dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alkos napisał/a:
Nie każdy może być Nachtweyem.
Moze szkoda.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Moze szkoda.


Moze, ale nie umniejszajmy pracy innych przez to, że są ludźmi. Nie wiem, jak ciężko było mu robić te zdjęcia, czy mógł spać, czy płakał po powrocie. Widze tylko jeden moment, szczęścia z nagrody. Wiesz, jak łatwo można użyć takie zdjęcie złośliwie, jak łatwo zmanipulować kontekst - co prawdopodobnie stało się (świadomie czy nie) w przypadku Gazety.

Poza tym nigdy nie widziałem w zdjęciach Nachtweya jakos przesadnie dużo humanitaryzmu. Pamietasz zdjecia z Rwandy? Tez byly ciala. Widziałeś "Inferno"? Jedyny album ktorego nie chce miec w domu, bo świeci czarnym, zgniłym światłem nieczłowieczeństwa.

A jak bardzo zmienil nam wizerunek tego fotografa ten film, w którym uzewnętrznia się pozafotograficznie?
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alkos, pisalem juz o tym okazywaniu radosci. Nie oceniam tego. Czuje okropny dysonans i nie moge sobie z tym poradzic.

A jesli chodzi o Nachtweya, to jednak u niego jest o wiele glebiej.

Te zdjecia tutaj sa strasznie zimne, to nawet nie jest seria o huraganie w Haiti, tylko o dniu po. Zobacz jakie te zdjecia sa poukladane, czysciutkie, niemal turystyczne, robione w ogolnie dostepnych miejsach. To nie sa zle zdjecia, niektore po prostu mi sie podobaja, ale po jaka cholere, gosc daje cztery zdjecia martwych dzieci? Naprawde nie wystarczy jedno?
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
ale po jaka cholere, gosc daje cztery zdjecia martwych dzieci? Naprawde nie wystarczy jedno?


To prawda. Napisalem to na samym poczatku.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Oglądałem te zdjęcia wczoraj. Seria z powodzi zrobiła na mnie wrażenie. Akurat niekoniecznie zdjęcie pokazane tu przez dzerrego (tendencyjnie dobrane :-P ), ale na przykład to z kobietą brodzącą w wodzie czy to z lotu ptaka pokazujące zalane osiedla.
Obama w deszczu jest OK. Bardzo udane. Ale na kolana raczej nie rzuca.
 
cooopec  Dołączył: 03 Sty 2009
Niestety, taka jest przykra prawda, że większość fotoreporterów jedzie w miejsca katastrof czy konfliktów po to aby zdobyć FOTOGRAFIE, nie aby pokazać światu co się w danym miejscu wydarzyło, zmobilizować do pomocy. Oni chcą zdobyć oddziałujące i wzbudzające emocje ujęcie, nie ważne jakim kosztem.

Co gorsza, czuję, że gdybym znalazł się w takim miejscu z aparatem to byłbym w stanie się też tak zachować( aż sam boję się tego egoizmu) i skupić się całkowicie na fotografii nieznacznie angażując się emocjonalnie w tragedie tych ludzi. Takie negatywne uzależnienie od fotografii.

Myślę, że społeczeństwo w jakim żyjemy stwarza warunki i przystosowuje do takiego zachowania. Ale to już temat za bardzo rozbudowany żeby się tutaj rozpisywać. Raczej wiecie o co biega.

dodatkowo takie wzbogacenie mojego posta:

http://iczek.blogspot.com...acz-miller.html
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
cooopec napisał/a:
zdobyć FOTOGRAFIE, nie aby pokazać światu


Przeciez to sie do tego samego sprowadza, jesli fotografie sa na tyle dobre zeby pojsc po prasie... a kwestia duszy w tych zdjeciach to juz zupelnie co innego...
 
cooopec  Dołączył: 03 Sty 2009
alkos,

miałem na myśli sprawy zwiazane ze świadomościa fotografa. po tym fragmencie co wyrwales z mojej wypowiedzi to można wywnioskować, że glupoty piszę... :roll:
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
cooopec napisał/a:
po tym fragmencie co wyrwales z mojej wypowiedzi to można wywnioskować, że glupoty piszę..


Nie o to mi chodzilo. Raczej o to, ze trzeba miec dystans zeby byc fotografem tak trudnych zjawisk, bo bez tego kazdy wyrzucilby aparat w cholere, usiadl i zaplakal. To zawsze bedzie zdobywanie po czesci ujec, kadrow i motywow, kalkulacja jak z tego miliona mozliwych zlozen wydobyc takie, ktore wzrusza/wzburza potencjalnego widza...
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Zdjęcia są bardzo dobre, natomiast co mi sie niepodoba, niepodoba mi się zachowanie autora tych zdjęć i nieważne czy ta radość trwała sekundę czy ułamek sekundy, ale po prostu nie wypada, bardzo przykre, jednak oscar zrobił swoje.


Mężczyzna wkłada ciało 5-letniej Tamashy Jean na przyczepę ciężarówki, Cabaret, Haiti.


Frantz Samedi całuje w czoło swoją córkę, 5-letnią Tamashę Jean, która zginęła w powodzi po huraganie, Cabaret, Haiti.

z forum gazeta.pl

"> -popatrz na to zdjecie, jak swietnie uchwycony bol na twarzy tego
> dziecka (lyk szampana), wiesz on stracil dom i rodzine w tym
> kataklizmie (chrup ciasteczko z kawiorem), a ta rozpaczajaca
> kobieta - jak genialnie uchwycona rozpacz, ona wydaje sie krzyczec
z
> tego zdjecia (cholera ktos zjadl wszystkie koreczki lososiowe), a
> spojrz tutaj co za zniszczenia, ci ludzie maja naprawde przerabane
> (no nie ten szampan jest troche za cieply), musze w przyszlym roku
> zalapac sie na jakis porzadny huragan, bo jednak strefa wojny nie
> dla mnie, ustrzelic moga, dzis nikt juz nie szanuje fotografow
> prasowych (chodzmy podali nowe zakaski)"


"Dokładnie tak to wygląda.... Kontrast pomiędzy zdjęciami
niewyobrażalnego bólu tych ludzi i usmięchniętymi gębami "twórców"
zadowolonych z tytuliku. Przerażające."

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach