Hmmm -
http://film.onet.pl/F,6066,1,22,galeria.html - ale dokładnie całego filmu nie pamiętam bo to niestety trochę gniot był.
[ Dodano: 2006-10-04, 23:06 ]
---------------------------------------------
A wracając do sedna, jako że są reklamy:
"Latające owce"
IT'S MAN Michael Palin
WIEŚNIAK Graham Chapman
MIESZCZUCH Terry Jones
GŁOS SPOZA KADRU Eric Idle
(It's Man biegnie przez porośnięte trawą pole wydmowe w kierunku kamery; chwilami znika z ekranu; słychać dziwne odgłosy; zatrzymuje się przed kamerą)
IT'S MAN
Oto...
(animowana czołówka)
NAPIS: CZŚĆ 2
NAPIS: OWCE
(wieś; wieśniak stoi oparty o drewniany płotek odgradzający pastwisko; podchodzi mężczyzna - typ mieszczucha - ubrany w garnitur i melonik; spoza ekranu dochodzą odgłosy spadających zwierząt)
MIESZCZUCH
Dzień dobry.
WIEŚNIAK
Dobry.
MIESZCZUCH
Ładny mamy dzień.
WIEŚNIAK
Ano ładny.
MIESZCZUCH
Jest pan tu na urlopie?
WIEŚNIAK
Nie, ja mieszkam tutaj.
MIESZCZUCH
Doskonale?
(spogląda w górę)
To chyba są owce. Prawda?
WIEŚNIAK
Ano owce.
MIESZCZUCH
No tak, oczywiście... ale dlaczego siedzą na drzewach?
WIEŚNIAK
Słuszne pytanie. Już od tygodnia mnie to gnębi. Doszedłem do wniosku, że budują gniazda.
MIESZCZUCH
Gniazda?
WIEŚNIAK
No.
MIESZCZUCH
Jak ptaki?
WIEŚNIAK
Właśnie. Ptaki stanowią klucz do całego zagadnienia. Moim zdaniem owce trudzą się tak w błędnym przekonaniu, że są ptakami. Niech im pan się przyjrzy. Przede wszystkim zauważy pan, że starają się skakać po łące na tylnych kończynach. Proszę zwrócić uwagę na to jak próbują latać z drzewa na drzewo. Nie tyle latają, co nurkują.
(obserwują spadające zwierzę; spoza ekranu dochodzi odgłos uderzenia o ziemię i coś w rodzaju bee-łup)
Na przykład niech pan spojrzy na tę owcę na dębie. Najwyraźniej próbuje nauczyć swoje jagnię latania.
(obserwują spadające zwierzę; spoza ekranu dochodzi odgłos uderzenia o ziemię i coś w rodzaju bee-łup)
Ślepy ślepego prowadzi.
MIESZCZUCH
Czemu uważają się za ptaki?
WIEŚNIAK
Kolejne słuszne pytanie. Jedno jest pewne - owce nie są przystosowane do życia w powietrzu. Mają niezwykłe trudności z czymś tak prostym jak siedzenie na gałęzi.
(obserwują spadające zwierzę; spoza ekranu dochodzi odgłos uderzenia o ziemię i coś w rodzaju bee-łup)
Sam pan widzi. Ciało owcy kompletnie nie nadaje się do poruszania w powietrzu. Kłopot w tym, że owce są strasznie głupie. Jak wbiją sobie coś do głowy, nie sposób je od tego odwieść.
MIESZCZUCH
Ale skąd wzięły ten pomysł?
WIEŚNIAK
Od Harolda. To ten baran pod wiązem. To najniebezpieczniejsze ze wszystkich zwierząt. Bystra owca. Jest ich przywódcą. Zrozumiał, że owce najpierw tuczą się na pastwiskach, a potem zostają zjedzone. Dla ambitnej owcy to bardzo ponura perspektywa, a więc - naturalną koleją rzeczy - Harold wpadł na pomysł ucieczki.
MIESZCZUCH
Zatem, czego się go pan nie pozbędzie?
WIEŚNIAK
Bo jeśli mu się uda, otworzy się przede mną wspaniała, komercyjna przyszłość.
GŁOS SPOZA KADRU
Na czym właściwie polega komercyjna przyszłość owczego lotnictwa?
(mężczyźni spoglądają zdziwieni poza ekran)
---------------------------------------------
"Komercyjna przyszłość owczego lotnictwa"
PIERWSZY FRANCUZ John Cleese
DRUGI FRANCUZ Michael Palin
PIERWSZA BABA Graham Chapman
DRUGA BABA Terry Jones
TRZECIA BABA Michael Palin
CZWARTA BABA John Cleese
(dwaj mężczyźni, ubrani w białe kitle, spod których wyglądają podkoszulki w czarno-białe, poziome pasy; na głowach mają typowe, bretońskie berety; bez wątpienia Francuzi, stoją przed tablicą, na której narysowana jest wielka owca; pierwszy z Francuzów ma czarne wąsy)
PIERWSZY FRANCUZ
Bonsoir - Oto les schemates nowczesnes la owcaa anglo-francais... Le teraz... bee, bee, bee... nous avons, dans la tete, le kabina.
( pokazuje kabinę umieszczoną w głowie owcy)
DRUGI FRANCUZ
Właśnięęę!
PIERWSZY FRANCUZ
Ici, on se trouve le mały kapitan ly Anglik, Monsieur Trubshawe.
DRUGI FRANCUZ
Viva Brian, gdziekolwiek jesteś.
PIERWSZY FRANCUZ
La zgoda, la zgoda. A le teraaz... zaprezentujęę la mą znanąą le kolegęę Jean-Brian Zatapathique.
(przykleja swoje wąsiki Drugiemu Francuzowi)
DRUGI FRANCUZ
Le teraaz... la owcaa... le lądowaniee... la kółkaa, le dobrzee.
PIERWSZY FRANCUZ
Le właśniee. La kółkaa, le tutaaj.
(pokazuje koła umieszczone pod owczymi nogami.)
DRUGI FRANCUZ
La rewelacjaa, nieprawdażżżżżżż?
PIERWSZY FRANCUZ
Prawdażżżżżż.
DRUGI FRANCUZ
Le samolot, le owcolot, le be, be, be. De la motorr en dupin non lupin...
(pokazuje silnik, umieszczony pod ogonem owcy)
Szu, szu, szu... le br, le be, le me, me. Ou, merci beaucoup. Le pas le startowy. Le me, me, me.
(zaczyna się podniecać)
PIERWSZY FRANCUZ
Le spokój!
DRUGI FRANCUZ
Pardon!
PIERWSZY FRANCUZ
Le ale... A gdziee le bagażee?
DRUGI FRANCUZ
Le bagażee? Gdzie... Ly podróżżnii?
PIERWSZY FRANCUZ
Ly podróżżnii. Gaspard?
DRUGI FRANCUZ
S'il vous plait.
(przykleja swoje wąsiki Pierwszemu Francuzowi)
PIERWSZY FRANCUZ
Merci. Le bagaże. Le bagaże.
DRUGI FRANCUZ
Gdzie...
PIERWSZY FRANCUZ
La tutaaj!
(odkrywa zawartość wnętrza owcy, gdzie znajdują się przedziały bagażowe i dla podróżnych)
Premiere kilasaa, seconde kilasaa... A teraaz...
(obaj wykonują różnorodne ruchy przy pomocy głowy i własnych kończyn)
Comme ca... le mee, mee, mee. Comme ca... le wrrr...
DRUGI FRANCUZ
Le fantastique la pokaz.
RAZEM
Na trzy... en, dois, trois.
(zaczynają podskakiwać, beczeć i machać rękoma; cięcie; cztery kobiety stoją przed regałem w markecie)
PIERWSZA BABA
Wszędzie pełno tych Francuzów.
DRUGA BABA
Właśnie.
TRZECIA BABA
Wszędzie.
GŁOS
(spoza ekranu)
Jak żyjecie z tymi Francuzami?
PIERWSZA BABA
Bardzo odbrze.
CZWARTA BABA
Ja też.
TRZECIA BABA
I ja.
PIERWSZA BABA
Lubię ich. Nie głupio myślą. Na przykład taki Pascal.
DRUGA BABA
Blaise Pascal.
TRZECIA BABA
Jean-Paul Sartre.
PIERWSZA BABA
Albo Wolter.
DRUGA BABA
Kartezjusz.
ANIMACJA
(rysunek rzeźby Auguste'a Rodina "Myśliciel"; z głowy rzeźby wychodzi dymek dialogowy z napisem "myśli?"; napis w dymku zmienia się na "Myślę więc jestem"; spoza ekranu pojawia się dłoń ze szpilą i przekłuwa dymek, który pęka jak balonik; posąg myśliciela odwraca głowę w kierunku kamery; widoczne są wytrzeszczone ze zdziwienia oczy)
KONIEC ANIMACJI
---------------------------------------------
"Człowiek z trzema pośladkami. Człowiek z dwoma nosami"
PREZENTER Eric Idle
REDAKTOR John Cleese
ARTUR FRAMPTON Terry Jones
(studio; za telewizyjnym stołem siedzi prezenter; w tle na telebimie czarno-białe zdjęcie morsa)
PREZENTER
A teraz coś z zupełnie innej beczki - "Człowiek o trzech pośladkach".
(cięcie; studio TV - redaktor i Artur Frampton - mężczyzna ubrany w ogrodniczki, siedzą na krzesłach naprzeciwko siebie)
REDAKTOR
Dobry wieczór. W studiu jest ze mną Artur Frampton, który ma... Panie Framton, rozumiem, że pan podobno ma...
Zacznę inaczej. Panie Frampton, podczas gdy większość ludzi ma dwa... pan... pan... pan... pan...
FRAMPTON
Słucham?
REDAKTOR
Rozumiem... Wygodnie panu?
FRAMPTON
Tak, dziękuję.
REDAKTOR
(rzuca szybkie spojrzenie w kierunku pośladków Framptona)
Vis'a'vis pański zadek...
FRAMPTON
Co proszę?
REDAKTOR
Zadek.
FRAMPTON
Co?
REDAKTOR
Pański tył... derriere... siedzenie.
FRAMPTON
Co takiego?
REDAKTOR
(cicho)
Pośladki.
FRAMPTON
A, moja dupa!
(do krzesła, na którym siedzi Frampton podjeżdża kamerzysta z kamerą)
REDAKTOR Ciiii! Panie Frampton, podobno pan ma... pięćdziesięcioprocentowy dodatek w... miejscu, które pan właśnie wymienił.
FRAMPTON
Mam trzy półdupki.
REDAKTOR
Świetnie, świetnie. Pomyśleliśmy, że zechciałby pan... nam troszkę...
(kamerzysta stara się ustawić kamerę obiektywem w kierunku pośladków Framptona)
FRAMPTON
(spostrzega kamerę)
Co ta kamera tu robi?!
(kamera odjeżdża)
REDAKTOR
Nic takiego. Pomyśleliśmy, że może... pozwoli na pan szybciutko... zerknąć... Panie Frampton, zechciałby pan... zdjąć spodnie?
(spoza ekranu pojawia się ręka mężczyzny, który sięga do spodni Framptona; Frampton klapsem odgania go)
FRAMPTON
Co? Nie będę zdejmował spodni w telewizji. Za kogo wy mnie macie?
REDAKTOR
Proszę je zdjąć.
FRAMPTON
Nie!
REDAKTOR
Tylko troszkę...
FRAMPTON
Nie!
REDAKTOR
(zdecydowanie)
No to... niech pan posłucha. Właściwie każdy może sobie przyjść do BBC twierdząc, że ma różne rewelacje od... spodu, ale nasi widzowie... chcą mieć dowód.
FRAMPTON
Byłem w perskim radiu...
(spoza ekranu pojawia się ręka mężczyzny, który siegą do spodni Framptona; Frampton klapsem w rękę odgania go)
Odwal się! Artur Figgis wie, że mam trzy pośladki.
REDAKTOR
Skąd wie?
FRAMPTON
Jeździmy na wspólne przejażdżki rowerowe.
(cięcie; Frampton z drugim mężczyzną jedzie na tandemie; mężczyzna siedzi z tyłu [Chapman] i spogląda na pośladki Framptona, podnosi głowę i bardzo zdziwiony mówi "Dziwne"; cięcie; studio; za telewizyjnym stołem biurkiem siedzi prezenter; w tle na telebimie czarno-białe zdjęcie nagiego człowieka, a potem dinozaura)
PREZENTER
A teraz coś z zupełnie innej beczki - "Człowiek o trzech pośladkach"
(cięcie; studio jak poprzednio)
REDAKTOR
Dobry wieczór. W studiu jest ze mną Artur Frampton, który ma... Panie Frampton, rozumiem, że pan podobno ma...
Zacznę inaczej. Panie Frampton, podczas gdy większość ludzi ma...
(niepewnie)
Chyba już o tym rozmawialiśmy?
FRAMPTON
No... tak.
REDAKTOR
Więc czemu mi pan nie przerwał?
FRAMPTON
Myślałem, że to wersja na kontynent.
(cięcie; studio; za telewizyjnym stołem prezenter; w tle na telebimie czarno-białe zdjęcie potwora z Loch Ness)
PREZENTER
A teraz coś z zupełnie tej samej beczki - "Człowiek o trzech pośladkach".
(dzwoni telefon stojący przed nim na stole; odbiera)
Halo? Naprawdę?
(odkłada słuchawkę na widełki telefonu)
A teraz coś z zupełnie innej beczki - "Człowiek o trzech nosach".
REDAKTOR
(spoza kadru)
Jeszcze nie przyszedł!
PREZENTER
O dwóch nosach?
(cięcie; klaszczące kobiety w starszym wieku; mężczyzna [Graham Chapman] ubrany w białą koszulę, z muszką pod szyją stoi w pozie prawie gimnastycznej; w prawej ręce trzyma chusteczkę do nosa, którą czyści nos; charakterystyczny odgłos smarkania; następnie rękę z chusteczką wsadza pod koszulę; charakterystyczny odgłos smarkania; wyciąga rękę z chusteczką i unosi ją do góry; cięcie; klaszczące kobiety w starszym wieku; cięcie)
---------------------------------------------
Muzykalne myszy"
KONFERANSJER Michael Palin
ARTUR EWING Terry Jones
KONFERANSJER
Panie i panowie, czyż ona nie jest wspaniała? Biega równie szybko, jak śpiewa. Ha ha ha. Mówię wam, bo wiem. Ha ha ha ha. Żartowałem tylko.
(z obrzydzeniem wyciera dłońmi poły marynarki)
A teraz poważnie, panie i panowie. Za chwilę przedstawimy wam program, który jest unikatem na skalę światową. Nie powiem nić więcej. Sami państwo zobaczą. Z przyjemnością przedstawiam Artura Ewinga i jego muzykalne myszy!
(cięcie; studio; mężczyzna w białej marynarce stoi za czymś co przypomina organy Hammonda; oklaski)
EWING
Dziękuję, dziękuję. Panie i panowie, w tej skrzynce mam dwadzieścia trzy białe myszki. Przez wiele lat, w pocie czoła, uczyłem je wydawać piski w określonej skali.
(wyciąga jedną myszkę, trzymając ją za ogon)
Oto "Eis".
(wyciąga drugą myszkę, trzymając ją za ogon)
A oto "G". Rozumieją już państwo. Prawda? Myszki rozmieszczone są w ten sposób, że jak zagram na nich we właściwej kolejności, wypiszczą melodię "Dzwony katedry św. Marii".
(bierze dwa drewniane młotki)
Panie i panowie, oto na mysich organach "Dzwony katedry św. Marii". Dziękuję.
(zaczyna tłuc młotkami po myszach - niewidocznych dla publiczności; słychać pisk; efekt muzyczny jest marny)
GŁOSY Z WIDOWNI
(przeraźliwie)
O Boże! Przerwijcie to!
(zza kulis wybiega mężczyzna i odciąga Ewinga od myszy; odciągany Ewing nie przestaje uderzać, póki w zasięgu jego młotków są myszy; Ewing zostaje wciągnięty za kulisy, ale po chwili wbiega na scenę i operuje młotkami; ponownie zostaje wciągnięty za kulisy; cięcie)
---------------------------------------------
Poradnia małżeńska"
DORADCA Eric Idle
ARTUR PEWTEY Michael Palin
DEIRDRE - żona Artura (rola prawie niema) Carol Cleveland
CZŁOWIEK Z AMERYKI POŁUDNIOWEJ John Cleese
GŁOS John Cleese
(tabliczka na biurku z napisem "PORADY"; ręka zmienia ją na tabliczkę z napisem "MAŁŻEŃSKIE"; odjazd kamery; wnętrze biura; za biurkiem siedzi doradca, wypełniający jakieś dokumenty; przed biurkiem stoją dwa krzesła; pod ścianą stoi parawan)
DORADCA
(nie odrywając wzroku od dokumentów)
Następni!
(drzwi biura otwierają się i wchodzi niepozorny, niepewny siebie mężczyzna, ubrany w garnitur, wraz z sex-blond-bombą, ubraną w sukienkę mini w krzykliwych kolorach; podchodzą do biurka i siadają na krzesłach; doradca nie zwraca na nich uwagi, intensywnie wypełniając dokumenty; mężczyzna próbuje zajrzeć mu w oczy a potem puka w biurko; doradca podnosi głowę)
ARTUR
Czy pan udziela porad małżeńskich?
DORADCA
Tak. Dzień dobry.
ARTUR
Dzień dobry.
DORADCA
(spostrzega blondynę; jest nią oczarowany)
Dzień dobry pani.
(przez chwilę wpatrzony w blondynę; potem na moment odwraca głowę w stronę mężczyzny)
Nazwisko?
(ponownie patrzy na blondynę, zafascynowany jej osobą)
ARTUR
Artur Pewtey z małżonką.
DORADCA
A jak na imię pańskiej czarującej małżonce? Zaraz... proszę nie mówić. To imię delikatne jak światło księżyca, niczym spojrzenie jej oczu. Delikatne i łagodne, ciepłe i uległe, głęboko liryczne, a także czułe i zatrwożone jak mały, biały króliczek.
ARTUR
Ma na imię Deirdre.
DORADCA
Deirdre. Jakie piękne imię.
(wstaje i idzie w kierunku Deirdre)
Jakie piękne.
(siada na biurku naprzeciwko Deirdre)
Na czym polegają pańskie kłopoty małżeńskie, panie Pewtey?
ARTUR
Zaczęły się pięć lat temu, gdy po raz pierwszy pojechaliśmy do Brighton na wakacje. Deidre, czyli moja żona, i ja zawsze się dobrze rozumieliśmy...
(doradca kładzie dłoń na policzku Deirdre, której ewidentnie sprawia to przyjemność)
...tak więc nie spodziewałem się żadnych problemów. Na samą myśl, że przyjdzie mi się zwrócić do specjalisty, odczuwałem skurcze żołądka, choć, bynajmniej, nie pogardzam pańskim zawodem.
(przestaje mówić i skonsternowany patrzy na zaloty doradcy)
DORADCA
Słucham dalej.
ARTUR
A więc byliśmy sobie bliscy.
(doradca bierze rękę Deirdre i zaczyna całować, z każdą chwilą coraz namiętniej)
Mieliśmy wspólne zainteresowania, ogródek i skarbonkę, gdzie odkładaliśmy pieniądze na wspólne wakacje, a dwa razy w miesiącu robiliśmy rachunki, to co Deirdre, czyli moja żona, szczególnie lubiła ze względu na swe wyrachowanie. Powinienem był nadmienić, tytułem wstępu, że znany jestem z poczucia humoru, choć przez ostatnie dwa lata byłem bardzo skromny.
(doradca i Deirdre wstają i zaczynają się obejmować; Artur też wstaje)
Stosunkowo tak niedawno, jak niedawno, zacząłem sobie zdawać sprawę, a może to zbyt mocne słowo, zaczęło mi się wydawać...
(doradca przechyla Deirdre, obejmując ją za pośladki, chce ją pocałować)
...że nie jestem jedynym mężczyzną w jej życiu.
DORADCA
Podejrzewał pan swoją żonę?
ARTUR
No... tak. Mówiąc otwarcie, początkowo - tak.
(doradca i Deirdre prostują się; doradca delikatnie wskazuje palcem parawan; Deirdre potakuje kiwnięciem głowy)
Jej zachowanie wydawało mi się, a ja znam ją najlepiej, trochę dziwne.
(Deirdre wchodzi za parawan)
DORADCA
Dziwne?
ARTUR
W pewnym sensie... tak. Nie jestem z natury podejrzliwy, wręcz przeciwnie, choć podobno obgaduję gospodarzy po wyjściu z kolacji, jeśli wie pan o co chodzi.
(na parawanie lądują części garderoby Dierdre'y, z bielizną włącznie)
DORADCA
Naturalnie, że wiem.
(doradca rozpina marynarkę)
ARTUR
Ale tam gdzie ludzie mnie znają, jestem dobrze znany...
DORADCA
(szybko zdejmuje marynarkę i podaje ją Arturowi)
Mógłby pan?
ARTUR
Oczywiście.
(bierze od doradcy marynarkę; doradca szybko się rozbiera, aż odlatują guziki od koszuli)
Postanowiłem więc przestać wszystko owijać w bawełnę i spojrzeć prawdzie w oczy, żeby móc później spojrzeć we własne oczy w lustrze.
DORADCA
(spuszcza spodnie do kostek)
Mógłby pan tu wrócić za jakieś dziesięć minut? Albo za pół godziny.
(wbiega za parawan)
ARTUR
Oczywiście. Zaczekam na zewnątrz... Dobrze? Tak będzie najlepiej... Pod pewnymi względami uspokoił mnie pan.
(wychodzi z biura i staje przed drzwiami; przed biurem stoi mężczyzna z wąsami, ubrany na czarno w stylu południowoamerykańskim)
CZŁOWIEK Z AMERYKI POŁUDNIOWEJ
Zaczekaj nieznajomy. Człowiek może uciekać całymi latami, aż w końcu zrozumie, że tak naprawdę ucieka przed samym sobą.
ARTUR
O, kurcze.
CZŁOWIEK Z AMERYKI POŁUDNIOWEJ
Człowiek musi robić to co do niego należy. Nie ma sensu uciekać. Zawrócisz i będziesz walczył z dumnie podniesionym czołem.
ARTUR
Tak.
CZŁOWIEK Z AMERYKI POŁUDNIOWEJ
A teraz wracaj tam synu i bądź mężczyzną. Z podniesionym czołem.
(odchodzi)
ARTUR
Tak. Tak, zrobię to! Zbyt długo byłem popychadłem! Koniec z tym. Nadeszła twoja chwila Arturze Pewtey!
(zdeterminowany otwiera drzwi i wchodzi do biura, energicznie podchodzi do parawanu, zza którego słychać chichot Deirdre)
Wyłaź stamtąd Deirdre!
DORADCA
Zjeżdżaj pan.
ARTUR
Dobrze.
(Artur zmieszany, z opuszczoną głową odchodzi od parawanu; podchodzi do niego rycerz w zbroi z oskubanym kurczakiem w prawej ręce; rycerz kładzie lewą rękę na ramieniu Artura i uderza go kurczakiem w głowę)
GŁOS
(i napis)
Tak kończy się patos!
---------------------------------------------
"Zwariowana królowa"
KRÓLOWA WIKTORIA (rola niema) Terry Jones
WILLIAM GLADSTONE (rola niema) Graham Chapman
NARRATOR John Cleese
ALFRED LORD TENNYSON Michael Palin
(start czarno-białego filmu - na ekranie pojawiają się kolejno - 9... 8... 7... 6... 31... 6... Jimmy Greaves... 6... 3... 2... 1... i dziennikarz; cięcie; bardzo stary film; po trawnikiem przed domem w Osborne, spacerują królowa Wiktoria i premier William Gladstone)
NARRATOR
Na tym historycznym filmie, nakręconym w 1880 roku w Osborne, widzimy królową Wiktorię z Gladstonem. Ten jedyny w swoim rodzaju film rzuca trochę światła na prywatne życie kobiety, która rządziła połową świata. Zarejestrowany na najwcześniejszych woskowych cylindrach komentarz, nagrał Alfred Lord Tennyson - poeta nadworny.
TENNYSON
(z amerykańskim akcentem)
Cześć. To znowu ta szurnięta królowa.
(Wiktoria robi głupie miny, trącając od czasu do czasu Gladstone'a łokciem)
A kim jest ten facio? Toż to Willie Gladstone. Kiedy tych dwoje matołów jest razem, uciechy mamy co nie miara.
(cięcie; tanecznym krokiem Wiktoria podchodzi do ogrodnika, który wężem ogrodowym podlewa trawę)
Widzę szlauch! Ktoś będzie miał kłopoty.
(Wiktoria bierze wąż ogrodniczy od ogrodnika, którego kopie w zadek; ogrodnik upada na taczkę, a potem na trawę)
Drogi Charlie dał się nabrać na ten stary numer. Wpadł po uszy.
(Wiktoria chwilę podlewa trawę, a potem kieruje strumień wody na Gladstone'a)
Willie dostał po oczach!
(Wiktoria daje wąż Gladstone'owi)
Spróbuj sam!
(Wiktoria zakręca zawór wodny; woda przestaje się lać)
Do diaska, gdzie ta woda?
(Gladstone chce sprawdzić co jest przyczyną braku wody; zagląda do wylotu węża, kierując go na twarz; Wiktoria odkręca zawór; woda tryska prosto w twarz Gladstone'a)
Jest woda!
(Wiktoria zakasuje suknię i ucieka; Gladstone goni ją; cięcie; Wiktoria maluje dużym pędzlem drewniany płot; w lewej ręce trzyma wiadro z białą farbą; z głębi ekranu w kierunku płotu idzie Gladstone)
Do czegóż zmierza ta stuknięta królowa? Na pewno nie siedzi na płocie, tylko go maluje. Tu chyba nic się nie wydarzy.
(Gladstone podchodzi do płotu)
Oho! Premier wraca po więcej atrakcji!
(kiedy Gladstone zrównał się z płotem, królowa maluje po nim i śmieje się)
I ma czego chciał!
(Gladstone zabiera królowej wiadro i nakłada jej na głowę; farba zalewa Wiktorię; Gladstone śmieje się; Wiktoria zdejmuje wiadro z głowy i odrzuca je na bok, zakasuje suknię i kopie Gladstone'a w tyłek; Gladstone przewraca się na płot, łamiąc go)
Prace domowe niekoniecznie muszą być nudne.
(cięcie; przy stoliku ogrodowym siedzą Wiktoria i Gladstone; Wiktoria bierze talerzyk, na którym jest ciasto z kremem i nakłada je na twarz Gladstone'a, który bierze drugie ciasto z kremem i robi zamach w kierunku królowej; stopklatka; kolory czarno-białe przechodzą w sepię; odjazd kamery; oprawiona fotografia Wiktorii i Gladstone'a)
[ Dodano: 2006-10-04, 23:44 ]
---------------------------------------------
I specjalnie dla dwóch wiernych czytelników relacji:
"Wiertła wolframowe. Szkot na koniu."
OJCIEC Graham Chapman
MATKA Terry Jones
KEN Eric Idle
MŻCZYZNA Michael Palin
GŁOS SPOZA KADRU John Cleese
GŁOS SPOZA KADRU (w czasie animacji) Michael Palin
(zbliżenie na oprawioną fotografię królowej Wiktorii i Gladstone'a; odjazd kamery; fotografia stoi na komodzie, która stoi pośród innych mebli w salonie typowego angielskiego mieszkania; na fotelu przy stole siedzi mężczyzna [ojciec] ubrany jak robotnik; jedną nogę trzyma na ławie i popija piwo ze szklanki; przy komodzie stoi kobieta [matka]; słychać pukanie do drzwi; kobieta wyciera ręce w fartuch, w który jest ubrana, i idzie do drzwi, które otwiera; w drzwiach staje młody mężczyzna ubrany w garnitur [Ken]; kobieta i młodzieniec wpadają sobie w ramiona)
MATKA
(radośnie)
Ojciec, zobacz kto nas odwiedził. Nasz Ken.
(Ken podchodzi do ojca i wyciąga w jego kierunku dłoń)
OJCIEC
(pluje na dłoń Kena)
Cholernie długo z tym zwlekał.
(nie patrząc na Kena, odwraca się od niego)
KEN
Nie cieszysz się na mój widok, ojcze?
MATKA
Oczywiście, że się cieszy...
OJCIEC
Cicho kobieto! Nie zapomniałem jeszcze języka w gębie!
(z dezaprobatą patrzy na Kena)
No, no... Podoba mi się twój garniturek. Taka teraz moda w Yorkshire?
KEN
To zwykły garnitur. To wszystko co mam oprócz kombinezonu.
(ojciec odwraca się zdegustowany)
MATKA
Jak tam w kopalni, Ken?
KEN
(siada na krześle przy stole)
Nie najgorzej. Zaczęliśmy stosować wolframowe wiertła, przy wstępnej obróbce ściany węglowej.
MATKA
Doskonale synku!
OJCIEC
Wolframowe wiertła?! Co to takiego do ciężkiej cholery?!
KEN
To coś czego używa się w kopalniach węgla, ojcze.
OJCIEC
(przedrzeźniając Kena)
Coś czego używa się w kopalniach węgla! Odkąd wyjechałeś z Londynu, zasuwasz same przemądrzałe gadki.
KEN
Znowu zaczynasz.
MATKA
Ojciec miał ciężki dzień... Jutro premiera jego nowej sztuki.
KEN
To dobrze.
OJCIEC
Dobrze! Dobrze? Co ty o tym wiesz?! Czy wiesz co to znaczy wstawać o piątej rano, żeby zdążyć na samolot do Paryża, wracać w południe na koktajl, konferencje prasowe i wywiady telewizyjne przez całe popołudnie?! A na koniec sprawa jakiegoś homoseksualnego narkomana-erotomana, zamieszanego w rytualny mord znanego, szkockiego piłkarza! To harówa od świtu do nocy, chłopcze!
MATKA
Nie krzycz na naszego synka.
OJCIEC
Nie podobało ci się u nas! Co?! Musiałeś wyjechać do Barnsley! Ty i ci twoi kolesie - górnicy!
(spluwa)
KEN
Górnictwo to wspaniała rzecz, ojcze. Ty nigdy tego nie zrozumiesz! Spójrz na siebie!
(podrywa się; matka go powstrzymuje)
MATKA
Uważaj Ken. Wiesz jaki ojciec bywa po przeczytaniu kilku powieści.
OJCIEC
(podrywa się i staje przed Kenem, w pozycji jak do bójki)
No już chłopcze! Wykrztuś to! Co ci się we mnie nie podoba?! Ty głupku!
(siada)
KEN
Dobrze! Powiem ci! Tylko powieści i wiersze ci w głowie. Co wieczór wracasz do domu, podchmielony szampanem...
MATKA
Nie mów tak!
KEN
Spójrz na matkę! Jest wykończona poznawaniem gwiazd filmowych, chodzeniem na premiery i wydawaniem wystawnych obiadów...
OJCIEC
(podrywa się)
Nie widzę nic złego w wystawnych obiadach, mój chłopcze! Zjadłem ich więcej niż ty gorących posiłków!
MATKA
Proszę!
OJCIEC
(krzycząc z bólu, chwyta się za prawą rękę; przysiada)
Aaaaaaaaah!
MATKA
O nie!
(obejmuje cierpiącego męża)
KEN
Co mu jest?
MATKA
To jego pisarski skurcz.
KEN
Nie mówiliście mi o tym...
MATKA
Nie chcieliśmy, Kenny.
OJCIEC
Nic mi nie jest kobieto! Po prostu go stąd wyprowadź!
MATKA
Idź już lepiej...
KEN
Dobra, idę.
(idzie w kierunku drzwi, które otwiera)
OJCIEC
Po tym wszystkim co dla niego zrobiliśmy.
KEN
(stojąc w drzwiach)
Kiedyś zrozumiesz, że życie to nie tylko kultura. Jest jeszcze pot, brud...
OJCIEC
(podrywa się)
Wynocha!
(Ken wychodzi)
Wynocha ty... robolu!
(siada; zapada niezręczna cisza)
OJCIEC
Matko, to mógłby być niezły temat na sztukę. Dzwoń do agenta.
MATKA
Chyba masz rację, Frank. Wyraziłbyś w niej żywotne problemy, nurtujące ludzi w naszym wieku.
OJCIEC
No.
(cięcie; w pokoju piętro niżej, na krześle stoi nerwowy mężczyzna, który kijem od szczotki uderza w sufit)
MŻCZYZNA
Cisza tam!
(przestaje pukać)
Tak lepiej.
(do kamery)
A teraz coś z zupełnie innej beczki - "Człowiek o trzech pośladkach".
MATKA i OJCIEC
(spoza ekranu)
To już było!
MŻCZYZNA
(niezadowolony, stuka kijem w sufit)
No dobra!
(przestaje pukać)
Facet o dziewięciu nogach.
GŁOS SPOZA KADRU
Uciekł.
MŻCZYZNA
Cholera jasna.
(rozgląda się niezdecydowany)
Szkot na koniu.
(cięcie; zielona łąka; na koniu jedzie mężczyzna [John Cleese] ubrany w tradycyjny, szkocki strój; szkocka muzyka ludowa; zbliżenie na twarz Szkota, który rozgląda się zdezorientowany; cięcie; klaszczące kobiety w starszym wieku; cięcie; mężczyzna w białej koszuli [Graham Chapman ze sceny o człowieku o dwóch nosach] przykłada chusteczkę do łokcia lewej ręki; odgłos smarkania; kłania się; klaszczące kobiety w starszym wieku; cięcie)
ANIMACJA
(na żółtym tle leci owca ze skrzydłami)
GŁOS SPOZA KADRU
Haroldzie, wracaj!
(owca nadlatuje nad miasto; spośród domów wysuwa się lufa armaty, z której pada strzał; owca spada; pierdnięcie; cięcie; )
KONIEC ANIMACJI
(siedzące hinduskie kobiety - nie klaszczące)
---------------------------------------------
"Epilog - kwestia wiary"
REDAKTOR John Cleese
ARTUR WARING Eric Idle
(studio telewizyjne; na krzesłach siedzi trzech mężczyzn; na środkowym redaktor; po jego prawej ręce siedzi mężczyzna ubrany w garnitur; po jego lewej ręce mężczyzna w sutannie)
NAPIS: EPILOG - Kwestia wiary.
REDAKTOR
Dobry wieczór. Witamy ponownie, zapraszając na "Epilog". Dzisiaj naszym gościem jest monseigneur Edward Damski, duszpasterz-wizytator z Teologicznego Uniwersytetu Wieczorowego w Somerset. Autor wielu książek na temat teologii, z których najnowsza to znany bestseller "Mój Boże".
(duchowny kłania się do kamery)
Jego przeciwnikiem będzie doktor Tom Męski, humanista, dziennikarz radiowy, wykładowca i autor książki "Witaj żeglarzu".
(doktor kłania się do kamery)
Dziś wieczór, zamiast dyskutować na temat istnienia Boga, postanowili zmierzyć się w pojedynku. O istnieniu, bądź nieistnieniu Boga, zadecydują dwa szybkie plecy, dwa klepnięcia w matę lub nokaut. Chłopaki do dzieła.
(Edward i Tom wstają i idą w kierunku ringu wrestlingowego, który znajduje się za plecami redaktora)
Mistrzem ceremonii będzie dziś Artur Waring.
(odwraca się w kierunku ringu; na środku ringu stoi mistrz ceremonii w stroju sędziego bokserskiego; w dłoni trzyma mikrofon; w narożnikach stoją przeciwnicy, szykowani przez sekundantów; słychać wrzawę na widowni)
WARING
Dobry wieczór, panie i panowie. Dziś w "Epilogu" pojedynek w trzech rundach. Po mojej prawej ręce, w niebieskim narożniku, w barwach Jehowy, niezwykle popularny monseigneur Eddie Damski. Po mojej lewej ręce, w czerwonym narożniku, autor książek "Problemy Kierkegaarda" i "Witaj żeglarzu", wizytator i profesor współczesnej filozofii teologicznej na Uniwersytecie Wschodniej Anglii w Wigan - doktor Tom Męski.
(Artur instruuje zawodników [nie słychać co mówi], puszcza mikrofon i ręką daje sygnał do rozpoczęcia walki)
NAPIS: RUNDA 1
(przeciwnicy zaczynają walczyć jak zawodnicy wrestlingu)
REDAKTOR
Doktor Męski zastosował "latającą kobyłę". "Latająca kobyła", a to pełne rzucenie o glebę. Teraz leży. Teraz wstaje.
(cięcie; redaktor w studio; w tle ring z walczącymi mężczyznami)
A teraz zostawiamy na chwilę "Epilog". Wynik niniejszej dyskusji przedstawimy państwu w dalszej części programu.
(spogląda w lewo; jest przerażony)
O mój Boże!
(wyciąga rewolwer i strzela do czegoś poza ekranem; cięcie)
ANIMACJA
(trafiony kowboj spada na trawę; przejeżdża po nim walec drogowy, pozostawiając czarną plamę, na którą spada kamienna tablica nagrobna; pojawia się dziewczynka, która wodą z konewki polewa mogiłę, z której jak kwiatki wyrastają ludzkie przedramiona, z dłońmi ułożonymi niczym kwiaty; dziewczynka obcina nożem dwa przedramiona i wkłada do koszyka; słychać krzyk z bólu; cięcie; z dołu ekranu wysuwa się ludzka ręka i ściąga w dół zasłonę, odsłaniając babsztyla pchającego wózek; babsztyl spotyka drugiego babsztyla, który pochyla się nad wózkiem)
GŁOS DRUGIEGO BABSZTYLA
O jakie śliczne, małe...
(wózek połyka drugiego babsztyla; pierwszy babsztyl dalej pcha wózek; spotyka trzeciego babsztyla, który też pochyla się nad wózkiem)
GŁOS TRZECIEGO BABSZTYLA
O jakie śliczne, małe...
(wózek połyka drugiego babsztyla i beka; pierwszy babsztyl dalej pcha wózek; spotyka czwartego babsztyla, który też pochyla się nad wózkiem)
GŁOS CZWARTEGO BABSZTYLA
O jakie...
INNY GŁOS
Chwileczkę. Dość już tego.
(z góry ekranu wyłania się dłoń, która odwraca wózek w kierunku pierwszego babsztyla, który przerażony ucieka; mijają kolorowy napis: A TERAZ... MUZYKA; kurtyna; orkiestra tusz; z dołu wyjeżdża rzeźba Auguste'a Rodina "Pocałunek" [przedstawiająca nagich - mężczyznę i kobietę - obejmujących się i całujących]; noga kobiety prostuje się i pojawiają się na niej [nodze] otwory jak we flecie; mężczyzna przebiera palcami po otworach; słychać grę na flecie; kurtyna i oklaski)
---------------------------------------------
"Świat wokół nas - mysi problem"
PREZENTER Michael Palin
PAN "A" John Cleese
REDAKTOR Terry Jones
GŁOS SPOZA KADRU John Cleese
KARGOL Graham Chapman
JULISZ CEZAR Graham Chapman
WIKING Eric Idle
CZYŚCICIEL OKIEN Eric Idle
MAKLER GIEŁDOWY John Cleese
MLECZARZ Terry Jones
MŻCZYZNA W KOSZULI Graham Chapman
KSIGOWY Graham Chapman
DUCHOWNY John Cleese
PORTIER Terry Jones
(kurtyna z poprzedniego skeczu; grupa ludzi-demonstrantów zbliża się do kamery; słychać pomruk niezadowolenia; w rękach demonstrantów pojawiają się transparenty z napisami:
"PUŁAPKI MUSZĄ ODEJŚĆ"
"RÓWNE PRAWA DLA MYSZY"
"ZLIKWIDOWAĆ PRZEPISY ANTY-MYSZOWE"
"DYSKRYMINACJI MYSZY MÓWIMY - NIE"
"RCE PRECZ OD MYSZY"
"MYSZY SĄ FAJNE")
NAPIS: ŚWIAT WOKÓŁ NAS
(tytuły w gazetach: "Mysi Skandal", "Poseł oskarżony o gryzoniowatość")
KONIEC ANIMACJI
(widok drzwi wejściowych do budynku)
NAPIS: MYSI PROBLEM
(policjant wprowadza do budynku człowieka przebranego za mysz; cięcie; tytuł w gazecie: "Coraz więcej mysich klubów"; cięcie; widok wejść głównych do różnych lokali:
"PEEP SHOW - PISKARNIA"
Agencja towarzyska "BIAŁY GRYZOŃ"
"PISK NIGHT CLUB"
"MYSZORKI GO GO KLUB"; cięcie; studio; za telewizyjnym stołem siedzi prezenter)
PREZENTER
Tak, mysi problem. W programie "Świat wokół nas" zajmiemy się dziś nowym zjawiskiem społecznym. Co sprawia, że człowiek chce zostać myszą?
(cięcie; inne, zaciemnione studio; na krześle - twarzą do kamery siedzi redaktor; na drugim krześle - plecami do kamery siedzi Pan "A", który wypowiada słowa powoli i niezdecydowanie)
PAN "A"
Człowiek wcale nie pragnie zostać myszą... To staje się samo.
(kamera powoli objeżdża siedzących i w rezultacie redaktor jest tyłem do kamery a Pan "A" przodem)
Nagle zdajesz sobie sprawę, że... jest to... czym chcesz być.
REDAKTOR
Kiedy zauważył pan u siebie te tendencje?
PAN "A"
Miałem wtedy... jakieś siedemnaście lat.
(w trakcie wypowiedzi zbliżenie na twarz Pana "A")
Poszedłem z kumplami na imprezę, sporo wypiliśmy... a potem... kilku chłopaków... zaczęło nas częstować... serem. Z czystej ciekawości spróbowałem kawałek... I stało się.
REDAKTOR
Co jeszcze robili ci chłopcy?
PAN "A"
Kilku z nich... przebrało się troszkę za myszy. Gdy już byli w kostiumach... zaczęli... popiskiwać.
REDAKTOR
To wszystko?
PAN "A"
Wszystko.
REDAKTOR
(spoza kadru)
Jak pan na to zareagował?
PAN "A"
Byłem zaszokowany... ale potem zacząłem czuć się na pełnym luzie... wśród innych myszy.
(cięcie; studio z prezenterem)
PREZENTER
To typowy przypadek. Będziemy go nazywać Panem "A", choć jego prawdziwe nazwisko brzmi:
GŁOS SPOZA KADRU
(i napis)
ARTHUR JACKSON
32A MILTON AVENUE,
HOUNSLOW, MIDDLESEX.
PREZENTER
Co skłoniło Pana "A" do wybrania takiego życia? Z tym pytaniem zwróciłem się do psychiatry.
(odjazd kamery; obok prezentera siedzi mężczyzna w garniturze; mężczyzna stawia przed sobą, na stole telewizyjnym, tabliczkę z napisem "NIESAMOWITY KARGOL I JANET")
KARGOL
To bardzo typowa historia. Mam pełną dokumentację ponad siedmiuset podobnych przypadków. Zechce pan wybrać jeden?
(Janet [Carol Cleveland], ubrana jak showgirl, wchodzi do studia; w dłoniach ma karty, które wystawia prezenterowi; prezenter zdziwiony wybiera jedną z kart; Janet wykonuje kuplecik a Kargol zasłania oczy)
KARGOL
Pan Artur Aldridge z Leamington.
PREZENTER
(spoglądając na wybraną kartę)
Jest pan wspaniały.
(oddaje kartę Janet)
Dziękuję, Janet.
(Janet dyga; orkiestra tusz; Janet wychodzi; prezenter jest skonsternowany)
Kargol, niech pan zaniecha na chwilę sztuczek magicznych i omówi sprawę z psychiatrycznego punktu widzenia...
KARGOL
(nie bardzo zadowolony)
Yhhh...
PREZENTER
...i odpowie na pytanie - co sprawia, że ludzie chcą być myszami?
KARGOL
My, psychiatrzy odkryliśmy, że ponad osiem procent ludzkości zawsze składała się z myszy. W każdym z nas jest coś z myszy. Ilu z nas nie przyzna, że czasami czuje pociąg seksualny do myszy?
(prezenter jest wyraźnie skonsternowany)
Znam to z autopsji. Przecież większość normalnych, dojrzałych ludzi popiskuje dwa lub trzy razy dziennie. Natomiast większość młodzieży fascynuje się tym, bo jest to nielegalne, jak morderstwo. Wystarczy czegoś zakazać, a zaczyna intrygować.
(prezenter rozgląda się coraz bardziej skonsternowany)
Na przykład podpalenie. Ilu z nas nie przyzna, że czasami podkłada ogień pod jakimś gmachem publicznym. Znam to z autopsji.
(dzwoni telefon, stojący na stole telewizyjnym; prezenter sięga po słuchawkę, ale jej nie przykłada do ucha)
Jedyny sposób na zmniejszenie przestępczości, to zredukować ilość przestępstw. Robić wszystko otwarcie. Tak jak ja.
PREZENTER
(odkłada słuchawkę na widełki aparatu)
Wspaniały Kargol i Janet. Jednak wielu z nas nie wie, że mysz przyjęta do społeczeństwa, pełni w nim bardzo pożyteczną rolę. Za przykład niech posłużą znane postacie historyczne, o których teraz wiemy, że były myszami.
(cięcie; Juliusz Cezar stoi na plaży)
JULIUSZ CEZAR
Veni, vidi, vici.
(rozgląda się i wydaje cichy pisk; cięcie; Napoleon stoi na plaży [Terry Jones] w charakterystycznej pozie; rozgląda się i zza pazuchy wyciąga duży kawałek sera i je; cięcie; studio z prezenterem)
PREZENTER
A także Hillaire Belloc. Zapytajmy więc...
(cięcie; mężczyzna w hełmie wikinga)
WIKING
...ludzi z ulicy...
PREZENTER
...co o tym sądzą.
[sonda uliczna]
(cięcie; czyściciel okien stojący na drabinie)
CZYŚCICIEL OKIEN
Przystopować ich.
GŁOS SPOZA EKRANU
Jak?
CZYŚCICIEL OKIEN
Ja bym ich podusił.
(cięcie; mężczyzna ubrany w marynarkę i melonik - angielski makler)
MAKLER GIEŁDOWY
Mówiąc w imieniu maklerów giełdowych, wyssałbym ich mózgi przez słomkę, sprzedał wdowy i sieroty i zainwestował w GAZPROMIE.
(cięcie; mleczarz dłubiący w nosie)
MLECZARZ
Powpychałbym im wróble do gardeł, żeby dzioby powychodziły im brzuchami.
(cięcie; mężczyzna ubrany jak urzędnik-księgowy, z fajką w dłoni)
KSIGOWY
Jestem tylko księgowym, zbyt nudnym, żeby mnie ktoś słuchał.
(cięcie; duchowny w marynarce, pod szyją koloratka)
DUCHOWNY
Ci biedni nieszczęśnicy powinni mieć prawo do takiego życia, na jakie się zdecydują.
(cięcie; portier z małym radioodbiornikiem przy uchu)
PORTIER
Porozrywałbym im nochale bosakiem.
(cięcie; mężczyzna w koszuli)
MŻCZYZNA W KOSZULI
To nie ich wina, prawda?
(cięcie; studio z prezenterem)
PREZENTER
Jak widzimy społeczeństwo brytyjskie nastawione jest wrogo.
GŁOS SPOZA EKRANU
(i napis)
WROGO!
PREZENTER
Przypuszczalnie dlatego, że wciąż niewiele wiemy o zwyczajach "ludzi myszy". Pokażemy więc państwu film nakręcony na jednej z mysich prywatek, na których spotykają się ci obleśni zboczeńcy.
(cięcie; cienie ludzi przebranych za myszy wyginają się i popiskują)
PREZENTER
(spoza kadru)
Pan "A" opowie nam co dzieje się na takich prywatkach.
(cięcie; Pan "A")
PAN "A"
Najpierw idzie się do wskazanej dziury w listwie podłogowej... potem wkłada się... mysią skórę...
(robi mysi nosek)
...a potem biegnie się do głównego salonu. Można też... okręcić się w kółko.
(cięcie; studio z prezenterem)
PREZENTER
Resztę tego filmu nakręcił na mysiej prywatce kamerzysta BBC, przebrany za polną mysz. Jak zwykle przepraszamy za słabą jakość techniczną filmu.
(cięcie; film fatalnej jakości; ludzie przebrani za myszy posilają się na stojąco)
PAN "A"
(spoza kadru)
Potem kradnie się trochę sera brie, camembert lub cheddar, albo goudę, jeśli ktoś woli coś ostrzejszego.
(cięcie; Pan "A")
Można też oglądać jakiś pornoserowy film...
(cięcie; kontynuacja filmu z prywatki)
Na środku pokoju jest wielki zegar. Około pólnocy można się na niego wspiąć a potem... zejść.
(na filmie pojawia się kobieta [Terry Jones] z nożem kuchennym, który ostrzy jak brzytwę o ogon jednego z przebierańców)
PREZENTER
(spoza kadru)
Kto to taki?
PAN "A"
Żona właściciela farmy.
(cięcie; studio z prezenterem)
PREZENTER
Powinniśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tych "ludziach myszach", zanim ich osądzimy. A może nie? W każdym bądź razie nasz czas dobiegł końca.
(spoza kadru słychać bek owcy; prezenter patrzy w górę; z szuflady stołu telewizyjnego wyjmuje rewolwer i strzela w górę, skąd spada owca, przetacza się przez stół i spada poza kadr na podłogę)
PREZENTER
Dobranoc.
(cięcie; It's Man na plaży porośniętej trawą odchodzi od kamery; pojawiają się napisy końcowe)
GŁOS SPOZA KADRU
Podajemy wynik "Epilogu". Bóg istnieje dzięki dwóm szybkim plecom, do klepnięcia w matę.
---------------------------------------------
ciąg dalszy za tydzień
[ Dodano: 2006-10-11, 22:04 ]
Właśnie zaczynają się dwa kolejne odcinki ale pewnie wobec meczu na dwójce zainteresowanie dzisiaj będzie mniejsze (słyszę z osiedla, że dajemy radę). Relacji na żywo z jednego ani drugiego nie będzie bo pracuję ale mogę zretransmitować w oparciu o materiały video.