Recenzja nr 1
Autor zdjęcia:
k.kowalski
To zdjęcie to jednocześnie refleksja o fotografii oraz metafora przemijania. Fotografia jest medium, które, jak żadne inne, spaja teraźniejszość z przeszłością. Chwilę po naciśnięciu spustu migawki "tu i teraz" przechodzi do historii.
Starszy mężczyzna i jego kosa należą do mijającej epoki. Okna jadącego autobusu przypominają film fotograficzny. Pomimo wysiłków mężczyzna z kosą nie będzie w stanie przeskoczyć do następnej klatki. Zostanie tam, gdzie jest i wraz z przesuwającym się filmem odejdzie w przeszłość.
Recenzja nr 2
Autor zdjęcia:
plwk
Ostatnimi czasy urzekło mnie zdjęcie pt.: "Pierwsze lody" autorstwa plwk. Wykonane na VII PPD (Roztocze 2010) przypomina mi piękne, ciepłe i słoneczne chwile wytchnienia w gronie przyjaciół.
Na pierwszym planie widzimy dwa osobniki rożnych płci. Nie, niech nie zmylą Was włosy - to samica i samiec z rodziny "moderatorus forumus" leniwie przechadzają się uliczkami w poszukiwaniu wycięcia czegoś w pień. Jeśli spojrzysz poza kadr ujrzysz temat niewygodny, niebezpieczny i godzien przeniesienia. Jakiż bowiem może być podtekst parady godowej? Niewprawnym obserwatorom przypominam tytuł fotografii: "pierwsze lody"! Zaiste wymowne.
Drugi plan stanowić powinien tło, ale nie dajmy się zwieść - jest to integralna część kompozycji! Spadziste dachy odzwierciedlają możliwość upadku. Ich różnokolorowość przypomina nam, jak wiele odcieni może mieć miłość. Delikatne światło niemalże przykrywa blaski i cienie owych kontaktów międzyludzkich i tylko rozkraczona latarnia z uciętą kopułą sugeruje, że światłość jest wysoko i zastanawia się, czy nadejść już czy za chwilę. A jeśli we wsi odetną prąd oświecenie nie nadejdzie, nikogo nie porazi i "niczego nie będzie".
Autor świadomie zrezygnował z bokehu. "Bokehy" są tu detalem, nie mogą przecież odciągać męskiej części publiczności od całości przekazu.
Wspaniale wkomponowany drogowskaz zdaje się kierować nasze myśli ku przyszłości. Pozwala im wybiec poza sztywną ramę kadru i puścić wodze fantazji. Imaginacja tego, co nie zostało pokazane wprost jest nie lada wyzwaniem. Coś być musi do cholery za zakrętem (!), ale co? Dodatkową funkcją owej strzałki jest 'buton od pixelposta'.
Żywa zieleń swobody kontrastuje z czerwienią zakazu. To przypomina mi ważną maksymę - dziewczyna robi pierwszy krok! Istotnie tak jest w rzeczywistości.
Ale ale, mamy też niepokój! Asynchroniczny krok męsko-damski kłoci się ze zgodnością uchwytu prawych rąk. Na usta cisną się słowa piosenki: "każdy pałkę krzepko dzierży w dłoni..." Ten sterczący "mały" kawałek drewienka przełamuje lody i wkrada się do wnętrza - jakież to piękne, "naturalne jak kolej rzeczy". A kałuża? Czego ona jest symbolem w kontekście tej miłości? Kontaktów? zalotów? - tego wyjaśniać nie trzeba, każdy chyba widział mokrą plamę w najmniej odpowiednim miejscu...
Intrygujący numerek 32 w żaden sposób nie nawiązuje do 69 i trzeba wyższego wykształcenia i znajomości klasycznych technik 1000 i jednej ciemniowych nocy, żeby połapać się, która to właśnie pozycja jest zapowiadana przez suflera. Zresztą ten sufler podpowiada jeszcze inne liczby: 5 domostw w kulturze ruandyjskiej oznacza płodność, 2 pachołki - obfitość w służbę, 4 okna - szerokie horyzonty.
Podsumowując - ta fotografia wciąga. Im dłużej na nią patrzę, tym więcej mogę zobaczyć. Doszukuję się niewidzialnego. Ona rozkminia oczywistość, komplikuje problematyczność. Jest jak zagadka, jak kostka Piotra Rubika, jak podwójne dno jeziora, wartki nurt rzeki, dwie krople wody. Łza się w oku kręci na myśl o kunszcie autora. Zazdrość wbija szpilę w zatwardziałe serce, a niepohamowana chuć podrywa tyłek z fotela i pędzi w plener. Tak to jest - miłość w czasach popkultury, zero szacunku dla tradycji kochania na sianie.
Chcę mieć to zdjęcie na ścianie.
Recenzja nr 3
Autor zdjęcia:
Kosmo
Czekając na samolot jesteś obserwowany. Czekając na pociąg jesteś obserwowany. Wkraczając w przestrzeń publiczną jesteś obserwowany. Setki oczu uzbrojone w tysiące kamer czuwają, byś mógł bezpiecznie zasnąć w tłumie ludzi. Ale ma to swoją cenę. Raz na zawsze pozbawiono cię intymności. Prywatność to ekscentryczna fanaberia. Potrzeba samotności jest podejrzana. Zostałeś opisany i skatalogowany. Takich jak ty są tysiące. Twój wygląd, zachowanie, każdy twój ruch to informacja o tobie. Twoje osobiste szpargały mówią o tobie więcej niż sam byś był kiedykolwiek w stanie powiedzieć. Nie musisz już patrzeć w otchłań. Wystarczy, że zajrzysz do swojej torby.
Recenzja nr 4
Autor zdjęcia:
Fafniak
Akty to piękne zdjęcia, jednak powszechność obrazów i znieczulica spowodowana wszędobylską prymitywną nagością psują wizerunek tego typu fotografii. Coraz więcej, właściwie większość pokazywanych obecnie aktów to zdjęcia gołych kobiet. Nic więcej - odkryte ciało. Z przyjemnością oglądam rodzynki, które są zaprzeczeniem postawionej w poprzednich zdaniach tezy. Takim rodzynkiem jest właśnie fotografia Fafniaka.
Liczy się pomysł i wizja.
Na zdjęciu nie może być nudno, nie powinno być wtórnie. Opisywany obraz emanuje spokojem, wciąga poprzez kompozycję i intryguje kobiecością. Klasyczna, statyczna poza modelki odcina się od dynamicznego tła. Miękkość, obłość kształtów kontrastuje z dużą ilością małych, poszarpanych detali - plam liści.
Ważne jest wykonanie.
Nawet najbardziej fantastyczna idea może być zniweczona poprzez nieumiejętność warsztatową. Tutaj tego nie ma. Jako widz jestem pewien, co fotograf chciał mi pokazać. Rozplanowanie, silne kontrasty na linii ciało-kora, wykorzystanie niedoskonałości optyki. Coś z niczego! Obraz wręcz oczywisty, formułując akademicko - trywialny! Na tym polega jego doskonałość - pokazuje coś, czego nie dostrzegam na co dzień. Przypomina o tym, że ludzkość jest tylko elementem układanki. Ciekawa perspektywa i użyty ultra-szerokokątny obiektyw powodują powstanie linii kompozycyjnych. To one ograniczają kadr skupiając wzrok na jego centralnym punkcie, który w przeciwieństwie do narożników jest skrajnie jasny! Widzę przekątne. Zaczynam wędrówkę - od środka podążam w górę ku lewej i prawej stronie, aby zaraz potem przez półkola rozbłysku zostać sprowadzonym w dół. Tu pojawia się ciemny grunt, z którego wyrasta jasna postać i... znów jestem w centrum!
Podteksty.
Subiektywność odbioru obrazów jest jednocześnie ich błogosławieństwem i przekleństwem. Zdjęcie może się podobać lub nie, teoretycznie każdy może być krytykiem, katem, wyrocznią. Każdy może na swój własny sposób interpretować przekaz autora.
Widzę kulę. Rozbłysk wydaje się być trójwymiarowy i imituje świat. We wnętrzu, jako jego jądro, znajduje się kobieta. To ona nosi życie, rodzi je. Las - szum liści, dziewicza przyroda. Wkomponowanie nagiej "Ewy" u "stóp" ogromnego drzewa - jakże to naturalne. Istotą rzeczy staje się nie goły pośladek, lecz interakcja człowieka z otoczeniem. Widz także jest w to zaangażowany - obserwuje scenę i czuje się jej elementem. Konary otaczają, są wszędzie i tworzą bezpieczne objęcie. Z trudem przedzierają się przez nie promienie słońca. Czuć ciepło, beztroskę, radość i nadzieję. Promyk nadziei.
Patrzę na to zdjęcie codziennie od miesiąca. Cieszę się, że Fafniak zechciał je powiększyć. Czuję respekt przed tą sztuką - zdjęcie zasługuje na takie miano. Ciekawe, czy zawiśnie na czyjejś ścianie? Mam nadzieję, że tak.
Recenzja nr 5
Autor zdjęcia:
SeizeThePicture
Kluczem do interpretacji tego zdjęcia jest dobrze znana okładka płyty "Atom heart mother" zespołu Pink Floyd. Biało-czarna krowa, wpatrując się w obserwatora, bezczelnie wypina się do niego swym tłustym zadem. Pink Floyd, tworząc swoją piątą studyjną płytę, chcieli stworzyć swoiste opus magnum, rozbudowany utwór z orkiestrą i chórem, niemal symfonię. Wielka krowa na okładce jest tego symbolem. Tu, na zdjęciu autorstwa SeizeThePicture, krowy są aż trzy. Ich czarne plamy są większe i ciemniejsze. Trawa jest bardziej soczysta. Z ich uszu sterczą "metki". Wszystkiego jest więcej, aż do przesytu.
Recenzowane zdjęcie zwraca uwagę, że dziś żyjemy w epoce "więcej i lepiej". Mamy coraz większe samochody, coraz więcej pieniędzy zostawiamy w sklepach. Zatracamy się w konsumpcji. Gromadząc wokół siebie coraz więcej materii oddalamy się od siebie, tracąc to, co najważniejsze, niefizyczne. Ometkowane krowy to symbol naszych ometkowanych i żarłocznych czasów.
Krowa na okładce floydów wypina się ironicznie. Współczesne krowy patrzą na nas z pobłażaniem.
Recenzja nr 6
Autor zdjęcia:
ulro
Ulro dzisiaj poszedł w kwadrat!
Rad czy nierad kilka rad,
kilka uwag skeślę, wszak
na tym zdjęciu ludzi brak!
Gdzieś uciekli, się schowali,
słońca nie ma, za to pali
metalowych sterczy w bród.
W bród przez plażę? - to jest cud!
Tę wycieczkę poprzez pianę
śnieżną i piaszczystą mannę
kończy wnet wybrzeża kres.
Woda szumi niczym giez.
Morska fala niewyraźna,
niczym konstrukcja doraźna
szpeci brzegu urok morski.
Taki klimat - iście polski.
Kompozycja stonowana,
spokojna, poukładana,
pion i poziom, kilka barw.
Zero życia - nawet larw.
Zdjęcie takie chcę na ścianie,
wywołanie, powiększanie,
proces twórczy wieńczy pokaz.
Autor! - ja chcę taki okaz!
Koniec wiersza - to prymityw,
za to zdjęcie jest pozytyw!
I to już wszystkie prace. Dziękuję Uczestnikom i gratuluję Autorom recenzowanych fotografii.
Proszę o wybranie 3 najlepszych recenzji w ankiecie. Przypominam, głosujemy na recenzję, a nie na zdjęcie!