ubeuszek  Dołączył: 03 Cze 2008
Kolega który był w Gruzji metodą autostop mówi, że ze znajomością alfabetu miejscowego można jechać w ciemno. Miło, przyjaźnie.
 

mcgyver  Dołączył: 08 Lis 2006
ubeuszek napisał/a:
ze znajomością alfabetu miejscowego
alfabetu miejscowego nie da się poznać... Człowiek z którym rozmawiałem przez cały pobyt nauczył się tylko słowa Gruzja w tamtejszym alfabecie... :evilsmile:
 

ubeuszek  Dołączył: 03 Cze 2008
On też się nie naumiał, ale po samych zdjęciach widać nastawienie mieszkańców Gruzji do Polaków. Bardzo pozytywne. Btw, znowu nowa strona :-/
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Vera napisał/a:
Jeżeli dojedziesz tam na rowerze to pewnie tez będziesz miał duże szanse na to żeby być gościem audycji specjalnej.

Mój kolega objechał całe Morze Czarne na rowerze i nikt o nim audycji nie zrobił, ale slajdowiska były fajne. Kilkukrotnie próbowano mu sprzedać córkę gospodarza za żonę, raz go zatrzymało wojsko, a jak wrócił wyglądał na 20 lat starszego :->
 

siono  Dołączył: 14 Sty 2009
Bardzo ciekawe strony
http://www.kaukaz.net/cgi...i/polish/glowna
http://www.kaukaz.pl/
pisane przez maniaków Kaukazu. jest tam wiele ciekawych relacji i informacji. Rozmawiałem kiedyś z osobą,która tam jeździła na wykopaliska. podobno Armenia jest bardziej przewidywalna od Gruzji (jakoś wierzyć mi się nie chce). Słyszałem o kilku możliwościach dojazdu-kiedyś podobno tanio było przez Wilno do Tbilisi (samolot; w momencie konfliktu zostało połączenie zamknięte i nie wiem czy już działa), z Krymu promem albo i to chyba najciekawsze tzw. południowy szlak (czy jakoś tak)-przez Rumunię, Bułgarię, Turcję (ze Stambułu busem do granicy). Z rzeczy,które warto zobaczyć - Batumi, Tbilisi i - kościoły wczesnochrześcijańskie rozsypane po wzgórzach zarówno Armenii i Gruzji (na jakiejś z powyższych stron był opisany szlak).
Raczej nie ma się co pchać w okolice Osetii. Trzeba uważać na rosyjskich pograniczników-podobno wróżą kłopoty. Gdzieś tam były wspomnienia o aresztowaniu przez nich bo tak, przetrzymywaniu i oczywiście łapówkach.
Nie będę ukrywał-zazdroszczę (Gruzja i Armenia chodzi mi po głowie od kilku lat) i życzę powodzenia ;)
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
siono napisał/a:


Nie będę ukrywał-zazdroszczę (Gruzja i Armenia chodzi mi po głowie od kilku lat) i życzę powodzenia ;)


Spokojnie, jeszcze nie ma czego. Do września dużo czasu, może się okazać że ostatecznie skończy się na last minute w Egipcie ;-) brrr...
Jeśli się uda, to obiecuję że zdam relację, może komuś się przyda :-)
 

a_czacha  Dołączył: 04 Wrz 2007
E tam... Gruzińskie wina są miom zdaniem lepsze od egipskich :lol:
 

Marek Wyszomirski  Dołączył: 18 Kwi 2006
Mi się zdarzyło być w Gruzji 2x. Niestety ewentualne rady mogą być mało aktualne - pierwszy wyjazd - w ramach wymiany młodzieżowej w 1971, drugi 1981 roku. Za drugim razem jechałem samochodem - w jedną stronę 6 dni (przez Abchazję), spowrotem - 5 dni (w poprzek Kaukazu Gruzińską Drogą Wojenną, potem przez Północną Osetię):-) Uchowało mi sie sporo slajdów z tamtego wyjazdu - może kiedyś poskanuję i niektóre pokażę. Stosunek Gruzinów do Polaków był już wtedy bardzo serdeczny. pamiętam, jak podczas pierwszego wyjazdu jedliśmy obiad przy czteroosobowym stoliku z Gruzinami - jak się okazało z sekretarzem rejonowego komitetu Komsomołu (taki radziecki ZMS - organizacja przygotowująca młodych do wstąpienia do partii komunistycznej) i po kilkudziesięciu drętwych sekundach atmosfera została rozładowana stwierdzeniem tegoż sekretarza: 'my was, Polaków kochamy, bo wy nie lubicie ruskich'.
Z miejsc godnych polecenia - pamięć trochę wspomnienia zatarła, ale poza samym pięknie położonym między górami Tbilisi na pewno Mccheta - dawna stolica Gruzji ze wspaniałym kościołem z VI wieku, Batumi z subtropikalną roślinnością, piękna jest też Gagra, ale mam obawy, ze może być tam ciężko a nawet niebezpiecznie dojechać (to na terenie Abchazji) Z tych samych powodów prawdopodobnie odpadnie wysokogórskie jezioro Rica. jako ciekawostkę warto zobaczyc muzeum Stalina w Gori (nie wiem, jak obecnie, ale wówczas Gruzini bardzo czcili Stalina jako swojego rodaka) - kurna chata w ktorej urodził się Stalin została otoczona marmurowymi kolumnami i przykryta dachem (coś w stylu ateńskiego Akropolu) a obok w wielkim budynku muzeum można było oglądać prezenty które dostawał Stalin przy różnych okazjach - pamiętam wykonany ze złota model czołgu T34 w skali 1:10 (a więc całkiem spory) - prezent od armii radzieckiej z okazji zwycięstwa nad Niemcami, było też sporo prezentów od Bieruta i innych przywódców zwasalizowanych przez ZSRR krajów. Wielkie wrażenie wywarł na mnie przejazd przez Kaukaz Gruzińską Drogą Wojenną - najwyższa przełęcz na wysokości ponad 2000m (chodzi mi po głowie 2382m, ale nie wiem, czy tej liczby nie pokręciłem) - dla Fiata 126p którym jechaliśmy był to niezły wyczyn. Obawiam się jednak, ze znów piszę o czymś, co jest obecnie niedostępne - obawiam się, że są to tereny zajęte przez południowoosetyńskich secesjonistów i wspierające ich oddziały rosyjskie.
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
Marek Wyszomirski napisał/a:
'my was, Polaków kochamy, bo wy nie lubicie ruskich'.


hmm...latka lecą, a chyba niewiele się w tej kwestii zmieniło. No ale nie będę rozwijać tego wątku.
Zazdroszczę takich wspomnień, w '81 to ja dopiero szykowałam się do chodu dwunożnego :-)
A co tu dopiero mówić o maluchu na przełęczy. W tereny potencjalnie niebezpieczne wybierać się nie zamierzam, aż tak żądna wrażeń nie jestem.
Piękny kraj, przyjaźni ludzie, dobre wino, tylko ten język... No ale jakoś sobie trzeba będzie poradzić.
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
An_wrocławianka napisał/a:
Do września dużo czasu
Jeśli chcesz we wrześniu, to znalazłem za 700,- zł do Tbilisi w obie strony z Warszawy z przesiadką w Rydze. Całość z Air Baltic. Niestety przylatuje się o północy.
 

szczypiorrr  Dołączył: 10 Sie 2007
W Gruzji nie byłem, choć kusi. Miałem natomiast okazję na wyskok do Armenii. Armenia jest chyba najbardziej "europejskim" krajem kaukaskim. Kraj ciekawy, choć wystarczy 4-5 dni.
Sporo jest tam ładnych klasztorów, ale po 3 przestajesz rozróżniać.
W Erywaniu warto wejść do fabryki koniaku, niegdyś słynnego, Ararat. Matenadaran - niewielkie muzeum z piękymi manuskryptami - też warto. W centrum Erywania jest ogromny park, Plac Wolności, pełen knajp na świeżym powietrzu. Bardzo przyjemnie miejsce co wieczór. W ogóle Erywań jest bardzo bezpiecznym miastem. Nocne wędrówki po knajpach - bezcenne.
Wokół Erywania sporo jest tych wspomnianych klasztorów, Geghard, Goshavank, Echmiadzin (ormiański Watykan), ale moim zdaniem najpiękniejszy jest Noravank, jakieś 150 km od Erywania na południe. Jechaliśmy dalej na południe aż do Tatev, bo mieliśmy czas, ale specjalnie nie polecam - rewelacji nie ma, choć droga piękna, przez góry i przełęcze. Cienko tam jest z bazą noclegową i po drodze bardzo przyzwoicie jest w Jermuk, starym uzdrowisku. Fajny relikt komunizmu ale sporo od głownej drogi na południe. Ale jak aż tak daleko nie chcesz się wypuszczać, to warto chociaż skoczyć nad Jezioro Sevan, największe w Armenii. W lecie można się kąpać, a woda jest naprawdę czyściutka. W okolicy ładny klasztor, nad samym brzegiem jeziora na klifie i największe pole khachkarów w Noratus.
Świetna kuchnia - te ich grillowane szaszłyki mógłbym jeść codziennie. Do wszystkiego dodają tony świeżej kolendry. Ehh, ślinka leci. :-P
Bardzo dużo informacji jest na stronie http://armeniapedia.org/
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
mcgyver napisał/a:
A, w Rumunii można wciąż spotkać takie widoczki: :-)

Obrazek

klimat jak u Stasiuka :) :-B
 

szczypiorrr  Dołączył: 10 Sie 2007
Podejrzewam, że w Gruzji może być podobnie, ale Armenia to kraj gościnności ekstremalnej. 2 przykłady:
W Noratus dojechaliśmy do tego pola khachkarów. Wygląda to trochę jak cmentarz ale nie są to groby bo khachkary to kamienie wotywne, nie nagrobki, niemniej z tym polem graniczy zwykły miejscowy cmentarz. Pooglądaliśmy, zwinęliśmy się do samochodu, brakuje kumpla. Czekamy 5 min., 10 min., w końcu wyłania się zza wzgórza od strony cmentarza z kawałkiem jakiegoś mięsa w ręku i kubeczkiem z wódką :mrgreen: Okazało się, że niechcący trafił na 3 lokalsów, ucztujących na grobie rocznicę śmierci brata jednego z nich. Jak go tylko zobaczyli to nie mogli oczywiście nie zaprosić. Po 2 szklance wódki musiał się prawie siłą z tej uczty wyrwać.
W drodze powrotnej z Tatev zajechaliśmy na taki mini stonehenge gdzieś w górach nieopodal drogi. To był koniec maja, pierwszy dzień wakacji. Dzieci z okolicznych szkół zjeżdżają się tam na tradycyjne pikniki. Ostrożnie podszedłem do jednej grupki, żeby pstryknąć zdjęcie. Nagle z oddali ruszyła żwawym krokiem w moim kierunku opiekunka. Po minie wywnioskowałm, że zaraz przegna mnie stąd kijami. Gdzie tam. Chwyciła mnie i zaciągnęła do kosza z bufetem. W rękę dostałem kawał chleba, łychę baraniny, garść kolendry a do drugiej ręki tradycyjny kubeczek z wódą od kierowcy. Próbowaliśmy się zrewanżować jakimiś tam koniakami które mieliśmy w samochodzie ale ani myśleli od nas cokolwiek brać, nawet wyglądali na nieco urażonych ;-)
 

Vera  Dołączyła: 24 Cze 2010
A powiedzcie mi proszę jak w takiej Gruzji jest u nich ze znajomością rosyjskiego? Wiem że to wróg itd... ale zanim mnie ew. zabiją to chyba zdążyłabym powiedzieć słowa dziadka że języki wrogów trzeba znać :mrgreen:
Tylko, właśnie. Czy po tych kilku latach bez CCCP oni jeszcze pamietają?
:roll:

[ Dodano: 2011-01-22, 17:52 ]
szczypiorrr,

A ja znam sekret tych szałyków :mrgreen: jak je zrobić żeby były takie dobre.
Otóż sekretem jest to że to się samo robi :mrgreen: Mięso pokrojone marynuje się we wlasnym sosie, wystarczy dodać trochę czereśniowych, bądź wiśniowych liści. Oczywiście wszystko dzień wcześniej i do chłodnej piwnicy.
Mmmmmmniaaaaam
Oczywiscie pieczemy szybko, krótko i na dużym żarze :mrgreen:
 

mcgyver  Dołączył: 08 Lis 2006
Vera, Tam znają i można się bez problemu dogadać. Generalnie w całym świecie postsowieckim nie ma problemów. W Europie Wschdniej już bywa różnie - np. w Rumunii byłem bardzo zdziwiony, że ni słowa nie znali po rosyjsku.. Oni tam francuskiego się uczą.. 8-)
 

Vera  Dołączyła: 24 Cze 2010
mcgyver,
No bo ja wiem? Kilka dni temu chciałam pogadać z litwinem i nic z tego nie wyszło. Ciemniak był niesamowity :roll:
 

mcgyver  Dołączył: 08 Lis 2006
To chyba był baaaaaaaaaaaaaardzo młody.
Zapomniałem, że Sojuz już 2 dekady temu upadł... :roll:
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
Dzieki wszystkim za zainteresowanie tematem.

Szczypiorrr, a jak tam jest z transportem lokalnym? Da się przemieszczać w miarę swobodnie ichniejszym pekaesem?
 

szczypiorrr  Dołączył: 10 Sie 2007
An_wrocławianka, tu niestety nie jestem żródłem kompetentnym, bo mieliśmy wynajęty samochód. Jedynie po Erywaniu jeździłem metrem, śmiesznie tanim, coś ok. 50 gr za bilet wychodziło.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Wczoraj skończyłam "Prowadził nas los" - do listy krajów które koniecznie chcę zobaczyć dołączył Pakistan i Azerbejdżan :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach