Marek Wyszomirski  Dołączył: 18 Kwi 2006
dobrze że napisałaś 'nie osobiście' - bo już zaczynałem w kompleksy wpadać... Mi sie tylko pzrydarzyło w dawnych czasach blok silnika a Fiacie 126p osobiście wymieniać (z pzrełożeniem wszystkich pozostałych bebechów ze starego silnika). A silniki do Golfów są znacznei cięższe i bardziej skomplikowane...

[ Dodano: 2007-02-11, 19:03 ]
A moją drugą pasją jest hodowla różnych dziwnych roślinek - Lithopsy, storczyki, rosiczki itp. - niestety ostatnio tych roślinek coraz mniej, bo czasu na wszystko nie starcza...
 
eryk Dołączył: 18 Lip 2006
Fafniak
Ty to masz szczęście do okazji. :lol: Ja jestem pod tym względem pechowcem i zawsze dopłacam.
Mygosia
Ten wyraz frywolitki nie daje mi spokoju . Co to jest i dlaczego emotikon się czerwieni?
 

tomecki  Dołączył: 22 Kwi 2006
eryk napisał/a:
Ten wyraz frywolitki nie daje mi spokoju . Co to jest i dlaczego emotikon się czerwieni?

frywolitki - małe frywolne mygosie, ? :mrgreen:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
eryk,
eryk napisał/a:
en wyraz frywolitki nie daje mi spokoju . Co to jest i dlaczego emotikon się czerwieni?


Czerwieni sie, bo to tak troche brzmi... frywolnie :-D Wlasnie tak jak "frywolne lolitki" :lol:

Ale zajecie jest niewinne i zupelnie bezplciowe. Frywolitka to rodzaj koronki - robi sie za pomoca czolenka [albo i dwoch]. Wychodza takie delikatne slicznosci. Mozna je poogladac np tutaj: http://www.frywolitka.slupsk.pl/?id=galeria
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
eryk napisał/a:
Fafniak
Ty to masz szczęście do okazji.
- niestety nei mialem kasy.... :roll:
 
Andreas  Dołączył: 19 Lis 2006
mygosia napisał/a:
eryk,
eryk napisał/a:
en wyraz frywolitki nie daje mi spokoju . Co to jest i dlaczego emotikon się czerwieni?


Ale zajecie jest niewinne i zupelnie bezplciowe. Frywolitka to rodzaj koronki - robi się za pomoca czolenka [albo i dwoch]. Wychodza takie delikatne slicznosci. Mozna je poogladac np tutaj: http://www.frywolitka.slupsk.pl/?id=galeria


cytat z podanego linku:

Cytat
wykonujemy dwa pełne słupki. Robiąc trzeci słupek, wykonujemy najpierw prawy półsłupek - pozostawiamy odstęp tworzący pikota - i wykonujemy lewy półsłupek. Po dosunięciu ich do siebie, pikot nasz będzie usytuowany w środku trzeciego słupka. Teraz robimy czwarty słupek i pierwszy półsłupek słupka piątego - odstęp - drugi półsłupek słupka piątego - dosunięcie i nasz pikot ponownie jest pośrodku słupka. Tym samym sposobem otrzymamy pikoty w słupku 6-tym i 7-ym. Ostatni pikot tegoż łuku, pomiędzy dziewiątym a dziesiątym słupkiem, to dotychczasowa metoda pokazana dla porównania, w celu łatwiejszego przyswojenia nowego sposobu pracy.


Po czyms takim to ja sie nie dziwie ze silniki nie sa problemem....
 
eryk Dołączył: 18 Lip 2006
I tak za sprawą pewnego Anglika , który nie powiedział o mocowaniu obiektywu poprzez silniki samochodowe przeszliśmy całkiem gładko do koronek i to tylko zajęło nam niecałe dwie strony . :lol: I właśnie za to lubię to forum .
Mygosia
Dziękuje za wyjaśnienia. Do tej pory wiedziałem o koronkach z Koniakowa a nic o Słupsku .
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Andreas napisał/a:
Cytat:
wykonujemy dwa pełne słupki. Robiąc trzeci słupek, wykonujemy najpierw prawy półsłupek - pozostawiamy odstęp tworzący pikota - i wykonujemy lewy półsłupek. Po dosunięciu ich do siebie, pikot nasz będzie usytuowany w środku trzeciego słupka. Teraz robimy czwarty słupek i pierwszy półsłupek słupka piątego - odstęp - drugi półsłupek słupka piątego - dosunięcie i nasz pikot ponownie jest pośrodku słupka. Tym samym sposobem otrzymamy pikoty w słupku 6-tym i 7-ym. Ostatni pikot tegoż łuku, pomiędzy dziewiątym a dziesiątym słupkiem, to dotychczasowa metoda pokazana dla porównania, w celu łatwiejszego przyswojenia nowego sposobu pracy.


fascynujace..... :mrgreen: :-P
 

noel  Dołączył: 15 Wrz 2006
Fafniak napisał/a:
Mozecie mi powiedziec jak to jest.....?
Osobnik kupuje aparat firmy X
Nie czyta?
Nie pyta ZANIM kupi szklo ?
Nie zastanawia go ze firmy sa rozne?
Jak to jest?

Przechodząc z Zenka (M42) na bagnet A również byłem lekko zdziwiony ;)
 

Aspius  Dołączył: 18 Wrz 2006
Marek Wyszomirski napisał/a:
Fafniak, może się zdziwisz, ale w dobie globalizacji niektóre silniki od Citroena mogą przypadkiem pasować do Volkswagena...


Przez dwa lata pracowalem w branzy motoryzacyjnej. Moze faktycznie silnik to juz duzo, ale nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele elementow samochodu jest taka sama w roznych markach. Dosc powiedziec, ze w Czechach stoi fabryka, gdzie sklada sie zarowno Puegoty, Citroeny i Toyoty... globalizacja :)

mygosia napisał/a:
Jak na razie diesle VW są jedyne w swoim rodzaju [szczególnie jesli chodzi o charakterystyczny, cudny dla uszu [moich] "klekot" :-) ].

Tez go lubie ;) nie jestem maniakiem motoryzacyjnym, a przy samochodach robilem mniej niz Marek ;) Za to dzwiek disela uwielbiam i nie wiem czy kiedys przesiade sie na benzyne...
Pozdrawiam
Grzesiek
 

Marek Wyszomirski  Dołączył: 18 Kwi 2006
Ale ja przy samochodach wcale dużo nie robiłem - byłem tylko przez 9 lat posiadaczem wiekowego 126p - a z takim samochodem trzeba było umiec sobie radzić, zeby dojechać na miejsce (czasem przy długich trasach oznaczało to 2 lub 3 naprawy po drodze). Poza tym... przez tydzień pracowałem na praktykach studenckich przy linii montazowej szybkosciomierzy do tegoż 126p. i tyle... Później przesiadłem się na trochę inne samochody i z ich naprawianiem nie mam praktycznie żadnych doświadczeń bo... one się po prostu nie psują.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Andreas napisał/a:
Po czyms takim to ja się nie dziwie ze silniki nie sa problemem....


To nie takie trudne - tylko sie tak wydaje na pierwszy rzut oka ;-) Co ciekawe uczylam sie tego sama z internetu, kurs obrazkowy, opisy w języku angielskim :-)

Aspius napisał/a:
Tez go lubie ;) nie jestem maniakiem motoryzacyjnym, a przy samochodach robilem mniej niz Marek ;) Za to dzwiek disela uwielbiam i nie wiem czy kiedys przesiade się na benzyne...


Ja maniakiem raczej nie jestem, ale jako dziecko miałam książeczke [z cyklu "Poczytaj mi mamo"], o maluszku, który chciał byc taksówką - najpierw męczyłam mame, zeby mi czytała, później jak się juz trochę nauczyłam, to czytałam ją sama namiętnie. I od tego czasu wierzę, ze samochody maja duszę :oops:

I mam bardzo emocjonalny stosunek do nich. Niestety - najgorzej to miec sentyment do aut i facetow [jak to jakis madry mechanik mi powiedział]. Więc się strasznie do nich przywiązuję. No i teraz muszę z bólem serca sprzedac swojego kochanego pietnastoletniego golfika, ktory w ciagu ostatnich 3 lat mnie nie zawiodl i nigdy mi nie stanal na drodze :oops:

Marek Wyszomirski napisał/a:
Później przesiadłem się na trochę inne samochody i z ich naprawianiem nie mam praktycznie żadnych doświadczeń bo... one się po prostu nie psują.

Naprawiac raczej nie naprawiam - chyba ze jakas pier.dolke trzeba wymienic. Ale prawdopodobnie potrafie wiecej niz przecietny uzytkownik szos - wymiana filtrow, klockow hamulcowych i szczek, kolo wymieniam na drodze w warunkach bojowych w 14 minut :-D
 

Przemas  Dołączył: 11 Gru 2006
mygosia, co do klekotu VW spoko ale to nic z dźwiękiem wydobywanym z gwizdków VW Garbusa :) coś pięknego :) a i samo auto naprawdę ma duszę :) i jest kapryśne że hoho ;) ale jak się o garbiego zadba to śmiga jak szalony.
 
marucha  Dołączył: 22 Kwi 2006
I tak oto od canonowskiego bagnetu przeszliśmy do napraw malucha na trasie i dźwięku silnika VW oraz czeskiego przemysłu motoryzacyjnego. To jest dopiero OT! Kocham to forum :mrgreen:

Pozdrówka
Marucha
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Marek Wyszomirski napisał/a:
ja przy samochodach wcale dużo nie robiłem - byłem tylko przez 9 lat posiadaczem wiekowego 126p
hehe kiedyś jechałem takim w trasę, zanim się zorientowałem, że gubię części (przecież silnik z tyłu - to nie widać i nie słychać) zdążyłem pozbyć się połowy teoretycznie niezbędnych elementów. A ponieważ było ciemno, a ja nie miałem latarki, na dodatek silnik był gorący, więc "na macanego" nie mogłem zdiagnozować co i jak... pojechałem dalej i nawet się nie zatarł! No ładowania nie miałem, kilka rzeczy pękło, a skrawki paska się uwędziły ... eee chmura dymu z tyłu tylko. :mrgreen:
 

Aspius  Dołączył: 18 Wrz 2006
tref, niezle niezle... to taki troche sport ekstramalny ;) W takich momentach zawsze przypomina mi sie znajomy ktory opowiadal nam historie, jak to z Wroclawia nad morze jechal motorynka... z przyczepka ;) tez niezly hardcore ;)
Pozdrawiam
Grzesiek
 

Marek Wyszomirski  Dołączył: 18 Kwi 2006
Mnie przygodami z 'maluchem' trudno będzie zaskoczyć - sporo przeżyłem z tym samochodem włącznie z takimi numerami jak urwanie drążka kierowniczego (skręcasz kierownicą w prawo, a tu prawe koło faktycznie skręca w prawo, ale lewe już w lewo...)i odklejeniem oklein szczęki hamulcowej (wciskasz hamulec a tu... tłoczek wyskakuje z cylinderka, płyn wycieka i nie hamuje, ciągniesz za ręczny - a ponieważ okleina w tylnym kole - szczęka się odsunęła i hamowania nadal nie ma) i urwanie pedału sprzęgła (żeby było ciekawiej - 500km za wschodnią granicą naszego kraju). Jeździłem też maluchem na mieszance benzyny o liczbie oktanowej 62 (bo akurat trzeba było dojechać a innej nie było - rzecz miała miejsce też daleko za Kijowem) z naftaliną, byłem nim na Krymie i w Tbilisi (w drodze powrotnej przejazd wpoprzek pzrez Kaukaz - przez pzrełęcz o wysokości 2382m)... Sporo ten samochód ze mną przeżył...
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Marek Wyszomirski napisał/a:
Sporo ten samochód ze mną przeżył...
sporo? To jeden z bidniejszych egzemplarzy! Współczuję maluszkowi! :-P 126p był produkowany z myślą o użytkownikach spokojnych, hehe ale znów życie pokazuje, że Polak potrafi! Ale cóż się dziwić, skoro w kraju nie było wówczas nic lepszego, każdy kombinował jak zaadoptować go do swoich potrzeb.
Co do zbieżności, znałem taki egzemplarz, który po puszczeniu kierownicy jeździł w kółko (nie to że lekko skręcał, miał jakby wspomaganie skrętu w lewo-z automatu :-P )
 

Marek Wyszomirski  Dołączył: 18 Kwi 2006
Jeszcze ze wspomnień z malucha - kiedyś pzrewoziłem nim cegły na remont łazienki. Pzredtem dopytałem się ile waży cegła, zeby nie pzreciążyć samochodu. Kupowałem cegły z rozbiórki. Samochód dziwnie przysiadł na resorach, kierownica ciężko chodziła, ale dzielnie dojechał. Potem kafelkarz łapał się za głowę, że neitypowe cegły kupiłęm 2x większe od normalnych - jak się okazało było ich 560kg...
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
tyle to ja w Octavianę na przyczepkę ładowałem!

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach