miodzik  Dołączył: 19 Lut 2008
Eldred napisał/a:
U mnie na drugim a może i razem z "japońskim śliwkowym" na pierwszym miejscu jest Kagor słodkie gronowe z posmakiem czekoladowym, po prostu cudowne, ale ciężko je dostać,


Fakt, że dostać nie łatwo ;-) mieszkam dość małym dwudziestotysięcznym miasteczku ale ku mojemu zaskoczeniu w mini markecie pod blokiem mam najlepiej zaopatrzony barek w całym mieście ;-) fakt, że mieszkam na osiedlu wojskowym, ale to raczej właściciel marketu jest smakoszem jakimś chyba, bo Kagorka to nawet mam pod nosem ze cztery rodzaje.. :-D

jungli napisał/a:
Bombay saphire


Przyajcielu Jungli.. ponownie zjadłeś literkę w nazwie ;-p Bombay SaPPhire :-D ale fakt także się dołączę do rekomendacji tegoż Ginu!

No a Martini to już chyba legenda smaku.. ;-)
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
emigrant, nie wiem jak w tej chwili wygląda, ale wiem że ostatnio tam tragicznie było, z powodu ww. budowy ronda :-)
 

ggdh  Dołączył: 06 Sty 2008
Cytat
albo od razu nalewki z Dwikóz


Heh, nie byle co w Dwikozach robili (robia?). Jabluszko Sandomierskie ( w koncu moje pochodzenie zobowiazuje -> Sandomierz) mniam mniam...

Rozmarzylem sie... :-?
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
ggdh napisał/a:
Jabluszko Sandomierskie


No, hicior na randke na lonie natury :-) Taki jabol lite
 

malyglod  Dołączył: 11 Lip 2007
jeśli chodzi o burżua, to whisky z colą, mojito, martini (raczej bianco), krawą marry lubię, ale i dobrym, czerwonym Porto nie wzgardzę.

idąc półkę niżej bardzo strawny jest komandos, keleris z biedronki, sangria, czy sofia. na czele stoi oczywiście carskoje igristoje ( http://www.winka.net/imag...stoje_gosso.jpg ) czyli tani, acz wyśmienity 'ruski szampan' z Tesco.

ale i tak najbardziej można liczyć na zimnego, zielonego Lecha. po miesiącu spędzonym na południu stwierdzam, że jako Polacy naprawdę mamy czym się pochwalić.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
ggdh napisał/a:
Jabluszko Sandomierskie
Pilem tego lata. Pod katedra. Najlepszy stosunek jakosci do ceny jaki w zyciu doswiadczylem. Spokojnei mogloby kosztowac 3 razy tyle. Polecam!
 
ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
ech, nie ma to jak samoróbki :evilsmile:

i żeby nie było, że jakiś bimber! nalewki! no i wino oczywiście (wczoraj do 2giej w nocy macerowałem). czerwone wytrawne oczywiście (ale na to trzeba jeszcze poczekać).
 
jungli
[Usunięty]
miodzik,

masz of kors racje, caly czas sie zastanawiam, kiedy mnie jakis kolorowy misio przechrzci za te zjadanie, przekrecanie itd:) faktem jest, ze z braku czasu, a checi wypowiedzi czy nawet czasem zwyklego gadulstwa, napierniczam jak karabin w klawiature swego jakze slicznego nowego/uzywanego laptoka:) w efekcie zjadam literki, przekrecywuje, polykam, stwarzam zagrozenie dla palcow/cy:)

Wracajac do tematu, ludzie apeluje nie trujcie sie szajsem, lepiej odlozyc, czyt. pic 2x wolniej/okazjonalniej niz ciagnac jakies kartonowki, szkoda zdrowia.

Swojego czasu na etapie piffka, totoni (kto wieco to stawiam dobre pifko przy okazji spotkania sie) i duzych skrzydel na plecach, pilo sie duzo, roznego towaru (moze was zaszokuje ale jak ktos pamieta zlota renete to zas potwierdzi, ze to byla krolowka), widzialem ludzi jak sie zataczaja i ztaczaja, teraz tylko okazyjnie, tylko dobre trunki jak sie truc to dobrym!

W pewnym wieku sie wyrasta:)

hej
 

ggdh  Dołączył: 06 Sty 2008
dzerry, :-B
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Pilem tego lata. Pod katedra. Najlepszy stosunek jakosci do ceny jaki w zyciu doswiadczylem. Spokojnei mogloby kosztowac 3 razy tyle. Polecam!


No! :-D
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
Campari + sok pomarańczowy.
Rum anyżowy - znacznie lepiej smakuje niż pachnie, albo przeszło mi już obrzydzenie do rumu po ostatnim przedawkowaniu.
 

anduril  Dołączył: 31 Lip 2007
12-letni Glenfiddich (żadnego lodu ani coli, tylko woda).

Rozsmakowałem się w single-maltach we Francji, gdzie są o połowę tańsze (Glen 0,75 - 20E, u nas powyżej setki). Oprócz tego świetne i b. tanie lokalne wina (Faugeres, Pic Saint-Loup, Saint-Chinian - zawsze ze dwie butelki przywożę) i ciekawe piwa z Belgii zupełnie inne niż nasze pilsy... nic tylko zostać alkoholikiem :)
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
anduril napisał/a:
b. tanie lokalne wina ... zawsze ze dwie butelki przywożę
anduril napisał/a:
nic tylko zostać alkoholikiem
Wiesz co to jest nic?
-To są dla potencjalnego alkoholika dwie butelki wina przywiezione z Francji. :evilsmile:

P.S. a myślałem, że się umówiny na jakieś wino, krajanie ;-)
 

piters1986  Dołączył: 23 Sty 2008
Maślanka :-> ale tylko i wyłącznie domowej roboty, nie żadne tam kefirowate smakowe pierdółki, kto nie pił prawdziwej maślanki niech żałuje ;-)
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
piters1986 napisał/a:
Maślanka
Ale to dopiero na drugi dzień rankiem. :-P
 
jungli
[Usunięty]
Dada,

Ja kiedys leczylem sie smietana 18%:) ale nadszedl czas, ze w koncu zoladek powiedzial dosc:)

pozdroofka :mrgreen:
 

Kuszelas  Dołączył: 12 Lis 2006
A mi tam osobiście wezystko jedno po czym mi będzie niedobrze . . . . :mrgreen:

A tak na bardziej poważnie to uwielbiam popijanie nalewek w warunkach polowych. Taki trunek przy lekkim mroziku i pokrytej śniegiem okolicy smakuje w sposób niezrównany. No ale mam problem z porzeczkówką własnej roboty, gdzieś po drodze popełnłem jakiś bląd w proporcjach i wyszedł mi "grom Bożyj", tak około 55-60%. Wypić się da, jest nawet dość smaczna, choć moc niestety jest dobrze wyczuwalna. Ale co mi tam, lubię się poświęcać dla sprawy. Piwo, z koneczności, powoli zaczynam zarzucać bo jak nie zasnę w przyzwoitej porze po jego wypiciu dostaję ciąg na lodówkę i bez sensu wciągam drugą kolację.

jungli napisał/a:
Ja kiedys leczylem sie smietana 18%:) ale nadszedl czas, ze w koncu zoladek powiedzial dosc:)

To nie był dobry pomysł Jungli :evilsmile: Tylko stalowy, zaprawiony w bojach, żołądek weteran wytrzyma taki zestaw. No i zakąski widziane po raz drugi nie wyglądają już tak atrakcyjnie jak za pierwszym oglądem . . . . Lepiej, jak pisał Dada, maślaneczka lub kefirek. I dużo wody do tego, żebu organizm przepłukać. Ewentualnie jakieś lekkie piwko celem wyrównania stężeń C2H5OH pomiędzy krwioobiegiem i płynem mózgowo-rdzeniowym. Właściwie doszedłem kiedyś do wniosku, że raczenie się piwem celem niwelacji efektów zespołu "Day after" jest typowym leczeniem homeopatycznym, w formie nieomal najczystszej :mrgreen:
No i warto pamiętać, że wątroba jak Matka - jest tylko jedna :-D

Pozdrawiam i zdrówka życzę - Kuszelas
P.S. A tak przez ciekawość spytam. To "Jabłuszko Sandomierskie" to cydr jest :?:
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
Kuszelas napisał/a:
ale mam problem z porzeczkówką własnej roboty, gdzieś po drodze popełnłem jakiś bląd w proporcjach i wyszedł mi "grom Bożyj", tak około 55-60%.
Jeśli problem polega na braku chętnych do spożycia, to mogę jak najbardziej pomóc. :mrgreen: Podejrzewam, że większośc forumowiczów podziela mój pogląd. :-P
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Kuszelas napisał/a:
To "Jabłuszko Sandomierskie" to cydr jest


Cydr to mocny eufemizm :-P

(chociaz mi smakuje duzo lepiej... ale to pewnie przez sentyment ;-) )
 

Kuszelas  Dołączył: 12 Lis 2006
Że tak powiem z Kaszubska: Ma Cię Dada trzymane za słowo . . . . :mrgreen:

Zapraszam na Kaszuby - Kuszelas

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach