karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
Kredyt mieszkaniowy
Nigdy nie miałem na tyle wysokich dochodów, aby w ogóle przekraczać próg banku po cokolwiek, ale mimo wszystko drżę na hasło "kredyt mieszkaniowy" i wszystkie reklamy w TV z tym związane natychmiast przełączam na inny kanał.

Moi znajomi nie mieli szczęścia gdyż zaraz po wybudowaniu pięknego domku i wprowadzeniu się do niego, przyszła najpierw wichura i zabrała wszystko do pierwszego piętra, a resztę zalało miesiąc później w powodzi i dom się obsunął na fundamentach, tak że nie mają powrotu, i dom i działka stracona, a w banku 500tys. + 300tys. prowizji dla banku czeka do spłaty :-/

Jednak to, o czym dowiedziałem się dziś rano, ścięło mnie z nóg :!:
Znajomy tuż po zakupie mieszkania w trakcie przeprowadzki miał śmiertelny wypadek samochodowy i zostawił żonę z dziećmi i kredytem który ich skazuje na uchodźstwo z tego kraju, bo dom rodziców po odebraniu przez bank wystarczy jedynie na na połowę sumy.
Nie jest łatwo sprzedać mieszkanie.
Katastrofa.

Nie wspominam o niektórych moich kolegach którzy żyją od raty do raty w ciągłym stresie czy aby na pewno wystarczy na życie, bo 2500zł trzeba zanieść co miesiąc przez 30lat :-?

Dlaczego, do ciężkiej cholery nie ma w tym kraju mieszkalnictwa spółdzielczego jak to jest w Szwecji czy Holandii, tylko wmawia się ludziom na potęgę żeby każdy za wszelką cenę miał swój kąt :?: :?: :?:
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Jest coś takiego jak program "Rodzina na swoim" oraz TBS (z relacji znajomych raczej kanał). Zawsze to jakoś taniej i bardziej preferencyjnie.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
jest jeszcze coś takiego, jak nie ładowanie się w niemożliwe do spłacenia w krótkim czasie kredyty

też bardzo bym chciał mieszkać w wypasionym, nowym, dużym mieszkaniu
kredyt bym dostał bez problemu - bank mi ochoczo go udzieli - dobrze o tym wiem - znam to trochę od środka

problem w tym, że ja tego nie chciałem, no i nie lubię zabawy w totolotka ze spłacaniem rat bądź nie w razie W (splunąć za lewe ramię)

dlatego spłacam sobie spokojnie kawalerkę w 40letnim bloku, niskie raty, niski czynsz, jakoś się z żoną mieścimy - może za 1.5 roku się uda spłacić (odkładam na boku to co zostaje - kredyt mam na 7,5 roku jeszcze)

potem się zastanowimy co dalej - ale w życiu bym nie wszedł w coś takiego:
karmazyniello napisał/a:
2500zł trzeba zanieść co miesiąc przez 30lat :-?
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
jorge.martinez napisał/a:
"Rodzina na swoim" oraz TBS


Owszem, kanał.

TBS to już w ogóle jakaś padaka, tu w Częstochowie, ale szkoda mi czasu na opisywanie moich przygód z tą spółdzielnią związanych - granat by się przydał :evilsmile:
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
karmazyniello napisał/a:
Znajomy tuż po zakupie mieszkania w trakcie przeprowadzki miał śmiertelny wypadek samochodowy i zostawił żonę z dziećmi i kredytem który ich skazuje na uchodźstwo z tego kraju, bo dom rodziców po odebraniu przez bank wystarczy jedynie na na połowę sumy.

Tu jest faktycznie problem nie do przejścia. Teoretycznie w pół roku od śmierci męża może się zrzec spadku ale wtedy przechodzi on na następców, jeśli tacy są a w tym przypadku są to te dzieci, więc problem pozostaje w rodzinie.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
jorge.martinez napisał/a:
Jest coś takiego jak program "Rodzina na swoim" oraz TBS
TBS - to pewnie łatwiej w totka wygrać

Rodzina na swoim - niestety nie każdy spełnia warunki (np moja żona odziedziczyła po swojej mamie 1/8 domu i to nas wykluczyło z programu)

[ Dodano: 2010-11-05, 10:41 ]
plwk napisał/a:
Teoretycznie w pół roku od śmierci męża może się zrzec spadku ale wtedy przechodzi on na następców, jeśli tacy są a w tym przypadku są to te dzieci, więc problem pozostaje w rodzinie.

które też mogą spadek odrzucić - niestety tak często trzeba robić i nie są to sytuacje odosobnione (moja mama przez kilka lat była ławnikiem w sądzie rodzinnym - takie sprawy są na porządku dziennym - tak jak fikcyjne rozwody)
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
opiszon, Twoja opcja jest bardzo rozsądna i ma sens, bo generalnie po podwyżce cen mieskzań, raczej nie stracisz za wiele, a może nawet wyjdziesz do przodu :-D
My tez korzystamy z kawalerek, raz większych, raz mniejszych - obecnie mamy fart bo 38m za 300zł od znajomych bezterminowo, ale w końcu przyjdzie taki dzień w którym trzeba będzie zwinąć żagle, a wtedy, no właśnie, co wtedy :?:
 

roket  Dołączył: 15 Lis 2008
karmazyniello,
Cytat
Dlaczego, do ciężkiej cholery nie ma w tym kraju mieszkalnictwa spółdzielczego jak to jest w Szwecji czy Holandii, tylko wmawia się ludziom na potęgę żeby każdy za wszelką cenę miał swój kąt :?: :?: :?:
Odpowiedz jest prosta, bo w tym kraju obowiązuje ciągle stara zasada komunistyczna czyli syndrom Janosika łupić bogatych czyli nas a dawać bidnym czyli państwu RP.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
karmazyniello napisał/a:
Twoja opcja jest bardzo rozsądna i ma sens, bo generalnie po podwyżce cen mieskzań, raczej nie stracisz za wiele, a może nawet wyjdziesz do przodu :-D

no akurat ja mieszkanie kupowałem na "górce", ale do remontu (który prowadzimy własnymi siłami), więc łudzę się, że dużo nie stracę, bo zyskać, to na pewno nie zyskam, no ale przynajmniej mam gdzie mieszkać i mi na głowę nie kapie ;-)

karmazyniello napisał/a:
obecnie mamy fart bo 38m za 300zł od znajomych bezterminowo, ale w końcu przyjdzie taki dzień w którym trzeba będzie zwinąć żagle, a wtedy, no właśnie, co wtedy :?:

my dotarliśmy do takiego momentu - wynajmowaliśmy kawalerkę za 800zł i właściciele stwierdzili że sprzedają mieszkanie

mogliśmy czegoś szukać nowego na wynajem, albo kupić mieszkanie
koniec końców kupiliśmy kawalerkę, którą wcześniej wynajmowaliśmy, a ratę płacimy niewiele większą od tego, co wcześniej płaciliśmy za wynajem

była przez chwilę opcja, żeby wchodzić od razu w coś większego, no ale to już wcześniej pisałem - taka opcja 2500kPLN przez 30lat do mnie zupełnie nie przemawia)
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
Z tą rodziną na swoim to będzie z braku wyobraźni w Polsce wielu bezdomnych za kilka lat, znam parę przypadków, że już na start małżeństwo potrzebuje pomocy rodziny żeby spłacać kredyt (a przecież jest chyba w 50% dofinansowywany).
A co będzie za parę lat kiedy rodzice będą już na emeryturkach i nie będą mogli pomóc
a i dofaninasowanie się skończy? (konkretny przypadek, małżeństwo z dzieckiem płacą 1kzł miesięcznie przy pomocy rodziców, za kilka lat będa musieli płacić 2kzł sami, ciekwae tylko z czego?).

U mnie dodatkowo jest problem z pracą bo ja mam w Lublinie a nażeczona w Puławach, kredytu sobie nie wyobrażamy, pozostanie chyba tylko wynajmować... :-/

[ Dodano: 2010-11-05, 10:52 ]
Aha może dodam, że po naszej stronie wisły się trochę inaczej zarabia...
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Eldred napisał/a:
(konkretny przypadek, małżeństwo z dzieckiem płacą 1kzł miesięcznie przy pomocy rodziców, za kilka lat będa musieli płacić 2kzł sami, ciekwae tylko z czego?).

przesadzasz - dofinansowane jest 50% odsetek, a nie 50% raty :!:

trzeba brać taki kredyt, żeby po tych 8 latach (na tyle chyba jest "rodzina na swoim") kwota odstek w racie stanowiła jak najmniejszy procent, żeby szok nie był za duży

czyli nie kredyt na 40 lat, tylko raczej na 15

no ale nie każdego stać - ale wtedy to się albo kupuje mniejsze mieszkanie (patrz mój przykład), albo się nie kupuje wcale

Eldred napisał/a:
już na start małżeństwo potrzebuje pomocy rodziny żeby spłacać kredyt
jak ktoś jest samobójcą, to jak widać żadne rekomendacje KNFu nie pomogą :-/

 

akagi66  Dołączył: 16 Lis 2007
karmazyniello napisał/a:
Dlaczego, do ciężkiej cholery nie ma w tym kraju mieszkalnictwa spółdzielczego

raz , system podatkowy jest wybitnie niesprzyjający i niestabilny - a kto przy zdrowych zmysłach zainwestuje pieniądze gdy jedna decyzja minfinu i bankructwo
dwa , jakoś mało jest firm, które chciały by mały zysk... Każdy chce zaraz i dużo.
A opcja wybudowania się za miastem ? Domek tzw kanadyjski plus działka to często taniej niż mieszkanie. Acz trzeba doliczyć koszty dojazdów. Wszystko zależy od wielkości miasta , w którym mieszkasz i cen ziemi w pobliżu.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
akagi66 napisał/a:
A opcja wybudowania się za miastem ? Domek tzw kanadyjski plus działka to często taniej niż mieszkanie. Acz trzeba doliczyć koszty dojazdów. Wszystko zależy od wielkości miasta , w którym mieszkasz i cen ziemi w pobliżu.

ta, domek za miastem

to nie ma tak łatwo - że domek kanadyjski i jest taniej niż mieszkanie - później dopiero wychodzą prawdziwe koszty utrzymania domu

już nawet nie chcę mówić o tym, że jak ktoś pracuje w mieście, to powinien w mieście mieszkać (ja bym nie chciał pół życia stracić na stanie w korkach), tak samo, jak nie powinno się brać kredytu w walucie, w której się nie dostaje wypłaty
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Ja wzialem kredyt na 9 lat, 5 lat temu. Juz ledwo daje rade psychicznie. Gdyby nie to, ze mieszkanie kupilem na chwile przed boomem, w dodatku po kursie zblizonym do obecnego, to nie wiem czy bym to wytrzymal. Rate mam mniej wiecej zblizona do tych, ktore ludzie dostaja teraz na podobne mieszkania, ale na 30 lat. Jak sobie pomysle, mialbym przed soba jeszcze 25 lat harowki dla banku, a nie 4, to mnie ciarki przechodza.
 
Witek  Dołączył: 07 Lis 2008
karmazyniello, poruszasz chyba zbyt złożony temat. Bo sprawa kredytów to też sprawa kredytobiorców - bo po jaką cholerę biorą kredyty gdzie
karmazyniello napisał/a:
żyją od raty do raty w ciągłym stresie czy aby na pewno wystarczy na życie, bo 2500zł trzeba zanieść co miesiąc
. Czy nie mogli SE kupić mniejszego mieszkania - tak skalkulować by miesięczna rata spłaty kredytu stanowiła powiedzmy max 40% dochodu rodziny na m-c. Sam mam kredyt którego m-czna spłata stanowi niecałe 10% dochodu na m-c. Stać mnie dzięki temu na inne ....... Druga sprawa - czy jest ktoś na sali kto jak kupuję drogi samochód to nie wykupuje AC. To ja się pytam dlaczego tak nie robić z mieszkaniem/domem/własnym życiem - ubezpieczyć od straty.
Trzecia sprawa to
karmazyniello napisał/a:
Dlaczego, do ciężkiej cholery nie ma w tym kraju mieszkalnictwa spółdzielczego
- jak się patrzy w reklamy TV - to rzeczywiście nie ma. Mam sporo znajomych którzy postawili sobie domki w formie sąsiedzkiej wspólnoty. Tj. 4-10 znajomych zawiązuje wspólnotę-spółdzielnie (itp. nazwa) kupuje grunt, znajduje wykonawcę, buduję z dużym własnym wkładem fizycznym czy bliźniaki-bo taniej czy samodzielne domki. Wkład fizyczny to ręce lub głowa - jeden będzie machał łopatą drugi załatwi papierki urzędowe na...
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Witek napisał/a:
tak skalkulować by miesięczna rata spłaty kredytu stanowiła powiedzmy max 40% dochodu rodziny na m-c
To jest dla mnie hardcore. To ze, ludzie i banki, zakladaja, ze polowa dochodow z przeznaczeniem na rate to pikuś. Gdybym mial wydawac okolo 60% dochodow rodziny na mieszkanie (kredyt plus oplaty), to juz dawno bym sobie palnal w leb.
 
Witek  Dołączył: 07 Lis 2008
O opiszon, dobrze pisze po 1) z kredytem i mieszkaniem za miastem.
Wwie przez cholerne korki znajomy który ma dom poza Wwą musiał też kupić kawalerkę na kredyt by w tygodniu w niej mieszkać a na łykend wracać do domu. Stąd przy b.dobrej pensji - na nic sobie nie morze pozwolić

[ Dodano: 2010-11-05, 11:08 ]
dzerry, dlatego napisałem maximum 40%
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
U nas takie 2500zł to 71% miesięcznych dochodów :->
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Eldred, no ale nie uprawiaj teraz demagogii. Jakie mieszkanie trzeba kupic w Lublinie, zeby placic 2500 raty?
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
No niby racja, ale rata + czynsz i opłaty i zostaje 30% pensji (oczywiście z dwóch osób) na życie, no nic, jakoś to pewnie będzie..

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach