alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Yours Gallery
Yours przenosi sie do Budapesztu :shock:

http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/1,570191.html
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Przechodząc tam ostatnio zobaczyłem, że coś zdejmują myślałem, że zmieniają wystawę... zdziwiły mnie tylko puste biurko i brak ulotek na parapecie.

Napisze tak:
:evil:


:shock:


:evil:
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
To smutne. Jedno z niewielu miejsc, gdzie dokształcałam się w temacie fotografii współczesnej. Po prostu wchodziło się z ulicy po drodze i oglądało zdjęcia znanych i mniej znanych w dużych formatach. Bardzo miło to wspominam.

 

Ex3  Dołączył: 27 Sie 2009
Buuuuuu. :cry:
Uwielbiałem się tam zaopatrywać w książki.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
No to znajoma straciła pracę :-( Załamie się dziewczyna.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Sprowadzenie wystawy z zagranicy to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych.

W momencie, gdy nie ma się wsparcia z zewnątrz, nie ma szans na przetrwanie. Trudno oczekiwać od fundatora, żeby ciągle poświęcał się dla jednej galerii. W naszym kraju dużo się mówi o rozwoju kultury, ale niechętnie się ją finansuje.


Przykre :-|


Elliot Erwitt w galerii YOURS. Fot. M. Grygiel


A wcześniej:
http://web.archive.org/we...fotopozytyw.pl/
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Cytat
Sprowadzenie wystawy z zagranicy to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych.

W momencie, gdy nie ma się wsparcia z zewnątrz, nie ma szans na przetrwanie. Trudno oczekiwać od fundatora, żeby ciągle poświęcał się dla jednej galerii. W naszym kraju dużo się mówi o rozwoju kultury, ale niechętnie się ją finansuje.


Bardzo lubilem Yours, ale ten tekst troche mnie oslabil. Uwazam, ze to jest wymowka. Nie wierze, ze przyczyna zamkniecia Yours sa finanse. Jak do tego ma sie fakt otwarcia siedziby w Budapeszcie? Przeciez remont takiego miejsca, to mozliwosc organizacji wystaw przez kilka lat wg cennika z cytatu. Kilkanascie tysiecy zlotych dostaje bez wiekszego problemu artysta indywidualny w ramach stypendiow miejskich i marszalkowskich. Instytucje kultury maja o wiele wieksze mozliwosci. Yours moze sie pochwalic najlepszym w Polsce dorobkiem wystawowym, wieloma projektami animacji kultury, edukacji, itd. Gdyby chcieli dostac wsparcie, znalezliby je bez problemu. Wystarczy spojrzec na Sputnik, ktory niemal w calosci dziala w oparciu o granty. W zapyzialym Gdansku, wielu moich znajomych, bez zadnego wsparcia instytucjonalnego, co roku dostaje kase na okreslone projekty - takze fotograficzne. Cos mi smierdzi w tej calej sprawie.
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
Cos mi smierdzi w tej calej sprawie.


Rzeczywiście. Poza tym bardzo tanio - sprowadzenie wystawy za kilkanaście tysięcy?

Przecież samo ubezpieczenie kosztuje x razy więcej ... nie wspominając o transporcie. Pocztą się prac nie wysyła przecież ;-)
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
A po n-te: Jakże lepiej brzmi, jak podaje się adres galerii w Budapeszcie. Wszyscy wiedzą, że to w Europie. A jak TG poda adres w Warszawie (Warsaw), to wszyscy się zastanawiają gdzie to jest? W Ilinois? Indianie? Kentucky? Missouri? Ohio? Virginia? Pensylwania? Każdy się zastanawia: Gdzie to, do cholery, jest? A tak, wiadomo - Jak Budapest to Hungary i Europa! :evilsmile:
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Yours zostawia po sobie nawet nie pustkę, ale poważną wyrwę. Okazuje się, że w Warszawie nie mamy teraz tak naprawdę żadnej większej fotograficznej galerii pokazującej, co aktualnie na świecie dzieje się w tej dziedzinie. Jest przykurzony ZPAF, który nie ma takich ambicji. Jest niewielka galeria Refleksy na Mokotowie promująca fotografię artystyczną. Jest też Asymetria prowadzona przez fundację Archeologia Fotografii, zajmująca się głównie fotografią historyczną. Jednak ona w małym mieszkanku na Nowogrodzkiej nie ma w ogóle warunków do organizowania wystaw.
http://cjg.gazeta.pl/CJG_...Budapesztu.html
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Zastanówmy się nad przyczynami takiego stanu rzeczy. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na kilka pytań (może być ich więcej i bardziej szczegółowych):
1.Jak wielki jest w Polsce rynek fotografii (przyjmijmy, że artystycznej)? Dobitnie wykazały to dotychczas przeprowadzone aukcje.
2. Jaką fotografię można bez przeszkód w Polsce pokazywać? Na pewno historyczną (chociaż nie każdą), przyrodniczą, prasową, bogoojczyźnianą. Czy są pewne nurty twórczości fotograficznej, których pokazanie może narazić wystawcę na kłopoty?
3. Czy galeria fotografii w jakimś większym mieście (w Warszawie szczególnie) jest w stanie utrzymać się z wejściówek? Opłacić czynsz, światło, sprzątaczki, remonty, jeszcze opłacić koszty sprowadzenia wystawy, przygotowania itd? Przecież to działa jak przedsiębiorstwo.
4...., 5...,6.... itd.
Jakie mamy tradycje fotograficzne, ilu fotografów z Polski (nie licząc tych posiadających polskie korzenie, albo urodzonych w Polsce nie-Polaków) weszło na szczyt? Jakie miejsce zajmuje fotografia w artystycznej/kulturalnej edukacji szkolnej i w jaki sposób oddziaływa to na dorosłe postrzeganie tej dziedziny twórczości?
Spójrzmy prawdzie w oczy i nie oszukujmy samych ciebie, żeśmy jacy-tacy, koneserzy i znawcy. Przejdźmy się po mieszkaniach - w ilu z nich znajdziemy wartościową fotografię w charakterze obrazu na ścianie (znowu nie licząc zdjęć rodzinnych)? Jeśli już, to reprodukcję ze starego kalendarza zakrywającą plamę na ścianie. Ale za to na pęczki będziemy oglądać "słoneczników" "Hot Doga" (!), wypłowiałych i opstrzonych przez muchy reprodukcji Kossaka, trochę dziecięcych główek Wyspiańskiego i całą masę innego badziewia. Podobnie w miejscach publicznych - jakieś kiczowate widoczki, a już standardem jest "Śniadanie" robotników na budowie Empire State (chyba tak to się nazywa?). Tak jest fotograficznie wyedukowane polskie społeczeństwo. A zaproponujcie komuś kupno ambitnej fotografii. "Panie! za co tu dać 300 złotych? Sam zrobię lepsze!"
I dlatego TG wyprowadza swoją galerię za granicę. Niedaleko, bo tylko do Budapesztu, ale to już inny świat. Tam odniesie sukces, jestem o tym przekonany. Bo u nas....
A teraz wieszajcie na mnie psy, jeśli taka Wasza wola :-P
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
nie moja... bo moja wola to nie zatrzymywać się na etapie marudzenia jak to u nas źle...
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Nie ma Yoursa, nie ma nic?
http://miejscefotografii....nie-ma-nic.html
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
alekw napisał/a:
Yours przenosi sie do Budapesztu :shock:

:shock: :-/
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
technik219 napisał/a:

I dlatego TG wyprowadza swoją galerię za granicę. Niedaleko, bo tylko do Budapesztu, ale to już inny świat.


Hmm...Masz na myśli ten Budapeszt na Węgrzech? ;-) Bo ja tam byłam i prawdę mówiąc nie odczułam, że znalazłam się w innym świecie. O tradycji węgierskiej fotografii też niewiele słyszałam, ani o wysublimowanym guście fotograficznym przeciętnego Węgra. Więc o co kaman? :-)
 
Zykzak  Dołączył: 22 Lis 2010
A mówią ci coś nazwiska Brassai, Kertesz lub Robert Capa?
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
Owszem, tyle że wszyscy trzej dosyć szybko opuścili Węgry i większą część twórczego życia spędzili na emigracji. Więc nie wiem na ile fakt bycia Węgrem wpłynął na ich twórczość. To już pytanie do znawców tematu. Może są tu tacy :-)
 
Zykzak  Dołączył: 22 Lis 2010
An_wrocławianka napisał/a:
Więc nie wiem na ile fakt bycia Węgrem wpłynął na ich twórczość.
Robert Capa napisał/a:
"Nie wystarczy mieć talent. Trzeba jeszcze urodzić się Węgrem"
;-)

I na tym mój udział w tej niepotrzebnej dyskusji się kończy. A na pytanie czym jest tradycja fotografii danego kraju i co ją kształtuje, niech sobie każdy odpowie tak jak mu pasuje. :-P
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Nie wiem jak Brassai, ale przynajmniej Kertesz i Capa spedzili na Wegrzech cale dziecinstwo i spora czesc mlodosi. Capa wyjechal w wieku 18 lat, Kertesz byl po 30'ce, a 6 lat przed wyjazdem do Francji robil juz takie zdjecia:


Z polskiej perspektywy, dosc komiczne jest podwazanie ich wegierskosci w sytuacji gdy my nie mamy ani jednego fotografa, ktory chociazby sie do nich zblizyl, albo chociaz nawet do brata Roberta, Cornella. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze Chopin dosyc szybko opuscil Polske, a wieksza czesc tworczego zycia spedzil na emigracji.

Ktos wie czy David "Chim' Seymour mowil po polsku, albo czul sie Polakiem?

 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
dzerry napisał/a:
Rownie dobrze mozna powiedziec, ze Chopin dosyc szybko opuscil Polske, a wieksza czesc tworczego zycia spedzil na emigracji.


Wiedziałam że prędzej czy później Chopin się pojawi :-) . Chciałam tylko powiedzieć, że niczego nie podważam, ino się zastanawiam. Ale może rzeczywiście skończmy ten OT.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach