Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Polska -Armenia
Wygraliśmy!
1:0
Wpisujcie miasta gratulujące tego świetnwego występu i pokonania tak świetnego zespołu!

Koronowo.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Michu, albo zmieniłeś obywatelstwo, albo Twoja telewizja kłamie.

:-D
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Ulaan Bataar
 
wojtal  Dołączył: 07 Wrz 2006
Białystok nigdy nie wątpił że kto jak kto, ale nasi to potrafią, szkoda tylko trenera, bo zawodników to ktoś czy coś tam zawsze zmotywuje, a on biedny? :-B dla niego, człowiek wielkiej wiary:-/
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Gdansk Wrzeszcz, wierzyyyymy!!!!

dz.
 

davnes  Dołączył: 18 Lis 2006
burakolandia kibicuje wszystkim maszkarą z reprezentacji.
bay bay maszkaryy
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Obywatelstwo?
Nie.
A to o co chodzi w tej piłce? Macie gdzieś intrukcję? Podeślijcie na adres mojej żony:
mojażona@wp.pl
 

piotr_luk  Dołączył: 14 Kwi 2007
Michu napisał/a:
Wygraliśmy!
1:0

A, to w porządku, od razu widać, że informacje podawane w necie to celowe działania określonych kół, bo im wyszło odwrotnie
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
To to nie jest jak w rzutkach, że kto ma zero wygrywa? ;-) :-P
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
szkoda wysyłać na maila jedno zdanie:

grać tak, aby zarobić

[instrukcja obsługi do tego jak się zarabia na piłce leży w szafce FIFA, a jej kopia w UEFA. Udostępniane są tylko wybranym, ja się nie załapałem, ale kilku naszych sędziów i trenerów tak]

zabrzmi dziwnie, ale co wspólnego ma ta machina [ogólnie światowej piłki nożnej] ze sportem? Walka o kasę, reklamy, sprzedaż gadżetów... Lubię oglądać mecze, ale w formie rozrywki. Sport to jest na trybunach [zwłaszcza krajowych], bo to i boks i lekkoatletyka [bieg przez płotki] i podnoszenie ciężarów [wyrywanie ławeczek] i rzut czymkolwiek na odległość. To jest sport, jaki duch walki!
:evilsmile:
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Ducha to ja mam po flaszce.
Ale ostatnio niestety jestem mało uduchowiony, jak mi sympatia kazała oponę zrzucić...
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Michu napisał/a:
jak mi sympatia kazała oponę zrzucić...
- ja sie jej nie dziwie..byla nieostra....
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Z nimi przegrać to jak z innymi wygrać ;-)
Górnik Bździąchy PANY i KINGi 8-)
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
a co, ostra była? Skan do szopa i blurować!
 
lipalipski  Dołączył: 28 Mar 2007
I czym się przejmować? Albo czym się cieszyć?

Cały komercyjny sport to dym...e leszczy na kasę, co to obstawiają u bukmacherów, kupują bilety, gadżety, inne bzdety albo Cyfre+ żeby to oglądać. Żeby zobaczyć pełny zapał, zaangażowanie, pasję i chęć zwycięstwa to się trzeba wybrać na mecz trampkarzy albo zajrzeć do szkoły jakiejś na WF. Niestety tam zazwyczaj poziom gry niższy. Chyba, że porównać z "naszą"/Waszą reprezentacją. :mrgreen:
 

Misztu  Dołączył: 19 Mar 2007
lipalipski napisał/a:
Cały komercyjny sport to dym...e leszczy na kasę...


Sport, jak chyba każda dziedzina życia stała się biznesem. Prawdziwe współzawodnictwo, którego celem było tylko i wyłącznie zwycięstwo skończyło się wraz ze starożytnością ;P

lipalipski napisał/a:
Żeby zobaczyć pełny zapał, zaangażowanie, pasję i chęć zwycięstwa to się trzeba wybrać na mecz trampkarzy albo zajrzeć do szkoły jakiejś na WF. Niestety tam zazwyczaj poziom gry niższy.


Nie koniecznie. Raz na jakiś czas trafiają się takie perełki. Np. jak to Polacy gonili Rosjan na siatkarskich mistrzostwach świata. Jasne, że poza chęcią udowodnienia wyższości i potwierdzenia faktu, że tak daleko nie zaszli przypadkowo, chodziły zawodnikom po głowie premie za miejsce medalowe ;)
Innym przykładem może być mecz kopany Polska vs. Portugalia, czyli walka do upadłego. W porównaniu do dzisiejszego meczu wszystko było na minus - przeciwnik mocniejszy, wycieczka tylko do Chorzowa, a nie na kraniec świata ;P
Jedynie premie za zwycięstwo pozostały takie same ;)
 
lipalipski  Dołączył: 28 Mar 2007
Misztu, tak czy siak to jak sam napisałeś perełki. I pewnie można by wskazać ich znacznie, znacznie więcej. Jednak statystycznie to kropla w morzu.

Z drugiej strony, statystyka, zakłada, że jeśli jedną stopę postawisz na gorącej płycie, a drugą na lodowatej będzie Ci letnio. Mimo, że jedna się pali, a druga zamarza. Ale jednak.

Zawsze są to odczucia zupełnie indywidualne, ale jako, że na świat mnie otaczający spoglądam przez socjologiczny obiektyw -zawsze analityczny- nie umiem być kibicem. Krzyczeć na stadionie lub do telewizora. Odczuwać radości lub smutku po meczu. Kibicować.

I jakoś ten cały sport, z perspektywy osobistych odczuć oczywiście, mam w De. Bo jego rola kulturowa to już zupełnie inne buty.
 

Misztu  Dołączył: 19 Mar 2007
Z punktu widzenia zdeklarowanego kibica jest mi strasznie przykro, że są to jedynie perełki, jednak raz do roku fajnie jest dać ponieść się swoistej euforii.
Dla mnie np. mecz naszej reprezentacji na mistrzostwach świata, ponad 100 osób w biało-czerwonych barwach w knajpie przeznaczonej na góra 30 sztuk, to coś niesamowitego.

Swoją drogą, ciekawie jest poczytać kogoś, kto na całe to zamieszanie patrzy tak chłodnym okiem.

Zresztą, o euforii w kontekście sportu rozmawiałem niedawno na schodach swojego wydziału z jakimś profesorem, który akurat gościł na międzynarodowej konferencji. O ile dobrze pamiętam, wspominał coś o swoich socjologiczno-psychologicznych zamiłowaniach ;)

Jego stanowisko można określić jako wyważenie między lipalipskim a Misztu - trochę emocji i chłodna analiza. A może bardziej pasuje to do analizy pomeczowej Jacka Gmocha (he, he, he)? :)

Dobra, starczy tego dobrego. Wracam do pisania licencjata...
 
lipalipski  Dołączył: 28 Mar 2007
Misztu, powodzenia w pisaniu.

Z kibicowaniem jest trochę chyba jak z wiarą. Mnie ta łaska ominęła. Podczas meczu oglądanego w knajpie zazwyczaj narażam się tylko swoimi komentarzami. ;-)

[ Dodano: 2007-06-07, 00:49 ]
Tak mi się przypomniało, jak rok temu w trybie natychmiastowym sunąłem do kumpla/przyjaciela, bo rzuciła go laska. Przyjeżdżam (sam prosił), wchodzę, wyciągam flachę. Przystępujemy do konsumpcji, dysputy.

W tle jakiś mecz. Dla mnie jakiś, on wiedział, że to finał LM i gra tam Polak. Więc co jakiś czas spoglądał. W przerwie wyszliśmy pić na balkon -kolega uznał, że nie ma już co oglądać.

Wróciliśmy akurat na karne. Jeszcze nigdy nie widziałem tak zawiedzionej miny, kiedy spostrzegł, że jest remis, a on tego nie widział. Od razu zapomniał o lasce (niestety na krótko) i w skupieniu obejrzał strzały.

Mnie osobiście najbardziej zaskoczył fakt, o którym dowiedziałem się później. Kilkudziesięci/kilkuset kibiców na Wyspach obstawiło Liverpool w przerwie (0:3). Niesłychane. To właśnie jest fanatyzm.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Cytat
Z drugiej strony, statystyka, zakłada, że jeśli jedną stopę postawisz na gorącej płycie, a drugą na lodowatej będzie Ci letnio. Mimo, że jedna się pali, a druga zamarza. Ale jednak.
I to jest chyba najbardziej wyswiechatany argument o statystyce. Sam przeciez powininenes wiedziec, ze srednia liczy sie tylko przy symetrycznym rozkladzie i na pewno nie dla proby skladajacej sie z dwoch elementow ;-) . Mecze naszej zbornej, to wlasnie taki przypadek. Kominy w postaci meczy z Portugalia, kaniony w postaci meczy z Armenia. No nic, trzeba liczyc mediane. A co jest dla nas mediana? Nudne, bez polotu, wymeczone mecze z druzynami drugiej kategorii, czyli takimi jak nasza ;-)
dz.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach