "pejzaże", które Kanadyjczyk fotografuje, w dużym formacie stają się jeszcze bardziej przerażające.

Chiny, Nowa Zelandia, Kanada, USA, Włochy od lat są celem wypraw fotografa. A tam: kopalnie, wysypiska, fabryki, rafinerie, stocznie. Koszmarne, gigantyczne, anektujące kolejne hektary ziemi. Bo Burtynsky fotografuje to, jak zakłady "zjadają" przyrodę, jak przemysł zmienia naturę, jak industrializacja niszczy albo przynajmniej zniekształca środowisko. I – co najciekawsze – fotograf nie jest "wojującym ekologiem", on do swojej pracy nie dorabia ideologii, nie walczy swoimi zdjęciami z przemysłowymi koncernami. Burtynsky po prostu pokazuje, jak sprawa wygląda w rzeczywistości. I jest w tym dość przewrotny, bo fotografie, które ekolodzy mogli by nosić na sztandarach są jednocześnie bardzo piękne, doskonale skomponowane, kolorowe – jak modne fototapety.

Burtynsky jest synem uchodźców z Ukrainy; urodził się w 1955 roku w miejscowości St. Catharines w Ontario. Studiował na Politechnice Ryerson i w Niagara College. Na pierwszej uczelni zgłębiał tajniki fotografii, na drugiej zdobył tytuł magistra w sztuce graficznej. Pierwsze ważne zdjęcia, które zrobił powstały w fabryce General Motors, w której pracował jego ojciec. Jak widać od samego początku fotografa ciągnęło w stronę przemysłu.

Pierwszą swoją wystawę fotograf otworzył w 1982 roku. Później już "poszło szybko" i dziś jego zdjęcia znajdują się w większości ważnych muzeów i kolekcji (m.in. Art Gallery of Ontario w Toronto, Bibliotheque National w Paryżu, National Gallery of Canada w Ottawie, Museum of Modern Art i Guggenheim Museum w Nowym Jorku). Burtynksy jest obecnie jednym z najbardziej znanych na świecie fotografów kanadyjskich, jest też szefem i właścicielem dużego laboratorium Toronto Image Works oraz należy do grona organizatorów międzynarodowego festiwalu fotografii w Toronto. Ma na swoim koncie takie nagrody jak: TED Prize, The Outreach award (przyznawana podczas Rencontres d’Arles), The Flying Elephant Fellowship, Applied Arts Magazine book award(s), the Roloff Beny Book award. W 2006 roku Queen’s University w Kingston, w Ontario przyznał mu doktorat Honoris Causa.

W 2006 roku reżyserka i producentka Jennifer Baichwal nakręciła pełnometrażowy film dokumentalny pt. Manufactured Landscapes . Opowiada on i o samym Burtynskim, i o jego zdjęciach, i o miejscach, które odwiedził z aparatem (np. o gigantycznych fabrykach w Chinach). Film doskonale dopełnia działa fotografa, uzupełnia go o to, czego nie da się pokazać na zdjęciach. Mało który twórca może liczyć na takie uzupełnienie swojej pracy.

Sam Burtynsky mówi, że jego zdjęcia są metaforą współczesnych dylematów cywilizacyjnych. Bo z jednej strony człowiek, żeby się rozwijać, coraz silniej wykorzystuje dary matki-natury, z drugiej jej cierpliwość się kiedyś skończy, a wtedy czeka nas zagłada. Dziś mówi się coraz więcej o jej nadejściu – ocieplenie klimatu i coraz straszniejsze klęski żywiołowe są przecież wynikiem działania człowieka. I na pięknych, kolorowych, atrakcyjnych wizualnie zdjęciach Burtynskiego widać doskonale, o jakie działania chodzi. Autor: Anna Cymer

Sam Burtynsky tak mówi o swojej pracy:

Natura przekształcona przez przemysł jest dominującym tematem w mojej pracy.
Biorę kurs na współczesną wizję złotej ery ludzkości – od kamienia do minerałów, ropy, transportu, krzemu i tak dalej. Aby uczynić te idee widocznymi szukam tematów bogatych w detale, o szerokiej skali a jednocześnie otwartych w interpretacji.

Stocznie, kopalnie, rafinerie – wszystko to są miejsca znajdujące się poza normalnym doświadczeniem człowieka, a mimo to każdy z nas codziennie korzysta z produktów ich pracy.

Te zdjęcia mają być metaforą dylematów współczesnej egzystencji. Szukają powiązań pomiędzy przyciąganiem a odrzuceniem, uwodzeniem a strachem.
To co nas przyciąga, to pokusa – szansa dobrego życia, choć świadomie bądź nieświadomie zdajemy sobie sprawę z tego, że świat cierpi z powodu naszego dobrobytu.

Nasza zależność od natury, bez której nie możemy zaspokoić naszego zapotrzebowania na surowce, i nasza troska o zdrowie planety umiejscawiają nas w niełatwej pełnej sprzeczności pozycji. Moim zdaniem te zdjęcia mogą pełnić funkcję pobudzającą nas do refleksji nad światem, w którym żyjemy.


Edward Burtynsky
Urodził się w 1955 roku w rodzinie ukraińskich emigrantów w St. Catharines w Ontario. Ukończył dwa wydziały – fotografii na Uniwersytecie Ryerson i grafikę w Niagara College. Pierwsze jego doświadczenia fotograficzne wiążą się ze zdjęciami fabryki General Motors w jego rodzinnym mieście, w której pracował jego ojciec. Jego zdjęcia poruszają tematykę powiązań człowieka i natury, często pokazują obraz przyrody skażonej ingerencją człowieka.

W 1985 roku założył Toronto Image Works – własne laboratorium fotograficzne. Zasiada także w radzie zarządzającej międzynarodowym festiwalem fotografii Contact. Burtynsky jest laureatem miedzy innymi: TED Prize, nagrody na festiwalu w Arles czy the Roloff Beny Book Award. W 2006 został odznaczony tytułem Officer of the Order of Canada i otrzymał tytuł honorowego doktora nauk Uniwersytetu Queen's w Ontario w Kanadzie.

Jest jednym z najbardziej znanych fotografów kanadyjskich. Jego zdjęcia wchodzą w skład kolekcji piętnastu muzeów rozsianych po całym świecie w tym: National Gallery of Canada, Bibliotèque Nationale w Paris, Museum of Modern Art i the Guggenheim Museum w Nowym Jorku.

Edward Burtynsky jest reprezentowany przez: Nicholas Metivier Gallery w Toronto, Paul Kuhn Gallery w Calgary, Art 45 w Montreal, Charles Cowles Gallery w Nowym Jorku, Robert Koch Gallery w San Francisco, Flowers East w Londynie, Galeria Toni Tapies w Barcelonie i Galerie Stefan Röpke w Kolonii. Autor: Karolina Zamojska

Czym wyróżniają się jego prace?

Burtynsky tworzy wielkoformatowe, niezwykle szczegółowe obrazy, często wykonywane z perspektywy lotu ptaka, by pokazać olbrzymią skalę obszarów ziemi zagarniętych przez przemysł wydobywczy lub zanieczyszczonych wyciekami ropy naftowej. Chociaż osobiście jest niezwykle mocno zaangażowany w kwestie ochrony środowiska, to jego zdjęcia ukazują w sposób całkowicie pozbawiony emocji zarejestrowane aparatem dowody naszej niszczycielskiej działalności, dzięki czemu umożliwiają wyciągnięcie własnych wniosków.

Warsztat Edwarda Burtyńskiego

Kanadyjski fotograf gra w najwyższej, fotograficznej lidze. Jeśli chodzi o sprzęt, z którego korzysta, artysta nie idzie na żaden kompromis. Opisywałem już co to jest średni format. Burtynski zaczynał przygodę z fotografią od aparatu Mamiya 645 (średni format 6×4,5). Na studiach poznał działanie aparatu wielkoformatowego – 4×5 cali. Wkrótce potem zaczął pracować w kolorze, dodając do swojego arsenału kolejny aparat wielkoformatowy, tym razem w formacie 8×10 cali. To była miłość od pierwszego wejrzenia – pomimo trudności jakie sprawia ten sprzęt, konieczności spowolnienia całego procesu fotografowania, ogromnej dokładności w pomiarze światła, efekt końcowy wynagradza wszelkie niedogodności. Burtynski mówi w wywiadach, że czasem czeka kilka dni na właściwe światło, aby uzyskać idealną ekspozycję.

Czas na cyfrę

Kanadyjski fotograf wykonuje wiele swoich zdjęć z powietrza, co stwarza dodatkowe trudności związane z obsługą dużego, ciężkiego aparatu, jakim jest wielki format. Aby zrobić zdjęcie musi się wychylić przez otwarte drzwi śmigłowca, lub awionetki typu Cessna. Podczas jednego z projektów postanowił wypróbować 40 megapikselowy, cyfrowy aparat Hasselblad. Następnie przesiadł się na 50MP, później 60MP i w 2010r. rozpoczął pracę z Hasselbladem o rozdzielczości 100MP. Aby zmniejszyć drgania, podczas pracy z powietrza, wykorzystuje specjalne, żyroskopowe stabilizatory. Jako platformę do podwieszenia aparatu wykorzystuje również wielkie, ośmiośmigłowe drony.

Odbitki

Oglądanie gotowych zdjęć Burtynskiego to doświadczenie samo w sobie. Ogromne odbitki, praktycznie naścienne plakaty są pełne szczegółów. Takie zdjęcie można oglądać z dala, uzyskując ogólny obraz sfotografowanego krajobrazu, ale gdy się podejdzie bardzo blisko, widoczny jest każdy szczegół, poszczególne osoby, samochody, dachówki domów. Jest to czysta magia wielkiego formatu. Proces fotografowania jest uciążliwy, bardzo powolny, jednak przeprowadzony bezbłędnie wynagardza nieosiągalnym dla mniejszych formatów obrazem, pełnym wspaniałych nasyconych kolorów i niespotykaną rozdzielczością, która prezentuje najdrobniejsze szczegóły rejestrowanego obrazu. Początkujący fotograf

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach