tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
oto fajne zdjęcie [szkoda, że tło nieco zepsute przez strażaka]:


foto: Grzegorz Ajdukiewicz
 

cotti  Dołączyła: 20 Kwi 2006
Nigdy nie powinno być tak, że najpierw zdjęcie, a potem ratunek. Czasami te sekundy są ważne, a fotografowanie tragedii dla samego zdjęcia budzi we mnie głęboki niesmak.

Czym innym, jak wspominaliście, są klęski żywiołowe.

Ale, to kwestia tego, co w nas siedzi - ktoś zrobi zdjęcie, ktoś inny - nie.
 

yourNIGHTMARE  Dołączył: 12 Maj 2007
Pracowalem (a wlasciwie pracuje do soboty) w Gazecie Olsztynskiej i czesto zabieralem dziennikarzy na wypadki i ma sie to tak. Jesli trafisz na dretwego dowodzacego akcja to ciezko jest nawet z legitymacja przedostac gdzies blizej. Czasami mozna podejsc tez blisko jako osoba postronna, ale to naprawde nie czesto tak jest zazwyczaj sa ludzie od odpedzania gapiow.
Co do etyki takich zdjec to niestety, ale kazdy sam musi sobie postawic to pytanie czy jest to etyczne czy nie ? Dziennikarze niestety nie moga sobie postawic tego pytania bo ktos chce te fotki zobaczyc na drugi dzien w gazecie, a oni musza zarabiac na rodziny. Mam kolege co pracuje od ponad 10 lat w prasie i mowil, ze na poczatku ciezko bylo opanowac emocje, ale niestety z czasem jezdzil tam juz jak do normalnej pracy, a widzial juz niejedno.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Nie ma to jak odgrzebać stary wątek.
Chciałem pogadać o etyce.
Ale najpierw cytat:
Cytat
do kolegów hipokrytów
Opublikowany w teksty by darek olejniczak w dniu sierpień 12th, 2008
http://innewidoki.wordpre...gow-hipokrytow/

Nie zabieram głosu na tematy międzynarodowe, nie dlatego żebym nie miał swoich poglądów w tej materii, ale dlatego, że swoje pisanie poświęcam zagadnieniom, które znam z autopsji, na które za pomocą tego bloga mogę jakoś wpływać, które dotyczą moich czytelników bezpośrednio. ale dziś, na marginesie wojny w Gruzji, chcę trochę odejść od tego schematu. trochę, bo jednak rzecz będzie dotyczyła naszych rodzimych medialnych hipokrytów, fałszu naszych rodzimych mediów…

rano agencje doniosły o śmierci holenderskiego dziennikarza, który zginął od wybuchu jednej z rosyjskich bomb zrzuconych na Gori. a kilka godzin później, jakże szacowny serwis, jakże szacownego koncernu medialnego, wydającego jakże szacowną Gazetę Wyborczą, opublikował to zdjęcie (link gdyby skasowali -
).
Fot. GLEB GARANICH REUTERS
i jak wam się podoba? mnie nie podoba się wcale. a pamiętam zdjęcie, które kilka lat temu opublikował na czołówce Super Express. przedstawiało zabitego Waldemara Milewicza. i pamiętam te głosy oburzenia wszystkich prominentnych ludzi mediów, rzetelnych dziennikarzy i w ogóle wszystkich świętych. i nie świętych też, bo Fakt przejechał się za tę fotkę po Superaku okrutnie, co wcale nie przeszkodziło kilka dni później redaktorom Faktu w pokazaniu zdjęcia zmasakrowanych zwłok palestyńskiego terrorysty zabitego przez izraelską armię (zdjęcie w gazecie było bardzo mocne, ale to, czego Fakt nie odważył się pokazać, było jeszcze mocniejsze).

i cóż to się stało w ciągu tych kilku lat, że wówczas zdjęcie Milewicza było “okrutne,” a dziś zdjęcie holenderskiego dziennikarza jest “informacyjne”? ano odpowiedź jest prosta. nic się nie stało. tyle że medialni hipokryci oburzają się, kiedy widzą zdjęcie swojego martwego kolegi, ale nie mają nic przeciwko pokazywaniu zdjęć martwych cudzych kolegów. zagadnienie jest rzecz jasna szersze - no bo co w ogóle robić ze zdjęciami ofiar wojen i innych pogromów? nie pokazywać? moim zdaniem pokazywać i nie ma co robić wyjątku w przypadku znajomych dziennikarzy (jedyne kryterium to ulotna granica drastyczności zdjęć). bo zdjęcia ofiar wojny mogą przemawiać do społeczności międzynarodowej lepiej niż najlepsi mówcy czy politycy. a sokoro tak, to szacunek dla tych ofiar nakazuje nie robić rozgraniczenia między dziennikarzami a ludnością cywilną lub żołnierzami.

dlatego uważam, że hipokryzja i mentalność Kalego obnażają słabość, bezmyślność, brak empatii oraz fałszywe poczucie moralnej pseudomisji, naszych rodzimych mediów. nie spodziewam się jakiejkolwiek reakcji na to zdjęcie ze strony mainstreamowych mediów, ale chcę by moi czytelnicy mieli szanse na własne oceny i przemyślenie sprawy. jestem zwolennikiem mediów rozumnych i rzetelnych, nie kreujących rzeczywistość, a jedynie ją dokumentujacych i objaśniających jeśli zachodzi taka potrzeba. ale uważam, że obrazy wojny musimy znać i oglądać. tak było przed laty, u zarania fotografii prasowej i tak jest teraz. tyle że zbijanie na tym kapitału redakcyjnego, czy politycznego było i jest ohydne, tak samo jak ohydna jest wojna.



Pytam Was - co Wy na to?
Publikować takie zdjęcia, czy nie? Jak nasz ginie, to nie publikować, jak nie nasz to publikować? Co oznacza stwierdzenie "nasz"?

Bez biczowania proszę, niech to będzie spokojna, merytoryczna rozmowa.
 

milo  Dołączył: 01 Sie 2006
tref, troche nie pasuje to do tego watku.
Imho, publikowac. Swiat musi znac prawde. To w sumie podobna sytuacja jak ze zdjeciami na koledzyzwojska.pl...
 

tomekz  Dołączył: 10 Kwi 2007
A czy żeby "publikować" to nie wystarczy opisać? Co prawda obraz wystarcza za tysiąc słów ale mi wystarczą słowa...
 

oc  Dołączył: 29 Kwi 2008
tref napisał/a:
Pytam Was - co Wy na to?
Publikować takie zdjęcia, czy nie?


tomekz napisał/a:
Co prawda obraz wystarcza za tysiąc słów ale mi wystarczą słowa...

Dla tych, którym słowa nie wystarczają
IMHO należy publikować tego typu zdjęcia.
Dyskusje o moralności powinny być na tym forum tak samo popularne jak polityka i religia...
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
Przychylam sie do tego co napisał marucha
"...Co do etyki takich zdjec to niestety, ale kazdy sam musi sobie postawic to pytanie czy jest to etyczne czy nie ? Dziennikarze niestety nie moga sobie postawic tego pytania bo ktos chce te fotki zobaczyc na drugi dzien w gazecie, a oni musza zarabiac na rodziny. Mam kolege co pracuje od ponad 10 lat w prasie i mowil, ze na poczatku ciezko bylo opanowac emocje, ale niestety z czasem jezdzil tam juz jak do normalnej pracy, a widzial juz niejedno."

Homo sum; humani nil a me alienum puto. Innymi słowy, "żadna robota nie hańbi" - chociaż, w moim tłumaczeniu i odbiorze, to takie porno wśród fotografii. Człowiek i jego moralność to zbyt złożony temat i nad pojemność tutejszego serwera (sic!). Nie dojdziemy/cie do konsensusu, to jakby prawić nad aborcją, czy eutanazją...
 

Kasia  Dołączyła: 30 Cze 2008
cotti napisał/a:
Nigdy nie powinno być tak, że najpierw zdjęcie, a potem ratunek. Czasami te sekundy są ważne, a fotografowanie tragedii dla samego zdjęcia budzi we mnie głęboki niesmak.


Cotti w 101% sie z toba zgodze.
 

SiekaSS  Dołączył: 11 Maj 2008
a mi się wydaję że to kwestia zainteresowania fotografa :-P :evilsmile: :roll:
pełno jest takich stron z miazgą...
 
In-victus  Dołączył: 24 Cze 2008
Każdy ma swój własny kodeks etyczny.Kilka razy zdarzyło mi się przechodzić obok wypadków ,a że miałem ze sobą aparat to miałem ochotę go wyciągnąć ale tak jak tu już parę osób pisało miałem wew. opór przed zrobieniem jakichkolwiek zdjęć.
Ale z drugiej strony reporterka często (na szczęście nie zawsze) wiąże się ingerencją w czyjeś życie ,w czyjeś uczucia.Niby nie robi się krzywdy ale...
 

MarWoj  Dołączył: 15 Mar 2007
To jest dylemat stary prawie jak fotografia.Zdjęcia z pobojowisk wojny secesyjnej,wojny krymskiej były zamieszczane w prasie XIX w.Póżniej materiały i sprzęt pozwoliły towarzyszyć fotografom bezposrednim działaniom wojennym i rejestrować wydarzenia na bieżąco.Wtedy dopiero stał sie możliwy przekaz okropieństw wojny.Pamietacie kontrowersyjne zdjecie R.Capy z wojny domowej w Hiszpanii pt. "Śmierc od kuli"? Też wywołało wstrząs. Takie obrazy zawsze juz będą nam towarzyszyć,gdy będą wybuchały wojny. Wielu fotografujących uważa,że zdjęcia z wojny w Jugosławii przyspieszyły jej koniec (ogrom ludzkiego cierpienia wstrząsnął decydentami mającymi wpływ na życie polityczne).

[ Dodano: 2008-08-21, 13:57 ]
Wracając do pytania,czy fotografować wypadki i wojny: moim zdaniem tak,zachowując takt i fotografując tak,by ten obraz miał jakis przekaz.By nie była to tylko sencja i żerowanie na ludzkim nieszcześciu.
PS. Zainteresowanym polecam ksiązke H.Latosia "Z dziejów fotografii wojennej"(jeśli nie pokręciłem tytułu).
 

Cobretti  Dołączył: 06 Lut 2007
a może zawsze fotografować, ale nie zawsze publikować:-)
 
256mb  Dołączył: 26 Maj 2008
Kilka razy udało mi się zrobić fotki z wypadków. W necie odrzucano nawet najłagodniejsze z nich i dobrze bo można miec z tego powodu wiele kłopotów. Rodzina i znajomi trupa podchodzą bardzo emocjonalnie do takich zdjęć.
 

Kasia  Dołączyła: 30 Cze 2008
256mb napisał/a:
trupa

poszkodowanego lub denata
 
256mb  Dołączył: 26 Maj 2008
Dla kogoś to bliska osoba. Trzeba o tym pamiętać.
 

Kasia  Dołączyła: 30 Cze 2008
256mb napisał/a:
Dla kogoś to bliska osoba. Trzeba o tym pamiętać.

256mb napisał/a:
Rodzina i znajomi trupa


tutaj chyba zapomniałeś.
 

Żaba  Dołączył: 08 Cze 2006
256mb napisał/a:
Rodzina i znajomi trupa podchodzą bardzo emocjonalnie do takich zdjęć.


256mb napisał/a:
Dla jednego kawałek mięsa dla innego bliska osoba. Trzeba o tym pamiętać.


ech
 

Ste  Dołączył: 27 Sie 2008
Witam po raz pierwszy na forum. Za mało jeszcze wiem i umiem aby zajmować stanowisko w sprawach czysto fotograficznych, ale tu wtrące trzy grosze.
Zawodowo zajmuję się ratownictwem i sam nie lubię jak w trakcie akcji ktoś mi robi zdjęcia.
Często na podstawie takich publikacji jesteśmy oceniani, a takie zdjęcie to jak pojedyńcze zdanie wyrwane z kontekstu. W wyniku czego dochodzi do nieporozumień, czy nawet oskarżeń.
Poza tym robota stresująca, więc nie zdziwcie się jak ktoś z zespołu na widok obiektywu rzuci parę niecenzuralnych słów.
 

Kasia  Dołączyła: 30 Cze 2008
Ste napisał/a:
Poza tym robota stresująca, więc nie zdziwcie się jak ktoś z zespołu na widok obiektywu rzuci parę niecenzuralnych słów.


Ja sie z toba w pełni zgadzam :) Zwlaszcza jak zamist spytać czy nie pomóc stoi i pstryka

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach