equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
Jak zepsuć K20, a potem naprawić.
Trywialna rzecz. Aparat z lampą na statywie, a za chwilę na ziemi. Sanki pozostały z lampą, a w aparacie zieje dziura.

Nieciekawy widok :shock: , postanowienie: naprawię sam.
Dwie godziny: szukanie instrukcji serwisowej, znaleziona, co prawda do K10, ale wkręty mocujące górę obudowy aparatu w tych samych miejscach. Bez tej instrukcji to mogiła! Wybór kleju: http://pentax.org.pl/viewtopic.php?t=20515. Moje uwagi: po sklejeniu przełomu, odtłuściłem całość i zrobiłem poprzeczne rowki przy użyciu lutownicy. następnie wypełniłem żywicą epoksydową. trzeba uważać na wewnętrzną lampę, aby nie skleić ruchomych elementów z resztą obudowy!
Następny etap: Naprawa przerwanych ścieżek na elastycznej płytce drukowanej w którą wlutowane są styki sanek.

Jak widać, wybrałem jako materiał naprawczy, przewody z linki. Oskrobujemy na taśmie lakier tak aby dobrać się do gołej miedzi. Lutownica, cyna i gotowe. Potem wlutowujemy styki sanek w taśmę. Odczekanie na 50% wytrzymałości kleju i test mechaniczny: trzyma!!!
Montaż: taśmę trzeba włożyć w złącze i tu niespodzianka!!! złącze jest takie delikatne że przy próbie włożenia taśmy rozpada się! Niestety zawinił mój wzrok, już po fakcie obejrzałem wszystko jeszcze raz przez jeszcze silniejsze szkło. Nie zmienia to faktu że w przeciwieństwie do K10 złącze jest mniejsze i super delikatne. Najpierw kombinowałem jak je naprawić. Nie polecam, jeśli komuś zdarzy się to samo. No to na zakupy, uszkodzone złącze ma 13 styków :lol: w ofertach są złącza 12 i 14 stykowe. No i jeszcze jeden numer z ułożeniem styków, muszą być od strony spodniej. W końcu znalazłem!! Na szczęście nie tak rachityczne jak oryginalne, porządne (wiem co mówię). W piątek zamówione dziś (czyli w poniedziałek) kurier przyniósł. Nota bene przesyłka 5 funtów angielskich, świat się kończy. Zostało mi jeszcze jedno i mogę komuś jeśli się przyda sprezentować.

Wlutowane, sprawdzenie i ulga, wszystko działa.
 

pawgra  Dołączył: 29 Maj 2008
no stary pojechałeś... ;-) to się nadaje do "manuali"...
 

tomekz  Dołączył: 10 Kwi 2007
Gratuluję naprawy, współczuję nerwów.

Widzę, że lampa Metz. Dziwne, że wytrzymała lampa a rozwalił się korpus.
Ja rok temu, na prezent "pod choinkę", upuściłem K10D z Metzem 48AF.
Rozleciał się Metz.
 

krzpob  Dołączył: 17 Lis 2009
Fajnie, a możesz te zdjęcia mniejsze jako linki do duzych, co by nie trzeba forum w poprzek przewijać, albo cos mi się nie tak ładują zdjęcia

 

equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
tomekz napisał/a:
Dziwne, że wytrzymała lampa a rozwalił się korpus.
Ta lampa to mi trzy razy z rąk wypadała i to 2 metrów. Zdecydowanie wolałbym aby rozwaliła się lampa. Ale moja jak tygrys, pancerna!
 

JackDeJack  Dołączył: 21 Gru 2007
equus napisał/a:
złącze jest takie delikatne że przy próbie włożenia taśmy rozpada się!
Jeśli złącze było podobne do tego co na fotce to często maja one taki zatrzask (na fotce ten czarny element złącza) który trzeba wysunąć by zrobić miejsce na wkładaną taśmę.
Podobne są w laptopach - wyjąć taśmę to jeszcze się da ale do włożenia potrzeba poluzować ten dzinks.

Ale i tak jesteś tfarciel :shock: - repect.
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
A jak lutowałeś do taśmy? To znaczy czym? Nie topił się ten plastyk?
 

equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
JackDeJack napisał/a:
Jeśli złącze było podobne do tego co na fotce
To co na fotce to jest porządne, duże, wlutowane przeze mnie złącze. Mieści się bez problemu. To oryginalne... nie zdążyłem mu zrobić zdjęcia. Zacisk którym się aretuje taśmę miał 1,5mm szerokości i 0,2mm grubości, całe gniazdo było niewiele większe od powierzchni zajmowanej przez pola lutownicze.
fotonyf napisał/a:
A jak lutowałeś do taśmy? To znaczy czym?


Lutownicę trochę widać na zdjęciu, 20 letni Elwik. Najgorszym problemem był fakt że producent lutuje bezołowiem. Nie chciałem używać lutowia bezołowiowego do naprawy bo jest strasznie kłopotliwe w takich wypadkach. Dlatego należy wyższą temperaturą (temperatura topnienia czystej cyny) "pobielić" punkty lutownicze lutowiem ołowiowym. Inaczej tworzy się tzw. zimny lut. A co do pytania: złącze jest przewidziane do lutowania w piecu w technologii bezołowiowej. Mojego Elwika wytrzymuje bezproblemowo :-D

 

grzegorzgr  Dołączył: 13 Lis 2009
chwała ludzią dobrej roboty
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
Dobra wiadomość, że wytrzymuje taką temperaturę. Ja się kiedyś wziąłem za podobną taśmę i po zbliżeniu analogicznej lutownicy - cała folia stopiła się w mgnieniu oka. A była to lutownica 14W. Teraz mam uraz :-)
 

equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
A bo miałeś taśmę która była tylko przewodem pomiędzy dwoma gniazdami. Tutaj te taśmy to również normalne giętkie płytki drukowane na których wlutowane są elementy.
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
No właśnie tak było jak piszesz.
Ale strach pozostał :-)
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
equus,
dobra robota :-B
Używam podobnej (wielkością) lutownicy. Przy lutowaniu bardzo małych elementów, przed nagrzaniem, nawijam na grzałkę i grot kawałek miedzianego drutu o średnicy ok. 2 mm, który jest dłuższy od orginalnego grota o około 15 mm.
Oczywiście unieruchamiam go tak, by się w czasie lutowania nie przemieszczał.
Końcówkę zacinam w klin.
Taki grot nie zasłania elementów lutowanych a jednocześnie topiąc cynę wystarczająco do zlutowania je przegrzewa (nie siejąc spustoszenia w sąsiednich lutach).
 

negocjatorek  Dołączył: 12 Kwi 2007
Ja miałem identyczny wypadek ale wtedy poszła mi stopka od lampy w pentaxowej 360-siątce...
 

equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
dżejpi napisał/a:
nawijam na grzałkę i grot kawałek miedzianego drutu o średnicy ok. 2 mm
Dobry pomysł! Też go kiedyś stosowałem, a do tego Elwika są groty cieńsze. Niestety jak to bywa przedziurawił mi się a już nie miałem cierpliwości jechać do sklepu i kupować. Co prawda według mnie to nie problem z grubością grota tylko ze wzrokiem, moim oczywiście :shock: Ale chciałem opowiedzieć co kiedyś widziałem w Krakowie, bodajże to była firma Telpod :?: Koło 198x roku. Tam produkowali oprócz innych rzeczy tzw układy grubowarstwowe. Na płytkach z ceramiki były naniesione ścieżki, rezystory a montowane były tranzystory. W obudowie SOT23(końcówki 0,25mm) czyli takie jakie dzisiaj w SMD. Panie dzielnie montowały to kolbami 100W z grotami 5mm lekko zaostrzonymi. Chyba robiły to na akord. :lol:
 
TTomek  Dołączył: 02 Mar 2008
equus napisał/a:
Na płytkach z ceramiki były naniesione ścieżki, rezystory a montowane były tranzystory. W obudowie SOT23(końcówki 0,25mm) czyli takie jakie dzisiaj w SMD. Panie dzielnie montowały to kolbami 100W z grotami 5mm lekko zaostrzonymi. Chyba robiły to na akord. :lol:

Dobrze że teraz mamy lutownicę hot air i nie ma problemu z odrobiną wprawy ;-)
Gratulacje za naprawę bo naprawdę ja bym bez lepszej lutownicy się za to nie zabierał :-P
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
equus, pozmniejszaj te zdjęcia do 700 pikseli w poziomie.
 

equus  Dołączył: 20 Wrz 2007
plwk napisał/a:
equus, pozmniejszaj te zdjęcia do 700 pikseli w poziomie.
Melduję wykonanie zadania :-D
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Pochwała na piśmie :-D
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
equus napisał/a:
Tam produkowali oprócz innych rzeczy tzw układy grubowarstwowe. Na płytkach z ceramiki były naniesione ścieżki, rezystory a montowane były tranzystory. W obudowie SOT23(końcówki 0,25mm) czyli takie jakie dzisiaj w SMD. Panie dzielnie montowały to kolbami 100W z grotami 5mm lekko zaostrzonymi.

Jak byłem młody, to nawet zdarzało mi się naprawiać takie układy :-)
Lutownica może nie miała 100W ale ze 40W...
GML-025 to się nazywało - taki hybrydowy wzmacniacz mocy m.cz.
Ale do tego montażu na folii w aparatach to się ma nijak.. :-( Zwłaszcza przy moim aktualnym wzroku...

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach