Cóż ja moge powiedzieć.... A no to, że również musiałem odbyć terapię szokową po przesiadce z ogniskowych 38-380 w fuji na "jedynie" 28-80 (po cropie) w kicie. Pierwsze o czym pomyślałem to sigma 70-300. Ale teraz dylemat... nosić ze sobą wszędzie 2 lufy? Poprzestałem chwilowo na DA18-55. Porobiłem kilkaset zdjęć, pobawiłem się i doszedłem do wniosku że 18mm to jest to! Z małym wyjątkiem. Na 18mm trzeba dosyć mocno przymykać, a i tak poza centrum obraz jakiś taki rozlazły. Szczególnie widać np po drzewach i liściach. No i wybór (mimo że portfel krzyczał NIE) padł na sigmę 17-70. Czemu? W sumie już poprzednicy wyjaśnili. Ma te 17mm na początku przy jasności 2.8 , ale warto przymknąć do 4 co tragedią nie jest, a na drugim końcu 70 przy jasności 4,5 - nawet nie trzeba przymykać na więcej. Ostrość po brzegach zdecydownie lepsza niż w kicie (nic mu oczywiście nie ujmując bowiem zacny to obiektyw za niską cenę) i przede wszystkim uniwersalność. Od szerokiego kąta po prawie obiektyw portretowy. Niestety coś za coś. Ja postawiłem na jakość w każdych warunkach. Ten obiektyw po prostu ma być takim wołem roboczym, bowiem obejmuje najpotrzebniejszy zakres ogniskowych oraz sensowne makro. I będzie z niego zdjątko 10x15 jak i teoretycznie odbitka A4. A 70-300? Być może kiedyś kupię. Ale jak faktycznie będzie potrzeby.
Po prostu musisz się zastanowić czego tak naprawdę potrzebujesz. 18-125 jest pewnym kompromisem, lepszy podobno jest już 18-200. Oczywiście małe dobitki, lub też pomniejszone obrazki na komputrze wyglądają z nich całkiem nieźle co widać na wielu przykładach. Gorzej jak ktoś ma duży monitor i ogląda w sporej rozdzielczości, wtedy niedoskonałości mogą drażnić. Powiem więcej, bardziej wkurza to że jak ktoś już wspomniał, hybryda w cenie tego obiektywu może miło zaskoczyć jakością ;). Za to uniwersalność całkiem spora. Wszystko się rozbija oczywiście o kasę. Jakbym miał jej sporo, to bym oczywiście zakupił 17-70 i(a nie lub) 18-200. Ten drugi z powodu leniwstwa, ale jak przypuszczam więcej by szedł w ruch 17-70. Może po prostu nie wszyscy oglądają cropy 1:1 szukając wad optycznych. Może po prostu robią zdjęcia, później niewielkie odbitki i cieszą się zapisaną chwilą na kawałku papieru i nic im więcej do szczęścia nie potrzebne. Z kolei są tacy których drażni każda zauważalna aberracja, oglądają godzinami powiększone zdjęcia, szumi im wszędzie, hotpiksele wypalają oczy i zastanawiają się nad tym czy jak wydadzą 5tys na obiektyw to będzie lepiej. I w końcu są zawodowcy którzy mają kasę i kupują sprzęt stosownie do potrzeb i oczekiwanych efektów, bo ów po prostu zarabia na siebie, na nich i ich rodziny.
A upraszczając radę na maksa(bo kto by czytał takie wypociny i przemyślenia domorosłego fotofilozofa) ujmę sprawę następująco...
Jeśli niewiele kasy(nie bedzie późniejszych zakupów), mało miejsca w bagażu a zakres ogniskowych potrzebny jak największy i można iść na ustępstwa jakościowe , to niech będzie ta sigma 18-200. Trudno. Bedzie uniwersalnie, lekko, ale ciemnawo i pełnych możliwości lustra nie wykorzystamy. Jak jakość i wielkość zdjęć przedstawionych w różnych galeriach internetowych odpowiada oczekiwaniom - obiektyw jak znalazł.
W każdym innym przypadku będzie to wybór chybiony. Mija się bowiem z ideą systemu lustra i wymiennych obiektywów. Rolę lustrzanki ograniczamy jedynie do lepszych algorytmów pomiaru ekspozycji, wyższych ISO i może troszkę lepszego AF z tą przewagą że możemy ostrzyć ręcznie. Jeśli tak, to można kupić wypasioną hybrydę np pana słonika FZ50, ograniczyć się do ISO100 i mieć naprawdę uniwersalne i dobre narzędzie do robienia fotek. Mam kolegę który owo coś użytkuje i co prawda ckni mu się lustro, ale świadomie stawia na praktyczną stronę zagadnienia i uniwersalność hybrydy.
Jak się powiedziało A i kupiło body, to trzeba i wymówić B albo zamilknąć na wieki